Dziś jest 23.12.2024
Imieniny obchodzą Sławomira, Wiktoria, Iwon, Anatolia
Autor: Aneta Mościcka
Data publikacji: 21.06.2011 10:21
Liczba odwiedzin: 5326
Tagi: ameryka północna, stany zjednoczone, arizona, phoenix, wielki kanion kolorado, sedona, tucson, relacje, aneta mościcka
Nie była to podróż w czystym tego słowa znaczeniu, bardziej wyprawa mająca na celu wzmocnienie więzi rodzinnych, połączona z poznaniem nowego zakątka Stanów Zjednoczonych. Przed Arizoną znane mi były jedynie niektóre stany wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych - Nowy Jork, Connecticut, Massachusetts i Main. Przyjazd tutaj miał mi pokazać inne oblicze Ameryki.
Wielki Kanion Kolorado
Leciałam przez moje ulubione amerykańskie miasto, znane wszystkim pod przydomkiem „Big Apple”. Samolot niestety wyleciał z opóźnieniem, w rezultacie w Detroit, gdzie miałam przesiadkę, na komendę pracownika lotniska – „Niech Pani biegnie”, biegłam jak szalona, zanim udało mi się przekroczyć próg mojego samolotu, który, od razu jak usiadłam, zaczął kołować. Później okazało się, że mój bagaż nie zdążył, nie był tak szybki jak ja.
Moim portem docelowym było Phoenix. Tam z niecierpliwością czekali na mnie członkowie rodziny, których tak naprawdę prawie nie znałam. Czekał na mnie brat mojego dziadka i jego sympatyczna żona. Poznali się podczas drugiej wojny światowej pod Monte Cassino. On lekarz, członek Armii Andersa, ona pielęgniarka. Nie mogli wrócić po wojnie do kraju, wyemigrowali najpierw do Wielkiej Brytanii, a później do Stanów Zjednoczonych. Przez wiele lat mieszkali w Minnesocie, dopiero na stare lata, ze względu na jej reumatyzm, przeprowadzili się do Phoenix, gdzie panuje, przyjazny dla cierpiących na tę dolegliwość klimat podzwrotnikowy, suchy.
Arizona, popularnie zwana The Grand Canyon State, znajduje się w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Charakteryzuje ją bardzo zróżnicowany pod względem przyrodniczym krajobraz, w północnej części rozciąga się wyżyna Kolorado, w południowo-zachodniej pustynia Sonora, w której sąsiedztwie leżą Phoenix i Tucson, dwa największe miasta stanu.
Moim przystankiem i bazą wypadową było Phoenix, szóste pod względem wielkości miasto USA, założone w 1881 r., zwane przez Indian – Hoozdo, co dosłownie oznacza „miejsce spalania”. Phoenix i okoliczne miasteczka: Scottsdale, Mesa i Tempa, tworzą razem okręg metropolitarny, znany pod nazwą „Valley of the Sun”. Słońce jest rzeczywiście tym, co wyróżnia ten region, to właśnie przed nim często uciekałam do klimatyzowanych wnętrz. Aby uniknąć jego niemiłosiernego promieniowania, na spacer po okolicy wychodziłam jedynie około godziny siódmej rano, kiedy jeszcze było przyjemnie ciepło, bądź wczesnym wieczorem, kiedy zaczynało powoli niknąć za linią horyzontu.
Mieszkałam na przedmieściach, od terenów uczęszczanych przez zapalonych piechurów dzielił mnie dystans, który z łatwością można było pokonać w piętnaście minut. Aby tam dotrzeć najpierw musiałam przejść parę spokojnych uliczek, przy których stały długie, jednopiętrowe domki, świetnie wkomponowujące się w krajobraz, a przed nimi całe zastępy palm, nadających egzotycznego akcentu okolicy. Dopiero po ich minięciu wkraczałam na rozległe półpustynne stepy, do których typowej flory należą kaktusy i drzewa pustynne, takie jak np. Palo Verde, będące oficjalnym drzewem Arizony. Kiedy pewnego wieczoru poszłam na spacer ze stryjenką, w pewnym momencie usłyszałam: „Tylko wiesz, musisz uważać na skorpiony!”.
Łatwiej jednak niż skorpiona, można tu napotkać karalucha i to nie tylko we wnętrzach domów, ale również na zewnątrz. Mnie udało się zobaczyć taką całą rodzinkę robiącą trawers w poprzek drogi w centrum miasta. Te małe stworzonka nie były mi wcześniej znane, tutaj nauczyłam się, że nie można ich bagatelizować. Są całkiem sprytne. Kiedy leżą brzuszkiem do góry, nie oznacza to, że są martwe ─ po prostu udają. Niestety Phoenix będzie mi się z nimi kojarzyło jeszcze długo, ale nie tylko z nimi, bardziej z innymi rzeczami ─ np. z kolibrem, którego widziałam tu po raz pierwszy w życiu; z drzewami pomarańczy (hoduje je chyba każdy mieszkaniec posiadający własny ogródek); z oszczędzaniem wody przez mieszkańców – sprowadzana jest aż z Kalifornii; z średnią wieku mieszkańców – na starość przeprowadza się tutaj wiele osób, m.in. ze względu na klimat.
Miasto zwiedzałam razem z żoną mojego stryjka, panią, która mimo swego podeszłego wieku i problemów z jedną ręką, jedną noga i jedyną szyją, nadal miała pozwolenie na prowadzenie auta. Gdy wsiadałam do samochodu, zawsze słyszałam: „Aneta, przeżegnaj się, ruszamy”, po czym ruszałyśmy, troszkę nie bacząc na innych, przecinając linie na jezdni, parkując krzywo na parkingach. To właśnie z nią odwiedziłam jedne z ciekawszych muzeów w mieście – Heard Museum, w którym znajduje się kolekcja ponad 30 tyś. dzieł mieszkańców Południowego Zachodu, w tym kolekcja lalek, indiańskie wyroby ceramiczne, tkaniny oraz biżuteria.
To z nią udałam się do Camelback Mountain Echo Canyon Recreation Area, miejsca, które zostało stworzone, aby chronić pustynną przyrodę przed niszczycielską ręką człowieka, miejsca gdzie wznosi się góra, przypominająca swoim kształtem wielbłąda. Do jednych z ciekawszych miejsc w całej metropolii, gdzie również zawitałyśmy, należy stare miasto w Scottsdale, znane z dużej ilości butików uznanych projektantów, galerii, kawiarni, takie Fifth Avenue Dzikiego Zachodu, miejsce przypominające wyglądem miasteczko wyjęte ze starych kowbojskich filmów. Samo Scottsdale słynie również z zimowej pracowni Franka Lloyda Wrighta.
Przyszedł jednak czas opuścić Phoenix i wyruszyć na spotkanie z Parkiem Narodowym Wielkiego Kanionu. Droga wiodła najpierw przez półpustynny, a następnie bardziej zielony i bardziej wyżynny krajobraz, który zmienił się w wysokie góry, kiedy dojechałyśmy do miasteczka Flagstaff. Tutaj, wzorem przeciętnego Amerykanina, zatrzymałam się na szybki lunch w Macdonaldzie. Flagstaff położone jest na wysokości 2100 m n.p.m. u podnóża gór San Francisco, najwyższego łańcucha górskiego w całym stanie. Ze względu na ukształtowanie terenu i temperatury w zimie pada tu śnieg, co sprawia, że miasteczko przeradza się wtedy w mekkę narciarzy z całej Arizony i nie tylko.
Na wschód od miasteczka znajduje się krater stworzony przez meteoryt, tzw. „malowana pustynia” i skamieniały las, będący częścią Petrified Forest National Park. Ja niestety nie miałam czasu na eksplorację tych miejsc, po krótkiej przerwie zebrałam się i ruszyłam dalej. Im bliżej kanionu, tym krajobraz stawał się bardziej lesisty, wśród drzew dominowały gatunki iglaste. Pobocza drogi usiane były żółtymi i fioletowymi kwiatkami, co nadawało podróży niesamowitego kolorytu.
Grand Canyon National Park został utworzony w 1919 r., a w 1979 r. wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest jednym z najstarszych parków w Stanach Zjednoczonych. Obejmuje Wielki Kanion Kolorado – przełom słynnej rzeki Kolorado, ale w zasadzie są to dwa kaniony, jeden w drugim. Miejsce to, odwiedzane przez 4,1 mln turystów rocznie, mające renomę jednego z najpiękniejszych na świecie, liczy sobie około 10 milionów lat, ma 394 km długości, w najgłębszym miejscu 2133 m głębokości, szerokość waha się zaś od 800 m do 29 km.
Do parku dostać się można dwoma wejściami: od północnej i południowej części kanionu. Jak większość zwiedzających wybrałam wjazd południową krawędzią kanionu, tzw. South Rim. Samochód zostawiłam na parkingu i ruszyłam przed siebie, mijając po drodze iglastą zieleń małych, karłowatych drzewek i skrywające się pośród nich liczne wiewiórki. Gdy dotarłam do pierwszego punktu widokowego, wprost oniemiałam. Gigantyzm i bezkresność tego miejsca zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Idąc wzdłuż ścieżki widokowej, od punktu do punktu, nie mogłam nadziwić się tej niesamowitej przestrzeni, tej „ogromnej dziurze w ziemi”, o niezwykłych kształtach, począwszy od stromych cypli skalnych, a skończywszy na wysuniętych wieżycach z piaskowca.
To miejsce sprawiło, że poczułam niesamowity spokój wewnętrzny, owładnęła mną też ogromna chęć zostania tu na cały dzień, miałam po prostu ochotę usiąść i wpatrywać się w kanion, aż do zachodu słońca. Po drodze minęłam grupę harleyowców, w ciszy kontemplujących na skalnym urwisku piękno roztaczające się przed nimi. Tego miejsca nie da się, moim zdaniem, wyrazić w słowach, ani nawet uwiecznić w obrazach. Tam trzeba po prostu być, by uzmysłowić sobie, jaki człowiek jest mały i słaby w przeciwieństwie do potężnej i wiecznej przyrody. Opuściłam to miejsce ze smutkiem i postanowieniem powrotu.
Do Phoenix wracałam inną trasą, która zaprowadziła mnie do Sedony, miasta, o którym mówi się, że „Bóg stworzył Wielki Kanion Kolorado, ale sam mieszka w Sedonie”. Nie wiem, czy sam Bóg tam mieszka, wiem za to, że spotkać tutaj można niektórych znanych i sławnych tego świata. Swoje domy mają tu Madonna, Nick Cage, Johny Deep, Bob Dylan, Oprah Winfrey, Nick Nolte i Martha Stewart. O uroku miasteczka, położonego niedaleko Red Rock Country i Kanionu Oak Creek, stanowi piękny krajobraz, który tworzą monumentalne formacje czerwonych skał, tzw. Red Rocks o dziwnych kształtach i nierealnych wręcz kolorach.
Miasteczko swego czasu zostało uznane przez gazetę „USA Today” najpiękniejszym miejscem w Stanach Zjednoczonych. Warto również wspomnieć, że Sedona jest jednym z popularniejszych miejsc kultu New Age. Zapewne ma to coś wspólnego ze znajdującymi się tu „Vortexami”, tzw. miejscami o dużej koncentracji uzdrawiającej energii z wnętrza ziemi. Podobne miejsce, według znawców tematu, znajduje się na Zamku Królewskim w Krakowie. Piękno okolicy przyciągnęło do miasteczka wielu malarzy, rzeźbiarzy, złotników, którzy osiedlili tu się na stałe, stąd jego artystyczna atmosfera.
Wyjeżdżałam z miasteczka po zachodzie słońca, obserwując jak czerwone skały przybierają tajemniczą, nocną barwę. Droga wiodła mnie przez ogrom przestrzeni, już bardziej płaskiej, ciągnącej się po kres nieba, usianej skalnymi wytworami przyrody. W górze firmament nieba rozświetlało tysiące małych gwiezdnych punkcików. Przygoda z północą się skończyła, przygoda z południem dopiero się miała zacząć.
Po krótkim przestoju w Phoenix, gdzie zdążyłam poszaleć w lokalnym kasynie, potańczyć na festiwalu muzyki meksykańskiej, udałam się do miasta Tucson, jednak tym razem autobusem. Gdy podróżuje się autobusem, widzi się inną Amerykę, tą biedniejszą. Stany Zjednoczone większości z nas kojarzą się z bogactwem i blichtrem, owszem, mieszka tu bardzo dużo bogatych ludzi, ale mieszka tu też liczna rzesza biednych, o których się nie mówi, których się nie pokazuje. To jest inna twarz tego kraju, ludzi nie zawsze uśmiechniętych, nie zawsze odpowiadających „I am good” na grzecznościowe pytanie „How are you”. Na dworcu w Phoenix, mimo że miałam jechać znaną mi (m.in. z punktualności) linią autobusową Greyhound, okazało się, że czas odmierza się tu inną miarką. Zarówno przy wyjeździe, jak i powrocie, sytuacja się powtórzyła. Wyjechałam z półgodzinnym opóźnieniem, wróciłam z godzinnym. Może to kwestia bliskości granicy meksykańskiej, nie wiem.
Tucson jest drugim, pod względem wielkości, miastem w Arizonie, leży na południe od Phoenix, blisko pustyni Sonora, gdzie żyją takie zwierzątka jak pająki ptaszniki, skorpiony, grzechotniki, kojoty, jadowite jaszczurki, ponadto miasto otoczone jest pięcioma pasmami górskimi. Stąd już niedaleko do granicy z Meksykiem.
Moje pierwsze kroki skierowałam do centrum informacji turystycznej, bo nie czułam się gruntownie przygotowana do zwiedzania. Wiedziałam jedynie, że chcę odwiedzić Sabino Canyon, znany z pustynnych krajobrazów, widowiskowych wodospadów i dzikiej zwierzyny. Panie w centrum uświadomiły mi, że bez własnego samochodu będzie mi bardzo trudno się tam dostać. Za ich radą najpierw udałam się na zwiedzanie zabytkowej części miasta, gdzie mieszczą się dzielnice Barrio i El Presidente, a następnie małym shuttle bus pojechałam do bardzo ładnego kościoła, założonego przez hiszpańskich misjonarzy w XVI wieku, położonego piętnaście minut drogi za miastem.
Kierowca busa okazał się sympatycznym, starszym panem, który od wielu lat jeździ tą samą trasę. Jak sam wyznał, prowadzenie busa sprawia mu przyjemność i pozwala na codzienne kontakty z lokalnymi ludźmi. Tu nie każdy ma samochód, a przejażdżka takim busem kosztuje jedyne pięćdziesiąt centów. W tym busie spotkałam australijskie małżeństwo, które po przejściu na emeryturę postanowiło skorzystać z czasu wolnego i ruszyć w podróż dookoła świata. Wrócili właśnie z Meksyku. Trochę byli zdziwieni, że choć podróżuję sama, to jednak nie boję się.
Na miejscu okazało się, że kościółek jest częściowo w remoncie. Mimo tego nie mieliśmy problemów, by wejść do środka. Wnętrze kościoła jest przyozdobione licznymi kolorowymi rzeźbami, bajecznie wykończonymi zresztą. W środku zdumiewa przepych i rozbudowany kult św. Franciszka, którego mieniące się barwami podobizny stoją w każdym kącie kościoła. Nie bez przyczyny zresztą: przy kościele znajduje się zakon franciszkanów. Kompleks otaczają półpustynne obszary, usiane przeróżnymi odmianami kaktusów, porośnięte gdzie niegdzie zielonymi krzewami. Tym samym busem, po 2 godzinach zwiedzania i kręcenia się po okolicy, wróciłam do miasta.
Gdy wracałam autobusem z powrotem do Phoenix, było już ciemno. W pewnym momencie, ku mojej uciesze, kierowca włożył kasetę wideo i uruchomił mały telewizorek. Puścił nam amerykański film, z hiszpańskim podkładem… Trochę byłam zaskoczona, ale z drugiej strony przypomniałam sobie statystyki, które mówią, że Latynosi stanowią 30,8% populacji stanu Arizona.
Na Tucson skończyła się moja przygoda z Arizoną, której, mam nadzieję, kiedyś nastąpi ciąg dalszy. Tymczasem musiałam opuścić tę krainę wiecznego słońca i wracać do miejskiego zgiełku Nowego Jorku.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16576
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11861
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 176500
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 206039
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8257
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7218
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 42058
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9143
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11498
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8816
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10796
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8308
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10246
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6747
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8780
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6812
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 70327
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 180073
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8252
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 286854
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 13.02.2013 09:53
Liczba odwiedzin: 55546
Aby zostać bez grosza i być najbogatszym człowiekiem świata. Żeby nie tylko zobaczyć, ale przede wszystkim poznać, nauczyć się. Innego życia, zupełnie innych ludzi. Aby nie spędzać urlopu. Nie jechać na wakacje. Trzeba być odważnym. Zorganizowanym. Trzeba wiedzieć naprawdę dużo. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 29.01.2013 09:39
Liczba odwiedzin: 3994
Awantura w kraju kangurów, czyli wyprawa do Australii. Kolejne spotkanie podróżnicze w Domu Kultury na Pradze to opowieść o ekscytującej męskiej przygodzie, wiodącej od malowniczych krajobrazów Phillip Island przez rozległe farmy Nowej Południowej Walii i bezkresne równiny Południowej Australii, aż do złotonośnych terenów Australii Zachodniej. »
Powered by Webspiro.