Dziś jest 04.12.2023
Imieniny obchodzą Barbara, Krystian, Berna, Chrystian
Autor: Joanna Lisowska
Data publikacji: 17.01.2012 14:47
Liczba odwiedzin: 6429
Tagi: ameryka środkowa i karaiby, panama, miraflores, san blas, panama city, relacje, joanna lisowska
Po południu opuszczaliśmy Cartagenę. Ruszaliśmy w rejs wynajętą łódką wielkości mazurskiej łajby. Przerażał zarówno jej rozmiar, jak i świadomość, że w ciasnej klitce ma zmieścić się 6-osobowa załoga. Życie pokazało, że się da…
Fot. Joanna Lisowska
I o ile wody w zatoce wydawały się nad wyraz spokojne, tak na otwartym morzu zmogło mnie na amen. Nie odziedziczyłam po ojcu – byłym marynarzu – mocnej „antyfalowej” głowy i zaatakowała mnie choroba morska. Podczas dwudniowego rejsu cały czas leżałam na małej pryczy w kajucie, wstając jedynie na lekką przegryzkę i do toalety. W międzyczasie jednym okiem dojrzałam pięknie zachodzące słońce nad wzburzonym morzem i magicznie rozświetlony księżyc.
Chociaż na jedne show nawet podniosłam osłabione ciało. Gdy usłyszałam radosne okrzyki załogi: „Delfin, delfin!!!”, wyszłam na pokład. Stado kilkunastu piskających stworzeń skakało przed dziobem, ścigając się z napędzaną silnikiem łódką. Płeć piękna (czyli ja i uczestniczka wyprawy – Amerykanka Becky) nie dała rady walczyć z żywiołem. Czterech mężczyzn (Krzysiek, kapitan Fabian, Francuz Emilien oraz Amerykanin Kuldeep) nic nie ruszało. Ominęła mnie na szczęście nocna warta.
Po dwóch burzliwych dniach dopłynęliśmy do raju, w którym mieliśmy spędzić parę dni, pływając od wyspy do wyspy Archipelagu San Blas. Tych egzotycznych plamek ziemi na karaibskim morzu było kilkaset i przyjmowały różne wielkości. W większości były jednak tak małe, że wystarczyło pięć minut, żeby okrążyć całą wyspę po pięciu minutach spaceru wyspa była już okrążona. Lazur wody zlewający się z błękitem nieba, soczyście zielone palmy obrosłe w najdziwniejsze owoce, piasek rażący w oczy białością i tęczowo-kolorowe stworzenia pływające w wodzie czy pomykające po brzegu wydawały się nierealne.
O tej pory dni wyglądały podobnie: zarzucenie kotwicy na środku morza i podpływanie wpław do niezamieszkanego skrawka lądu, samodzielna eksploracja, pływanie w wodzie z rurką wypatrywanie czerwonych rozgwiazd i cicha nadzieja, że obędzie się bez spotkania oko w oko z rekinem. „One mają tu pod dostatkiem pożywienia” – mówił niewzruszony kapitan. Jakoś to mnie pocieszyło. Czasem morze wyrzuciło na nieskazitelnie piękne wyspy jakiś cywilizacyjny brud, ale częściej można było znaleźć ogromne muszle, sprzedawane nad Morzem Bałtyckim przez cały rok. Potem przychodził czas na relaks, odpoczynek, dobrą lekturę i wszystko, na co tylko mieliśmy ochotę. Wieczorami, nadal ubrani wyłącznie w kostiumy kąpielowe – było tak ciepło, integrowaliśmy się w swoim gronie sącząc Cuba Libre.
Słona woda utrudniała parę czynności. Przede wszystkim higienę oraz zmywanie naczyń. Z tym pierwszym poradziłam sobie, gdy wszyscy jeszcze spali, a na daszku łódki zebrała się deszczówka. W morskiej wodzie mydło się nie pieni. W planie mieliśmy odwiedziny na zaludnionej wysepce. Drewniane chaty okryte strzechą, biegające na bosaka dzieciaki, kobiety sprzedające swoje kolorowe wyszywanki oraz mężczyźni spędzający większość czasu na delektowaniu się piwem w pobliskim sklepiku. Mimo że różniliśmy się wyglądem od tutejszych Indian Kuna, nie zwracano na nas najmniejszej uwagi.
Pod łódkę podpływali co chwilę sprzedawcy oferujący a to świeżo złowione ryby, a to egzotyczne owoce. Fabian zakupił dla nas wyfiletowane tuńczyki na obiad. Trzy spore okazy kosztowały zaledwie 5 dolarów. Spędzaliśmy noc w pobliżu zaludnionej wyspy. O świcie Fabian załatwiał formalności paszportowe, a my samodzielnie pichciliśmy śniadanie, przegryzając dodatkowo zakupione z łódki ananasy Od zaprzyjaźnionych z kapitanem Indian Kuna, zakupiliśmy kolorowe korale, które oplotły nasze kostki. Indianki miały tu w zwyczaju oplatać nimi niemalże całe ręce a nawet nogi.
Przy ostatniej, choć wyglądającej dzikiej, to jednak zamieszkanej przez dwie rodziny wyspie spędziliśmy parę nocy. Za dnia podpływaliśmy do niej wpław bądź pontonem, wieczorami spaliśmy na łódce (Krzysiek na dziobie pod gołym niebem, jako że było gorąco, poza tym co ta wygoda gnieść się we dwoje w łóżku wygodnym, ale może dla średnio wyrośniętego nastolatka). Mimo że u brzegów cumowało kilka ekskluzywnych jachtów, miejsce nie było turystycznie rozsławione. I dobrze, straciłyby swój urok. Przyjemnie było nic nie robić, chodzić boso po kłującym podłożu, ganiać się z domowymi psiakami, czy tarmosić udomowioną świnkę – pieszczocha. Posiłki pod gołym niebem były również czymś niesamowitym. A oprócz tego mnóstwo sesji fotograficznych, którym nie mogliśmy się oprzeć, tak mijały nam leniwie chwile. Gdy do wyspy przybili rybacy z pokaźnych rozmiarów krabami, wiedziałam, że czeka nas wyśmienita uczta.
I wszystko byłoby bezstresowe, gdyby nie końcówka magicznej wyprawy. Na wieczór opuszczaliśmy San Blas, planując powolne zbliżanie się do stałego lądu Panamy. Mijając pobliską – najmniejszą na naszej drodze – wysepkę z czterema palmami, podziwiając błyszczący w wodzie plankton, siedząc na dziobie, ujrzeliśmy wystające z wody linki. Nie zdążyliśmy nawet krzyknąć, jak zaplątaliśmy się w sieci rybackie. Zrobiło się nerwowo, bo mogły uszkodzić nam silnik, uniemożliwiając dalszą podróż, a dodatkowo wiry ściągały nas na wyspy, co mogłoby wywrócić łódkę. Było coraz ciemniej, co utrudniało ręczne rozcinanie pod wodą sieci. Fabian wskoczył do wody, ale po kilku próbach był wykończony i z trudem łapał dech. Mimo dodatkowej pomocy zwinnego Francuza, zmęczenie potęgowało się z minuty na minutę.
Uratowali nas cumujący w oddali turyści, holując w miejsce, w którym cumowaliśmy parę nocy. I jakby tego było mało, podpłynęło dwóch Indian Kuna z pretensjami za zniszczenie sieci, wymuszając odszkodowanie za nie i strasząc sądem przed ichniejszą Radą. Na szczęście bezmyślne argumenty ktoś wybił im z głowy i rano nie pojawili się ponownie. Przecież to oni stworzyli zagrożenie naszego życia! Rano chłopcom udało się oczyścić silnik. I gdy tylko znowu pojawiliśmy się na otwartym morzu, musiałam wrócić na dolny pokład, by przeleżeć aż do kolejnego portu.
Na ląd zeszliśmy pod wieczór i tam pożegnaliśmy się z kapitanem, który od następnego dnia szykował się na rejs powrotny z inną załogą. Nam marzyły się już stacjonarne warunki, bez nieustającego bujania, chociaż ta dolegliwość szybko nie odeszła. Cała ekipa wylądowała w hostelu prowadzonym przez małżeństwo z Niemiec, a położonym blisko portu. Miło było wykąpać się pod bieżącą, chłodną wodą. O poranku łapaliśmy autobus do Panama City. Po drodze w oczy rzucała się wszechobecna bieda. Tu, podobnie jak w Ekwadorze, panował dolar, a to za sprawą słynnego Kanału Panamskiego.
W Panama City rozstaliśmy się w nadziei na spotkanie wieczorową porą. Znajomi chcieli zamieszkać w sali grupowej gdzieś w imprezowym hostelu, a nam marzyło się trochę prywatności w dwójce. Panamę traktowaliśmy „przejazdowo”, ale stolicy chcieliśmy przyjrzeć się uważniej, skoro już tu zawitaliśmy. Eksplorację rozpoczęliśmy od spaceru nowoczesnym deptakiem wzdłuż linii brzegowej z widokiem na słynne centrum biznesowe. Obrazek, w którym na pierwszym planie stoi las wieżowców często porównywany był do tego z Miami.
Centrum natomiast nazywano panamską Hawaną. Jej środek usytuowany był wśród starodrzewia, na brukowanej ulicy z pozostałością starych torów tramwajowych. Otaczało nas pamiętające zamierzchłe czasy budownictwo. Z okiennic zwieszona była pościel, zza rogu leciała głośna salsa. Docierając do linii brzegowej gdzieś po innej stronie „starówki”, ku naszym oczom pojawił się zarys Kanału Panamskiego. W oddali mozolnie poruszały się ogromne statki. Ten cud techniki można było na wyciągnięcie ręki zobaczyć w Miraflores. Dostaliśmy się tam taksówką.
Gdy do wielkiego budynku wjeżdżaliśmy równie wielkimi i długimi schodami ruchomymi, nie spodziewaliśmy się tak przemyślanej organizacji miejsca. Obserwatorium składało się z paru pięter mieszcząc: kino wyświetlające raz na godzinę projekcję dotyczącą Kanału, restaurację z widokiem na potężne statki, dwupiętrowe muzeum i najważniejsze – platformę, z której oglądało się przeprawę statków przez mosiężne śluzy. A że Panama opanowana była obecnie porą deszczową, obserwacji tej nieustająco towarzyszył deszcz. Kanał robił ogromne wrażenie. W Miraflores spędziliśmy parę godzin. Wieczorem ruszaliśmy w kilkunastogodzinną podróż nocnym autobusem na Kostarykę.
KOMU W DROGĘ, TEMU PORADNIK!
Codzienny budżet: ok. 70 USD na parę (kwota po rozłożeniu na cały pobyt w kraju i zawierająca dodatkowe atrakcje, jak i dni, podczas których takiej sumy się nie wydawało).
Noclegi: standard noclegu – hostel lub hotel, lecz spędziliśmy tu za mało czasu, by się móc wypowiedzieć w tym temacie. Myślę, że standardy zbliżone do innych krajów Ameryki Południowej. Jak zawsze koszty można było obniżyć przez wybór hosteli z ogólnodostępnymi kuchniami.
Wizy: w tym kraju nie wymaga się ich od Polaków. Mimo wszystko polecam sprawdzenie tego, jak i wielu innych przydatnych informacji, na stronach MSZ. W naszym przypadku kwestie paszportowe załatwił kapitan łódki z Kolumbii.
Komunikacja – duży wybór autobusów; częstym widokiem są barwne, stare, szkolne.
Polecam rejs poprzez wyspy Archipelagu San Blas (z Panamy bądź Kolumbii – to nie ma znaczenia). Jednym słowem – raj za nieduże pieniądze! Stolica – Panama City również warta zobaczenia, a wtedy obowiązkowo także Kanał Panamski.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 13320
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 8678
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 58431
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 67787
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 5524
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 5221
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 12550
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 6612
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 8145
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 7416
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 7311
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 5832
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 6216
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 5177
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 5697
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 4511
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 28904
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 59698
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 5832
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 85415
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 13320
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 8678
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Powered by Webspiro.