Dziś jest 02.05.2024

Imieniny obchodzą Zygmunt, Atanazy, Anatol, Borys

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Śladami Marzeń – azjatyckie smaki, robaki i przysmaki

Autor: Jaśmina Jurecka i Tomasz Labus

Data publikacji: 13.10.2012 23:09

Liczba odwiedzin: 15596

Tagi: azja, indonezja, kambodża, malezja, tajlandia, laos, kuchnia, relacje, podróżnicze hardkory, turystyka kulinarna, ranking, śladami marzeń, kuchnia relacje z podróży

88-dniowa kulinarna podróż po Azji południowo-wschodniej okazała się przygodą życia. W poszukiwaniu hardcorowych smaków przebyliśmy ponad 35 700 km. Psy, robaki, embriony, tygrysy, węże – to tylko niektóre z próbowanych przez nas smakołyków!

Śladami Marzeń – azjatyckie smaki, robaki i przysmaki


Pasja podróżowania w wersji hardcorowej

Czyż nie każdy z Was marzy o podróżowaniu? Jeżeli tak, to tylko wyznaczcie cel i go zrealizujcie! Nasza pasja odkrywania świata zawiodła nas wprost do Azji Południowo-Wschodniej. 88 dni włóczęgi po Malezji, Singapurze, Indonezji, Tajlandii, Laosie oraz Kambodży obfitowało w wiele niezapomnianych smaków, zapachów, przygód oraz sytuacji, które czasami ciężko wytłumaczyć w sposób racjonalny. Nasz wyjazd miał jasno sprecyzowany cel, a była nim podróż kulinarna. Zresztą tak się składa, że nasza każda włóczęga to połączenie zwiedzania z poznawaniem miejscowej kuchni – potraw, przypraw, zwyczajów, napojów. Chłoniemy te zapachy i kolory po to, aby w miarę możliwości również przenieść najlepsze z nich do Polski. Azja okazała się miejscem, w którym nie sposób nie znaleźć czegoś naprawdę ohydnego, paskudnego.

Europejskie potrawy nietrudno oczywiście spotkać, choćby ze względu na turystów, jednak na stołach królują miejscowe specjały. Są to między innymi: robaki i owady bogate w białko, potrawy z węży, psów, żółwi, a czasem nawet tygrysów. Podczas wyjazdu spróbowaliśmy wszystkiego, co wydawało się dla nas, Europejczyków hardcorowe. Czasami trzeba było zacisnąć zęby, a czasami zamknąć oczy, żeby poczuć pełnię smaków.

Bo najważniejsze mieć marzenia i podążać ich śladem.
 
Bo najważniejsze mieć marzenia i podążać ich śladem.
fot. Tomasz Labus

Czym jest hardcore?

Zastanawialiście się kiedyś głębiej nad definicją pojęcia „hardcore”? Wikipedia powiada, że oprócz odmiany muzyki punk to także: „określenie ekstremum w jakiejś dziedzinie, np. hardcore'owy sport (ekstremalny), hardcore porno (wyuzdana pornografia) itp. Hardcore to słowo używane w slangu młodzieżowym na określenie czegoś wyjątkowego w swoim rodzaju, wywierającego duże wrażenia”.

Podróżując, każdy zwraca uwagę na coś innego, każdy przywozi swoje subiektywne wrażenia i osobiste przeżycia, każdy odczuwa i przeżywa na swój wyjątkowy sposób. My zawsze staramy się, aby nasza podróż była wyjątkowa, pełna smaków, zapachów i wspomnień, do których będziemy często wracać. Nie lubimy siedzieć w jednym miejscu, czasem mam wrażenie, że na własne życzenie utrudniamy sobie życie, jadąc stopem, śpiąc w dziwnych miejscach i jedząc różne, czasem obrzydliwe, rzeczy. Podróż bez takich przeżyć byłaby jednak zwykłym, prawie codziennym życiem, tylko w innym otoczeniu.

W poszukiwaniu smaków, przygód, zapachów pokonaliśmy ponad 35 000 km najróżniejszymi środkami transportu. Niejednokrotnie trafialiśmy na coś wyjątkowego w najmniej oczekiwanym momencie. Chcieliśmy, aby ta podróż byłą pełna wspomnień, aby rozbudziła naszą wyobraźnię. Pragniemy zabrać Was w hardcorowy świat azjatyckiej kuchni. Mamy nadzieję, że kilka najciekawszych i najbardziej dziwacznych potraw, miejsc i trunków przekona was, aby podążyć naszymi śladami.


Indonezyjska myśl kulinarna

Wyspa Samosir (Sumatra) na jeziorze Toba okazała się bardzo ciekawym miejscem na ekstremalną, kulinarną wyżerkę. Od dnia przyjazdu robiliśmy intensywne rozeznanie, próbując dowiedzieć się jak najwięcej o miejscowej kuchni. Czym nas mogą zaskoczyć ludzie, którzy jeszcze w poprzednim wieku szczycili się kanibalizmem, a teraz są żarliwymi chrześcijanami? To była nasza zagadka, którą udało się rozwiązać szybciej, niż przewidywaliśmy.

W miejscowości Panguguran znaleźliśmy to czego szukaliśmy. W jednej z przydrożnych knajpek szefowa kuchni serwowało do wyboru: wołowinę, kurczaka, wieprzowinę oraz mięso z psa w pikantnym sosie. Wybór był prosty i oczywisty, a już po chwili na stole znalazł się talerz ryżu z kawałkiem smażonego mięsa w niezwykle pikantnym sosie chili. Tomek przystąpił do degustacji.

Mięso nie posiadało ani specyficznego zapachu, ani smaku. Było jednak niezwykle żylaste i ciągnące. Emocje potęgowały psy biegające po restauracji, szefowa kuchni łamanym angielskim wytłumaczyła nam jednak, że do celów „spożywczych” czworonogi są specjalnie hodowane. Ta wiadomość pozwoliła nam spokojnie dokończyć obiad, po którym pozostały bardzo mieszane uczucia.

Kopi luwak – czysta kawa z nieczystości

Ciekawe i czasami lekko odstraszające smaki to nie tylko okolice jeziora Toba. Nieopodal miejscowości Bukittinggi (Sumatra) mieliśmy okazję odwiedzić fabrykę, a właściwie mini fabryczkę najdroższej kawy świata. Kopi luwak to rodzaj kawy charakterystyczny dla Indonezji, a w szczególności Bali i Sumatry. Rośliny kawowca rosną w dżungli, a nasiona są najpierw zjadane przez Civet Cat'a czyli łaskuna muzanga (gatunek drapieżnego ssaka), następnie są trawione i fermentują w jego żołądku, a na koniec wydalane.
Miejscowi rolnicy zbierają odchody i dostarczają je do lokalnej fabryki. Tam przechodzą proces oczyszczania, suszenia i ewentualnie mielenia.

Kawy, której cena w kawiarniach Europy dochodzi do 20 euro za filiżankę, w rodzimej produkcji można skosztować zaledwie za 20 000 rupii. To niewiele ponad 2$, więc warto się na takie ekstremalne smaki zdecydować. Niestety aromat i smak nie był tak intensywny, jak się spodziewaliśmy. Być może jest to spowodowane sposobem parzenia i podawania. Bądźcie jednak świadomi, że kopi luwak to czysty aromat kawy, a nie... no sami wiecie czego. Kawa jest także importowana do Polski, a dokładnie do Krakowa. Właścicielka fabryki wysyła jedną paczkę na miesiąc, a potwierdziła to, pokazując nam wykaz nadawanych przesyłek.

Coffee Luwak - najdroższa kawa świata
 
Coffee Luwak - najdroższa kawa świata
fot. Jaśmina Jurecka

Malezyjska dieta

Pomyślał ktoś z was kiedyś, że podczas podróży kulinarnej można zrzucić 10 kg w 21 dni? Tak, Tomek okazał się mistrzem odchudzania. Cały proces rozpoczął się na Sumatrze i trwał aż do momentu opuszczenia Malezji. Powód? Ramadan, czyli święty miesiąc w islamie. Małe indonezyjskie wioski oraz niezwykle konserwatywne wschodnie wybrzeże Malezji to miejsca gdzie za dnia próżno szukać czegokolwiek do zjedzenia. Musieliśmy się zatem zadowolić miską ryżu, którą od czas do czasu udało się nam dostać w restauracji (większość punktów gastronomicznych było pozamykanych na cały miesiąc).

W ramach „rekompensaty” od godziny 18 na specjalnych targach z okazji święta przygotowywano tony przepysznego jedzenia. Wyobrażacie sobie nasze miny, kiedy po całym dniu o pustym żołądku naszym oczom ukazywały się dziesiątki pieczonych kurczaków, ryb, płaszczek, szaszłyków, ciastek, wszelkiego rodzaju dziwnych napojów i oczywiście ogromnej ilości ryżu. Ryż towarzyszył nam non stop podczas całej podróży. W przypadku wielu dań była to główna część posiłku. Tak jak u nas główną częścią obiadu zazwyczaj jest mięso, do tego trochę ziemniaczków i surówka, tak tutaj proporcje są odwrócone. Zamiast konkretu w postaci mięsa, pojawia się konkretna góra ryżu.

Bazar podczas Ramadanu - tuż przed zachodem Słońca trwa gorączka zakupów
 
Bazar podczas Ramadanu - tuż przed zachodem Słońca trwa gorączka zakupów
fot. Jaśmina Jurecka

Co pełza, to do gara!

W podróży bywa tak, że jesteśmy zaskakiwani w najmniej oczekiwanym momencie. Nie inaczej było w Kambodży. Bardziej europejskie dania, takie jak żaby z grilla zeszły na dalszy plan
(mimo że przepyszne, a ich mięso było lepsze od kurczaka). W Kambodży okazało się, że Khmerowie ewidentne lubują się w gadach. Podczas jednej z rowerowych wycieczek, wjechaliśmy do niepozornej knajpki. Zaintrygował nas fakt, że nie ma w niej krzeseł i stołów, a jedynie hamaki. Idealne miejsce, aby się na chwilę położyć i napić czegoś zimnego.

Gdy dostaliśmy menu, było jasne, że trzeba jeszcze coś przekąsić. Pierwsza strona wyróżniała się lokalnymi, khmerskimi daniami – lok lak, smażony ryż, kurczak amok, smażona cukinia z pomidorami i wieprzowinką – same pyszności, które już poznaliśmy! Druga i ostatnia strona to dopiero prawdziwy hardcore! Gdy ją czytaliśmy, nie wierzyliśmy własnym oczom: zupa z węża, zupa z żółwia, smażony żółw, smażony wąż, kobra i jajka węża w każdej dowolnej postaci. Po chwili szef kuchni polecił nam smażone węże.

Podeszliśmy wraz z nim do kuchni, mijając jeszcze klatkę z krokodylami. Kucharz wyciągnął węże z wielkiego pojemnika, zamachnął się i chlast! Krew bryzgała wszędzie! Po chwili trzy obślizgłe i przerażające węże były już wypatroszone i rozpoczął się proces ich smażenia. Niesamowite przeżycie, które skończyło się gadzią ucztą! Polecamy wam serdecznie takie wężowe dania, gdyż obgryzanie wężowego szkieletu to nie lada gratka dla podniebienia.

Smażone węże z dodatkiem bazylii- prawie jak kurczak.
 
Smażone węże z dodatkiem bazylii- prawie jak kurczak.
fot. Jaśmina Jurecka

Czas na… pająka

Pająki dorwaliśmy w Phnom Penh – stolicy Kambodży. Właściwie to one dorwały nas, od tyłu i z zaskoczenia! Podczas obiadu w Central Market, podeszła pewna staruszka, poklepała po plecach, odwróciliśmy się, a tu cały talerz włochatych tarantul! Patrzyliśmy na siebie z mały niedowierzaniem – kilka minut wcześniej o nich rozmawialiśmy. Mieliśmy wyrzuty sumienia, że nigdzie nie udało nam się ich spotkać. A taka potrawa znajdowała się na naszej długiej liście zadań. Bez zastanowienia kupiliśmy kilka i zaczęliśmy się zajadać. W smaku przypominały dobrze wysmażone chipsy, które jednak trzeba było długo, długo mielić zębami, aby móc je przełknąć. Najlepszą częścią był zdecydowanie odwłok. Nie tak mocno spieczony, a wręcz soczysty, przypominający kawałeczek wołowiny. Zapasy białka zostały uzupełnione.

Cały pobyt w Kambodży zakończył się niezłym hadcorem, ale dla miejscowych. Na stacji autobusowej przez przypadek dostaliśmy się na imprezę urodzinową jednego z kierowców. Dostał on od nas w prezencie ćwiartkę czystego spirytusu, który zaczął popijać wprost z nakrętki. To jedyna polska specjalność jaką zafundowaliśmy Azjatom podczas pobytu.

Pyszne kambodżańskie pająki.
 
Pyszne kambodżańskie pająki.
fot. Jaśmina Jurecka

Tajlandia dała nam popalić

O tajskiej kuchni można pisać dużo. Uważana za jedną z najlepszych na świecie, zaskoczyła nas swoją różnorodnością. Okazało się na przykład, że tak popularne robale, chrząszcze, cykady i wszelkiego rodzaju inne owady są wyśmienitym dodatkiem do piwa. Smaczne, usmażone, chrupiące i niesamowicie bogate w białko okazały się idealnym uzupełnieniem naszej codziennej diety. W Tajlandii mieliśmy także wątpliwą przyjemność skosztować największego paskudztwa podczas naszego wyjazdu. Jajka z kurzymi embrionami w środku, smażone na grillu niemal wywoływały reakcję zwrotną. Ostatecznie i to udało się przełknąć, chociaż w smaku, a właściwie zapachu przypominało fekalia. Popularnością cieszą się także w wersji gotowanej. Na skorupce zaznacza się dzień rozwoju embriona. Im starszy zarodek w środku, tym droższe jajko.

Kurze embriony - najgorsze co nas spotkało w Tajlandii.
 
Kurze embriony - najgorsze co nas spotkało w Tajlandii.
fot. Jaśmina Jurecka

Laotański hardcore wszech czasów

Laos – dziwny kraj. Będziemy to powtarzać wszystkim. Kraj kontrastów, w którym niewyobrażalne bogactwo przeplata się w nieokiełznaną biedą! W takich warunkach człowiek musi sobie jakoś radzić. Dlatego tak powszechne w górskich wioskach jest polowanie na wszystko, co się rusza. Szczury, ptaki, węże, małpy – nie ma znaczenia, najważniejsze, aby wyżywić rodzinę.

Nas najbardziej zaintrygował proces produkcji whisky z najróżniejszymi dodatkami. W butelkach z laotańską whisky znaleźć można dziesiątki gatunków lokalnych węży, jaszczurek a także skorpiony. Hitem okazały się dwa wielkie dzbany. Pani zaprasza nas do degustacji. W pierwszym ogromna ponad dwumetrowa kobra. To nic, czas na kolejny kieliszek! Coś dziwnego tam pływa?! – What is inside? –Tiger penis! – odpowiada nieporuszona kobieta. Tak właśnie, to był wielki, czarny penis tygrysa. Sprzedawczyni wyciągnęła go z dzbana. Naszym oczom ukazało się coś długiego z dwoma kulkami, a raczej jajkami na końcu. Nie pozostało nam nic innego jak wypić najbardziej hardcorowy kieliszek whisky w naszym życiu. Alkohol zabije wszystko, a w Laosie ma naprawdę dużo roboty.

Proces produkcji lao whisky to coś, czego prawdziwi smakosze tego trunku nie powinni oglądać. Produkuje się ją oczywiście z ryżu, który fermentuje w dzbanach przykrych najróżniejszymi foliami i szmatami. Ryż przekłada się do wielkich beczek, wokół biegają kury, kaczki i świnie, które wypatrują resztek jedzenia. Cuchnie to niesamowicie, nie ma też mowy o żadnej higienie. Finalnie wszystko jest wlewane do butelek, głównie z odzysku. Cena za to była niezmiernie atrakcyjna bo jakieś 3 zł za butelkę 0,7. Może warto zacząć ją importować?!

Penis tygrysa w laotańskim whisky! Ktoś z Was próbował?
 
Penis tygrysa w laotańskim whisky! Ktoś z Was próbował?
fot. Jaśmina Jurecka
Którego węża wybieramy do towarzystwa? Młoda sprzedawczyni handluje laotańskimi smakołykami.
 
Którego węża wybieramy do towarzystwa? Młoda sprzedawczyni handluje laotańskimi smakołykami.
fot. Jaśmina Jurecka

Bazarowo mi!

Bazary są esencją każdego odwiedzanego przez nas państwa. Pełne kolorytu i lokalnego folkloru na pierwszy rzut oka wydają się podobne, wręcz takie same, a w rzeczywistości kiedy bazar cię pochłonie, odkrywasz jego niezliczone zakamarki i zachwycasz się wyjątkowymi smakami i zapachami. To w wersji przyjemnej, bo równie często wszędzie roztacza się przeraźliwy odór i panuje nieokiełznany bałagan.

Zapach duriana jest chyba najprzyjemniejszym ze wszystkich! Na podłodze resztki zgniłych owoców często mieszają się z krwią świeżo zabijanych ryb i obieranych z piór kurczaków. W Laosie na kilogramy można kupować żywe czy zdechłe żaby (te drugie nieco tańsze). Zaraz obok, w kolejnym wiadrze na nabywców czekają obślizgłe węże. Takie obrazy na zawsze pozostaną w naszych głowach. Często sami nie zdajmy sobie sprawy, do czego używane są niektóre przyprawy, warzywa, owoce, korzenie. W takiej sytuacji zawsze pomocni bywają lokalni mieszkańcy, którzy służą swoją wiedzą i pomocą. Tak przekazana wiedza jest dla nas zawsze najcenniejsza. Podróże, zarówno te dalekie jaki i bliskie kształcą co do tego nie ma wątpliwości. Warto mieć cel i podróżować tak, aby uczyć się jak najwięcej!

Taki los wisielców!
 
Taki los wisielców!
fot. Jaśmina Jurecka
Durian - król wszystkich owoców
 
Durian - król wszystkich owoców
fot. Jaśmina Jurecka


Więcej naszych przygód na www.sladamimarzen.pl oraz www.facebook.com/sladamimarzen

Komentarze (8)

  • Mira (gość)

    Mira (gość)

    01.07.14, 23:51

    No tak, czego człowiek nie zrobi, żeby zaistnieć. Zjeść psa? Żaden problem, specjalnie hodowany, ktoś zastanowił się, w jakich warunkach? A jak został zabity na potrzeby tego europejczyka pełną gębą, czy tylko przy zabijaniu węży krew tryskała na wszystkie strony? Rozumiem, że i nasz dzielny wszystkożerca otarł z czoła parę kropel. To takie hardcorowe... Skąd te embriony, a tygrys, czy aby nie pod ochroną? Czy zastanowiłeś się choć przez chwilę pseudopodróżniku, ile cierpienia żywych istoty za tym stoi? Rusz czasem głową bohaterze, nie tylko jelitami. I błagam, siedź w domu...

    Zgłoś

  • 02.02.14, 08:40

    Komentarz usunięty

  • 03.07.13, 14:09

    Komentarz usunięty

  • 17.06.13, 05:32

    Komentarz usunięty

  • Dorota i Marek (gość)

    Dorota i Marek (gość)

    30.11.12, 19:15

    Gratulujemy Wam zwycięstwa w kategorii „Podróżnicze hardkory” i życzymy wielu kolejnych wspaniałych podróży, które przyniosą mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Cieszymy, że mogliśmy z Wami współuczestniczyć w tym konkursie. Dorota i Marek z „Zanim znów wyruszysz w góry” [www.gorskiewedrowki.blogspot.com]

    Zgłoś

  • Maria (gość)

    Maria (gość)

    13.11.12, 00:02

    Zazdroszczę Wam tych wszystkich smaków i poznanych kultur! Super wyprawa, życzę Wam takich więcej ;) Może teraz Ameryka południowa ??

    Zgłoś

  • krakusy (gość)

    krakusy (gość)

    20.10.12, 15:07

    Jakie to szczęście ,że popróbowaliście za nas te wszystkie przysmaki ! A my chetnie o nich poczytamy na nawet pooglądamy ! Prosimy o więcej !

    Zgłoś

  • Studenci (gość)

    Studenci (gość)

    18.10.12, 22:16

    Bardzo ciekawy wykład Jaśminy i Tomka na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Koninie. Gratuluję pięknego występu. Młodość ma swoje prawa i szalone pomysły. Życzę następnych ciekawych podróży. Maria i Edward Marciniak

    Zgłoś


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyprawy pod patronatem Etraveler.pl

  • Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Autor: Źródło: materiały promocyjne

    Data publikacji: 25.03.2015 09:20

    Liczba odwiedzin: 6349

    Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 02.03.2015 10:11

    Liczba odwiedzin: 5909

    Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • WyCHILEoutowana

    WyCHILEoutowana

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.09.2014 12:38

    Liczba odwiedzin: 18319

    „Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia

  • Czas na debiut – Strefa Darien

    Czas na debiut – Strefa Darien

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 25.09.2014 10:24

    Liczba odwiedzin: 7362

    Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »

    Tagi: patronat medialny

  • Kurs na Indonezję

    Kurs na Indonezję

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 19.09.2014 09:47

    Liczba odwiedzin: 8997

    Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »

    Tagi: patronat medialny, azja, indonezja

  • 8000 km Across Canada

    8000 km Across Canada

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 01.08.2014 16:09

    Liczba odwiedzin: 7886

    Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada

  • 850 km, by znaleźć dom

    850 km, by znaleźć dom

    Autor: Anna Kaca

    Data publikacji: 16.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 8268

    W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »

    Tagi: patronat medialny

  • Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Autor: Archeolodzy w podróży

    Data publikacji: 11.07.2014 12:45

    Liczba odwiedzin: 6628

    Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »

    Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny

  • Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Autor: Tomasz Korgol

    Data publikacji: 01.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 7304

    Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »

    Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal

  • Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 30.05.2014 11:39

    Liczba odwiedzin: 5843

    W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »

    Tagi: europa, polska, patronat medialny

  • Gobi Expedition 2014

    Gobi Expedition 2014

    Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński

    Data publikacji: 26.05.2014 16:34

    Liczba odwiedzin: 6520

    Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »

    Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny

  • Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.05.2014 15:10

    Liczba odwiedzin: 5182

    Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Bałkany Trip 2014

    Bałkany Trip 2014

    Autor: BusTrip into the Wild

    Data publikacji: 12.05.2014 09:20

    Liczba odwiedzin: 37179

    Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »

    Tagi: patronat medialny, europa

  • I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 28.04.2014 10:02

    Liczba odwiedzin: 83400

    Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • 4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 15.04.2014 11:35

    Liczba odwiedzin: 6587

    1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »

    Tagi: patronat medialny, europa, islandia

  • I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 21.03.2014 14:44

    Liczba odwiedzin: 123476

    24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • Następna »

Spotkania i imprezy podróżnicze