Dziś jest 28.03.2024

Imieniny obchodzą Aniela, Renata, Kastor, Antoni

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Co to jest Rosja?

Autor: oddajcie@o2.pl

Data publikacji: 24.10.2015 22:26

Liczba odwiedzin: 6359

Tagi: rosja, dzień zwycięstwa, 9maja, zsrr

potok witalności pochodzenia wschodniego - coś pra-dziwnego!

Rosja, Rosjanie i moje mniemanie


Co regularny, śmiele idący przed siebie Polak, obrazuje sobie pod adresem zawiłej choć odważnej myśli pod tytułem Rosja? Oczywiście brnie w stereotypy, w charakterystycznego Ruska, który poza uprawą bulw i pompowaniem gazu nie robi nic. Czasem, podczas prób wydobycia, jakaś krokwią czy podpora eksploduje z hukiem, czego efektem jest turlający się krąglak uranu. Wszystko co odbywa się w tej części świata zdaje się być dziełem przypadku. Przypadkowo rozlali się po Azji, przypadkowo postrzelili Berlin, przypadkowo stali się mocarstwem, przypadkowo zamiast tlenu oddychają gazem ziemnym i wreszcie przypadkowo na tronie zasiadł Pan Putin. Ambitne cudotwórstwo, rozwój rodzi się sam, tak jak zapewne samo urodziło się słowo rusofobia. Ta, blada polityka, dla ludzi w bladych koszulach, którzy po 4 latach pracy na stołku mają blade twarze, przez kolejne cztery – oczywiście.

Nie, nie podoba mi się metoda, w jaką opiewają nasze media, uderzające znacząco w Rosję, jako głównego terrorystę, potomka ziomka z Pandemonium i najbardziej butnego pirata w tawernie. Zabajone w pełni i pijane manipulowanie sprzyja obustronnej niechęci, która jak powiadają nasze dziady, dotychczas – podobno jeszcze nigdy nie była tak zauważalna. Nie lubimy Rosjan za ich zidiociałe filmiki, które niczym ferment do dżemu wdzierają się podstępnie w internet i zmuszają nas do rozkoszowania się pomysłowością i zawodnością Rosjan. Rzeczywiście, filmowanie metody transportu całego taboru pełnego pozgniatanych puszek -jednym rowerem, może być podstawą do hahaszków. Dalej, zabawy w akademikach, które trącą o kryminał, szaleńcza szarańcza na drogach i same antyczne samochody, co mają śmiejące się silniki o brzmieniu hieny. Auta te są omotane intensywnym użytkowaniem wprost nieproporcjonalnie do wkładu pracy i poczynanych inwestycji celem wskrzeszenia gada. Wielu Rosjan, w zamian za estetykę i długowieczność samochodu, wybiera upłynnienie swojego wieczoru, a może i całego weekendu. Bo to przecież ciało ludzkie koi i dodaje chwilowej otuchy i braku rozeznania w życiu, które przecież dobrym nie jest. Przestajemy się rozumieć, jako ludzie, dziwne. No właśnie, internet staje dęba, na produkcjach nacechowanych „ chwilowymi półludzmi”, zawijasami, popaprańcami, których ciała zawieszone są na chwile w nieważkości i hibernują po ciężkim żywocie. Ich uwiecznione na filmie, wypite niedołęstwo staje się elementem uzupełniającym niejedną nieudaną imprezę. A ta jest czasowo w trybie kołowania, bo znajomi są wypaleni, lub znajomi się nie znają, a może też znajomi zazdroszczą „aktorowi z youtube`a” i chwilowo dogadać się nie mogą, tylko chwilowo. Jak widać istnieje pewna zależność, mówi ona, że wódka łączy wszystkich ludzi, wszystkich innych. Niezależnie, czy szlachetnych czy wybrednych- -zgubionych-odnajduje, chłopak dziewczynę pocałuje, a Rusek Polakowi na trzeźwo dalej nie pasuje. Internet jest obiektem dyskusji jako niezgłębiona kopania wiedzy. Rodzi potomstwo zdrowe i kolorowe, ale ma też złe strony, płodzi materiały jałowe i matowe. Wierni oddajemy się tej bestii bez skrupułów.

Ja, jako urodzony na kresach wschodnich kraju, nieopodal spotykam granice, za którą rządzi cyrylica i inne grażdanki. Tam też podobno dławią wolność tyrani, co zrobią wszystko by być na fali. Wpływy historii, bacznie emanują i dają o sobie znać w moich Podlaskich stronach. Nie rzadko przypadkowy jegomość, na pytanie „Panie którędy droga?” odpowie dziwnym, świeżym wschodnim akcentem „Tam idź, gdzie słyszysz śpiew. Tam ludzie serca mają. Źli ludzie wierzaj mi – nigdy nie śpiewają”(Norwid). Normalnym jest zabawne zaciąganie ( któremu nieopacznie sprostać i ja nie mogę ) oraz krzywdzenie przykładowo litery Ł ( jak Łomża moja przecież ), której wschodnią kwintesencją jest L, jak laboratorium lalek lubianych lekko lubieżnie. I właśnie z bliskości granic, które dotyczą mnie i resztę północno-wschodniej Polski wynikł kolejny konstruktywny plan. Białoruś zdobyta w roku minionym, tam zostały najwspanialsze wspomnienia, których doświadczyć mogłem dzięki obecności w Dniu Zwycięstwa 9 Maja. Zatankowały mnie aż po zaszczytny pióropusz na głowie, że zdolny byłem dzielić te wibracje z najbliższymi przez dalszą część roku panieńskiego. A rocznica się zbliża, minął rok, a głód emocjonalny wykrada skupiska pochowanej energii jak tyrańska farelka! Cóż począć, trza by jechać, ale dokąd – pytanie. Mój ojciec znał odpowiedz na nie. 70 Rocznica Zakończenia II Wojny Światowej, to hasło jeszcze podbiło tępo konsumpcji mego wyjałowionego zagajnika z szałem zwanym – muszę podróżować! Zegar łomocze jak stara winda, serce jeszcze głośniej – jedziemy do Moskwy! To tam najwspanialej, najdotkliwiej uświęcimy i podkreślimy tę wywalczoną Wolność, której koszt płynie do dziś krwistą rzeką goryczy...

Niezwłocznie rozpowszechniłem nowinę, która pęczniała we mnie, rozwijała we mnie niecierpliwość a z nią doskonałość zamkniętą w sympatycznym uśmiechu. Dawałem go wszystkim, dzieliłem się nieopasanym szczęściem, które wzrosło dzięki tylu czynnikom. To przecież nie był zwykły, realny wypad z opłaconą przed czasem noclegownią do której wiedzie, krótki poniekąd dystans - stąd do autokaru i z autokaru do Placu Czerwonego. O nie! Uznaliśmy, że nie będzie to w pełni ekstremalna ekskursja, ale zadbaliśmy też o szczyptę fantazji i niepowtarzalności. Wybierzemy się tam własnym autem. To był szlak nasączony historią naszych narodów, historią walki i poświęcenia. Szlak, który zawierał w sobie pewne cele, nie tylko w ramach rekreacji, ale również cele polityczne. Jako samozwańczy ambasadorzy chcieliśmy zabiegać na Wschodzie o udaremnienie motywu Polaka - rusofoba. Mieliśmy ku temu stosowne przesłanki, których nauczyli nas dziadowie i rok poprzedni... Białoruski Dzień Zwycięstwa. To tam, po raz pierwszy zdeżylismy się z kulturą, która podobno dzieli nasze narody. Ten szczyt nosi nazwę, ze skandynawskiego, ABSURD. Dowiedliśmy w Białorusi, że są oni ludźmi wspaniałymi, czysto-krwistymi Słowianami, których dusze rozrywa sympatia do innych, zwłaszcza do obcokrajowców – Nawet Polaków. Oczekiwaliśmy tego samego od Rosjan, stąd ta przybrana funkcja.

A, że dodatkowo zwiedzimy nieznane nam miejsca, odwiedzimy krainy, które lśnią przejrzyście jak kryształ, bo niezmacane, niezmącone, nieludzkie a zwierzęce... Odpoczniemy nad brzegiem innego Bałtyku, wypijemy szklankę, może wiadro, litewskiego kwasu chlebowego, zaśniemy przy śpiewie Łotewskich piw, a dla nastrojenia żołądka zbłądzimy popijając słynny likier z piekła, tzn. z Tallina. Rasowo, sportowo i z klasą! Nie oczekiwałem, że obkupiona tyloma nieprzyjemnościami Wolność, da nam tyle przyjemności.

Najogólniej rzecz ujmując, spoglądając sucho na mapę, nasza trasa miała przebiegać w miare możliwości – najweselej i najowocniej. Jednak plansza, już po opuszczeniu granic Polski, musiała uleć nieznacznej modyfikacji, bo istnieją przeszkody, których nie-sposób ominąć. Na ten przykład- zupełnie niezapowiedziany brak łacińskich znaków, albo nowo-powstała twierdza z XVI wieku, której internety i reszta mądrych powielaży jeszcze nie umiała. Często napotykaliśmy też na wymuszoną przerwę w stylu „ups rozlała mi się Yerba”. A ta, pachnie oryginalnie, wygląda naturalnie, ale ślady na tapicerce zostawia karalne...Śmiało można podłączyć pod to, popasy na pożarcie. Zdarzają się często, jak łatwo sobie wyobrazić. Mój ojciec w sile wieku, ja jeszcze niedorozwinięty, więc kształtuję się co nieco( chyba że jakiś mądry doktor podkopie ten m(h)it ) to i apetyt doskwiera. A to jak wiadomo doskonale rujnuje plan i nasze zobowiązanie wobec czasu. Ale ostatecznie, kulminacyjne punkty zostały osiągnięte, może delikatnie naciągane - ale kto był ten wie, że kto chce ten ma.

Trasa ( Nie obejmuje miejsc dzikich, w których nocleg nie kosztował nic ponad poparzone opuszki palców. Nie wspominam również o mniejszych miejscowościach i krainach, które urodziły mnóstwo wspaniałych wspomnień ale nie sposób załączać pojedyncze brzozy czy sosny gdy dopiero las daje schronienie zwierzętom ) :

Łomża
Wilno
Ryga
Tallin
Leningrad ( Sankt Petersburg )
Jezioro Ładoga
Moskwa
Katyń
Smoleńsk
Borodino
Mińsk
Jezioro Świteź
Jezioro Hańcza
Łomża
Razem dwa tygodnie dojrzałej tułaczki z rowerami na dachu.

Docelowo odpowiem na pytanie „i jak te ruskie?”. Pierogów nie lubię, natomiast za Solianką przepadam. Rosjanie robią rozmaite słodycze bazując na pestkach słonecznikowych, które powalają chłopa moich gabarytów jak szkwał – z korzeniami w powietrzu. Bliskość kuchni Rosyjskiej i Polskiej nie wpłynęła wielce na moje doznania kulinarne, choć nie można ukrywać, że liczne potrawy i umiejętność obróbki tej samej materii stanowią zasadniczą różnice w jadłospisach naszych krajów. Napitek...czuję się zobowiązany by zwrócić uwagę, na najwyższej klasy kvas chlebowy jaki muskał kiedykolwiek moje podniebienie. Można by powiedzieć, że kąpaliśmy się w jego cudotwórstwie codziennie. Towarzyszył nam, gdziekolwiek byliśmy. Mimo ograniczonego miejsca w plecaku, gdzieś na deptaku, zawsze był naszym pobratymcą i radził nam co czynić gdy nic nie czynimy. Dawał znak o sobie, że już warto na nowo się nim upoić. Butelka 2L nie starcza na wiele...autopsja podpowiada, że zanim artyści wejdą na scenę, zanim zabrzmi pierwy gong, pierwsza butelka nada się tylko do recyklingu. Pozostałe uśmiechały się do ekologów, w analogicznie błyskawicznym tempie. Niebiańska rozkosz za Diabelskie Riuble. Dla nienasyconych dodam, że zawartość alkoholu w Kwasie wahała się między 0,5% a... a my się nie wahaliśmy jej użyć. Każdy naturalny, więc prawdziwy kwas chlebowy ustawowo zobowiązany jest do posiadania w swoim składzie tej szczypty alkoholu. Kwas fermentuje! A fermentacja to dobry twór przecież.

Rosjanie... długo by pisać. Przecież jest ich multum, absolutnie niekończąca się mozaika kultur, pozlepiana masa ras. Tak, owszem, ale kultura rosyjska jest tylko jedna prawda? Każdy, nawet Kazach może świadomie zaadaptować się do rosyjskiego taktu. Stąd też śmiało mogę uogólnić tych, których spotkałem, tych z którymi rozmawiałem w nieznanym języku – nieznanym mi i rozmówcom - słowiańskie esperanto tak podle zmieszane, jak tłumy w Nowojorskim metrze. Ale mimo to wiem jakich ludzi mijałem na ulicy Moskwy, wiem kim są spacerowicze w St.Petersburgu. Patrzyłem przez szybę na rozmaite twarze, wyprzedzałem rowerem tłumy, które na pewno władały językiem rosyjskim. Komunikacja między tubylcami przebiegała gładko, z nieregularnymi zawikłaniami językowymi, które kiełkowały w momentach gdy jakieś rosyjskie słowo nijak nie komponowało się z polskim akompaniamentem. Najlepszym przykładem asymetryczności językowej jest środek transportu, z którego korzystaliśmy w większych miastach – rower. Rosjanie całkiem zabawnie nazywają go ”welocyped”... Niewiele to tłumaczy i dalekie jest polskiemu odpowiednikowi,o tyle o ile słowo ROVER zapożyczone zostało całkiem sprawnie przez naszych krajan od Anglików, no i tak już zostało. Inaczej pedałowalibyśmy welocypedami, chociaż ja wole mój Rower.

Nie spotkaliśmy się z odtrącającym podejściem ze strony zagadywanych Rosjan. Na rzucone pytanie, zawsze starali się odpowiedzieć jak najogólniej i najostrzej,żebyśmy mogli choć zbudować wizerunek wdzięcznego za poręczną radę turysty. Rosjanie są rozmowni, ciekawi innych i niezmiernie pomocni. Mieliśmy tę okazję zostać skontrolowani przez patrol Milicji. We mnie wstąpiło delikatne podekscytowanie przeplatane przerażeniem, bo nieczęsto zdarza mi się dostać „pałów na łeb” od mundurowego. Efekt kontroli okazał się wyjątkowo zadowalający i budujący. Wzmocnili nas na duchu, spotkaliśmy LUDZI w mundurach. Nie oblegali nas niespodziewanymi pytaniami, nie dociekali, nie drążyli powodu wizyty w Rosji, nie zabiegali o lepsze uprzęże dla welocypedów na dachu, nawet niezapięty pas kierowcy nie zmusił ich do agresywnych poczynań. Pięknie! Szczęście nawarstwiało się w nas mimowolnie. Kolejna styczność z władzą spotkała nas w St.Petersburgu. W ścisłym centrum, nad rzeką Newą pozwoliliśmy sobie, jak się później okazuje, dać w prawo na burtę... Jest! Wolne miejsce parkingowe, to ono tak wyczekane, wybłagane, jest! Dziwiło nas tylko jedno. Dlaczego wszystkie zaparkowane auta spoglądają na nas drapieżnie przez frontowe szyby. Rozkojarzenie rozprysło się momentalnie, gdy pojawił się Pan Milicjant. Uprzejmie, choć niezmiernie formalnie, poinformował nas o złamaniu przepisu o zakazie skrętu w prawo, a w konsekwencji też i jazdę pod prąd. Skolka?-myślę sobie. Po serii uśmiechów, po oględzinach naszego auta/domu, dotknięty współczuciem Pan Milicjant zrezygnował z drążenia sprawy. Pozostawił nas w nienaruszonym stanie majątkowym i życzył miłego dnia turysty. Nasza ekscytacja i zachwyt nie miały końca, ściągnęliśmy więc z dachu te słynne welocypedy i popedałowaliśmy w nieznane.

Kolejny ciekawy incydent, którym niewątpliwie cieszą się Rosjanie miał miejsce na drodze „Przełamany Pierścień” do jeziora Ładoga. Wzdłuż drogi usytuowane są pomniki pamięci, wracające pamięć do tamtych dni gdy Leningrad otoczony był z trzech stron przez nazistowską machinę, a jedyną, nie w pełni bezpieczną drogą do zaopatrzenia miasta, była ryzykowna dystrybucja dóbr przez zamarznięte wówczas jezioro. Najwyższe władze jak wymyśliły tak zrobiły. Pomysł okazał się fenomenalny i znacznie przybliżył wolność dla Leningradu.
Obok mrożącej krew i iskrzącej włosy historii, interesujące wydały nam się budki, kameralne kramy rozsiane po wsiach oferujące wędzoną rybę z jeziora Ładoga. Uznaliśmy wspólnie, że to już na pewno pora zaopatrzyć się w kalorie, a dodatkowo podsyceni świadomością pochodzenia ryby oraz naszego położenia, niezwłocznie udaliśmy się do pierwszej rzuconej nam przed nos – wędzarni. Za szybą wyłoniła się ospale niewyraźna postać. Podeszła bliżej nieprzejżystej szyby i wiadome już było, że to Pani ekspedientka. Wspólnymi siłami odnaleźliśmy wspólny język, a może zwyczajnie każde z nas wiedziało po co tam jest. Razem z ojcem wypróbowaliśmy na Pani zza mglistej kurtyny słowo OKOŃ. Świetny strzał, o ile przystoi używać tego sformowania w tych okolicznościach i okolicach. Ekspedientka zapakowała ryby, wyważyła cenę 300 Riubli po czym podziękowała mile za wizytę i życzyła udanej drogi. Wszystko się zgadza, ale kolejność gdzieś po drodze złapała gumę... Jesteśmy już „podziękowani, pożyczeni” ale dalej pieniądze nie zmieniły właściciela. Wywnioskowaliśmy nie najbystrzej, że te 6 sztuk sczerniałego Okonia wędruje do nas jako dar od tej ubogiej Pani, którą ledwo widać zza szyby, w budce, którą nawet sprawne oko jest w stanie przeczyć! Zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a jednak! Mimo spotkanej magii i nieskrępowanego ludzkiego serca stwierdziłem rychle, że muszę zapłacić za rybę. Dobroduszna dobitnie odmawiała, a jej szczery uśmiech paraliżował najlepszą część człowieka, jaką jest serce. Zduszeni zauroczeniem i niespotykanym odruchem, ujechaliśmy w stronę Wielkiego Jeziora. Tam, nad brzegiem Ładogi ulokowana jest restauracja z przejrzystym widokiem na wodę. Sąsiadujący z nią parking wydał nam się najlepszym z możliwych miejsc parkingowych w okolicy. Uwiedzeni tłem restauracji wraz z jej idealnym parkingiem postanowiliśmy upewnić się, że aby nie łamiemy prawa powstałego i obowiązującego na tej posesji. Zamieniliśmy kilka słów z właścicielką i zatrudnionym tam barmanem. Przede wszystkim zaoferowano nam ciepły napitek, z uwagi na ochładzający się raptownie wieczór. Podziękowaliśmy za ich gościnność i zamiast herbaty- staraliśmy się zainteresować właścicielkę kwestią naszego postoju. Tu nie było niespodzianek – śpijcie, aż się wyśpicie. I tym rozkosznym akcentem niemalże uwieńczyliśmy dzień pełen dobrej energii, to przecież Rosja a nie Somalia! Półmrok straszył nadchodzącą ciemnością,a ta zabrałaby nam tę rzadką przyjemność kąpieli w jeziorze, które uratowało Leningrad. Udaliśmy się niezwłocznie na plaże.Woda – nieoczekiwanie zimna, ale szczęście które kipiało nas jak wrzący płyn zadziałało jak termostat.Nie baliśmy się niczego, ani choroby, ani zmutowanych płotek, ani „dzikich Rusków ze śmieszną fryzurą na mnicha”. Częstotliwość rozmaitych zdarzeń przyniosła nam wiadra ciepła. Umyci, zasiedliśmy do wędzonej kolacji i już nic nie mogło zmienić naszych nastrojów. Udaliśmy się na zasłużony odpoczynek zasypiając z dzikim uśmiechem na ustach, który towarzyszył nam przez dalszą część podróży.

Komentarze (0)

Brak komentarzy, bądź pierwszy!

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyprawy pod patronatem Etraveler.pl

  • Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Autor: Źródło: materiały promocyjne

    Data publikacji: 25.03.2015 09:20

    Liczba odwiedzin: 6069

    Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 02.03.2015 10:11

    Liczba odwiedzin: 5692

    Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • WyCHILEoutowana

    WyCHILEoutowana

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.09.2014 12:38

    Liczba odwiedzin: 14408

    „Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia

  • Czas na debiut – Strefa Darien

    Czas na debiut – Strefa Darien

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 25.09.2014 10:24

    Liczba odwiedzin: 7145

    Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »

    Tagi: patronat medialny

  • Kurs na Indonezję

    Kurs na Indonezję

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 19.09.2014 09:47

    Liczba odwiedzin: 8717

    Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »

    Tagi: patronat medialny, azja, indonezja

  • 8000 km Across Canada

    8000 km Across Canada

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 01.08.2014 16:09

    Liczba odwiedzin: 7720

    Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada

  • 850 km, by znaleźć dom

    850 km, by znaleźć dom

    Autor: Anna Kaca

    Data publikacji: 16.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 7887

    W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »

    Tagi: patronat medialny

  • Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Autor: Archeolodzy w podróży

    Data publikacji: 11.07.2014 12:45

    Liczba odwiedzin: 6425

    Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »

    Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny

  • Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Autor: Tomasz Korgol

    Data publikacji: 01.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 6899

    Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »

    Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal

  • Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 30.05.2014 11:39

    Liczba odwiedzin: 5683

    W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »

    Tagi: europa, polska, patronat medialny

  • Gobi Expedition 2014

    Gobi Expedition 2014

    Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński

    Data publikacji: 26.05.2014 16:34

    Liczba odwiedzin: 6209

    Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »

    Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny

  • Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.05.2014 15:10

    Liczba odwiedzin: 4999

    Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Bałkany Trip 2014

    Bałkany Trip 2014

    Autor: BusTrip into the Wild

    Data publikacji: 12.05.2014 09:20

    Liczba odwiedzin: 34265

    Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »

    Tagi: patronat medialny, europa

  • I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 28.04.2014 10:02

    Liczba odwiedzin: 76461

    Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • 4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 15.04.2014 11:35

    Liczba odwiedzin: 6381

    1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »

    Tagi: patronat medialny, europa, islandia

  • I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 21.03.2014 14:44

    Liczba odwiedzin: 114988

    24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • Następna »

Spotkania i imprezy podróżnicze