Dziś jest 08.06.2024
Imieniny obchodzą Medard, Maksym, Wilhelm, Adriana
Autor: Jakub Staniszewski
Data publikacji: 13.10.2012 12:50
Liczba odwiedzin: 44397
Tagi: azja, rosja część azjatycka, syberia, relacje, góry, podróżnicze hardkory, turystyka górska, góry relacje z podróży
Na szlaku naszej drogi powrotnej z Chin znalazło się m.in. jezioro Bajkał. Biorąc pod uwagę fakt, że alternatywą dla spędzenia nad jego brzegami kilku miłych chwil był tydzień nieprzerwanej jazdy pociągiem wybór był dość oczywisty.
W Irkucku, nieoficjalnej stolicy Syberii, i jednocześnie najlepszej chyba bazie wypadowej nad Bajkał znaleźliśmy się wieczorem 6 sierpnia. Już następnego dnia rano siedzieliśmy jednak w „elektriczce” (podmiejskim pociągu), wiozącej nas do Sludianki. Jak zauważył nasz irkucki gospodarz Alex (Couch Surfing również na dalekiej Syberii działa bez zarzutów), sposób na zwiedzanie Przybajkala wybraliśmy dosyć awangardowy. W przeciwieństwie do większości turystów, zamiast leżeć plackiem (i pić) gdzieś na plaży w Złotych Piaskach, Sludiance, czy na wyspie Olchon, postanowiliśmy podziwiać nieskazitelną przyrodę regionu z perspektywy górskich szczytów pasma Chamar Daban. Masyw ten rozciąga się na południe od jeziora i nierozerwalnie związany jest z historią polskich zesłańców. To właśnie tu swoje krajoznawcze wyprawy odbywali słynni polscy naukowcy – Aleksander Czekanowski i Jan Czerski. I właśnie szczyty noszące ich imiona były celem naszej ekspedycji.
Zanim jednak zameldowaliśmy się na wysokościach, nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności kąpieli w największym na świece jeziorze. „Perła Syberii” – tak zwykło nazywać się Bajkał i przyznać muszę, że niewiele jest przesady w tym określeniu. Widok roztaczający się w pogodne dni z brzegów jeziora trudno bowiem porównać z czymkolwiek.
Woda, niemal identycznej barwy jak niebo, odbija niczym lustro górujące nad brzegami pasma górskie. Trudno to opisać – po prostu trzeba zobaczyć. Nasza wizyta nad Bajkałem ograniczyła się niestety tylko do kilku godzin, do tego spędzonych w zapuszczonym turystycznym kurorcie – Sludiance. Mimo to jezioro zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Na tyle, że nie mogliśmy się wręcz doczekać zanurzenia w jego krystalicznie czystej toni. Nie straszna nam była temperatura wody oscylująca w granicach 12 st. Celsjusza (znacznie zimniejsza niż w Bałtyku) i chłodny wiatr. Cała nasz trójka dała nura do lodowatej wody i w jeszcze szybszym tempie uciekła w objęcia ciepłego koca. No ale nikt nam nie powie, że nie kąpaliśmy się w Bajkale.
Punktem kulminacyjnym pobytu na Syberii była jednak wyprawa w góry. Początkowo dwudniowy trekking planowaliśmy tak, by zdobyć zarówno Pik Czerskiego (2090 m n.p.m.), jak i oddalony od niego o kilkanaście kilometrów Pik Czekanowskiego (2068 m n.p.m.), jednak pewne nieszczęśliwe zdarzenia na trasie sprawiły, że musieliśmy zadowolić się jedynie widokami z tego pierwszego. O tym jednak później.
Podczas drugiej przeprawy nie miałem jednak tyle szczęścia, co za pierwszym razem i już przy pierwszym kroku mój but ześlizgnął się z kamienia. Tak oto przemoczyłem nogę lewą. Nie mając już zatem wielkiego wyboru zdjąłem mokre obuwie i skarpety, podwinąłem nogawki i ruszyłem na drugi brzeg boso. Niestety miejsce, które wybrałem na przeprawę było delikatnie mówiąc fatalne. Ostre kamienie kaleczące stopy, silny nurt i lodowato zimna woda sprawiły, że już po kilku krokach cały wylądowałem w strumieniu. Prąd porwał moje buty (szczęśliwie w porę odłowione przez kompana) i zamoczył całą zawartość kieszeni z portfelem, paszportem i aparatem fotograficznym włącznie. Ten ostatni z tego szoku niestety już się nie podniósł (spoczywaj w spokoju czerwona torpedo [*]).
Ostatecznie z wody wygramoliłem się przy pomocy kija, ale sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Buty były totalnie przemoczone, nie mniej niż ja sam. Znajdowaliśmy się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy turbazą a wsią, z której ruszaliśmy, słońce chyliło się już ku zachodowi i bardzo słabo grzało. Na szczęście mój plecak był szczelniejszy od kieszeni i znalazłem w nim komplet suchych ubrań (ubrania to chyba jednak za dużo powiedziane, gdyż do dyspozycji miałem jedynie kąpielówki i koszulkę). W tym momencie miałem do wyboru dwie opcje – ruszyć dalej w górę lub zawracać. Jako osoba niezwykła poddawać się przeciwnościom losu ruszyłem dalej, jednak 8-kilometrową drogę do turbazy, w przemoczonym do granic nieprzyzwoitości obuwiu zapamiętam na długo.
Na miejsce noclegu dotarliśmy ostatecznie ok. godziny 23:00. Było już zupełnie ciemno i dosyć chłodno. Na ostatnich kilometrach wędrówki towarzyszyli nam młody Rosjanin i jego dziadek (sic!), którzy właśnie byli w trakcie 280-kilometrowego trekkingu po paśmie Chamar-Daban, o czym niezbicie świadczył rozmiar ich plecaków (nie śmialiśmy spytać, ale na oko minimum 30-40 kg) i posiadany ekwipunek, z siekierą i zapasem suszonej kory na rozpałkę na czele.
W turbazie nieopodal stacji meteorologicznej, jakieś 4 godz. drogi od szczytu, pod swój dach przygarnęła nas gospodyni ośrodka (niestety nie za darmo – nocleg kosztował 350 rubli od osoby) i uraczyła gorącą herbatą. Ja jednak nie miałem już siły czekać na zagotowanie wody. Wtuliłem się tylko w cieplutki śpiwór i zasnąłem jak kamień (ze strumyka).
Następnego dnia z rana ruszyliśmy do ataku na szczyt. Było nam dużo lżej, gdyż plecaki zostawić mogliśmy w turbazie, a buty zdążyły przez noc prawie całkiem wyschnąć. O ile dotychczasowa trasa nie obfitowała w widowiskowe panoramy, o tyle ostatnich kilka kilometrów wynagrodziło nam to z nawiązką. Pejzaże przywołujące skojarzenia z tolkienowskim Shire, jezioro w kształcie serca i szlak wijący się wśród porośniętych jedynie krzewami zboczy – oto największe skarby Chamar-Daban.
Po dotarciu na szczyt nie mogliśmy oczywiście darować sobie rytualnego piwka (niebieska Балтика). Po drodze mijaliśmy kilkanaście osób wracających ze szczytu. Co ciekawe jeden z turystów powiedział nam, że tamtego dania na trasie panował dość spory tłok. Na dźwięk tych słów uśmiechnęliśmy się tylko wewnętrznie, wspominając wybetonowane chińskie góry, gdzie trzeba było przeciskać się między wycieczkami.
Po powrocie do turbazy gospodyni powitała nas gorącą zupą. Był to nasz pierwszy ciepły posiłek od tygodnia (nie licząc herbaty i zupek chińskich) i nie muszę chyba dodawać w jakim tempie ogromny jej garnek został niemal opróżniony. W tym miejscu warto wspomnieć o menu, jakie uszykowaliśmy sobie na czas podróży. Jego główny składnik stanowił chleb, smarowany na przemian pasztetem i konfiturą oraz zagryzany rosyjskimi parówkami, których skład bezskutecznie próbuje ustalić już od blisko 20 lat specjalna komisja działająca przy Uniwersytecie Łomonosowa. Ciepła zupa dogodziła nam zatem bardzo, zwłaszcza, że przed nami była dość długa droga na dół.
Planowany czas przybycia do Sludianki to godz. 23:00. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy po drodze nie spróbowali złapać stopa. I oczywiście udało się, choć powinienem raczej napisać, że to stop złapał nas. Mieszkający mniej więcej w połowie drogi jegomość zaproponował nam podwózkę, gdyż akurat wybierał się do miasta po nową butlę gazową. Niestety za przyjemność przejechania się Kamazem po górskiej dróżce zmuszeni byliśmy zapłacić 100 rubli od osoby. Nie rozpatruję jednak tej kwoty inaczej niż najlepiej wydane podczas tego wyjazdu pieniądze. Kochany pan kierowca, nie zważając bowiem na fakt, że na pace wiezie trójkę ludzi i nie do końca pustą butlę gazową, a kamienie na drodze mają z pół metra średnicy, pruł w dół średnio 40 km/h. Żaden rollercoaster nie odda tego, co przeżyliśmy i choć przez następne dwa dni siadanie przychodziło mi z trudem, nie zmienię zdania – warto było.
Na dole byliśmy zatem ok. 21:30. Witając się już z gąską zapukaliśmy do pierwszej napotkanej turbazy, gdzie planowaliśmy przenocować, a tu „me jo” – brak miejsc (ach, zupełnie jak w Chinach!). Ruszyliśmy zatem w kierunku centrum, zbierając od napotkanych mieszkańców sprzeczne informacje, co do miejscowych hoteli. Sludianka nocą wyglądała jeszcze bardziej przygnębiająco niż w dzień, szczególnie, że znaleźliśmy się na jej obrzeżach. Idąc wzdłuż jedynej oświetlonej ulicy „podziwialiśmy” domki i bloki, które z pewnością pamiętały jeszcze czasy towarzysza Józefa i jego czerwonych kompanów.
I bylibyśmy się tak błąkali jeszcze długie godziny, gdyby nie spotkanie z panią Iriną, która uruchomiła wszystkich swoich znajomych w celu odnalezienia dla nas noclegu. Co więcej, okazało się, że ma ona krewnych w Hajnówce i polskie korzenie, co znacznie ułatwiło nam odnalezienie wspólnego języka. Dlatego gdy ostatecznie udało się nam ustalić, że w hotelu przy dworcu są wolne miejsca w cenie 70 rubli/godz., pani Irina widząc nasze zasmucone tę kwotą twarze bez wahania zaproponowała nam nocleg w swoim mieszkaniu. Na miejscu okazało się, że jest fotografem i pokazała nam wspaniałe zdjęcia trasy kolei krugbajkalskiej. Był to chyba najbardziej niespodziewany i spontaniczny CouchSurfing w moim życiu. Niech żyje rosyjska gościnność!
Następnego dnia wręczyliśmy pani Irinie pamiątkową pocztówkę z Polski, za co otrzymaliśmy zbiór wierszy i opowiadań o Sludiance i Bajkale (oczywiście po rosyjsku). Obiecałem sobie, że je przeczytam (jak na razie dotarłem do 7. strony licząc okładkę i stronę tytułową). Po tej rytualnej wymianie podarków nie pozostało nam nic innego jak tylko ruszyć na stację kolejową. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na jezioro, nabranie do słoika odrobinki wody i piachu (pamiątka dla przyjaciela), i możemy wracać. Żegnaj Syberio. Oto kolejni Polacy zachwycili się twoim pięknem.
Epilog: O dziwo kąpieli w strumieniu i wspinaczki w mokrych butach i kąpielówkach nie przypłaciłem żadną poważniejszą chorobą. Nie wiem, czy to magiczna moc górskiej zupy, czy może końska dawka witaminy C, która sobie zaaplikowałem. W każdym razie już nigdy więcej nie zabiorę się za przeprawę przez rzekę inaczej niż z butami na ramieniu i kijem w dłoni.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 15020
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 10255
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 109327
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 122524
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 6899
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 6237
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 23108
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 7842
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 9508
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8100
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 8864
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 6987
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 7931
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6061
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 7143
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 5503
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 44229
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 110259
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 6897
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 164822
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 15020
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 10255
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Powered by Webspiro.