Dziś jest 03.12.2024
Imieniny obchodzą Franciszek, Ksawery, Lucjusz, Kasjan
Autor: Krzysztof Wasilonek
Data publikacji: 11.07.2011 14:07
Liczba odwiedzin: 6043
Tagi: azja, indie, dżajpur, radżastan, relacje, krzysztof wasilonek
Dżajpur, stolica Radżastanu, leżąca wśród wzgórz, to znakomity przykład indyjskiego miasta: kiedy spogląda się na górne kondygnacje budynków, widać przepych i bogactwo. Jednak na poziomie samej ulicy uderzają nędza, brud i bałagan. Nad miastem królują forty wzniesione przez dawnych maharadżów, które świadczą o chwale i potędze, natomiast po otaczających Dżajpur wzgórzach wije się Wielki Mur (przypominający chiński). Za miastem leży natomiast święta Dolina Małp…
Kiedy dojechaliśmy do Dżajpuru, było już ciemno. Tym bardziej widoczny był chaos miejski. Według indyjskich standardów, pasy ruchu niby są, ale i tak nikt nie zwraca na nie uwagi. Jedynym stosowanym przez wszystkich kierunkowskazem jest klakson. W Dżajpurze grała cała symfonia klaksonów, a kłęby spalin były tak gęste, że światła reflektorów rozpraszały się w nich. Dżajpur jest stolicą Radżastanu, i – jak każda stolica – przepełniony jest pojazdami, ludźmi i zwierzętami (krowy zajmowały przynajmniej jeden pas ruchu na każdej większej ulicy). Żeby nikomu się nie nudziło, w indyjskich miastach nie ma czegoś takiego, jak tabliczki z nazwami ulic, więc nasz kierowca co chwilę musiał przystawać przy jakiejś grupce ludzi i pytać o drogę. Żeby to robić, musiał otwierać okno, a wtedy chmura gryzącego smogu wpadała do samochodu.
To był mój drugi dzień w Indiach. Poprzedni był pełen wrażeń i przygód. Musiałem się jeszcze zaaklimatyzować i przyzwyczaić do warunków. Choćby do faktu, że jeśli nie jest się Hindusem, tylko „Angredź” (Anglikiem – tym słowem określa się tu wszystkich białych), za wszystko trzeba płacić 10-krotną cenę, a i tak na każdym kroku próbują cię oszukać. Powiedziałem o tym Pawanowi, który siedział na tylnym siedzeniu razem ze swoją żoną Christine.
– Zgadza się – przytaknął. – Dlatego dobrze jest mieć przy sobie towarzysza Hindusa. Ale to zależy też w znacznej mierze od twojego wyglądu. Jeśli jesteś biały, oczywiście, że będą cię chcieli oskubać, ale jeśli wyglądasz przy tym odpowiednio ubogo, oskubią cię na mniej. Przede wszystkim, nie powinieneś golić się zbyt często, ani chodzić w ładnych ubraniach. Najlepsze są koszulki jednorazowe. Taki człowiek nigdzie nie wygląda na bogatego, nawet tutaj.
Dotarliśmy w końcu do hotelu. Ponieważ jego zarządca, podobnie jak Pawan, pochodził z Bikaneru, obaj szybko się dogadali. Tutejszy standard o niebo przewyższał hotel w Agrze, w którym nocowaliśmy poprzedniego dnia. W łazienkach był papier toaletowy (ale, dla większego wyboru, kubełek obok muszli również się znajdował – Hindusi przeważnie wolą stosować „zasadę lewej ręki”), sama muszla była oklejona paskiem z napisem „Sanitized for your protection”, a w prysznicu była ciepła woda (w Agrze kazano po nią chodzić do recepcji, gdzie można było dostać całe jej wiadro). Pokój wyglądał dobrze i był wyposażony we wszystkie luksusy.
Po wprowadzeniu się, poszliśmy na spacer. Przyznam szczerze, że Dżajpur nocą wygląda i cuchnie paskudnie, ale mieliśmy zamiar zrobić trochę zakupów. Dwie rzeczy z tego wyjścia są godne zapisu: bankomaty w Indiach znajdują się w chronionych pomieszczeniach przy ulicy, a obok szklanych drzwi do nich stoi strażnik. To po pierwsze. Po drugie, kiedy kupowaliśmy w pewnej cukierni słodycze, Pawan usłyszał, jak sprzedawcy szepczą między sobą:
– Tym tutaj musimy podać prawdziwe ceny. Są z przewodnikiem.
Czyli po raz kolejny okazało się, że gdyby nie było z nami Hindusa, zapłacilibyśmy kilkakrotnie więcej.
Albert Hall
Zwiedzanie Dżajpuru rozpoczęliśmy od Albert Hall. Jest to wielki pałac,
obecnie przerobiony na muzeum, nazwany od imienia księcia Alberta, który położył jego pierwszą cegłę. To budowla bardzo okazała, zwieńczona typowymi dla Radżastanu kopułami (mylnie uważanymi za styl ogólnoindyjski), które podpierają zdobne kolumny. W muzeum tym można oglądać przedmioty dworskiego użytku przechowywane przez kolejne pokolenia maharadżów. Są tu naczynia i porcelanowe wazy z różnych epok i krajów, które maharadżowie otrzymywali w darze od zagranicznych delegacji, broń, ubrania, turbany, rzeźby, instrumenty muzyczne…
Najciekawsze są rzeźby. Wszystkie przedstawione na nich indyjskie bóstwa pozbawione są nosów, a niektóre wręcz całych twarzy. Pawan wyjaśnił, że to dzieło Mongołów, którzy po podbiciu Indii w ten sposób okazywali swoją wyższość i dominację nad Hindusami. Przypomniało mi się, jak przed laty, kiedy mieszkaliśmy w Wenecji, Pawan powiedział mi, że Brytyjczycy nie są w Indiach wspominani tak źle, jak mogłoby się to wydawać, gdyż przed nimi kraj musiał przez stulecia znosić Mongołów, którzy dokonali w nim mnóstwa zniszczeń i spustoszeń. Brytyjczycy natomiast dużo budowali i bardzo unowocześnili Indie, a ich rządy – w porównaniu z mongolskimi – wcale nie były takie ciężkie.
W Albert Hall zobaczyliśmy także starożytną planszę do gry w chińczyka. Ta gra w rzeczywistości powstała w Indiach, a jej początki są bardzo stare. Ponoć bogowie grali w nią niegdyś z królami. To na planie tej planszy zbudowano Dżajpur.
Nahargarh
Następnym punktem zwiedzania był położony w górach Nahargarh, czyli Tygrysi Fort. Wzniósł go maharadża Nahar Singh. Słowo „nahar” oznacza tygrysa, natomiast Singh to nazwisko przysługujące maharadżom. Samo słowo „maharadża” znaczy „wielki król”.
Oprócz fortu, atrakcję stanowi wijący się po okolicznych wzgórzach mur obronny. Nieodparte są skojarzenia z Wielkim Murem chińskim. Nieodparte i słuszne. Jak wyjaśnił przewodnik, cel tego muru był dokładnie taki sam: odgrodzić królestwo od obcych.
Nahargarh jest cały żółty. Wszystkie jego mury i ściany mają tę barwę. Na owych ścianach widnieją odrapane malowidła przedstawiające wojowników i słonie, bo Radżastan to ojczyzna kasty Radźputów, czyli najsłynniejszych wojowników w Indiach. Fortów w tym kraju jest całe mnóstwo, bo ich budowanie stanowiło jedną z ulubionych rozrywek maharadżów. Wielu z nich wydawało na nie olbrzymie fortuny, podczas, gdy lud umierał z głodu. Nahargarh jest dobry na początek zwiedzania dżajpurskich fortów, ponieważ stanowi dobre wprowadzenie. Lecz na wprowadzeniu się kończy, bo nie jest to fort zaliczający się do najokazalszych. Jest przy tym nieco zapuszczony; ściany są odrapane, a wiele z nich porasta grzyb.
Maharadża Nahar Singh miał 9 żon. Każda z nich posiadała w forcie oddzielny apartament, do którego wrota wychodzą na dziedziniec. Apartamenty te połączone są tajnym korytarzem, którym maharadża przemieszczał się niegdyś miedzy żonami. Żadna z nich nie mogła wiedzieć, z którą władca w danej chwili przebywał, bo mogły się potem o niego pobić. Takie to było życie maharadży.
Amber Fort
Olbrzymi Amber Fort swoją okazałością sprawia, że zapomina się od razu o Nahargarh. Już z daleka wygląda bardzo potężnie. Leży trochę poza obrzeżami miasta. Aby się do niego dostać, trzeba przejechać przez małą wioskę, która sprawia wrażenie częściowo opuszczonej. Nasz kierowca wykazywał się niezwykłą zręcznością, klucząc po jej uliczkach.
Gdy wysiedliśmy, zaczęliśmy zwiedzać olbrzymią budowlę. Przewodnik dowiedziawszy się, że jestem Polakiem, powiedział mi, że polscy inżynierowie wnieśli spory wkład w rozwój ciężarówek koncernu Tata, które jeżdżą po całej Azji i w Ameryce Południowej. Miło mieć świadomość, że mają w sobie domieszkę polskiej krwi…
Amber Fort był budowany przez kilka pokoleń maharadżów. Oprócz imponujących rozmiarów i ozdób, zaskakuje również pomysłowością dawnych inżynierów. Zbudowali oni wewnątrz murów sieć kanalików zakończonych płaskimi wylotami, przez które woda wylatywała w postaci rosy, chłodzącej maharadżę w upalne dni w jego letnim pałacu. Niektóre z tych wylotów mają gałki. Przekręcając je, maharadża regulował strumień rosy. To wszystko stworzono już kilkaset lat temu…
Z kolei pałac zimowy ma ściany zbudowane z luster wykonanych z minerału zatrzymującego ciepło słoneczne. Promienie słońca, odbijając się od luster, które jednocześnie się od nich nagrzewają, ocieplają pałac do tego stopnia, że temperatura w nim jest o wiele wyższa niż na zewnątrz, dzięki czemu maharadża nie marzł zimą.
Oczywiście, w tym forcie, jak w każdym innym, mieści się ozdobne okno, z którego maharani witała niegdyś powracającego z wyprawy męża. I tutaj maharań mogło być więcej. Były one jednak skazane na żywot skowronków w złotych klatkach. Z fortu miały widok na ozdobne ogrody, piękne wzgórza, wijący się po nich Wielki Mur, lecz nie mogły opuścić tego pięknego więzienia. A czasami, żeby poradzić sobie w ciężkich sytuacjach, w których nie mógł im pomóc nieobecny w danej chwili małżonek, potajemnie świadczyły usługi cielesne dworzanom i innym sługom, żeby ci wykonali za nie jakąś brudną robotę.
Jedną z wielu atrakcji tego fortu jest wystawione na korytarz strzaskane i wysuszone, lecz autentyczne czterystuletnie łoże maharadży. O tym, kto na nim spał, świadczą jego rozmiary. Maharadżowie w wielu przypadkach odznaczali się nadzwyczajnym wzrostem (nawet jak na europejskie standardy) oraz potężną budową ciała. Możliwe, że wynikało to nie tylko z ich dobrych warunków życia, lecz także z pewnych przywilejów genetycznych. Bądź co bądź, ich przodkowie musieli się wyróżniać czymś niesamowitym, skoro zostali kastą rządzącą. I niekoniecznie musi tu chodzić o nadzwyczajną inteligencję i zdolności przywódcze, ale również o pewne predyspozycje fizyczne. Łoże maharadży było zawsze krótsze, niż sam maharadża. Miały z niego obowiązkowo wystawać nogi króla, aby nawet w przypadku, gdyby wrogowie go do niego przywiązali, miał on możliwość ucieczki (czyli biegu z łożem na plecach). Dla jeszcze większego bezpieczeństwa, łoże było niskie, aby żaden szpieg lub zamachowiec nie miał możliwości się pod nie wślizgnąć.
Jedną z typowo turystycznych atrakcji Amber Fortu jest możliwość zrobienia sobie zdjęcia z zaklinaczami węży i z kobrą na szyi. Dla bezpieczeństwa turystów kobra ma wybite zęby jadowe.
Dżal Mahal
Dźal Mahal, czyli Pałac na Wodzie, to jedna z najsłynniejszych atrakcji Dżajpuru. Jest to malutka budowla wzniesiona na dużym jeziorze, rozmiarami przypominająca nasz Pałac na Wodzie w Paru Łazienkowskim w Warszawie. Maharadża udawał się do niego ze swymi gośćmi na łodzi, by orzeźwić się w upalne dni. Robiliśmy sobie zdjęcia na jego tle, stojąc na pięknym deptaku. Zaraz podbiegło do nas małe dziecko, prosząc o datek.
Było uparte i nie odpuszczało nas na krok. Gdy wreszcie ktoś z nas wyjął portfel, by mu dać jakieś drobne, obskoczyła nas cała chmara dzieciaków w podobnym wieku. Pawan, zakłopotany tak, jak i my, powiedział (czego domyśliłem się po gestach), że on (pierwszy dzieciak, który do nas podszedł) był pierwszy, więc tylko on dostanie datek. Wówczas „nasz” dzieciak zaczął odpychać pozostałe dzieci. Stwierdziliśmy, że w takim układzie nikomu nic nie damy. A wtedy obskoczyła nas kolejna zgraja, tym razem dorosłych żebraków. Opędzając się od nich, czym prędzej wskoczyliśmy do samochodu i nakazaliśmy kierowcy jechać. Ruszył, uważając, by nie potrącić któregoś z trzymających się lusterek i pukających do szyb żebraków.
Galta, Dolina Małp
Był już wieczór, gdy dotarliśmy do Doliny Małp. Jest to miejsce położone w wyższych już górach, około 10 km od miasta. Przed wejściem znajduje się buda robiąca za knajpę i w niej napiliśmy się herbaty. Wszędzie dookoła wałęsało się stado krów. Jedna ocierała się o latarnię miejscem pomiędzy rogami, które najwyraźniej ją swędziało. Spytałem Pawana:
– Czy gdybym podrapał tę krowę, miejscowi by się nie obrazili?
– Nie, dlaczego?
– Bo to święte zwierzę.
– Nawet zyskałbyś sobie ich sympatię.
Postanowiłem w końcu tego jednak nie robić. Może bym i zyskał sympatię miejscowych, a nawet i samej krowy, lecz jednocześnie zachowałbym się jak typowy turysta i tak by mnie pewnie potraktowano (czyli oskubano by mnie z kasy).
Dolina Małp to kompleks budowli położonych w skalnej kotlinie pnącej się pod górę. Jest to miejsce zaciszne i samotne. Budowle są stare i możliwe, że kiedyś były zamieszkane. Obecnie są puste i jedynie górująca nad nimi, znajdująca się na samym szczycie doliny biała świątynia Hanumana jest czynna i obsadzona przez mnichów. Hanuman to bóg-małpa, awatar Śiwy, jednego ze świętej trójcy bogów indyjskich (do której wliczają się także stworzyciel świata Brahma oraz bóg mądrości Wisznu). Hanuman jest bogiem dającym szczęście i siłę. Jest to ulubione bóstwo sportowców. Nic więc dziwnego, że małpa – jego zwierzę – również jest czczona. Cała Dolina Małp zamieszkana jest przez dwa stada makaków, czyli pawianopodobnych małpiszonów. Jedno opanowało jedną ścianę kotliny, drugie drugą, nie wspominając o przylegających do nich budowlach. Granicą między ich terytoriami są trzy szerokie święte sadzawki, oddzielające zabudowania i umieszczone w postaci schodów na trzech piętrach kompleksu. Woda w nich jest śmierdząca, brudna i zapaskudzona przez małpy. Ale wierni i tak dokonują w niej obrzędowych kąpieli.
Makaki żyją rodzinami, a wszystkie małe małpiątka bez wyjątku boją się ludzi i kryją się z piskiem w ramionach matek, twarze wtulając w ich piersi. Samce często szarpią się między sobą. Jeśli jesteś turystą, musisz skrzętnie chować jedzenie, bo małpy chętnie wyrywają je ludziom z rąk. A nic im nie można zrobić, bo są święte. Ciekawie w tym miejscu wyglądają latarnie. Ich słupy są najeżone kolcami, aby uniemożliwić małpom wspinaczkę i rozwalanie żarówek.
Kiedy dotarliśmy do świątyni Hanumana, siedzący w niej i mówiący po angielsku mnich przez chwilę z nami porozmawiał, po czym namaścił nasze czoła i obwiązał nasze prawe nadgarstki opaskami z przeplatających się czerwonych i żółtych nici. Powiedział, że to na szczęście. Jak się później zorientowałem, te opaski stanowią standard właśnie w świątyniach Hanumana.
City Palace i Dźantar Mantar
City Palace po części stanowi muzeum, po części siedzibę obecnego maharadży. Indie są republiką, a głową państwa jest prezydent, lecz maharadżowie w wielu miejscach sprawują władzę lokalną.
W muzeum zobaczyliśmy coś, co ostatecznie potwierdziło nasze spostrzeżenia dotyczące rozmiarów maharadżów. Wszyscy byli bardzo wysocy, o czym świadczyły wystawione w gablotach szaty. Jeden z nich był dodatkowo niesamowicie gruby. Nie mogłem zamknąć rozdziawionych ust, kiedy oglądałem jego piżamę. Była ona tak wielka, że aż niewiarygodnym się wydaje, iż używał jej człowiek. Spokojnie można by w nią ubrać słoniątko. Same gacie były tak szerokie, że zmieściłoby się w nich czterech takich jak ja.
Oprócz piżam i szat codziennych, można tu podziwiać przyrządy do gry w polo, sportu indyjskiej arystokracji. To właśnie na wzór spodni do polo zaczęto swego czasu szyć spodnie wojskowe, stosowane przez niektóre armie do końca Drugiej Wojny Światowej, ponieważ ich krój bardzo ułatwia jazdę na koniu.
Sportem ludu z kolei jest krykiet. Hindusi nie są jednak zbyt usportowionym narodem. Znana wszem i wobec joga nie jest traktowana jako sport, lecz raczej jako forma modlitwy bądź gimnastyki zdrowotnej.
Obok City Palace mieści się Dźantar Mantar, trzystuletnie obserwatorium astronomiczne, w którym można podziwiać niesamowite i wymyślne przedmioty do odmierzania położeń ciał niebieskich.
Hawa Mahal
Największą atrakcją Dżajpuru jest Hawa Mahal, czyli Pałac Wiatrów. Jego słynna widowiskowa fasada, składająca się z mozaiki okien umieszczonych na dekorowanych wybrzuszeniach zwieńczonych kopułami, stanowi wizytówkę Dżajpuru. Ze zwiedzaniem Pałacu, podobnie zresztą, jak ma to miejsce w przypadku wszystkich zabytków w tej części Indii, należy zdążyć przed 5.00 wieczorem. O tej godzinie słońce zachodzi i zabytki są zamykane. My zjawiliśmy się w Hawa Mahal na kilkanaście minut przed zamknięciem i musieliśmy dosłownie biec po wszystkich jego piętrach i korytarzykach, by zdążyć go obejrzeć. Za nami dreptał podenerwowany strażnik, który nie mógł się wprost doczekać, aż się wyniesiemy.
Choć wewnątrz pałac nie wygląda już tak okazale, jak na zewnątrz, można z jego szczytu podziwiać Dżajpur i okolice. Widać stąd miasto, które z góry wygląda naprawdę ładnie, otaczające go piękne wzgórza, po których wije się Wielki Mur, a gdzieniegdzie wystają z nich potężne forty. Z tej perspektywy można odnieść wrażenie, że to miejsce nigdy nie zaznało nędzy i brudu.
O tym ostatnim przypominamy sobie, gdy wychodzimy. Krowy, smog, chaos, sklepikarze pytający wprost, czy mamy ochotę wydać u nich trochę pieniędzy, żebracy i rikszarze. Jeden z tych ostatnich przez dłuższy czas wytrwale pytał, skąd jestem. Gdy mu w końcu powiedziałem, uśmiechnął się.
– Poland? Dzień dobry!
Również się uśmiechnąłem.
Co do sklepikarzy, widać, że w większości wypadków to zawód przekazywany z ojca na syna. Prawie w każdym sklepie można zobaczyć przynajmniej dwóch ludzi: dorosłego mężczyznę i jego nastoletniego syna uczącego się rzemiosła. Nieliczne sklepy prowadzą sami chłopcy, najczęściej bracia. Natomiast rzadki jest widok sklepu prowadzonego przez kobiety (wyjątkiem są niektóre sklepy z tkaninami). Miejsce indyjskich kobiet jest w domach. Zadaniem mężczyzn jest zarabianie na te domy i mieszkające w nich rodziny.
Słońce już zachodziło, gdy pożegnaliśmy się z miłą obsługą naszego hotelu i ruszyliśmy w dalszą podróż.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16519
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11793
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 172742
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 201046
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8200
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7178
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 36418
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9051
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11332
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8745
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10675
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8143
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10094
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6714
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8699
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6749
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 67185
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 176677
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8066
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 281410
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7178
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 05.11.2014 12:47
Liczba odwiedzin: 709057
Tym razem wybierzemy się w podróż najsłynniejszą i najdłuższą koleją na świecie – Koleją Transsyberyjską przez mało znane i rozległe krainy północnej Azji. »
Powered by Webspiro.