Dziś jest 21.12.2024

Imieniny obchodzą Tomasz, Piotr, Tomisław, Balbin

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Kair – to nie gryzie

Autor: Ola Klimowicz

Data publikacji: 15.07.2011 15:02

Liczba odwiedzin: 7438

Tagi: afryka, egipt, kair, nil, giza, szarm el-szejk, relacje, ola klimowicz

Chyba prawie każdy Polak był na wyjeździe w Egipcie. No, może wielu Polaków. Reklamy wszystkich biur turystycznych skupiają się na wycieczkach do Szarm El-Szejk, połowa osób na Naszej Klasie chwali się zdjęciami zrobionymi przy piramidach, a sprzedawcy na targowiskach w samym Egipcie liczą do 10 lepiej od nas samych. Mimo tego szumu, a może przez ten szum Egipt nigdy mnie nie pociągał. Znalazłam się tam zupełnie przypadkowo.

Wielki Sfinks, Egipt
Wielki Sfinks na tle piramidy Chefrena. Fot. Paweł Klimowicz

Kiedy byłam dzieckiem, co roku spędzałam wakacje z rodzicami. Wyjazdy z nimi były dla mnie praktycznie święte. Razem wybieraliśmy kraj i hotel i na dwa tygodnie odcinaliśmy się od świata. Kiedy miałam 10 lat, urodziła się moja siostra i mimo że nadal jeździliśmy na wycieczki, nie wyglądały już one tak samo. Coraz więcej czasu spędzaliśmy nad basenem, a coraz mniej na wykopaliskach, w parkach czy w galeriach. Podróżowanie z małym dzieckiem bywało po prostu męczące i choć rodzice nigdy nie byli zagorzałymi fanami wycieczek fakultatywnych i nawet dziś gdy widzimy naszych rodaków w hotelu, uciekamy jak niepyszni, to mama chcąc odciąć się od rutyny, skusiła się na jednodniowy wypad do Egiptu. Oczywiście sama mama nie brała w wycieczce udziału. Na podróż niespodziewanie wysłała tatę i mnie, wówczas 12-letnią.

Nasza eskapada zaczęła się w środku nocy. Za piętnaście czwarta, razem z ojcem czekałam pod wejściem do naszego hotelu na autokar, który miał przyjechać równo o 4:00 i zabrać nas na lotnisko. W całym ośrodku byliśmy jedynymi chętnymi na taki wyjazd i kiedy o 4:20 autobusu nadal nie było widać, zadzwoniliśmy do polskiego rezydenta na Krecie. Zaspanym głosem zaproponował nam opłacenie taksówki na lotnisko. Na terminal dotarliśmy przed resztą grupy i powoli zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie pomyliły nam się dni. Pozostali jednak w końcu dotarli, a zestresowana organizatorka wycieczki widząc nas, bardzo się ucieszyła i szybko przeprowadziła wszystkich przez kontrole i odstawiła do samolotu.

W Kairze byliśmy tuż przez 7 rano. Każdej kobiecie wręczono różę i jeszcze na lotnisku zostaliśmy podzieleni na grupy. W jednej przewodnik mówił po niemiecku, a w drugiej po angielsku. Wraz z tatą zdecydowaliśmy się na drugą i wyruszyliśmy autokarem w stronę centrum. Pierwszym miejscem, jakie zwiedziliśmy było Muzeum Narodowe, do dziś nie rozumiem, czemu otwarte jest już o tak wczesnej porze. W środku wiele dzieł zachwycało, ale żadne nie zaskoczyło mnie swoją obecnością na wystawie. Jak przystało na narodowe muzeum Egiptu, pełno jest tam papirusów, sarkofagów, mumii i hieroglifów.

Nasz kairski przewodnik Mohammed
 
Nasz kairski przewodnik Mohammed
fot. Paweł Klimowicz

Bardziej jednak niż muzeum zapadł mi w pamięć nasz przewodnik. Był mojego wzrostu, nosił grube okulary i tak jak połowa mężczyzn w kraju miał na imię Mohammed. Wraz z tatą trzymaliśmy się razem z nim na froncie grupy. Co chwila rzucał żarcikami i pytał: „Jak to możliwe, że ja mam 22 lata, jeśli mój ojciec 27?!”. To właśnie w Egipcie po raz pierwszy spotkałam się ze słynnym już na całym świecie podrywem Arabów. Zresztą przewodnik był tylko jednym z wielu ekscentrycznych facetów, których napotkaliśmy tego dnia.

Po kilku godzinach w muzeum, głównie spędzonych przy sarkofagach i mumiach, przeszliśmy się długim ogrodem z powrotem do autokaru. Przed wejściem do muzeum miasto było jeszcze zaspane, ale o 10 wszyscy stali już na nogach. Wstało także gorące, afrykańskie słońce i dawało się mocno we znaki. Oprócz uczestników wycieczki, Mohammeda i kierowcy, w autokarze jechało też dwóch wysokich, szerokich i bardzo cichych mężczyzn. Spod ich kurtki widoczne były dwa groźne i z pewnością załadowane kałasznikowy. Pomimo że Egipt zachęca piaszczystymi plażami, pogodą, luksusowymi kurortami i pięknymi zabytkami, nigdy nie był bezpiecznym miejscem, a obecność dwóch uzbrojonych goryli siedzących kilka metrów ode mnie tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu.

Z okien autobusu obserwowałam panujący na ulicach tłok. Pasy i światła są tutaj rzadkim widokiem, lecz ku mojemu zdziwieniu kierowcy samochodów wiedzą dokładnie, jak i gdzie mają jechać. Nikt nie przestrzega znaków i nie przepuszcza pieszych, a mimo to, przez całe 16 godzin, które spędziłam w Kairze nie widziałam wypadku. Dzięki bardzo niskiemu poziomowi wilgoci w kraju, samochody nie niszczą się tak jak w innych miejscach. Stare fiaty i mercedesy funkcjonują tu bez szwanku, ale najczęściej mijanym pojazdem był właśnie nasz rodowity polonez (!). Oprócz zwariowanego zgiełku i ruchu drogowego, w Kairze można także spotkać owce przymocowane linami do skuterów oraz podróżujących na dachach samochodów. Zauważyć można też przepełnione taksówki, które nie ograniczają się do przewiezienia jednego pasażera, lecz zabierają wszystkich, którzy są w stanie udowodnić – zwykle wymachując plikiem pieniędzy – że stać ich na przejazd.

Autokar zatrzymał się przed wejściem do ogromnego hotelu, gdzie czekało na nas późne śniadanie. (Niestety jako dwunastolatka nie byłam w stanie docenić egipskiej kuchni i pomimo ogromnego wyboru w bufecie zadowoliłam się bułką z masłem i zbyt słodkim kremem truskawkowym na deser). Recepcja, schody i sala balowa, w której jedliśmy, ociekały złotem, marmurem i kryształami. Poza tym egipskie hotele dekorowane są tak, aby podobały się najważniejszym klientom w kraju – Rosjanom. Centrum Kairu jest zapchane, przetłoczone i duszne. Większe hotele, szczególnie te z basenami położone są z dala od tego wszystkiego, na obrzeżach. Wielu turystów woli trzymać się dalej od mieszkańców, a bliżej piramid, co powoduje, że podczas sezonu hotele są przepełnione.

Po śniadaniu ruszyliśmy właśnie w stronę najczęściej odwiedzanego przez turystów miejsca w Kairze. Piramid w Egipcie jest kilka, o czym może nie wszyscy wiedzą. Te najbliżej Kairu nie są ani największymi, ani najładniejszymi, ani nawet najciekawszymi w kraju. Mimo to są najczęściej odwiedzane. Przed opuszczeniem autokaru Mohammed ostrzegł nas przed widocznymi z okien wielbłądami i pseudoprzewodnikami, którzy stali obok nich. Ponoć proponują oni turystom przejażdżki na zwierzętach, po czym proszą o absurdalnie wysokie sumy za swoje usługi. Jeśli odmówimy zapłaty, zostajemy wywiezieni na pustynię i zostawieni w panującej tam suszy i żarze lejącym się z nieba. Tak przynajmniej twierdził Mohammed. Po wyjściu z autobusu nie popatrzyłam nawet w stronę wielbłądów. Dostaliśmy godzinę na eksplorację terenu. Razem ze sporą grupą ludzi władowaliśmy się do środka większej piramidy, nastawieni na spektakularne atrakcje. Niestety w środku śmierdziało, a zwiedzić dało się jedynie trzy niewielkie pomieszczenia, w których dekady temu odkryto szczątki faraonów, a jeszcze wcześniej solidnie je złupiono.

Egipt
Piramidy w pobliżu Kairu. Fot. Paweł Klimowicz

Wychowałam się na „Alladynie”, „Asterixie i Obelixie”, grach komputerowych „Różowej Pantery”. Piramidy co chwila pojawiały się w tych czy innych bajkach oraz kolorowych książkach. Zobaczenie ich było moim marzeniem. Jak to często bywa z wieloma atrakcjami wyolbrzymionymi przez popkulturę – weźmy chociażby Wieże Eiffla – piramidy, które w końcu udało mi się dojrzeć na własne oczy bardziej mnie zawiodły, niż zachwyciły. Już nawet nie ten smród, nie to, że piramidy na pierwszy rzut oka wydawały się rozczarowująco małe. To ci wszyscy sprzedawcy i inni specjaliści od wszelkich usług byli najgorsi, bo najbardziej natarczywi, namolni, nachalni i długo by jeszcze wymieniać niepochlebne epitety.

Najmłodsi – 10-latkowie, zachęcają do obejrzenia minireplik piramid i kiedy w końcu zgodzimy się na zakup, proponują „niepowtarzalne okazje” typu 9 piramidek za 10 euro. Sprzedawcy potrafią być tak natrętni, że naprawdę nie sposób odejść bez garści upominków. Inni podchodzą z uśmiechem, chwaląc się swoimi umiejętnościami i proponując zrobienia zdjęcia, za co oczywiście po fakcie żądają pieniędzy. A jeszcze inni, ubrani w turbany i szaty za 3 euro pozują do zdjęć, a za 5 euro są gotowi podzielić się tym turbanem. Ojciec śmiał się, że na szczęście nie ma włosów, więc wszy nie będą miały odpowiednich warunków do rozmnażania się, kiedy niespodziewanie jego głowa została odziana w brudny, niebieski zwój materiału.

Wszyscy w autokarze zajęci byli rozmową o piramidach, kiedy dojechaliśmy kilka kilometrów dalej, aby zobaczyć Sfinksa. Rzeczywiście nie ma on nosa (a dlaczego dobrze wiedzą ci, którzy tak jak ja oglądali „Asterixa i Obelixa”), ale podobnie jak wcześniej oglądane piramidy okazał się mniejszy niż go sobie wyobrażałam. Ale obowiązkowe, pamiątkowe fotki zostały zrobione. Pomimo że byłam nieco zawiedziona, uważam, że piramidy i Sfinksa warto zobaczyć, chociażby po to, by samodzielnie ocenić nie tylko budowle, ale też otoczkę wokół nich.

Odrobina luksusu – restauracja tuż nad Nilem
 
Odrobina luksusu – restauracja tuż nad Nilem
fot. Paweł Klimowicz

Następnie Mohammed zabrał nas nad Nil, kolejną ikonę Kairu, całego Egiptu nawet. Tam czekała na nas łódka, a na niej obiad. Niestety tutejszy przysmak –kanapka z zimnym kurczakiem także mi nie zasmakował i kontynuowałam wycieczkę z pustym żołądkiem. Na pokładzie gości zabawiała muzyka na żywo i tancerka brzucha, której brzuch niestety nie był stworzony do tańca. Z Nilu obserwowałam domy po obu brzegach. Mijaliśmy szpital i kilka budynków rządowych.

Architektura afrykańskich miast zawsze mnie interesowała i rzeczywiście niektóre kairskie budowle prezentują się bardzo dumnie. Ich orientalny sznyt – białe ściany, małe zaokrąglone okienka i kolorowe drzwi – robi wrażenie. Wiele z budynków mieszkalnych jest jednak niedokończonych albo mocno zniszczonych. W Egipcie nie trzeba płacić podatków za domy, które są w trakcie budowy, dlatego wiele z nich wygląda jakby nadal powstawały, choć w rzeczywistości są zamieszkiwane od lat. Nieotynkowane ściany widać już z daleka, druty wystające z dachów służą do suszenia ubrań, a rury leżące na niewielkich podwórkach zastępują dzieciom place zabaw. Z jednej strony bieda miasta przeraża, z drugiej ta inność fascynuje.

Po parogodzinnej wycieczce łódką wróciliśmy na brzeg i podążaliśmy pieszo do pobliskich sklepów z najsławniejszymi, egipskimi wyrobami – papirusami i złotem. Pomimo że na ulicach i przy piramidach można kupić papirusy, w sklepach są one znacznie lepszej jakości i na miejscu można poprosić o dowolny napis w hieroglifach na słynnym papierze. Nieopodal, w sklepie jubilerskim oprócz naszej wycieczki byli oczywiście turyści z Rosji. Oni także jako jedyni wyszli z niego z zakupami.

Wieczorem, kiedy słońce zaczęło już zachodzić, autokar zabrał nas na największy w mieście targ. Można tutaj kupić meble, ubrania, egipskie, jedwabne szale, klasyczne gry, obrazy i masę jedzenia. Przy kilku stoiskach można także zapalić fajkę wodną i napić się miejscowej herbaty. Pomimo że podobne targi da się znaleźć już praktycznie w każdym kraju, a te w Egipcie nie różnią się znacznie od tureckich czy marokańskich, uwielbiam przechadzać się zatłoczonymi uliczkami i kupować zbędne pamiątki. Widok stosów przeróżnych przypraw w wysokich miskach za każdym razem jest jeszcze bardziej magiczny, orientalny. Na wyjazd wzięliśmy z ojcem 50 euro. Pod koniec dnia nie zostało nam w rękach nic, oprócz kilku torebek wypełnionych małymi piramidkami, ceramicznymi sfinksami, stosu papirusów, biżuterii i tradycyjnych ciasteczek.

Na Krecie wylądowaliśmy po 1 w nocy. Oboje z tatą zasypialiśmy na stojąco. On twierdzi, że to był jego pierwszy i ostatni pobyt w Egipcie. Ja jestem jeszcze ciekawa Doliny Królów oraz afrykańskiego życia nocnego. Wyjazd nie zniechęcił mnie do wycieczek fakultatywnych. Chociaż korzystam z nich rzadko, wynika to bardziej z tego, że często jesteśmy w stanie wypożyczyć auto i zwiedzać samodzielnie, niż z niechęci do nich. W Kairze byłam 7 lat temu, jednak pamiętam każdy szczegół pobytu, jakby zdarzyło się to wczoraj. Pewnie, Egipt jest brudny, zapchany i gorący, jest też niesamowicie fascynujący i inny od każdego miejsca, jakie wcześniej zwiedziłam. Podsumowując, pozornie nudne wycieczki fakultatywne mogą przemienić się w nieprawdopodobne przygody i czasami warto wyjść z basenu i wybrać się w zaskakująca podróż.

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • Następna »

Komentarze (0)

Brak komentarzy, bądź pierwszy!

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyprawy pod patronatem Etraveler.pl

  • Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Autor: Źródło: materiały promocyjne

    Data publikacji: 25.03.2015 09:20

    Liczba odwiedzin: 8241

    Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 02.03.2015 10:11

    Liczba odwiedzin: 7218

    Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • WyCHILEoutowana

    WyCHILEoutowana

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.09.2014 12:38

    Liczba odwiedzin: 41729

    „Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia

  • Czas na debiut – Strefa Darien

    Czas na debiut – Strefa Darien

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 25.09.2014 10:24

    Liczba odwiedzin: 9123

    Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »

    Tagi: patronat medialny

  • Kurs na Indonezję

    Kurs na Indonezję

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 19.09.2014 09:47

    Liczba odwiedzin: 11442

    Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »

    Tagi: patronat medialny, azja, indonezja

  • 8000 km Across Canada

    8000 km Across Canada

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 01.08.2014 16:09

    Liczba odwiedzin: 8786

    Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada

  • 850 km, by znaleźć dom

    850 km, by znaleźć dom

    Autor: Anna Kaca

    Data publikacji: 16.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 10743

    W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »

    Tagi: patronat medialny

  • Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Autor: Archeolodzy w podróży

    Data publikacji: 11.07.2014 12:45

    Liczba odwiedzin: 8277

    Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »

    Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny

  • Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Autor: Tomasz Korgol

    Data publikacji: 01.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 10201

    Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »

    Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal

  • Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 30.05.2014 11:39

    Liczba odwiedzin: 6746

    W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »

    Tagi: europa, polska, patronat medialny

  • Gobi Expedition 2014

    Gobi Expedition 2014

    Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński

    Data publikacji: 26.05.2014 16:34

    Liczba odwiedzin: 8780

    Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »

    Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny

  • Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.05.2014 15:10

    Liczba odwiedzin: 6803

    Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Bałkany Trip 2014

    Bałkany Trip 2014

    Autor: BusTrip into the Wild

    Data publikacji: 12.05.2014 09:20

    Liczba odwiedzin: 69412

    Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »

    Tagi: patronat medialny, europa

  • I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 28.04.2014 10:02

    Liczba odwiedzin: 179127

    Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • 4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 15.04.2014 11:35

    Liczba odwiedzin: 8221

    1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »

    Tagi: patronat medialny, europa, islandia

  • I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 21.03.2014 14:44

    Liczba odwiedzin: 285914

    24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • Następna »

Spotkania i imprezy podróżnicze