Dziś jest 01.11.2024
Imieniny obchodzą Seweryn, Wiktoryna, Warcisław, Andrzej
Autor: Blondynka na Antypodach
Data publikacji: 06.09.2012 12:08
Liczba odwiedzin: 8480
Tagi: australia i oceania, australia, gulf savannah, queensland, blondynka na antypodach
Na początek chciałabym się przedstawić. Jestem Blondynką na Antypodach☺ Kiedyś mieszkałam w Polsce, teraz od ponad roku mieszkam w Australii. Studiuję tu turystykę i kiedy mogę – podróżuję. Mam bujną wyobraźnię i talent do zagadywania osób postronnych. Obie te cechy sprawiają, że łatwo nawiązuję znajomości, o których potem mogę kwieciście pisać;) Niekiedy wpadam przez te cechy w niezłe tarapaty, ale w kraju jakim jest Australia, bycie przyjaźnie nastawionym jest ogólnie przyjętą normą.
No dobra, jestem w Oz od ponad roku już i jeszcze nigdy nie zajrzałam na outback (to ta część Australii ulokowana w głębi wyspy, z dala od wybrzeża z reguły rzadko zaludniona – słowa 'out' poza – głównymi metropoliami, i 'back' – z tyłu), jakby wszystko w Australii odbywało się właśnie i tylko na wybrzeżu, a to przecież nie do końca prawda – outback istnieje i jest bardziej dostępny niż myślałam!
Zapraszam Was na podróżowanie ze mną po stanie Queensland (australijskie tropiki). Będzie kilka relacji z poszczególnych etapów mojej wyprawy. Dziś dzień pierwszy – etap Cairns – Normanton.
Postanowiłam więc wybrać się w rejony przez wielu turystów (szczególnie zagranicznych) uznane za bardzo niedostępne i z jakiegoś powodu jakby mniej ciekawe. Mam nadzieję, że ten i kolejne posty opisujące moją wyprawę pokażą, jaki naprawdę jest australijski outback. Pieczołowicie zaplanowałam 6-dniową samotną wyprawę po queenslandowym outback’u – zapraszam w podróż!
Myślałam, że ta 10-godzinna podróż autobusem przyprawi mnie o odleżyny i będzie najnudniejszą podróżą na świecie, więc zapobiegawczo przygotowałam sobie dwa audiobuki na iPodzie i mnóstwo brazylijskiej muzyki;). Okazało się jednak, że nuda w tym autobusie? Nic bardziej podobnego! Nawet na chwilę nie włączyłam iPoda, zaraz opowiem dlaczego;)
Ponieważ jestem osobą podróżującą samotnie, nie posiadam auta oraz na dodatek jako Europejka z Europy kontynentalnej wyznaję zasadę, że jazda po lewej stronie szosy jest ogólnie wysoce nienaturalna dla człowieka, wybrałam się autobusem z firmą Trans North z Cairns do Normanton, trochę ponad 700 km na totalny outback (popatrzcie na mapę punkt B: Cairns, punkt A: Normanton – tak, wiem, że zazwyczaj jedzie się z punktu A do B, a nie odwrotnie, ale jestem w końcu blondynką ;) Myślałam, że ta 10-godzinna podróż autobusem przyprawi mnie o odleżyny i będzie najnudniejszą podróżą na świecie, więc zapobiegawczo przygotowałam sobie dwa audiobooki na iPodzie i mnóstwo brazylijskiej muzyki;). Okazało się jednak, że nuda w tym autobusie? Nic bardziej podobnego! Ani przez chwilę nie włączyłam iPoda, zaraz opowiem dlaczego;)
Jak widzicie na mapce (niebieska linia z ikonką autobusu), autokar wyrusza w trasę z Cairns i kończy ją w Karumba, w Zatoce Karpentaria. Ja jednak wysiadłam w Normanton (jakieś 70 km od Karumby), gdyż tam właśnie czekali na mnie znajomi.
Wyruszyliśmy z Cairns po 6 rano... Ciemno wszędzie... Na przystanek szłam w pół śpiąca, gdyż na 100% nie jestem rannym ptaszkiem;) Kierowca, Peter, okazał się jednak osobą bardzo przyjaźnie nastawioną do świata, co mnie niezmiernie ucieszyło. Lubię interaktywnych ludzi, szczególnie o 6 rano;)
Ledwie wyruszyliśmy z Cairns, okazało się, że straciłam zasięg telefoniczny na wspaniałym Vodafone, ale za to dzień zaczął się przecierać i nagle moim oczom ukazało się to, czyli... balony unoszące się nad szosą. Peter poinformował mnie, że jest firma w Cairns, która organizuje przeloty balonem nad Płaskowyżem Artherton. To było niemniej dość bajeczne doświadczenie, które z samego rana niemalże uznałam za marę senną;)
Cudny widok – zapragnęłam kiedyś odbyć podróż balonem!
I jak to w Australii bywa, takie znaki widziałam przy szosie cały czas.
Czasem pojawiały się takie znaki: oznaczały one, że krowy są tutaj arcysilne;) i mogą przewrócić samochód osobowy!
Przyjrzyjcie się szosie i zielonym jeszcze drzewom...
Widoki piękne, Peter pokazywał mi uprawy ziemniaczane i farmy z bydłem oraz najwyższy punkt Queensland, czyli wzniesienie 1143 m n.p.m. Ale ja nie mogłam doczekać się sawanny! I oto zaczęło się robić coraz bardziej nisko i rzadko (mówię o roślinności). Teraz w tropikach trwa pora sucha, więc sawanna wygląda bardzo sucho i beżowo, rzeki i strumyki są wyschnięte... Peter był bardzo zadowolony mogąc mi przedstawić sawannę – powiedział, że wjeżdżamy do Savannah Country:-)
Zajechaliśmy na poranną kawę. W międzyczasie Peter rozmawiał z pasażerami.
Bardzo podobały mi się termitiery, które, jak się okazało, towarzyszyły mi podczas całej podróży, z tym tylko wyjątkiem, że ich kształt zmieniał się z bulwiastego w spiczasty a kolor z beżowego na bardziej czerwony.
Savannah Country (Kraina Sawanny) to też cattle country (czyli kraina bydłem słynąca). Hoduje się tu głównie rasę Brahmen i jej krzyżówki, bardzo odporną na istniejące ekstremalne warunki pogodowe oraz kleszcze.
Krowy pasły się tuż przy szosie.
Kiedy przejeżdżaliśmy koło tego drzewa, Peter wypowiedział słowa, które uznałam za spojrzenie bardzo australijskie: „Gdybyś się kiedyś zgubiła na sawannie i nie miała co pić, to drzewo, które widzisz po prawej to jest baobab – ma to do siebie, że w porze mokrej gromadzi w środku wodę, która jest zdatna do picia. Tylko pamiętaj, nie rozcinaj kory u dołu, bo cały zapas wody wypłynie”. Nie wyobrażam sobie, żeby w Europie, z której pochodzę, ktokolwiek dawał komukolwiek takie przeżyciowe rady;)
Mijaliśmy też znaki informujące o tym, że odcinek drogi, po którym jedziemy w porze mokrej, może zostać zalany. Fot. Blondynka na Antypodach
Przy okazji, chciałabym kiedyś zobaczyć sawannę w porze mokrej wypełnioną zielenią, bez wszechobecnych beżów i pełną życia!
Jedną z interesujących rzeczy na australijskiej sawannie są farmy z bydłem (cattle stations). Są ogromne, obecnie wypasane bydło jest zaganiane przy pomocy motocykli lub helikopterów, nie koni.
Wjazd na farmę – czasami od bramy do domostwa można jechać z godzinę lub więcej! Tak duże są tu farmy (1500 km kwadratowych).
Przyjrzałam się napisowi (farma nazywa się Rocky Springs Station) i niezwykłej skrzynce na listy w postaci... mikrofalówki (na bank żaden pająk nie wejdzie!).
A kangury skakały i skakały przez szosę...
Czasem jednak się im nie udawało:(
Widzicie drogowskaz Savannah Way? To główna 'autostrada', którą się poruszaliśmy.
Na pewno zauważyliście już, jak zmieniła się szosa odkąd wyruszyliśmy z Cairns... rozumiecie, dlaczego moja podróż autokarem była ekscytująca – ciągle zmieniały się krajobrazy, a również i sama szosa miała różne oblicza – czasem wyglądała tak właśnie...
A wokół sawanna – tylko karłowate drzewka i termitiery.
Jedną z typowych dla Australii rzeczy są nie tylko kangury i misie koala (które w sumie nawet wcale nie są misiami), ale również road trains, czyli ogromne ciężarówki, które suną szosami i lepiej schodzić im z drogi, ponieważ mogą osiągać długość 50 m i huśtać się na boki po metrze z każdej strony ciągnąc za sobą po trzy lub nawet cztery przyczepy. Jak powiedział Peter, lepiej pozwolić im się kulać niż powodować, żeby się nagle zatrzymały (a mogą np. przewozić 60 – 70 ton rudy).
Teraz jest czas na przewożenie bydła - przewozi się je na road trains – bydło z reguły na wyższej części przyczepy. Jadą albo do portów na wschodnim wybrzeżu, albo na zachód do portu w Karumba, skąd wysyłane są do Sinagpuru i Malezji.
O tym, że daną drogą mogą poruszać się te olbrzymy informują znaki i radzą, żeby używać ogólnie dostępnego kanału nr 40, żeby się upewnić, kiedy road train będzie nas mijał (lepiej, żeby nie na wąskim mostku, oczywiście).
Kiedy po jakimś czasie zaczęły pojawiać się po obu stronach szosy wyblakłe tablice informacyjne, wiedziałam, że zbliżamy się do jakiegoś miasta.
Z nazwą tego hotelu wiąże się pewna historia, a mianowicie hotel kiedyś spłonął, a właścicielowi zabrało dużo czasu zanim zebrał się do pobudowania nowego. Wszyscy w mieście pytali go: „when are you going to build a new one?” (kiedy pobudujesz nowy hotel?) – stąd nazwa wenaru (skrót od when are you).
Trochę to było dziwnie jechać przez to pustkowie z rzadka mijając jakiś samochód (głównie z napędem na cztery z przyczepą kempingową albo kampervany) i nagle, ni stąd ni zowąd, widzieć tu i ówdzie między drzewkami eukaliptusowymi jakąś wyblakłą reklamę przy szosie.
Przedstawiam Wam rzekę. Wyschnięta, bo teraz trwa pora sucha i wszystko wyschło – czeka na porę mokrą, żeby się ponownie wypełnić rwącą wodą. Często jednak, jak się dowiedziałam, na głębokości 3 metrów poniżej powierzchni piasku przepływa woda!
Kolejny przystanek – miasto nazywa się Georgetown. Wysadziliśmy pasażera, przyjęliśmy innego na pokład. Jego cały pakunek to swag (namiot, śpiwór i materac w jednym) – na zdjęciu:
Rozejrzałam się wokół, poczytałam informacje na szybie. Dowiedziałam się, że po 40 latach mieszkania w Georgetown, państwo Burtonowie opuszczają miasto i że za 15 dolarów można uczestniczyć w pożegnalnym grillu w lokalnym klubie golfowym:-) Słodkie – każdy zna każdego i utrata dwójki osób ma znamienne znaczenie dla całej społeczności.
Kurzawa i pył to nieodłączne atrybuty jazdy po drogach australijskiego outbacku:
Niektóre rzeki /strumienie miały jednak trochę wody:
W takich wodach należy się spodziewać krokodyli słodkowodnych – niby nie jedzą ludzi jak te słonowodne, ale kto je tam wie;)
Most nad "rzeką", której obecnie nie ma - wąsko dość - dobrze, że akurat nie przejeżdżał wraz z nami żaden road train...
Termitiery stały się bardziej spiczaste i mniejsze – Peter powiedział, że termity żyją pod ziemią i jedzą korzenie traw.
Dwie dzikie świnie przebiegają przez szosę. Poznałam potem jednego faceta, który na nie poluje. Polowanie na takie świnie odbywa się przy użyciu psów. Psy atakują świnię i unieruchamiają ją, a myśliwy podcina jej gardło...
Przyznacie, że dość niesamowity widok - trochę kosmiczny...
Po prawie 10 godzinach jazdy (bardzo wygodnym zresztą autokarem) – ostateczny przystanek mojej autokarowej podróży: godzina 16.45 – miasto Normanton (ludność 1500 osób). W Normanton odebrał mnie znajomy i spędziłam tam bardzo miłe chwile włażąc krokodylom do paszczy oraz fotografując kangury w zalotach, ale o tym w następnym odcinku, do przeczytania którego zapraszam:-)
Jeśli macie ochotę dalej podróżować ze mną – zapraszam do odwiedzenia mojego bloga:-)
26.09.13, 12:51
W Australii jest dobrobyt bo oni maja daleko od BOLSZEWI ... jak tam się pojawią millery z BOLSZEWI i miejscowi wykapują to na następny dzień won . już ich tych sobak już nie ma , zaraz są wydalani jak kał .... dlatego jest demokracja a nie zachłanność nadzwierzęca , daleko od kultury ŁACIŃSKIEJ . dlatego nasz Kraj jest podzielony od czasu zaboru bolszewi bo tzw. kongresówa ma postać rakową i się stale wyróżnia czyli IMPERIUM ZŁA z bolszewi .
20.05.13, 14:11
Komentarz usunięty
12.09.12, 11:41
Ten szlak, o którym piszesz, Bartek, jest w Zachodniej Australii, na Pustyni Gibsona. Ja mieszkam w stanie Queensland, skąd piszę. Tu są tropiki i sawanna. Tak, jak mówiłam, ja akurat nie potrzebuję ekstremalnych doznań typu: uda się przeżyć czy nie uda? Życie zaoferowało mi już klika niechcianych 'life or death situations', wolę i wybieram zwiedzać świat na spokojnie. Zgadza się - tę trasę o której piszę, może zrobić każdy, jest dostępna autobusem i pociągiem (w części przynajmniej). Można zobaczyć spory kawał sawanny i pustkowia, będę o tym jeszcze pisać. Zapraszam na następne wpisy:-)
12.09.12, 10:17
Mnie się wydaje, ze esencja Australii i outbacku jest Canning Stock Route, szlak przepędu bydła, 1800 kilometrow niczego, piach, pustka, jakies wyschniete trawy, i kilka miezernycj jeziorek. pokonanie tego, to jest faktycznie cos. Nie mówię, ze reszte terenów mozna bagatelizowac. Tylko zachowajmy proporcje: CSR nie jest dla kazdego, a to o czym pisze kolezanka przy zachowaniu zdrowego rozsadku, dla czlowieka wmiare ogarnietego moze byc zrobione przez kazdego tak mi sie wydaje
10.09.12, 23:53
Outback jest trudny nawet dla dobrze wprawionych - jesli jedziesz daleko - sprawdzaj drogi, czy są przejezdne, weź dużo wody i paliwa, nie jeździj po zmierzchu (zwierzyna), etc. Ja mam za mało testosteronu na takie wyprawy;) w Queensland mają autobusy, które wiozą Cię daleko, więc skorzystałam, czemu nie? ale są tu też trudnoprzejezdne tereny, gdzie zalecane jest 4x4 (np. Cape York na północy), ale głównie jest ciężko w porze mokrej. Teraz w tropikach trwa pora sucha, łatwiej się żyje i ... podróżuje;) w Australii pogoda warunkuje, co robisz i kiedy.
10.09.12, 15:37
zawsze myslałam że ten slynny australijski outback to jakas masakra, trudnoprzejezdny teren, przygoda, gdzie tylko samochod z napedem na cztery koła i duzo determinacji mogą pomoc, a tu sie okazuje, że niezłe drogi, komfortowe autobusy... faktycznie jest tak łatwo?:(
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16344
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11627
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 160641
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 191259
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8060
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7045
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 34904
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 8902
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11125
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8653
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10486
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8034
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 9780
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6617
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8572
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6630
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 60575
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 163974
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 7906
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 263860
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7045
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 05.11.2014 12:47
Liczba odwiedzin: 649049
Tym razem wybierzemy się w podróż najsłynniejszą i najdłuższą koleją na świecie – Koleją Transsyberyjską przez mało znane i rozległe krainy północnej Azji. »
Powered by Webspiro.