Rodzinne muzeum wina

To był pierwszy przystanek naszej zeszłorocznej podróży. Z powodu opóźnionego wyjazdu trafiliśmy tam po południu w sobotę. Ruch w winnicy był spory, chociaż nie była to pełnia wakacji a raczej ich przedsionek – koniec czerwca.

Przyjęto nas bardzo mile, musieliśmy chwilę poczekać, więc zaproponowano nam odpoczynek przy kawie w oczekiwaniu na degustację. Przejechane 2000 km nie pozwalało na cierpliwość – chcieliśmy jak najszybciej zobaczyć jak najwięcej.

Rozpoczęliśmy więc zwiedzanie muzeum, zostawiając kawę i wino na później.

 

Rodzinne muzeum wina w Prowansji

fot. Tomasz Ignaciuk

Winnica znajdowała się w starym budynku na parterze – duża sala z szafkami wypełnionymi winem – pośrodku beczka z butelkami i kieliszkami do degustacji. Nad salą znajdowała się antresola, która, jak za chwilę się okazało, była dopiero początkiem przestrzeni gdzie znajdowało się muzeum wina.

 

Rodzinne muzeum wina w Prowansji

fot. Tomasz Ignaciuk

Zaraz po postawieniu na ostatnim stopniu schodów można było rozpocząć edukację dotyczącą wina, jego historii i sposobów produkcji. Przechodziliśmy od stanowiska do stanowiska poruszając się po antresoli i w prześwitach pomiędzy stanowiskami można było obserwować to, co dzieje się na dole. Kolejne etapy tej swoistej ścieżki dydaktycznej wprowadzały zwiedzających coraz bardziej w istotę winiarstwa. To co mogło przeszkadzać, to brak informacji w innym języku niż francuski. Gdzieniegdzie były jedynie drobne fragmenty przetłumaczone na angielski.

 

Rodzinne muzeum wina w Prowansji

fot. Tomasz Ignaciuk

Koniec antresoli zaprowadził nas do wnętrza muzeum. Kilka pomieszczeń, z których największe spełniało także rolę sali projekcyjnej, wypełnionych było wokół ścian nowoczesnymi multimedialnymi ekranami jak również tradycyjnym przedstawianiem sposobu produkcji wina. Można było odpowiadać na pytania pojawiające się na ekranach, można też było przyjrzeć się drobiazgowo eksponatom obrazującym dawną pracę winiarzy. Ta różnorodność dawała wspaniałe wrażenie – zmienność prezentacji nie nużyła ani na chwilę. Za wielkim zdziwieniem spojrzeliśmy na zegarki. Obsługa zdążyła już przygotować degustację wielu gościom.

 

Rodzinne muzeum wina w Prowansji

fot. Tomasz Ignaciuk

Zeszliśmy na dół i zajrzeliśmy do hali produkcyjnej, była pusta, to znaczy nikt nie pracował. Oddzielona od salonu degustacyjnego szybą, każdy ze zwiedzających mógł zobaczyć jakie są maszyny i jak pracują. Trochę żałowaliśmy, że to sobota po południu i ominęła nas ta atrakcja.

 

Rodzinne muzeum wina w Prowansji

fot. Tomasz Ignaciuk

Zaproszono nas do specjalnego kącika degustacyjnego – dla VIP-ów – gdzie posadzeni na stylowych fotelach zaczęliśmy degustację wina. Już bez kawy.

Największą atrakcję stanowiła butelka "la fiole du pape": wyglądająca niczym zwykła tylko po wypiciu całości. Butelka zrobiona tak, że przypomina falowanie zarówno w części szerszej, jak w części szyjki. To znak charakterystyczny tej winnicy objęty patentem od wielu lat. A co najważniejsze, znakomite wino w środku, po wypiciu którego butelka wydaje się bardziej prosta.

 

Rodzinne muzeum wina w Prowansji

fot. Tomasz Ignaciuk

Ciężko było zdecydować, ile i jakiego wina zabrać w dalszą drogę, przecież to był dopiero pierwszy dzień naszego dwutygodniowego wyjazdu smakiem wina.