Dziś jest 28.03.2024

Imieniny obchodzą Aniela, Renata, Kastor, Antoni

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Zambia – kraj pełen cudów

Autor: Paulina Skiba

Data publikacji: 04.06.2012 00:04

Liczba odwiedzin: 5342

Tagi: zambia, livingstone, mosi-oa-tunya, victoria falls, wolontariat, relacje, paulina skiba, staż zadanie 1

Ten, który ujrzał je jako pierwszy zanim zemdlał z wrażenia zdążył powiedzieć, że to najpiękniejsze, co w Afryce zobaczył. Hektolitry wody spadającej majestatycznie w dół potężnej rzeki, wszędobylskie pawiany i równie wszędobylscy turyści. Woda, woda i woda. Welcome to Victoria Falls.

Byle się zmieścić

Autobus z Mansa wyrusza zawsze spóźniony, zazwyczaj przeładowany i często popsuty. Dłużące się w nieskończoność 10 godzin męczącej podróży staram się więc wypełnić wszystkim, byle nie myśleniem o zadziwiającej prędkości jaką z fantazją (a bez wyobraźni) rozwija kierowca. I choć to nie moja pierwsza podróż szalejącym na drodze Juldanem, nie potrafię pozbyć się tej natrętnej myśli, że korzystanie z usług tego przewoźnika jest jak igranie z własnym losem.

Znakomita większość moich współpasażerów podróżuje tylko do Lusaki. Głośna i szybka stolica kraju w niczym nie przypomina spokojnej północy, gdzie życie toczy się swoim, zgodnym z naturą rytmem, a popularnością wciąż większą niż misjonarze cieszą się miejscowi szamani- medycy od ziół i uroków. Wąską przestrzeń pomiędzy siedzeniami wypełniają bagaże i pakunki, torby, walizki, zawiniątka, żywe i te wyglądające na martwe z powodu panującego tu zaduchu zwierzęta. Cały dobytek większości pasażerów, a przynajmniej tych, którzy wykupili bilet tylko w jedną stronę. Tych, którzy wierzą, że gwarna stolica przyjmie ich z otwartymi ramionami. Zupełnie jakby nie wiedzieli jak trudną walkę przyjdzie im stoczyć, aby nie wylądować w największym w mieście slumsie Misisi.

Zanim autobus na dobre rozgrzeje się do jazdy, przeliczam i dzielę odległość od najbliższych (dających się otworzyć) drzwi przez ilość pakunków ( czytaj przeszkód ), które przyjdzie mi pokonać w razie nasilającej się potrzeby fizjologicznej. Z grubsza rzecz ujmując szansa na wydostanie się stąd bez uszczerbku na zdrowiu jest raczej żadna.

Na każdym z czterech postojów pod oknami autobusu niczym komandosi jednostki Grom wyrastają obnośni sprzedawcy. A wraz z nimi naręcza pomidorów, zimne napoje, pieczone kolby kukurydzy. Transakcje odbywają się wyłącznie przez okno, bez minimalnego (poza podaniem pieniędzy) wysiłku pasażerów. Na dźwięk gotującego się do jazdy silnika znikają tak szybko jak się pojawili.

Victoria Falls w porze suchej
 
Victoria Falls w porze suchej
fot. Paulina Skiba

Lusaka wita rozświetlonymi oknami biurowców (co dla ludzi z północy jest niewątpliwą atrakcją) i wszechobecnym tłumem przechodniów, taksówkarzy, handlarzy... Zanim wygramolę się na zewnątrz spoglądam na krople deszczu na szybie i roztańczoną za oknem masę. Skąd oni wszyscy tutaj?! Tłum prywatnych przewoźników licytuje się i gimnastykuje wymachując na zmianę srebrnymi kluczykami od zdezelowanych samochodów.
Wysiadam. Gdyby nie szybki refleks i jako taka orientacja w terenie pewnie zginęłabym przygnieciona prażoną kukurydzą, waniliowymi ciasteczkami, kartami talk time i tym wszystkim, co niby własnych nóg nie ma, a chodzi i to zupełnie sprawnie.
Dworzec główny straszy mrocznymi zakamarkami. Przyjmuję więc minę wkurzonej białej i ruszam przed siebie. Szybki nocleg w City Of Hope prowadzonym przez siostry Salezjanki i skoro świt znów jestem na dworcu.

Autobus (spóźniony, a jakże) podjeżdża z wolna na wyznaczone miejsce. Intercity budzi się do życia. Wiekowe matrony otwierają sklepiki ze słodyczami, obnośni sprzedawcy ustawiają swoje cenne towary na kartonowych pudłach, podróżni sennie przemykają pomiędzy autobusami szukając tych, które zawiozą ich do Kitwe, Chingoli, Kabwe. Dworzec zaczyna pęcznieć, mówić, oddychać. Mieni się kolorami chitenge przepasanych przez biodra oczekujących na autobusy kobiet, reklamami prywatnych przewoźników i nawoływaniem zawodowych naganiaczy. Z nastaniem poranka pojawiają się tu też dzieci. Mali sprzedawcy gotowanych jajek, kukurydzy, czekoladowych batoników. Ruszamy. Budynki Intercity nikną w kłębach kurzu, a ja zaczynam ostatnią część podróży. O ile na drodze nie rozsiądzie się stado niesfornych słoni, a silnik nie odmówi posłuszeństwa za 7 godzin powinnam postawić stopę w Livingstone.

Po kilku zamaszystych uderzeniach w DVD, kierowca włącza „Speed”. Przez ponad 6 godzin oglądam więc Keanu Reevsa na zmianę walczącego z nadmierną prędkością autobusu i całującego namiętnie Sandrę Bullock. Wybornie.

Siódmy cud świata

No i w końcu jest! Wyczekany, wymarzony, wyśniony- Livingstone we własnej postaci. Miasto o bujnej i burzliwej przeszłości (było niegdyś stolicą kraju), położone tuż przy granicy z borykającym się z biedą i najwyższą na świecie inflacją Zimbabwe.

Każdego dnia na przejściu granicznym między tymi dwoma krajami ustawia się kilkukilometrowa kolejka Zimbabwejczyków przyjeżdżających na zakupy do swoich sąsiadów. Przy tak gigantycznej inflacji w ich własnym kraju nie byłoby ich stać nawet na kolbę kukurydzy.

Obnośni sprzedawcy pod oknami autobusu
 
Obnośni sprzedawcy pod oknami autobusu
fot. Paulina Skiba

Livingstone wypełniają po brzegi sklepiki z rękodziełem, i stylowe knajpki tylko dla kasiastych turystów. Z poupychanych gdzie wlezie biur podróży wyziera zapach przygody (to dobra baza wypadowa na safari i rafting po niespokojnej Zambezi). Z każdego miejsca w miasteczku widać olbrzymią białą chmurę zawieszoną poziomo nad granicą miasta. Wygląda to tak, jakby majestatyczny wodospad sam dopraszał się uwagi i przypominał nieustannie o swojej bliskości. I rzeczywiście, działa skutecznie.

Aby dostać się do samych wodospadów wystarczy wsiąść do samochodu( wersja dla bogatych turystów) aby po kilkunastu minutach znaleźć się u stóp ziejącego wodą olbrzyma, albo grzecznie zaczekać na niebieskiego busa, który jak już wypełni się szczelnie miejscowymi wyruszy w żółwim z przeładowania tempie w tym samym kierunku.

Minibus- popularny środek transportu w Zambii
 
Minibus- popularny środek transportu w Zambii
fot. Paulina Skiba

Idę więc w stronę miejscowego rynku z zamiarem dojechania nad wodospady busem. Setka naganiaczy rzuca się w moją stronę. Turysta podróżujący transportem publicznym to jednak niecodzienny widok, więc staram się jak mogę zachować pozory, że dokładnie wiem dokąd i za ile chcę jechać. Szczęśliwie znalezienie właściwego przewoźnika nie ciągnie się w nieskończoność, a ja filmowym krokiem wskakując na tył samochodu ostentacyjnie rozwalam sobie palucha u nogi o wystające spod siedzenia żelastwo. Bez ofiar się nie obędzie. Bus czeka na pasażerów dobre 45 minut. Musi tak być, inaczej kurs zupełnie nie będzie się opłacał. Rozglądam się więc leniwie po rynku chłonąc atmosferę miasta jak spragniona wody łazienkowa gąbka. Drzwi domykają się wreszcie za ostatnim wciśniętym już na siłę podróżnym, a kierowca odpala silnik.

Nie dziwi mnie już ilość stóp i głów znajdujących się w moim najbliższym sąsiedztwie, ani nawet to, że ledwo mnie widać spod kilku osób, które zajmują to samo miejsce, co ja. Kierowca beztrosko włącza Boba Marleya, okna pozbawione szyb stanowią naturalną, jakże funkcjonalną wentylację. Pędzimy radośnie przez zambijskie bezdroża do czasu napotkania pierwszego policyjnego radiowozu.

Panuje tu taka (jak w każdym cywilizowanym kraju) zasada, że ze względów bezpieczeństwa wszyscy pasażerowie powinni zajmować miejsca siedzące. Niedostosowanie się do przepisów słono kosztuje kierowców. Więc zajmują. Najgorzej mają tylko Ci siedzący przy oknie, bo muszą przykleić się do szyby w taki sposób, żeby przechodzący obok policjant nie zauważył grymasu bólu wywołanego przygnieceniem przez kilku innych usilnie próbujących choć przykucnąć pasażerów. Mamy o jakieś 7 osób za dużo, więc szofer zwalnia, a my w owczym pędzie przegrupowujemy się i usadzamy nawzajem tak, aby każdy posiadał chociaż skrawek siedzenia. Logistyka jest tu na najwyższym poziomie. Jakieś 100 metrów od policyjnego wozu bus zatrzymuje się, a dwóch rosłych mężczyzn wysiada. Spokojnie maszerują asfaltem, aby zaraz za punktem patrolowym powtórnie zająć miejsca wiszące w busie.

Jedziemy dalej zostawiając w tyle powód całego zamieszania, spore stado zdziwionych pawianów przebiega przez drogę. Pachnie deszczem...nad zieloną granicą buszu kłębi się wielka rozciągnięta w poziomie chmura. Zambezi wzywa nas do siebie.

Absolut

Zanim David Livingstone oddał cześć angielskiej królowej Wiktorii nadając wodospadom jej imię, miejscowi nazywali je Mosi-oa-Tunya czyli dym, który grzmi. Dziś w powszechnym użyciu funkcjonuje ich europejska nazwa, a tę pierwotną przyjął położony nad brzegiem Zambezi najmniejszy Park Narodowy Zambii. Swoją drogą ciężko w nim uświadczyć czegoś więcej niż rozwalonych na środku drogi słonich odchodów ( niemniej jednak to znak, że słonie tam bywają) i pałętających się wszędzie stad rudych impali. Ale, może po prostu nie miałam szczęścia.

Po krótkim marszu przez dzikie na pozór chaszcze oczom potencjalnego turysty (czyli również moim) ukazuje się najpierw pomnik wzniesiony na cześć zacnego odkrywcy, a potem to, co tak dogłębnie poruszyło Livingstone’a. Potężna ściana wody przetaczająca się przez kilometrowe urwisko, wielkie bałwany piany wzbijające się w górę po każdym uderzeniu 9 milionów litrów wody na sekundę. W porze suchej te majestatyczne wodospady zamieniają się w niemalże wyschnięty kanion, co bardziej śmiałym pozwala na spacer po teraz zupełnie niedostępnym dnie rzeki. W oddali widać pomarańczowe raftingowe pontony walczące z opornymi falami. Na rozciągniętym pomiędzy dwoma krajami moście majestatycznie zwisającym nad wodą, do skoku przygotowują się amatorzy bungee. Można je oglądać z pokładu helikoptera, do góry nogami z perspektywy wisielca na kilkudziesięciometrowej linie, z dołu kurczowo trzymając się wirującej na wodzie dmuchanej łódki. Można też z grzbietu słonia, albo zwyczajnie przysiąść na wyślizganym od wody kamieniu i cieszyć oczy widokiem, którego prawdopodobnie nie zapomni się do końca życia.

Co odważniejsi schodzą w dół urwiska specjalnie wytyczoną trasą aż do samej rzeki. A czego właściwie mieliby się lękać? A no rozbrykanych stad wielkich pawianów, które potrafią nie tylko przyczaić się na siatkę z bananami, ale też wyrwać torebkę czy aparat. Rozbestwiły się małpy do tego stopnia, że sprzedającym na pobliskim targu kobietom podkradają pieczone ziemniaki. Te zaś nie pozostają dłużne i z krzykiem przeganiają pawiany w dzikie chaszcze.

Widok na wodospady od strony Zambii
 
Widok na wodospady od strony Zambii
fot. Paulina Skiba

Mosi-oa-Tunya pustoszeje dopiero wieczorem, kiedy po efektownym zachodzie słońca ostatni turyści opuszczają teren parku. Obudzi się jak zawsze wczesnym rankiem wraz z podnoszącą się ponad horyzont czerwoną kulą słońca.
Na postumencie tuż pod stopami wykutego w kamieniu doktora Livingstone’a widnieje taki napis: „To najwspanialsze co widziałem w Afryce. Widok ten jest tak piękny, że muszą się w niego wpatrywać aniołowie w locie”. Patrząc na majestat rozciągającego się aż do granicy z Zimbabwe wodospadu nie sposób się z tym nie zgodzić.

Komentarze (1)

  • mamka (gość)

    mamka (gość)

    20.06.12, 16:22

    A ja myslałam ,ze Wodospad Niagara Falls, który miałam szczescie zobaczyć własnymi oczyma jest najpiękniejszy, teraz myślę inaczej.

    Zgłoś


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyprawy pod patronatem Etraveler.pl

  • Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Autor: Źródło: materiały promocyjne

    Data publikacji: 25.03.2015 09:20

    Liczba odwiedzin: 6069

    Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 02.03.2015 10:11

    Liczba odwiedzin: 5698

    Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • WyCHILEoutowana

    WyCHILEoutowana

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.09.2014 12:38

    Liczba odwiedzin: 14412

    „Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia

  • Czas na debiut – Strefa Darien

    Czas na debiut – Strefa Darien

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 25.09.2014 10:24

    Liczba odwiedzin: 7148

    Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »

    Tagi: patronat medialny

  • Kurs na Indonezję

    Kurs na Indonezję

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 19.09.2014 09:47

    Liczba odwiedzin: 8718

    Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »

    Tagi: patronat medialny, azja, indonezja

  • 8000 km Across Canada

    8000 km Across Canada

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 01.08.2014 16:09

    Liczba odwiedzin: 7724

    Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada

  • 850 km, by znaleźć dom

    850 km, by znaleźć dom

    Autor: Anna Kaca

    Data publikacji: 16.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 7889

    W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »

    Tagi: patronat medialny

  • Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Autor: Archeolodzy w podróży

    Data publikacji: 11.07.2014 12:45

    Liczba odwiedzin: 6426

    Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »

    Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny

  • Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Autor: Tomasz Korgol

    Data publikacji: 01.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 6904

    Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »

    Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal

  • Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 30.05.2014 11:39

    Liczba odwiedzin: 5683

    W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »

    Tagi: europa, polska, patronat medialny

  • Gobi Expedition 2014

    Gobi Expedition 2014

    Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński

    Data publikacji: 26.05.2014 16:34

    Liczba odwiedzin: 6215

    Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »

    Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny

  • Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.05.2014 15:10

    Liczba odwiedzin: 4999

    Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Bałkany Trip 2014

    Bałkany Trip 2014

    Autor: BusTrip into the Wild

    Data publikacji: 12.05.2014 09:20

    Liczba odwiedzin: 34270

    Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »

    Tagi: patronat medialny, europa

  • I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 28.04.2014 10:02

    Liczba odwiedzin: 76563

    Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • 4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 15.04.2014 11:35

    Liczba odwiedzin: 6382

    1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »

    Tagi: patronat medialny, europa, islandia

  • I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 21.03.2014 14:44

    Liczba odwiedzin: 115094

    24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • Następna »

Spotkania i imprezy podróżnicze