Dziś jest 16.09.2025
Imieniny obchodzą Edyta, Kornel, Kamila, Antym
Autor: oddajcie@o2.pl
Data publikacji: 24.10.2015 22:26
Liczba odwiedzin: 20029
potok witalności pochodzenia wschodniego - coś pra-dziwnego!
Rosja, Rosjanie i moje mniemanie
Co regularny, śmiele idący przed siebie Polak, obrazuje sobie pod adresem zawiłej choć odważnej myśli pod tytułem Rosja? Oczywiście brnie w stereotypy, w charakterystycznego Ruska, który poza uprawą bulw i pompowaniem gazu nie robi nic. Czasem, podczas prób wydobycia, jakaś krokwią czy podpora eksploduje z hukiem, czego efektem jest turlający się krąglak uranu. Wszystko co odbywa się w tej części świata zdaje się być dziełem przypadku. Przypadkowo rozlali się po Azji, przypadkowo postrzelili Berlin, przypadkowo stali się mocarstwem, przypadkowo zamiast tlenu oddychają gazem ziemnym i wreszcie przypadkowo na tronie zasiadł Pan Putin. Ambitne cudotwórstwo, rozwój rodzi się sam, tak jak zapewne samo urodziło się słowo rusofobia. Ta, blada polityka, dla ludzi w bladych koszulach, którzy po 4 latach pracy na stołku mają blade twarze, przez kolejne cztery – oczywiście.
Nie, nie podoba mi się metoda, w jaką opiewają nasze media, uderzające znacząco w Rosję, jako głównego terrorystę, potomka ziomka z Pandemonium i najbardziej butnego pirata w tawernie. Zabajone w pełni i pijane manipulowanie sprzyja obustronnej niechęci, która jak powiadają nasze dziady, dotychczas – podobno jeszcze nigdy nie była tak zauważalna. Nie lubimy Rosjan za ich zidiociałe filmiki, które niczym ferment do dżemu wdzierają się podstępnie w internet i zmuszają nas do rozkoszowania się pomysłowością i zawodnością Rosjan. Rzeczywiście, filmowanie metody transportu całego taboru pełnego pozgniatanych puszek -jednym rowerem, może być podstawą do hahaszków. Dalej, zabawy w akademikach, które trącą o kryminał, szaleńcza szarańcza na drogach i same antyczne samochody, co mają śmiejące się silniki o brzmieniu hieny. Auta te są omotane intensywnym użytkowaniem wprost nieproporcjonalnie do wkładu pracy i poczynanych inwestycji celem wskrzeszenia gada. Wielu Rosjan, w zamian za estetykę i długowieczność samochodu, wybiera upłynnienie swojego wieczoru, a może i całego weekendu. Bo to przecież ciało ludzkie koi i dodaje chwilowej otuchy i braku rozeznania w życiu, które przecież dobrym nie jest. Przestajemy się rozumieć, jako ludzie, dziwne. No właśnie, internet staje dęba, na produkcjach nacechowanych „ chwilowymi półludzmi”, zawijasami, popaprańcami, których ciała zawieszone są na chwile w nieważkości i hibernują po ciężkim żywocie. Ich uwiecznione na filmie, wypite niedołęstwo staje się elementem uzupełniającym niejedną nieudaną imprezę. A ta jest czasowo w trybie kołowania, bo znajomi są wypaleni, lub znajomi się nie znają, a może też znajomi zazdroszczą „aktorowi z youtube`a” i chwilowo dogadać się nie mogą, tylko chwilowo. Jak widać istnieje pewna zależność, mówi ona, że wódka łączy wszystkich ludzi, wszystkich innych. Niezależnie, czy szlachetnych czy wybrednych- -zgubionych-odnajduje, chłopak dziewczynę pocałuje, a Rusek Polakowi na trzeźwo dalej nie pasuje. Internet jest obiektem dyskusji jako niezgłębiona kopania wiedzy. Rodzi potomstwo zdrowe i kolorowe, ale ma też złe strony, płodzi materiały jałowe i matowe. Wierni oddajemy się tej bestii bez skrupułów.
Ja, jako urodzony na kresach wschodnich kraju, nieopodal spotykam granice, za którą rządzi cyrylica i inne grażdanki. Tam też podobno dławią wolność tyrani, co zrobią wszystko by być na fali. Wpływy historii, bacznie emanują i dają o sobie znać w moich Podlaskich stronach. Nie rzadko przypadkowy jegomość, na pytanie „Panie którędy droga?” odpowie dziwnym, świeżym wschodnim akcentem „Tam idź, gdzie słyszysz śpiew. Tam ludzie serca mają. Źli ludzie wierzaj mi – nigdy nie śpiewają”(Norwid). Normalnym jest zabawne zaciąganie ( któremu nieopacznie sprostać i ja nie mogę ) oraz krzywdzenie przykładowo litery Ł ( jak Łomża moja przecież ), której wschodnią kwintesencją jest L, jak laboratorium lalek lubianych lekko lubieżnie. I właśnie z bliskości granic, które dotyczą mnie i resztę północno-wschodniej Polski wynikł kolejny konstruktywny plan. Białoruś zdobyta w roku minionym, tam zostały najwspanialsze wspomnienia, których doświadczyć mogłem dzięki obecności w Dniu Zwycięstwa 9 Maja. Zatankowały mnie aż po zaszczytny pióropusz na głowie, że zdolny byłem dzielić te wibracje z najbliższymi przez dalszą część roku panieńskiego. A rocznica się zbliża, minął rok, a głód emocjonalny wykrada skupiska pochowanej energii jak tyrańska farelka! Cóż począć, trza by jechać, ale dokąd – pytanie. Mój ojciec znał odpowiedz na nie. 70 Rocznica Zakończenia II Wojny Światowej, to hasło jeszcze podbiło tępo konsumpcji mego wyjałowionego zagajnika z szałem zwanym – muszę podróżować! Zegar łomocze jak stara winda, serce jeszcze głośniej – jedziemy do Moskwy! To tam najwspanialej, najdotkliwiej uświęcimy i podkreślimy tę wywalczoną Wolność, której koszt płynie do dziś krwistą rzeką goryczy...
Niezwłocznie rozpowszechniłem nowinę, która pęczniała we mnie, rozwijała we mnie niecierpliwość a z nią doskonałość zamkniętą w sympatycznym uśmiechu. Dawałem go wszystkim, dzieliłem się nieopasanym szczęściem, które wzrosło dzięki tylu czynnikom. To przecież nie był zwykły, realny wypad z opłaconą przed czasem noclegownią do której wiedzie, krótki poniekąd dystans - stąd do autokaru i z autokaru do Placu Czerwonego. O nie! Uznaliśmy, że nie będzie to w pełni ekstremalna ekskursja, ale zadbaliśmy też o szczyptę fantazji i niepowtarzalności. Wybierzemy się tam własnym autem. To był szlak nasączony historią naszych narodów, historią walki i poświęcenia. Szlak, który zawierał w sobie pewne cele, nie tylko w ramach rekreacji, ale również cele polityczne. Jako samozwańczy ambasadorzy chcieliśmy zabiegać na Wschodzie o udaremnienie motywu Polaka - rusofoba. Mieliśmy ku temu stosowne przesłanki, których nauczyli nas dziadowie i rok poprzedni... Białoruski Dzień Zwycięstwa. To tam, po raz pierwszy zdeżylismy się z kulturą, która podobno dzieli nasze narody. Ten szczyt nosi nazwę, ze skandynawskiego, ABSURD. Dowiedliśmy w Białorusi, że są oni ludźmi wspaniałymi, czysto-krwistymi Słowianami, których dusze rozrywa sympatia do innych, zwłaszcza do obcokrajowców – Nawet Polaków. Oczekiwaliśmy tego samego od Rosjan, stąd ta przybrana funkcja.
A, że dodatkowo zwiedzimy nieznane nam miejsca, odwiedzimy krainy, które lśnią przejrzyście jak kryształ, bo niezmacane, niezmącone, nieludzkie a zwierzęce... Odpoczniemy nad brzegiem innego Bałtyku, wypijemy szklankę, może wiadro, litewskiego kwasu chlebowego, zaśniemy przy śpiewie Łotewskich piw, a dla nastrojenia żołądka zbłądzimy popijając słynny likier z piekła, tzn. z Tallina. Rasowo, sportowo i z klasą! Nie oczekiwałem, że obkupiona tyloma nieprzyjemnościami Wolność, da nam tyle przyjemności.
Najogólniej rzecz ujmując, spoglądając sucho na mapę, nasza trasa miała przebiegać w miare możliwości – najweselej i najowocniej. Jednak plansza, już po opuszczeniu granic Polski, musiała uleć nieznacznej modyfikacji, bo istnieją przeszkody, których nie-sposób ominąć. Na ten przykład- zupełnie niezapowiedziany brak łacińskich znaków, albo nowo-powstała twierdza z XVI wieku, której internety i reszta mądrych powielaży jeszcze nie umiała. Często napotykaliśmy też na wymuszoną przerwę w stylu „ups rozlała mi się Yerba”. A ta, pachnie oryginalnie, wygląda naturalnie, ale ślady na tapicerce zostawia karalne...Śmiało można podłączyć pod to, popasy na pożarcie. Zdarzają się często, jak łatwo sobie wyobrazić. Mój ojciec w sile wieku, ja jeszcze niedorozwinięty, więc kształtuję się co nieco( chyba że jakiś mądry doktor podkopie ten m(h)it ) to i apetyt doskwiera. A to jak wiadomo doskonale rujnuje plan i nasze zobowiązanie wobec czasu. Ale ostatecznie, kulminacyjne punkty zostały osiągnięte, może delikatnie naciągane - ale kto był ten wie, że kto chce ten ma.
Trasa ( Nie obejmuje miejsc dzikich, w których nocleg nie kosztował nic ponad poparzone opuszki palców. Nie wspominam również o mniejszych miejscowościach i krainach, które urodziły mnóstwo wspaniałych wspomnień ale nie sposób załączać pojedyncze brzozy czy sosny gdy dopiero las daje schronienie zwierzętom ) :
Łomża
Wilno
Ryga
Tallin
Leningrad ( Sankt Petersburg )
Jezioro Ładoga
Moskwa
Katyń
Smoleńsk
Borodino
Mińsk
Jezioro Świteź
Jezioro Hańcza
Łomża
Razem dwa tygodnie dojrzałej tułaczki z rowerami na dachu.
Docelowo odpowiem na pytanie „i jak te ruskie?”. Pierogów nie lubię, natomiast za Solianką przepadam. Rosjanie robią rozmaite słodycze bazując na pestkach słonecznikowych, które powalają chłopa moich gabarytów jak szkwał – z korzeniami w powietrzu. Bliskość kuchni Rosyjskiej i Polskiej nie wpłynęła wielce na moje doznania kulinarne, choć nie można ukrywać, że liczne potrawy i umiejętność obróbki tej samej materii stanowią zasadniczą różnice w jadłospisach naszych krajów. Napitek...czuję się zobowiązany by zwrócić uwagę, na najwyższej klasy kvas chlebowy jaki muskał kiedykolwiek moje podniebienie. Można by powiedzieć, że kąpaliśmy się w jego cudotwórstwie codziennie. Towarzyszył nam, gdziekolwiek byliśmy. Mimo ograniczonego miejsca w plecaku, gdzieś na deptaku, zawsze był naszym pobratymcą i radził nam co czynić gdy nic nie czynimy. Dawał znak o sobie, że już warto na nowo się nim upoić. Butelka 2L nie starcza na wiele...autopsja podpowiada, że zanim artyści wejdą na scenę, zanim zabrzmi pierwy gong, pierwsza butelka nada się tylko do recyklingu. Pozostałe uśmiechały się do ekologów, w analogicznie błyskawicznym tempie. Niebiańska rozkosz za Diabelskie Riuble. Dla nienasyconych dodam, że zawartość alkoholu w Kwasie wahała się między 0,5% a... a my się nie wahaliśmy jej użyć. Każdy naturalny, więc prawdziwy kwas chlebowy ustawowo zobowiązany jest do posiadania w swoim składzie tej szczypty alkoholu. Kwas fermentuje! A fermentacja to dobry twór przecież.
Rosjanie... długo by pisać. Przecież jest ich multum, absolutnie niekończąca się mozaika kultur, pozlepiana masa ras. Tak, owszem, ale kultura rosyjska jest tylko jedna prawda? Każdy, nawet Kazach może świadomie zaadaptować się do rosyjskiego taktu. Stąd też śmiało mogę uogólnić tych, których spotkałem, tych z którymi rozmawiałem w nieznanym języku – nieznanym mi i rozmówcom - słowiańskie esperanto tak podle zmieszane, jak tłumy w Nowojorskim metrze. Ale mimo to wiem jakich ludzi mijałem na ulicy Moskwy, wiem kim są spacerowicze w St.Petersburgu. Patrzyłem przez szybę na rozmaite twarze, wyprzedzałem rowerem tłumy, które na pewno władały językiem rosyjskim. Komunikacja między tubylcami przebiegała gładko, z nieregularnymi zawikłaniami językowymi, które kiełkowały w momentach gdy jakieś rosyjskie słowo nijak nie komponowało się z polskim akompaniamentem. Najlepszym przykładem asymetryczności językowej jest środek transportu, z którego korzystaliśmy w większych miastach – rower. Rosjanie całkiem zabawnie nazywają go ”welocyped”... Niewiele to tłumaczy i dalekie jest polskiemu odpowiednikowi,o tyle o ile słowo ROVER zapożyczone zostało całkiem sprawnie przez naszych krajan od Anglików, no i tak już zostało. Inaczej pedałowalibyśmy welocypedami, chociaż ja wole mój Rower.
Nie spotkaliśmy się z odtrącającym podejściem ze strony zagadywanych Rosjan. Na rzucone pytanie, zawsze starali się odpowiedzieć jak najogólniej i najostrzej,żebyśmy mogli choć zbudować wizerunek wdzięcznego za poręczną radę turysty. Rosjanie są rozmowni, ciekawi innych i niezmiernie pomocni. Mieliśmy tę okazję zostać skontrolowani przez patrol Milicji. We mnie wstąpiło delikatne podekscytowanie przeplatane przerażeniem, bo nieczęsto zdarza mi się dostać „pałów na łeb” od mundurowego. Efekt kontroli okazał się wyjątkowo zadowalający i budujący. Wzmocnili nas na duchu, spotkaliśmy LUDZI w mundurach. Nie oblegali nas niespodziewanymi pytaniami, nie dociekali, nie drążyli powodu wizyty w Rosji, nie zabiegali o lepsze uprzęże dla welocypedów na dachu, nawet niezapięty pas kierowcy nie zmusił ich do agresywnych poczynań. Pięknie! Szczęście nawarstwiało się w nas mimowolnie. Kolejna styczność z władzą spotkała nas w St.Petersburgu. W ścisłym centrum, nad rzeką Newą pozwoliliśmy sobie, jak się później okazuje, dać w prawo na burtę... Jest! Wolne miejsce parkingowe, to ono tak wyczekane, wybłagane, jest! Dziwiło nas tylko jedno. Dlaczego wszystkie zaparkowane auta spoglądają na nas drapieżnie przez frontowe szyby. Rozkojarzenie rozprysło się momentalnie, gdy pojawił się Pan Milicjant. Uprzejmie, choć niezmiernie formalnie, poinformował nas o złamaniu przepisu o zakazie skrętu w prawo, a w konsekwencji też i jazdę pod prąd. Skolka?-myślę sobie. Po serii uśmiechów, po oględzinach naszego auta/domu, dotknięty współczuciem Pan Milicjant zrezygnował z drążenia sprawy. Pozostawił nas w nienaruszonym stanie majątkowym i życzył miłego dnia turysty. Nasza ekscytacja i zachwyt nie miały końca, ściągnęliśmy więc z dachu te słynne welocypedy i popedałowaliśmy w nieznane.
Kolejny ciekawy incydent, którym niewątpliwie cieszą się Rosjanie miał miejsce na drodze „Przełamany Pierścień” do jeziora Ładoga. Wzdłuż drogi usytuowane są pomniki pamięci, wracające pamięć do tamtych dni gdy Leningrad otoczony był z trzech stron przez nazistowską machinę, a jedyną, nie w pełni bezpieczną drogą do zaopatrzenia miasta, była ryzykowna dystrybucja dóbr przez zamarznięte wówczas jezioro. Najwyższe władze jak wymyśliły tak zrobiły. Pomysł okazał się fenomenalny i znacznie przybliżył wolność dla Leningradu.
Obok mrożącej krew i iskrzącej włosy historii, interesujące wydały nam się budki, kameralne kramy rozsiane po wsiach oferujące wędzoną rybę z jeziora Ładoga. Uznaliśmy wspólnie, że to już na pewno pora zaopatrzyć się w kalorie, a dodatkowo podsyceni świadomością pochodzenia ryby oraz naszego położenia, niezwłocznie udaliśmy się do pierwszej rzuconej nam przed nos – wędzarni. Za szybą wyłoniła się ospale niewyraźna postać. Podeszła bliżej nieprzejżystej szyby i wiadome już było, że to Pani ekspedientka. Wspólnymi siłami odnaleźliśmy wspólny język, a może zwyczajnie każde z nas wiedziało po co tam jest. Razem z ojcem wypróbowaliśmy na Pani zza mglistej kurtyny słowo OKOŃ. Świetny strzał, o ile przystoi używać tego sformowania w tych okolicznościach i okolicach. Ekspedientka zapakowała ryby, wyważyła cenę 300 Riubli po czym podziękowała mile za wizytę i życzyła udanej drogi. Wszystko się zgadza, ale kolejność gdzieś po drodze złapała gumę... Jesteśmy już „podziękowani, pożyczeni” ale dalej pieniądze nie zmieniły właściciela. Wywnioskowaliśmy nie najbystrzej, że te 6 sztuk sczerniałego Okonia wędruje do nas jako dar od tej ubogiej Pani, którą ledwo widać zza szyby, w budce, którą nawet sprawne oko jest w stanie przeczyć! Zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a jednak! Mimo spotkanej magii i nieskrępowanego ludzkiego serca stwierdziłem rychle, że muszę zapłacić za rybę. Dobroduszna dobitnie odmawiała, a jej szczery uśmiech paraliżował najlepszą część człowieka, jaką jest serce. Zduszeni zauroczeniem i niespotykanym odruchem, ujechaliśmy w stronę Wielkiego Jeziora. Tam, nad brzegiem Ładogi ulokowana jest restauracja z przejrzystym widokiem na wodę. Sąsiadujący z nią parking wydał nam się najlepszym z możliwych miejsc parkingowych w okolicy. Uwiedzeni tłem restauracji wraz z jej idealnym parkingiem postanowiliśmy upewnić się, że aby nie łamiemy prawa powstałego i obowiązującego na tej posesji. Zamieniliśmy kilka słów z właścicielką i zatrudnionym tam barmanem. Przede wszystkim zaoferowano nam ciepły napitek, z uwagi na ochładzający się raptownie wieczór. Podziękowaliśmy za ich gościnność i zamiast herbaty- staraliśmy się zainteresować właścicielkę kwestią naszego postoju. Tu nie było niespodzianek – śpijcie, aż się wyśpicie. I tym rozkosznym akcentem niemalże uwieńczyliśmy dzień pełen dobrej energii, to przecież Rosja a nie Somalia! Półmrok straszył nadchodzącą ciemnością,a ta zabrałaby nam tę rzadką przyjemność kąpieli w jeziorze, które uratowało Leningrad. Udaliśmy się niezwłocznie na plaże.Woda – nieoczekiwanie zimna, ale szczęście które kipiało nas jak wrzący płyn zadziałało jak termostat.Nie baliśmy się niczego, ani choroby, ani zmutowanych płotek, ani „dzikich Rusków ze śmieszną fryzurą na mnicha”. Częstotliwość rozmaitych zdarzeń przyniosła nam wiadra ciepła. Umyci, zasiedliśmy do wędzonej kolacji i już nic nie mogło zmienić naszych nastrojów. Udaliśmy się na zasłużony odpoczynek zasypiając z dzikim uśmiechem na ustach, który towarzyszył nam przez dalszą część podróży.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 15350
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 6673
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 10487
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 8441
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 8557
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 7439
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 6591
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 8900
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 9147
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 32413
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 5321
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 5401
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 32113
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 10294
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 6512
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 5264
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 5110
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 4994
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 161269
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 7295
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 3731
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 6831
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 6148
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 37447
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 5019
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 13975
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 6306
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 3937
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 47274
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 9531
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 35634
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 5563
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 5879
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 6464
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 5478
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 6116
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 5077
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 76022
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 182661
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 33077
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 29415
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 45807
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.