Dziś jest 02.05.2024

Imieniny obchodzą Zygmunt, Atanazy, Anatol, Borys

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Pieszo do Jerozolimy. Śladami św. Pawła

Autor: Grzegorz Małyga

Data publikacji: 14.10.2012 23:48

Liczba odwiedzin: 13150

Tagi: azja, syria, turcja, liban, izrael, relacje, religia, podróżnicze hardkory, turystyka religijna, ranking, grzegorz małyga, turystyka religijna relacje

Ponad 1300 kilometrów pieszo w upale nierzadko przekraczającym 40 stopni Celsjusza, 51 dni marszu przez góry Liban, półpustynne równiny Syrii i depresję Doliny Jordanu na pielgrzymim szlaku z Tarsu, miejsca narodzin św. Pawła, do Jerozolimy.

ff



Spływające z czoła cienkie strużki potu łączą się między oczami w jeden strumień i po chwili z czubka nosa, na rozpalony syryjskim słońcem asfalt, spada duża kropla. Delikatnie rozpryskuje się na drodze, wsiąka, wyparowuje i znika z jezdni. Powietrze jest gorące i lepkie, a żadna, nawet najmniejsza chmurka nie chce zaburzyć idealnego błękitu nieba, dając trochę cienia. Przejeżdżająca obok półciężarówka zwalnia. Przez otwarte okno wysuwa się ręka i młody Arab bez słowa podaje nam dwie puszki zimnego napoju.
– Szukran! Szukran dżazilan! – dziękuję, używając jednych z niewielu znanych mi arabskich słów.
– Welcome to Syria! – odpowiada z szerokim uśmiechem. I jest to pewnie jedyne wyrażenie, jakie zna po angielsku, ale zarazem zwrot znany chyba każdemu w tym kraju.

Dziś, gdy Bliskim Wschodem wstrząsnęła Arabska Wiosna, co przychodzi na myśl, kiedy słyszy się o Syrii? Co można sądzić o pomyśle przejścia przez tereny Autonomii Palestyńskiej? Z czym kojarzy się ludziom Liban? Wojna, terroryści, Hezbollah, porwania turystów, demonstracje uliczne, fanatyczni muzułmanie, wrogość do Zachodu… Zapewne takie hasła kołaczą się po głowie większości tych, którzy z Bliskim Wschodem stykają się jedynie za pośrednictwem mediów. Podobnych rzeczy obawiałem się i ja w 2010 r., wodząc palcem po mapie i planując trasę pielgrzymki. Wszystko jednak inaczej wygląda, gdy spogląda się na to z domu, a zupełnie inaczej już tam, na miejscu…

Gotowanie aromatycznego aywaru na pograniczu turecko-syryjskim

Niewyobrażalna wręcz gościnność, piękna przyroda i wspaniałe zabytki. Przyjaźni i serdeczni ludzie, ciekawi spotkań z inną kulturą, pragnący żyć w pokoju i wcale nie pałający żądzą krwi każdego, kto jest innego wyznania czy narodowości – właśnie taki obraz widzę teraz, po powrocie, kiedy słyszę nazwy: Liban, Syria, Palestyna czy Turcja. I nie zmienił tego pobyt w więzieniu w Damaszku, okradzenie przez syryjskich tajniaków, ani smutna świadomość, że niestety potrzeba tylko jakiejś większej iskry, żeby ta bliskowschodnia beczka prochu wybuchła kolejną wojną.

Stambuł. Pierwsze spotkanie

Zatrzaskują się drzwi klimatyzowanej kabiny ciężarowego Renault i tym samym kończy się pewien etap. Już sama podróż autostopem z Wrocławia do Stambułu dostarcza wielu wrażeń, ale dla nas było to jedynie skromne, pięciodniowe preludium do właściwej części wyprawy, wypełnione zwiedzaniem środkowoeuropejskich i bałkańskich stolic.

Stambuł. Wędkarze nad Złotym Rogiem

– Money, money! – piękną angielszczyzną wykrzykuje kilkoro dzieci. Podbiegają w naszą stronę, wyciągając dłonie i z zainteresowaniem obmacują plecak, karimatę, torbę z aparatem. Pierwsze zetknięcie z ciekawością, nieraz graniczącą ze wścibstwem. Szybko podnosimy bagaże i zdecydowanym krokiem oddalamy się od miejsca, w którym wysadził nas turecki kierowca – około 20 km od centrum 13-milionowej metropolii. A już w najbliższej bocznej uliczce czai się Stambuł na wskroś azjatycki, mimo że wciąż jesteśmy po europejskiej stronie Bosforu. Wszechobecny gwar, nawoływania przekupniów, zapach pieczonego mięsa, chodniki zastawione wózkami z arbuzami. Ruchem ulicznym zdaje się rządzić chaos, a pierwszeństwo przejazdu zdobywa pojazd większy lub głośniej trąbiący. Dwójka obcokrajowców z plecakami stanowi tu niecodzienny widok i budzi spore zainteresowanie.

Niestety u nikogo w pobliżu znajomość języków obcych nie wykracza poza poziom „money, money”. Tylko dzięki wielkiemu szczęściu wydostajemy się stąd i już po chwili możemy z okien autobusu podziwiać kopuły meczetów i smukłe minarety nad zatoką Złoty Róg.

Stambuł nocą

Kilka dni wystarcza, żeby poczuć magię Konstantynopola, jednak przychodzi pora, aby przepłynąć na drugi brzeg Bosforu i pojechać do Tarsu – miasta w południowej części kraju, gdzie rozpoczyna się właściwy etap wyprawy.

Reklama dźwignią handlu

– My friends, my friends! – na progu pobliskiej kawiarni pojawia się właściciel i biegnie na drugą stronę niewielkiego skweru, gdzie właśnie przysiedliśmy w cieniu.
– My friends, look! – Turek jest trochę zdyszany, ale wyraźnie zadowolony i chyba pełen nadziei na zarobek.

Mężczyzna z Tarsu

Tars nie ma zbyt wiele do zaoferowania turystom i zapewne żadna autokarowa wycieczka objazdowa nie uwzględniałaby go w swoich planach, gdyby nie fakt, że w mieście tym urodził się Święty Paweł. Mimo to każdy obcokrajowiec jest tutaj na wagę złota.
– Patrzcie: kościół św. Pawła, studnia św. Pawła… – obraca się, wyciągniętą ręką wskazując niewidoczne stąd zabytki. – I kawiarnia „Święty Paweł”! – jego zapraszającemu gestowi towarzyszy uśmiech radosny, ale i pełen dumy ze sprytnego chwytu marketingowego.
– Wstąpcie do mnie na kawę lub herbatę!

Grzecznie odmawiamy, rezygnując nawet z oferowanych zniżek, i po chwili już wyruszamy w drogę, na której, jak się okaże, herbaty, a nawet domowych obiadów nie braknie.

Gość w dom, Bóg w dom

– Wiecie, u nas, w Koranie zapisane jest, że jak ty przyjmiesz gościa, tak Allah przyjmie ciebie w niebie.
– W Polsce też mamy podobnie brzmiące przysłowie: „Gość w dom, Bóg w dom”. Ale żeby aż tak… I nie ma znaczenia, że ten gość nie jest wyznawcą islamu?
– Żadnego. Poza tym pielgrzymujecie do Jerozolimy, a to miejsce święte i dla chrześcijan, i dla muzułmanów.

Na dywanie pojawiły się kolejne talerze z pachnącą zupą, makaronem, kawałki okrągłego, płaskiego jak naleśnik, chleba, kolorowe sałatki. Domownicy płci męskiej zasiedli na podłodze w okręgu wokół rozłożonej zastawy i zapraszają nas do posiłku. Siadamy razem z sześcioma Turkami i co chwilę wiercimy się, długo nie mogąc przybrać wygodnej pozycji. Niemal rozlewam zupę nieprzyzwyczajony do takiego sposobu jedzenia. Ale na propozycję wniesienia stołu zdecydowanie odmawiamy – czasem warto się trochę pomęczyć za cenę możliwości posmakowania tradycyjnego sposobu życia innych kultur.

Posiłek na podłodze

Kolejne dni to niezliczone zaproszenia na szklaneczkę aromatycznej herbaty, wspólne posiłki, na których traktowano nas jak członków rodziny, noclegi w domach, często w najlepszych pokojach, przygotowywanych specjalnie dla nas. Dość powiedzieć, że podczas pierwszego tygodnia marszu przez Turcję nie wydaliśmy ani złotówki, a przy tym nigdy nie musieliśmy się martwić brakiem dachu nad głową ani pustym brzuchem! Nie raz trzeba było nawet ratować się ukradkowym chowaniem jedzenia do plecaka – aby nie urazić gospodarza trzeba zjeść wszystko, a najlepiej jeszcze poprosić o dokładkę.

Welcome to Syria

Przejścia graniczne w Kassab

„SYR A” - głosi duży napis na budynku przejścia granicznego w Kassab. Gdzieś odpadła ciężka, metalowa litera „I”, jednak nikt nie ma tu wątpliwości, do jakiego kraju wchodzi. Można to nieomylnie poznać po wszechobecnych portretach prezydenta Baszara al-Assada i jego ojca Hafiza, których oblicza, zamyślone, bądź wykrzywione we władczym grymasie, spoglądają ze ścian, billboardów, czy naklejek na samochodach. A gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, to nie musi długo czekać, aby usłyszeć przyjazne „Welcome to Syria!”.

Syryjska taksówka

Syria to kraj policyjny, pełen tajnych służb, gdzie często można odnieść wrażenie, że zza czarnych okularów bacznie przygląda ci się jakaś para oczu. Kraj, w którym areszty są pełne więźniów politycznych, a dostęp do Facebooka, YouTube i wielu innych stron jest zablokowany. Mimo to ludzie są tu niezwykle mili i serdeczni, choć w rozmowach z obcokrajowcami zachowują rezerwę i raczej unikają tematów politycznych.

Podczas pierwszej części wędrówki przez terytoria syryjskie często kontrolowali nas uzbrojeni funkcjonariusze, zarówno w mundurach, jak i tajniacy. Dlatego też pewną ulgę poczuliśmy wchodząc do Libanu. Państwo, które wcześniej wydawało się jednym z najniebezpieczniejszych na trasie, po powrocie wspominaliśmy najlepiej.

Tyr, Liban

Urzeka ono niezwykłą przyrodą i wyróżnia się na tle innych krajów arabskich porządkiem, szczególnie na terenach zamieszkanych przez chrześcijan. Chociaż w wielu miejscach powiewają flagi Hezbollahu, a podziurawione przez kule budynki nietrudno znaleźć nawet w centrum Bejrutu, to, gdy wchodząc do restauracji na powitanie usłyszy się „bonjour”, można się tu poczuć jak w Paryżu. Z Libanu jednak droga wiodła znów do Syrii…

Niech żyje wolność…

Samochód kluczy po zatłoczonych ulicach Damaszku. Jeden z policjantów odłożył na chwilę karabin i kajdanki, którymi bawił się przez całą drogę i wyjął specjalną maskę na oczy wyciętą z gumy. Dalszej części drogi już nie widzieliśmy. Kilka zakrętów, dłuższa prosta, szczęk otwieranej bramy i chyba przyjeżdżamy pod jakiś budynek. Wyciągają nas z auta i gdzieś prowadzą. Za nami zamykają się ciężkie drzwi.

Oczy w końcu odsłonięte, ale musimy stać twarzą do ściany. Zupełnie jak w jakimś filmie – myślę i w duchu gorzko się uśmiecham. Za chwilę zacznie się przesłuchanie. A przecież jeszcze rano, tak jak co dzień, szliśmy w stronę Jerozolimy…

Damaszek, bazar o świcie

Może to o jedno zdjęcie w pobliżu terenów wojskowych za dużo, może i bez tego zbyt podejrzanie wyglądaliśmy, idąc drogą, którą nikt pieszo się nie porusza. Żołnierze zatrzymali nas na kilkukilometrowym odcinku, jaki dzieli libański i syryjski posterunek graniczny, już po przejściu kontroli na tym pierwszym. Dokładnie nas przeszukano, zabrano aparat, dokumenty, odbiornik GPS, którego używanie jest w Syrii zakazane. Wydobyta z głębi mojego plecaka mapa Izraela miała świadczyć, że możemy być szpiegami tego państwa, albo co najmniej planujemy się tam dostać – co już jest wystarczającym powodem, by Syryjczycy odmówili nam prawa wejścia na swoje terytorium. Nie wiedząc o co jesteśmy oskarżeni, ani co nam grozi, pozbawieni możliwości kontaktu z ambasadą, w eskorcie trzech policjantów zostaliśmy zawiezieni do Damaszku.

Cela, w której przetrzymywany był autor

Kolejne rewizje, przesłuchania przez ludzi niemal niemówiących po angielsku. Kilka godzin spędzonych w dusznej celi z małym zakratowanym okienkiem, gdzie nie ma nawet prycz. W końcu, po wielu pytaniach zadanych przez dowódcę (choć do końca nie było wiadomo dowódcą czego on był – policji, wojska, służby bezpieczeństwa…), po przejrzeniu zdjęć w aparacie i dokładnej kontroli bagażu postanowiono nas wypuścić. Jednak problem pojawił się, gdy oddano nam plecaki – nasz ekwipunek był zdekompletowany i, co gorsza, oprócz paru mniejszych przedmiotów, zniknął też plik dolarów z mojej torebki na dokumenty.

Ostatecznie, mimo zrobienia sporej afery, nie wszystko udało się odzyskać, jednak, co najważniejsze, odzyskaliśmy wolność. Niestety z powodu sposobu, w jaki przekroczyliśmy granicę Syrii nasz status był wciąż niejasny i na noc odwieziono nas do aresztu imigracyjnego. Po nocy spędzonej w zbiorowej sali w towarzystwie obywateli Konga, Bangladeszu czy Sudanu, cały kolejny dzień upłynął nam na załatwianiu formalności w biurze paszportowym. Dopiero następnego dnia rano wróciliśmy się na granicę i znów mogliśmy kontynuować marsz niemal od tego samego miejsca, w którym nas zatrzymano. To było niewątpliwie najbardziej niezwykłe 48 godzin w czasie tej wyprawy.

Syryjczyk

U celu

Już bez takich przygód upłynęła dalsza droga przez Syrię – bo czy można nazwać przygodą kilka kolejnych rutynowych kontroli na drodze? Choć czuliśmy wielką sympatię do zwykłych Syryjczyków, to jednak z radością opuściliśmy ten kraj, w którym tak łatwo jest zamienić pełne słońca otwarte przestrzenie na duszne mury ciasnej celi. Na 60-kilometrowym odcinku w Jordanii przekroczyliśmy dwie symboliczne granice: 40. dnia marszu, w okolicach Irbidu, nasze nogi pokonały tysięczny kilometr w tej pielgrzymce. Nieco dalej, schodząc do Doliny Jordanu, zamieniliśmy metry n.p.m. na p.p.m. – od osiągnięcia najwyższego punktu, jakim była licząca 1840 m przełęcz w górach Liban, niemal cały czas się obniżaliśmy, aby teraz zejść poniżej poziomu morza.

Dzieci w Jordanii

Po przekroczeniu granicy Izraela obieramy kurs na północ, aby obejść Jezioro Galilejskie – najniżej położone słodkowodne jezioro i odwiedzić choć część ze słynnych miejsc biblijnych. Ostatni odcinek wędrówki wiedzie już przez tereny Zachodniego Brzegu Jordanu. Kiedyś nazwy „Ramallah” czy „Nablus” przywodziły mi na myśl, zbudowane na doniesieniach medialnych, obrazy walk ulicznych, protestów z paleniem flag, wymachujących bronią mężczyzn owiniętych w arafatki. Zamiast tego szliśmy przez całkiem normalny kraj, podobny do innych państw arabskich, na pewno wyraźnie biedniejszy od Libanu czy Jordanii, lecz także zamieszkany przez gościnnych i życzliwych ludzi.

Malunki na murze na Zachodnim Brzegu Jordanu

Każdy kilometr przybliżał nas do Jerozolimy, miasta, gdzie, jak nigdzie indziej, na tak małym terenie, ograniczonym murami Starego Miasta, żyją i modlą się w swoich świętych miejscach chrześcijanie, muzułmanie i żydzi. I w końcu, po 51 dniach od wyjścia z Tarsu, znaleźliśmy się wreszcie u celu pielgrzymki – w jerozolimskiej Bazylice Bożego Grobu!

Stare Miasto w Jerozolimie

Czerwono-biały Airbus podrywa się z płyty lotniska w Tel Awiwie. Przeglądam swój paszport pełen różnokolorowych pieczątek i wiz. Widnieje w nim też izraelski stempel, z którym nie będę mógł już wjechać do Libanu, Syrii i wielu innych krajów arabskich. Potrzebowałbym nowego dokumentu, by ponownie odwiedzić spotkanych tu przyjaciół i wrócić do tych licznych miejsc, w których zawsze warto zostać dłużej. Zasypiając w fotelu obserwuję przez okno ciemnoniebieskie wody Morza Śródziemnego i myślę sobie, że chyba już niedługo będę musiał wyrobić nowy paszport.

Komentarze (13)

  • maja (gość)

    maja (gość)

    09.06.13, 16:45

    Bardzo ciekawa ,pięknie napisane .Mimo wszystko trzeba być bardzo ostrożnym,tam nigdy nic nie wiadomo .Życzę dalszych cudownych podróży.

    Zgłoś

  • paskual (gość)

    paskual (gość)

    17.04.13, 19:06

    Znam trzech takich, którzy w 2011 roku przeszli: jeden Jerozolima-Asyż, drugi Fatima-Asyż i trzeci Moskwa-Asyż! z pewnością mielibyście o czym porozmawiać :) Życzę kolejnych szczęśliwych przejść! http://www.idzieczlowiek.pl/media.html http://wirtualnemapy.pl/strony/10/

    Zgłoś

  • Dorota i Marek (gość)

    Dorota i Marek (gość)

    30.11.12, 19:08

    Gratulujemy zwycięstwa w plebiscycie „Podróżnicze hardkory” i życzymy wielu kolejnych wspaniałych podróży, które przyniosą mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Cieszymy, że mogliśmy współuczestniczyć w tym konkursie. Pozdrawiamy. Dorota i Marek z <a href="http://gorskiewedrowki.blogspot.com/">Zanim znów wyruszysz w góry</a>

    Zgłoś

  • Awantura w kraju kangurów (gość)

    Awantura w kraju kangurów (gość)

    21.11.12, 12:19

    Portrety pierwsza klasa! Jakim sprzetem (body/obiektyw/filtr) robione?

    Zgłoś

  • Awantura w kraju kangurów (gość)

    Awantura w kraju kangurów (gość)

    21.11.12, 12:19

    Portrety pierwsza klasa! Jakim sprzetem (body/obiektyw/filtr) robione?

    Zgłoś

  • leva (gość)

    leva (gość)

    14.11.12, 21:18

    To jest naprawdę podróżniczy hardkor! świetne

    Zgłoś

  • bk (gość)

    bk (gość)

    04.11.12, 12:00

    Dobry reportaż - gratuluję

    Zgłoś

  • Miszacy (gość)

    Miszacy (gość)

    22.10.12, 23:29

    Czy macie w planach jakąś prezentację/slajdowisko/opowiadanie, gdzieś we Wrocławiu? Myślę, że bardzo chętnie bym się wybrał i posłuchał. Podziwiam ludzi takich jak Wy.

    Zgłoś

  • B. (gość)

    B. (gość)

    22.10.12, 21:48

    Szacun! Jesteś mistrzem!

    Zgłoś

  • Ewa (gość)

    Ewa (gość)

    19.10.12, 16:45

    Zgadzam się w 100 procentach z Magu Bee - portrety naprawdę robią wrażenie. Zresztą cała historia jest przednia:)

    Zgłoś

  • nana (gość)

    nana (gość)

    19.10.12, 15:18

    ma chłopak talent!

    Zgłoś

  • Olka (gość)

    Olka (gość)

    18.10.12, 09:02

    świetna wyprawa, ale przede wszystkim doskonale napisana! Bardzo odpowiada mi pisarski styl tego autora, szacun.

    Zgłoś

  • Magu Bee (gość)

    Magu Bee (gość)

    17.10.12, 14:52

    Świetne portrety!

    Zgłoś


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyprawy pod patronatem Etraveler.pl

  • Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Autor: Źródło: materiały promocyjne

    Data publikacji: 25.03.2015 09:20

    Liczba odwiedzin: 6352

    Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 02.03.2015 10:11

    Liczba odwiedzin: 5916

    Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • WyCHILEoutowana

    WyCHILEoutowana

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.09.2014 12:38

    Liczba odwiedzin: 18337

    „Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia

  • Czas na debiut – Strefa Darien

    Czas na debiut – Strefa Darien

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 25.09.2014 10:24

    Liczba odwiedzin: 7368

    Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »

    Tagi: patronat medialny

  • Kurs na Indonezję

    Kurs na Indonezję

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 19.09.2014 09:47

    Liczba odwiedzin: 9011

    Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »

    Tagi: patronat medialny, azja, indonezja

  • 8000 km Across Canada

    8000 km Across Canada

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 01.08.2014 16:09

    Liczba odwiedzin: 7886

    Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada

  • 850 km, by znaleźć dom

    850 km, by znaleźć dom

    Autor: Anna Kaca

    Data publikacji: 16.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 8269

    W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »

    Tagi: patronat medialny

  • Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Autor: Archeolodzy w podróży

    Data publikacji: 11.07.2014 12:45

    Liczba odwiedzin: 6629

    Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »

    Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny

  • Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Autor: Tomasz Korgol

    Data publikacji: 01.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 7309

    Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »

    Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal

  • Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 30.05.2014 11:39

    Liczba odwiedzin: 5843

    W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »

    Tagi: europa, polska, patronat medialny

  • Gobi Expedition 2014

    Gobi Expedition 2014

    Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński

    Data publikacji: 26.05.2014 16:34

    Liczba odwiedzin: 6529

    Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »

    Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny

  • Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.05.2014 15:10

    Liczba odwiedzin: 5182

    Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Bałkany Trip 2014

    Bałkany Trip 2014

    Autor: BusTrip into the Wild

    Data publikacji: 12.05.2014 09:20

    Liczba odwiedzin: 37200

    Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »

    Tagi: patronat medialny, europa

  • I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 28.04.2014 10:02

    Liczba odwiedzin: 83668

    Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • 4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 15.04.2014 11:35

    Liczba odwiedzin: 6589

    1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »

    Tagi: patronat medialny, europa, islandia

  • I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 21.03.2014 14:44

    Liczba odwiedzin: 123788

    24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • Następna »

Spotkania i imprezy podróżnicze