Dziś jest 23.12.2024
Imieniny obchodzą Sławomira, Wiktoria, Iwon, Anatolia
Autor: Joanna Oleradzka
Data publikacji: 20.07.2011 11:31
Liczba odwiedzin: 5407
Tagi: afryka, uganda, rwanda, jezioro bunyoni, afryka według joanny, relacje, podróżnicy
Nadchodziły Święta Wielkanocne. Nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić – były to pierwsze święta spędzone poza domem, bez rodziny. Spacerując uliczkami Kabale rozmyślałam, czy przespać nadchodzące dni, czy wyruszyć gdzieś samotnie. Jednego byłam pewna – absolutnie nie chciałam zostawać w Kabale – oprócz sklepów, barów i kilku hosteli nie znalazłam w tym miasteczku nic, co mogłoby mnie przywiązać do tego miejsca na kilka dni. Wróciłam do hostelu na umówioną kawę z Esther i Fredem – zaprzyjaźnionymi Szwajcarami. Jak się później okazało, para miała już dla mnie świąteczne plany.
Jezioro Bunyoni. Fot. Joanna Oleradzka
Zdecydowali, że w trójkę powinniśmy pojechać nad jezioro Bunyoni i spędzić Wielkanoc na jednej z wysp. Słyszałam wiele o tym pięknym miejscu, więc nie wahałam się ani chwili. Szczęśliwa, że spędzę weekend z przyszywanymi rodzicami, nie mogłam zasnąć.
Obudziłam się więc niewyspana. Na szczęście kubek mocnej kawy postawił mnie na nogi. Spakowałam plecak, znalazłam taksówkę, pożegnałam się z sympatycznymi pracownikami hostelu i wraz z „rodzicami” ruszyłam w drogę. Po dotarciu do maleńkiej wsi okazało się, że aby dostać się na wyspę, trzeba wypożyczyć canoe, a podróż trwa około godziny. Załadowaliśmy bagaże do łodzi, każdy dostał wiosło do ręki, wskazano nam palcem wyspę i tyle! Coś fantastycznego – pomyślałam.
Dopłynięcie do wyspy, faktycznie zajęło nam mniej więcej godzinę. Przez ten czas niewiele rozmawialiśmy – każdy na swój sposób kontemplował spokój, ciszę i otaczającą przyrodę. Wszyscy zniknęli gdzieś wraz ze swoimi myślami, co dawało wrażenie, że podróż trwała o wiele dłużej.
Po dotarciu na miejsce moim oczom ukazała się maleńka, lecz bardzo dobrze zagospodarowana wyspa. Są tam domki, w których można wynająć pojedyncze łóżka, biblioteka, stołówka, pole namiotowe i prysznice. Nie ma za to prądu, bieżącej wody i innych współczesnych udogodnień. By przygotować posiłki właściciele używają generatora prądu tylko na chwilę, by wziąć prysznic trzeba poprosić o wiadro zimnej wody i powiesić je sobie nad głową. Dodatkowo, prysznice są na zewnątrz ze wszystkich stron otoczone przyrodą. W każdym z nich jest okienko, które po otwarciu daje możliwość podziwiania pięknego jeziora podczas kąpieli. Jest też lusterko, pod którym napisano prośbę, by po użyciu, odwrócić je na drugą stronę w trosce o bezpieczeństwo ptaków.
Dochodziło późne popołudnie. Leżałam na mostku po kąpieli w czystym jeziorze, grałam na skrzypcach i czułam się ponownie jak w raju. Spektakularne widoki oraz cisza sprawiły, że zupełnie wyłączyłam się z rzeczywistości, było mi błogo. Gdyby nie gryzące na potęgę komary, pewnie zasnęłabym na leżaku i spędziła tam noc. Ale jednak nie. Zasnęłam w swoim łóżku tak szybko, jak zgasł płomień zapachowej świecy.
Wyspa na jeziorze Bunyoni. Fot. Joanna Oleradzka
Następnego dnia rano obudził mnie potężny deszcz. Szaro-sine chmury przysłoniły niebo, sprawiając wrażenie rozgniewanych i gotowych do ataku. Po śniadaniu, położyłam się na podłodze w bibliotece i usnęłam podczas czytania książki. Na szczęście po południu wypogodziło się i wraz z nowo poznanymi znajomymi z Izraela poszliśmy popływać w ciepłym po deszczu jeziorze. Później dołączyli do nas moi „rodzice” i wspólnie śpiewaliśmy hebrajskie piosenki, zrobiliśmy piknik, spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Oczywiście dziewczyny przygotowały całą listę potraw, które miałam spróbować, kiedy odwiedzę je w Tel Awiw.
Rano, „tata” Fred obudził mnie i zaprosił na świąteczne śniadanie. Przygotował wspaniały stroik z zebranych kwiatów oraz gałązek, a do środka włożył trzy ugotowane jajka, byśmy mogli się wspólnie nimi podzielić. Złożyliśmy sobie życzenia i zasiedliśmy do posiłku – naleśniki, jajecznica i tosty zdecydowanie królowały podczas świątecznego śniadania. Później malowaliśmy pisanki, które rozdaliśmy w ramach skromnych prezentów od zająca i poszliśmy na spacer.
Wiedziałam, że moment rozstania z „rodzicami” nadchodził wielkimi krokami. Fred i Esther chcieli zostać trochę dłużej na wyspie, natomiast ja musiałam już wracać. Następnego dnia chciałam wyruszyć do Rwandy. „Rodzice” ostrzegli mnie o rzekomych problemach z wizą na granicy i obiecali, że będą trzymać kciuki za dalszą podróż. Obiecali również, że pozostaniemy w kontakcie i może nawet uda nam się spotkać gdzieś w Europie. Wyściskaliśmy się serdecznie, po czym wraz z grupą znajomych wsiadłam do canoe.
Droga minęła zaskakująco szybko, więc po przyjeździe mieliśmy jeszcze sporo czasu. Zjedliśmy dobry, lokalny lunch, za którym już dość mocno tęskniłam. Później poszliśmy na spacer, by sprawdzić rozkład jazdy autobusów, gdyż moi znajomi wyjeżdżali wieczorem do stolicy Ugandy. Podczas pożegnania czułam się dziwnie. Spędziłam z rodzicami więcej niż tydzień i było mi bez nich jakoś pusto i smutno. Do nowych przyjaciół też już zdążyłam się przyzwyczaić, a tu znowu trzeba się było rozstawać. Takie są uroki podróżowania – każdy może stać się twoją rodziną choćby na pięć minut. W drodze, ludzie łączą się wyjątkowo szybko i tak samo szybko się żegnają. Jednak intensywność relacji jest zdecydowanie inna od tej codziennej. Ludzie łączą się na chwilę, jednak to, co wspólnie przeżyli łączy ich w jakiś sposób na długie lata.
Pytając o rozkład jazdy autobusów dla moich znajomych próbowałam również dowiedzieć się czegoś na temat autobusu odjeżdżającego do Kigali – stolicy Rwandy. Nikt nie potrafił poinformować mnie o godzinie, miejscu i ewentualnej rezerwacji miejsc. Ktoś z przypadkowo poznanych osób powiedział mi, że autobus nie zatrzymuje się w tym mieście, i że można go zatrzymać, stojąc przy głównej drodze i machając wysoko rękoma. Nie mając innego wyjścia pomyślałam, że tak właśnie zrobię.
Wstałam wcześnie rano i zaraz po śniadaniu próbowałam znaleźć ową „główną drogę”. Jak dla mnie wszystkie wyglądały jednakowo. Chodziłam więc od ulicy do ulicy, pytając przechodniów o jakiekolwiek wskazówki. Nikt nie umiał mi pomóc. Bezradna i zrezygnowana usiadłam na krawężniku, czekając na nie wiadomo co. Magiczne skrzypce ponownie przyciągnęły garść okolicznych mieszkańców, którzy ostatecznie pomogli znaleźć mi właściwą drogę. Czekali później razem ze mną trzy godziny na odpowiedni transport. Oczywiście próbowali wyłudzić ode mnie pieniądze wołając głośno „GIF MI MANI, GIF MI MANI”, ale tym razem nie dałam wytrącić się z równowagi – rzuciłam stanowcze NIE, wsiadłam do autobusu i odjechałam.
Usiadłam obok Jill – wspaniałej, mądrej i oczytanej nauczycielki z Nairobi. Przegadałyśmy pół drogi. Liceum, w którym uczy Jill znajduje się w samym centrum slumsów. Mówiła, jak ciężko i niebezpiecznie jest być wykładowcą w takim miejscu, z jakimi problemami boryka się na co dzień, o swoim stażu, który odbyła w Indiach oraz o chłopaku, który wspiera ją, jak tylko może. Poprosiła, bym odwiedziła jej szkołę po powrocie do Nairobi, a ja z przyjemnością się zgodziłam.
Po czterech godzinach dotarliśmy do granicy. Trochę obawiałam się odmowy przyznania mi wizy i pozostawienia bagażu w autobusie podczas „rutynowej kontroli”. Przez dwadzieścia minut stałam w kolejce po wizę. Nadeszła moja kolej. Wypełniłam niezbędne formularze, przygotowałam sześćdziesiąt dolarów i podsunęłam wszystko celnikowi przez okienko. Ten, przyglądając się moim papierom, mrucząc coś pod nosem od czasu do czasu, po chwili zastanowienia, odmówił mi wydania wizy. Tłumaczył, że obecnie panują nowe procedury – muszę wrócić do Kabale, wypełnić formularz on-line, poczekać kilka dni i z pewnością wiza zostanie mi przydzielona. Słyszałam już wcześniej o wielu podobnych sytuacjach – ludzie wracali, wysyłali wszystkie papiery przez Internet i nigdy nie dostali odpowiedzi.
Postanowiłam, że nie dam się zbyć tak łatwo. Najpierw próbowałam wytłumaczyć, że jest mi to nie na rękę, że nie mam na to czasu. Gdy to nie przyniosło oczekiwanego skutku, zwilżyłam oczy, ułożyłam usta w podkówkę i próbowałam wziąć go na litość. Niestety. Mężczyzna okazał się, być twardy jak skała i stał nade mną w milczeniu. Wreszcie, prawie krzycząc wydusiłam: Proszę mi tego nie robić, ja naprawdę nie mam na to czasu. Nie zamierzam zostać długo w Rwandzie. Chcę zobaczyć twój kraj, a później o nim napisać. Celnik popatrzył na mnie srogo, po czym zapytał: Jaki jest twój zawód? W tym momencie pojawiło się światełko nadziei, które postanowiłam wykorzystać: Jestem dziennikarką – odpowiedziałam.
Mężczyzna po raz kolejny spojrzał na mnie spode łba, wziął mój paszport, po czym wyszedł na wyjątkowo długie pięć minut. Stałam tak w osłupieniu, strasznie zdenerwowana, gdyż autobus szykował się już do odjazdu, a ja wiedziałam, że z pewnością na mnie nie zaczeka. Liczyłam tylko na zmyślność Jill, która mogła poprosić kierowcę, by poczekał na mnie jeszcze chwilę. Celnik wreszcie wrócił. Z groźną miną, do której już zaczęłam się przyzwyczajać zaproponował mi trzydniową wizę. Prawie wyśmiałam go prosto w twarz. Przecież nie prosiłam o wizę tranzytową, ale o pobytową. Czego on do cholery ode mnie chce? Na wszelki wypadek rzuciłam jeszcze kilka błagalnych spojrzeń i o dziwo, tym razem poskutkowały. Dostałam wizę na piętnaście dni.
Zabrałam paszport i pognałam przed siebie w poszukiwaniu autobusu. Znalazłam go pięćset metrów dalej, wciąż w trakcie kontroli bagażu. Z wrażenia zrobiło mi się gorąco i słabo. Chciałam kupić wodę, ale sprzedawca, widząc naiwną mzungu, zażądał czterokrotnie wyższej ceny. Myślałam, że oszaleję i zaczęłam krzyczeć. Jeśli chcą mnie naciągać, proszę bardzo, ale niech przynajmniej robią to w taki sposób, bym się nie zorientowała. Wrzeszcząc na sprzedawcę resztkami sił, nagle zauważyłam, że młody mężczyzna kupił od niego wodę i zupełnie niespodziewanie podarował mi ją. Chciałam oddać mu pieniądze, ale zdecydowanie odmówił. Na chwilę utracona wiara w dobroć ludzką powróciła. Na szczęście, gdyż przede mną jeszcze cała Rwanda.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16576
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11855
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 176289
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 205727
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8257
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7218
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 42048
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9136
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11491
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8816
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10796
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8308
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10245
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6747
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8780
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6812
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 69718
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 179881
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8251
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 286468
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 24.05.2013 09:43
Liczba odwiedzin: 764475
Mauretania to brama do Czarnej Afryki. Dla podróżników jadących lądem z Maroka przez Saharę Zachodnią wjazd do tego kraju to dotknięcie "prawdziwej" Afryki, co może nie zawsze jest łatwym doświadczeniem, ale z pewnością niezapomnianym. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 20.05.2013 12:20
Liczba odwiedzin: 1486176
W ramach cyklu „Świat bliższy niż sądzisz…” organizowanego przez krakowskie TKN Wagabunda zapraszamy na opowieści Nikoletty Kuli z Chin wschodnich! »
Powered by Webspiro.