Dziś jest 14.12.2024
Imieniny obchodzą Alfred, Izydor, Alfreda, Arseniusz
Autor: Weronika Chaberko
Data publikacji: 10.04.2012 16:45
Liczba odwiedzin: 12022
Tagi: azja, indie, kerala, kochi, relacje, weronika chaberko
Kto boi się stereotypowego obrazu Indii, jako siedliska brudu i biedy, nie ma czasu na wolne odkrywanie subkontynentu indyjskiego i przedkłada piękno przyrody nad zwiedzanie starożytnych zabytków, Kerala jest miejscem, którego szuka.
Ten stan na południu Indii jest jednym z najbardziej przyjaznych turystom regionów Indii. Nie ma tu wielkich, zatłoczonych i chaotycznych miast, a infrastruktura turystyczna jest dostosowana do turystów dysponujących różnym budżetem.
Kerala jest stanem niezwykle różnorodnym. W ciągu zaledwie dwóch tygodni udało mi się nacieszyć białymi plażami, odkryć sieć urokliwych kanałów, nad brzegami których rosną palmy kokosowe, zobaczyć przepiękne plantacje herbaty, odwiedzić dawne kolonialne miasto, poddać się ajurwedyjskiemu masażowi, a nawet wyruszyć na safari.
Niebiańskie plaże
Swoją podróż po Kerali rozpoczęłam w Trivandrum, skąd klimatyzowany autobus zabrał mnie do Kovalam, jednego z dwóch nadmorskich kurortów przygotowanych na przyjęcie zachodnich turystów. Kovalam kusi niewielkimi, piaszczystymi plażami położonymi w dwóch zatoczkach. Morze jest tu gładkie jak stół, a woda bardzo ciepła i przejrzysta. Zarówno plaże, jak i morze są bardzo czyste.
Wzdłuż większej z plaż rozciąga się promenada wiodąca aż do cypla, na którym stoi niewielka latarnia (można ją zwiedzać). Przy promenadzie ciasno ustawione są restauracje serwujące świeżutkie ryby i owoce morza, a także dania indyjskie, europejskie i chińskie. Większość hoteli w Kovalam ma dosyć wysoki standard i ciężko znaleźć tutaj coś dla osób o ograniczonym budżecie. To samo dotyczy lokalnych restauracji i sklepów. Jest to jednak dobre miejsce, by spróbować słynnych ajurwedyjskich masaży (ich tradycja wywodzi się z Kerali), do których używa się aromatycznego olejku. W Kovalam nie sposób natknąć się na indyjskich turystów, co sprawia, że czasem można się tu poczuć niemal jak na śródziemnomorskiej riwierze. Tylko wstając odpowiednio wcześnie rano, ma się szansę zobaczyć rybaków wypływających w morze na tradycyjnych łódkach.
Komu Kovalam wydaje się zbyt ekskluzywne, może wybrać się do pobliskiej Varkali. Ceny tam są nieco niższe (im dalej od głównego klifu, tym taniej), więc częściej zaglądają tu turyści o skromnych zasobach (tzw. backpackersi). Plaża w Varkali położona jest malowniczo u stóp klifu wyrzeźbionego w czerwonej skale. Jej mankamentem jest niewielka szerokość oraz wyrzucane przez morze od czasu do czasu ubrania czy… kwiaty (religijne ofiary wrzucane do wody przez mieszkańców pobliskiej wioski). Morze w Varkali zazwyczaj jest spokojne, choć mogą pojawić się na nim dość wysokie fale. Plaża w Varkali jest o wiele dłuższa niż w Kovalam, dzięki czemu można się wybrać na długi spacer wzdłuż brzegu.
Plaża w Varkali. Fot. Weronika Chaberko
Komu zależy na spokoju, ten powinien wybrać ośrodek położony z dala od klifu, gdzie znajdują się wszystkie restauracje i sklepy z pamiątkami, i nieustannie przemieszcza się tłum turystów. W Varkali znajduje się również wiele salonów masażu ajurwedyjskiego oraz szkół jogi.
Należy podkreślić, że Kovalam i Varkala to jedyne poza Goa miejsca w Indiach, gdzie można paradować w bikini bez obawy znalezienia się w centrum uwagi. Unikanie eksponowania nóg czy nawet ramion to w Indiach niepisana reguła.
Rejs po rozlewiskach
Z Varkali wybrałam się do Allepey – bramy do tzw. backwaters, czyli rozlewisk. Składa się na nie dziewięćsetkilometrowa sieć rzek, kanałów i jezior ułożonych równolegle do morza, lecz z nim niepołączonych. Samo Allepey nie zachęca do tego, aby zostać w nim na dłużej. Ja zdecydowałam się na nocleg w hotelu położonym na wyspie odległej od Allepey o 40 minut jazdy autobusem. Dotrzeć tam można było tylko specjalną łódką kursującą między wyspą, a ostatnią wioską, do której dojeżdża autobus. Taki wybór noclegu wiąże się oczywiście ze znacznie wyższymi kosztami, ale różnica pomiędzy ciszą i spokojem ukrytej w sercu rozlewisk wysepki, a zgiełkiem chaotycznego Allepey jest ogromna.
W dodatku, korzystając z rady pracowników hotelu (którzy zapewnili mnie, że w wodzie nie ma ani krokodyli, ani żadnych jadowitych stworzeń), odważyłam się popływać tuż przy hotelowej przystani, manewrując między wszechobecnymi liliami wodnymi.
Najdroższym wariantem noclegu są w tej okolicy tzw. houseboats – „domy-łodzie”. To tak naprawdę luksusowe hotele na wodzie, z tą tylko różnicą, że jedna ma przeważnie od jednego do trzech – czterech pokoi. Na tych budowanych w tradycyjny sposób olbrzymich łodziach znajduje się otwarty pokład, na którym można spędzić większość dnia, gdy te przemieszczają się wzdłuż najczęściej uczęszczanych szlaków wodnych. We wnętrzu znajdują się luksusowe pokoje z łazienką oraz kuchnia, w której nieustannie przebywa kucharz pokładowy. Doba w houseboat (w nocy łódź przycumowana jest do brzegu) kosztuje w przeliczeniu na polską walutę około 300 – 400 złotych.
Największą atrakcją rozlewisk Kerali są właśnie rejsy. Ci, których nie stać na nocleg na wodzie, wynajmują na kilka godzin małe łódki o rozmaitym standardzie. Najdroższe są piękne, tradycyjne sitary, zwłaszcza te z łazienką na pokładzie. Zwyczajne łódki motorowe to najtańsza opcja. Niezliczone łódki, zdolne pomieścić najwyżej 6-8 pasażerów czekają na klientów przycumowane przy głównym kanale w Allepey. Choć właściciele będą oferować 5-6-godzinną wycieczkę, ja radziłabym zdecydować się na znacznie krótszą trasę.
Pierwsza godzina na wodzie po prostu mnie zachwyciła: rozparta w wygodnym fotelu, mijałam wielkie hotele na wodzie i małe łódki z lokalną ludnością. Wzdłuż brzegów rosły niekończące się rzędy palm kokosowych. Każda kolejna godzina nie wnosiła jednak niczego nowego i wycieczka stała się po prostu nudna.
O wiele lepiej przejść się po okolicznych wioskach pieszo. Zobaczyć wtedy można wąskie kanały całkowicie zarośnięte kwitnącymi lotosami i liliami wodnymi, bambusowe kładki przerzucone nad kanałkami i poobserwować codzienne życie mieszkańców, dla których rzeka to łazienka, zlewozmywak i magazyn żywności.
W czasie jednej z przechadzek, natrafiłam na korowód pogrzebowy. Ubrani na biało żałobnicy szli do starego kościółka w rytm melodii wybijanej na bębnach. W Kerali chrześcijanie stanowią jedną piątą mieszkańców. Wszędzie napotkać można stare i nowsze kościoły, a ciężarówki czy motoriksze zamiast wizerunkami bóstw ozdobione są krzyżami i imieniem Chrystusa. Wierzy się, że chrześcijaństwo wprowadził tutaj sam św. Tomasz Apostoł, który zmarł śmiercią męczeńską w okolicach Chennai.
Z Allepey warto wybrać się również na plażę (morze jest tu bardzo niedaleko), gdzie co prawda nie da się pływać ani opalać, ale zamian tego można podziwiać imponujących rozmiarów fale z impetem rozbijające się o brzeg i stadka dużych krabów biegające po mokrym piasku.
Spacer po kolonialnym miasteczku
By zobaczyć więcej zabytków pochodzących z ery kolonialnej, warto wybrać się do Kochi. Kochi było kiedyś miastem portugalskim (to tu był pochowany pierwotnie Vasco da Gama, zanim jego ciało zabrano z powrotem do kraju), później przeszło w ręce Holendrów, a wreszcie Brytyjczyków. Europejskie wpływy są więc w tym małym miasteczku bardzo wyraźne. Spacerując ulicami starego Kochi można wręcz ulec wrażeniu, że jest się w Europie, gdyby nie wszechobecne kozy i krowy. Choć połączone z Kochi współczesne miasto Ernakulum oferuje znacznie tańsze noclegi, mimo wszystko warto zatrzymać się w jednym z wielu pokoi gościnnych w historycznym Kochi.
Symbolem Kochi są chińskie sieci rybackie stojące rzędem wzdłuż wybrzeża. Drewniany podest wiedzie z brzegu kilka metrów w głąb morza, gdzie na dźwigni umieszczona jest rozpięta na planie kwadratu sieć. Sieć zanurza się na jakiś czas w morzu, po czym za pomocą dźwigni gwałtownie wyciąga się ją w górę, wraz ze złapanymi rybami. Widok morza i romantycznych chińskich sieci szpeci rozciągające się po drugiej stronie małej zatoczki duże, przemysłowe miasto Ernakulum, niejako zrośnięte z Kochi.
W Kochi znajduje się wiele ciekawych zabytków: stary holenderski cmentarz oraz pałac z pięknymi malowidłami ściennymi i kolekcją lektyk; kościół św. Franciszka z grobowcem Vasco da Gamy, a także dawna dzielnica żydowska. Żydzi przybyli do tej części Indii jeszcze wcześniej niż chrześcijanie i znaleźli tu bezpieczne schronienie pod opieką miejscowych maharadżów, którzy zawsze przyjaźnie witali wyznawców innych religii. Dziś dzielnica żydowska to kilka ulic, wzdłuż których w odnowionych, zabytkowych budynkach znajdują się niezliczone sklepy z pamiątkami, a także wyszukane restauracje i kawiarnie. W samym centrum dzielnicy znajduje się XV-wieczna synagoga, którą można zwiedzać.
Swoją jednodniową wizytę w Kochi zakończyłam wizytą w teatrze, gdzie obejrzałam występ Kathakali, keralskiego teatru tańca, tradycją sięgającego XVI-go wieku. Specjalnie przygotowane dla turystów przedstawienie pozwala przyjrzeć się żmudnemu procesowi zakładania makijażu, wyjaśnia podstawowe gesty i mimikę stosowaną przez aktorów i obejmuje krótką, lecz interesującą scenkę z Mahabharaty – największego indyjskiego eposu. Rozdane przy wejściu libretto pozwala lepiej zrozumieć fabułę.
Przedstawienie teatru Kathakali. Fot. Weronika Chaberko
W krainie herbaty i przypraw
Zmęczona upałem (choć był to dopiero luty, czyli początek wiosny), wybrałam się rozklekotanym autobusem do położonego o pięć godzin drogi z Kochi Munnaru, najważniejszego górskiego kurortu Kerali. Znany głównie z rozległych plantacji herbaty Munnar położony jest w paśmie Ghatów Zachodnich na wysokości 1600 metrów n.p.m. Krajobraz tego pięknego regionu trudno opisać słowami. Szmaragdowa zieleń posadzonych w równe rzędy krzewów herbacianych odbija się wyraźnie na tle błękitnego nieba. Rzeźba terenu przypomina wznoszące i opadające fale oceanu. Wszechobecną, intensywną zieleń ożywia gdzieniegdzie kwitnące na niebiesko lub pomarańczowo drzewo.
Ghaty Zachodnie. Fot. Weronika Chaberko
Okolice Munnaru obfitują w atrakcje, ale ze względu na duże odległości do pokonania, najlepiej wynająć motorikszę z przewodnikiem, by móc je zobaczyć. Mój przewodnik zabrał mnie w pierwszy dzień na krótki spacer po górach, skąd miałam doskonały widok na całą okolicę: po jednej stronie gór na zielone plantacje herbaty, po drugiej – na chaotyczne plantacje przypraw.
Oczywiście musieliśmy się zatrzymać przy jednej z plantacji herbaty, gdzie mogłam przyjrzeć się z bliska ciężkiej pracy zatrudnionych tam kobiet, a nawet sama zerwać parę listków z samego czubka krzewu (bo tylko takie nadają się do obróbki). Wycieczkę zakończyłam wizytą na plantacji przypraw, gdzie pokazano mi drzewa cynamonowe, muszkatołowe i goździkowe, strąki wanilii, chilli i pieprzu oraz krzewy kardamonu i kawy. To naprawdę fascynujące dowiedzieć się, skąd biorą się używane na co dzień w kuchni przyprawy.
Następnego dnia ten sam przewodnik zabrał mnie na punkt widokowy ukazujący rozległą panoramę na Ghaty Zachodnie wraz z Anamudi – najwyższym szczytem południowych Indii (2695 m n.p.m.). Odwiedziłam też muzeum herbaty w Munnarze, gdzie można przyjrzeć się procesowi jej produkcji. Munnar jest znakomitą bazą wypadową i świetnym targowiskiem (gdzie można kupić herbatę i przyprawy wprost od producenta oraz czekoladę domowej roboty), ale nie należy do najpiękniejszych miejscowości. Dlatego też znalazłam sobie oddalony o kilkanaście kilometrów hotel, zbudowany jeszcze w czasach rządów brytyjskich.
Pola herbaciane. Fot. Weronika Chaberko
Indyjskie safari
Decydując się na kolejne kilka godzin w autobusie, można dotrzeć z Munnaru do Kumily, małego miasteczka leżącego u wrót Periyar Wildlife Sanctuary, jednego z najważniejszych rezerwatów przyrody w Indiach. Kumily obfituje w tanie, lecz czyste i dobrze utrzymane kwatery prywatne. Ja zamieszkałam w domku na samej granicy lasu, po dachu którego nieustannie skakały małpy.
Jeszcze przed świtem wyruszyłam na całodniowe safari. Początkową trasę przebyliśmy jeepami, których kierowcy zatrzymywali się co chwila, by pokazać nam stado jeleni sambarów, dzikiego bawoła, warana czy wreszcie wielką malabarską wiewiórkę. W drodze powrotnej napotykaliśmy się też na stadka czarnych langurów (gatunek małp).
Niestety, nie udało mi się zobaczyć słoni, ale ślady ich obecności w parku znajdowaliśmy na każdym kroku. Safari obejmowało także dwa obfite posiłki w pensjonacie w sercu parku, dwugodzinny spacer z przewodnikiem po lesie (niestety w samym środku dnia, kiedy szanse na zobaczenie zwierząt są bardzo nikłe) oraz krótką wycieczkę łodzią do małych wodospadów.
Wielka malabarska wiewiórka. Fot. Weronika Chaberko
Z Kumily autobus zabrał mnie do Kottayam, skąd złapałam pociąg do Banglore. Z żalem opuszczałam nasyconą zielenią, skąpaną w słońcu Keralę.
Rozkosze podniebienia
Jedną z większych przyjemności podróży po Indiach jest smakowanie egzotycznych potraw. Kuchnia południowoindyjska znacząco różni się od dań, jakie kojarzą nam się z tym krajem. Jest o wiele lżejsza niż na północy i w większej mierze opiera się na kokosie (np. do smażenia używa się oleju kokosowego).
Typowe śniadanie na Południu to idli (białe, ryżowe placki na parze) z sambarem (rzadkim warzywnym sosem) i świeżym kokosowym chutneyem. Legendą kuchni południowo-indyjskiej jest zaś masala dosa: wielki, cienki i chrupki naleśnik z ziemniaczanym nadzieniem. Specyfiką kuchni keralskiej jest zaś nieco podobny do idli appam oraz iddiappam (cienki, biały makaron) – obydwa serwowane z pikantnym sosem z ciecierzycą. Warto spróbować do tego lokalnej maślanki, podawanej ze… świeżym zielonym chilli.
Na lunch zazwyczaj podaje się thali (dosłownie: talerz): ryż, kilka rodzajów sambaru, pappadom (kruche, cienkie placki) i pikle. Wiele restauracji na południu jest wegetariańskich, więc zawsze lepiej jest się upewnić, czy w danym lokalu serwowane jest mięso. W miejscowościach nadmorskich restauracje specjalizują się w świeżych rybach i owocach morza.
Witamin dostarczą za to przepyszne sezonowe owoce, od guawy, przez podobne do gruszki chiku i pyszną passiflorę, aż po bardziej swojskie arbuzy i mango. W górskim Munnarze hoduje się nawet truskawki.
Ludzie
Pisząc o Kerali nie sposób wspomnieć o jej mieszkańcach – niezwykle serdecznych i pomocnych. Większość z nich umie porozumiewać się po angielsku, a już na pewno, jeśli pracuje w sektorze turystycznym. Choć zdarzyć się może, że kierowcy riksz będą oszukiwać, to jednak większość mieszkańców Kerali jest uczciwa. W czasie podróży wielokrotnie zdarzyło mi się, że lokalna ludność podchodziła do mnie – nie, żeby coś sprzedać, tylko po prostu porozmawiać i dowiedzieć się czegoś o moim kraju. Na południu Indii nie zdarza się też fizyczne ani też werbalne molestowanie turystek, o które nie tak trudno w niektórych północnych stanach. Wszak jak głosi hasło reklamowe stanu, Kerala jest krajem Boga…
22.11.14, 15:29
Z wielką przyjemnością czytałam ten reportaż,tym bardziej iż miałam okazję jako samotnie podróżująca kobieta zwiedzić dokładnie te same miejsca.Potwierdzam opinię autorki ,iż Kerala jest stanem w Indiach,gdzie kobieta może czuć się bezpiecznie.Już niebawem wybieram się tam znowu, bez żadnych obaw. Kerala jest z pewnością jednym z najpiękniejszych miejsc w Indiach:)
20.08.14, 23:42
Bardzo ciekawy artykuł,właśnie mamy w planie odwiedzić ta część Indii i myśle ze ten artykuł pomoże nam lepiej zorganizować plan.
20.08.14, 23:42
Bardzo ciekawy artykuł,właśnie mamy w planie odwiedzić ta część Indii i myśle ze ten artykuł pomoże nam lepiej zorganizować plan.
17.04.12, 20:41
Świetne zdjęcia, świetny tekst :) Dzięki Pani Weroniko. Jeszcze bardziej mnie Pani zachęciła do podróży po południu Indii!
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16559
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11816
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 174320
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 203909
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8225
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7199
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 41397
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9110
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11408
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8772
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10712
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8259
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10179
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6732
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8760
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6786
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 67455
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 178090
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8193
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 284380
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 174320
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 05.04.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 157196
Dziesięć minut – tyle trwało podjęcie decyzji o podróży do Ameryki Południowej. Czterotygodniowa podróż przez Chile, Boliwię z metą w stolicy Peru – Limie okazała się również spontaniczna i nieprzewidywalna, jak decyzja, by w nią wyruszyć. »
Powered by Webspiro.