Dziś jest 26.12.2024
Imieniny obchodzą Szczepan, Dionizy, Wrociwoj
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 15.07.2011 15:50
Liczba odwiedzin: 10354
Trzy, może cztery dni. Na pewno nie zostanę tutaj dłużej. Czas goni, Indie w trakcie ich odkrywania ogromnieją, subkontynent rozrasta się, a głód nowych miejsc coraz potężniejszy. Składam mu zresztą nie byle jakie ofiary: po dwóch miesiącach wracam z północnych Indii, nieco przestraszona zbliżającą się porą zimową. – Na południe, w tropik trzeba mi jechać, pod palmą się rozłożyć, terapii słonecznej zażyć – rozmyślam, czekając na pociąg w Jalgaonie. W Kalkucie spędziłam miesiąc.
Targ kwiatowy w Kalkucie. Fot. Ewa Pluta
Sudder Street
Są takie miejsca na świecie, gdzie każdy turysta prędzej, czy później trafi. Globtroterskie nisze, w których spotykają się ludzie zewsząd. Pokuszono się już o nazwanie tej specyficznej grupy: backpakerzy. Tym, co różni ich od tradycyjnego turysty ma być nowe podejście do podróżowania. Taki globtroter grzecznie podziękuje za usługi wszelkich biur podróży i agencji, bo wyjazd zaplanuje i wykona sam. Do restauracji, gdzie smaki, zapachy i składniki są międzynarodowe nie pójdzie, bo on woli dopieszczać podniebienie lokalnymi specjałami. Kiedy się porusza, to tylko z autochtonami. Pociągiem, autobusem, rikszą, tuk tukiem, rowerem, łódką – byle do przodu. W odróżnieniu od turysty ma czas. Lubi go spędzać w gronie mu podobnych. Stąd w wielu najpopularniejszych miastach na świecie powstają backpakerskie enklawy. Zjawiając się w Kalkucie, trafiam do jednej z nich.
Kiedy wysiadam na tamtejszym dworcu, otacza mnie tłum tych, którzy wiedzą lepiej. „Sudder Street?! Sudder Street?! Madame! Madame!” – zgodnym chórem wykrzykują rikszarze, tworzący wokół mnie coś na kształt ciasnego kordonu. Czym Sudder Street może być, nie mam pojęcia, choć wydaję mi się, że pobrzmiewa w tym jakaś obietnica noclegu, czaju i thali. Zatem wielkopańsko rozsiadam się w rikszy i po raz kolejny w Indiach pozwalam rzeczom po prostu się wydarzać. Rozglądam się czujnie: hostele, guest-housy, pamiątki, księgarnie, małe knajpy, ludzie znajomo wyglądający: ten sam, turystyczny styl, spodnie alibaby, kolorowe szale, odzienie nazywane indyjskim, którego, notabene, żaden Indus nie założyłby z obawy przed śmiesznością.
Powoli zaczynam przyzwyczajać się do tej ulicy i bezwiednie akceptuję reguły panujące tutaj. Znajduję najtańszy hostel i za równowartość stu rupii dostaję łóżko w dormitorium, gdzie nic, tylko bratać się z międzynarodowym towarzystwem i zadawać trzy, nieśmiertelne pytania każdego podróżującego: „Skąd jesteś? Gdzie byłaś? Dokąd jedziesz?”.
Minęły już trzy dni, a ja w tym bezpiecznym backpackerskim światku tkwię, nie ruszając się poza jego obręb, Kalkuty nie poznaję, precjoza turystyczne w postaci aparatu i przewodnika leżą gdzieś porzucone, a ja tu popijam dziesiąty czaj i oblizuję się na widok lassi. A tu zwiedzać trzeba, świat poznawać!
Podglądając ulice
Kalkuta budzi się mniej więcej kwadrans po szóstej. Najpierw życie skupia się wokół pomp z wodą. Porannej toalety nie można zaniedbać, dlatego tłum mężczyzn myjących się dosłownie na ulicy nie powinien dziwić. Granica prywatności po raz kolejny okazuje się względną. Wydaje się, że życie tutaj się zaczyna, leniwie toczy, a w końcu bezszelestnie zamiera. Wszystko na tej samej ulicznej scenie. Kilka kroków dalej: łaźnia dla kobiet, już nieco odgrodzona. Panie, chroniąc się przed wścibskim wzrokiem, zakrywają swoje kształty, nierzadko bujne, rozlicznymi chustami i za tym prymitywnym parawanem, w zwiewnej garderobie, dopełniają porannej toalety.
Celebruję ten czas, kiedy Kalkuta nie jest całkowicie rozbudzona. Szerokie kolonialne ulice jeszcze nie są szczelnie wypełnione przez nieskoordynowany, falujący i rozpełzający się we wszystkich kierunkach tłum. Pierwsze, nieśmiało wyciągnięte ręce żebraków, sklepikarze otwierający swoje włości, którzy dzień rozpoczynają obłaskawianiem bóstwa. Kadzidłem, owocami i kwiatami zaklinają rzeczywistość. Pewnie chmurne czoło Kali i tak się nie rozpogodzi, ale może chociaż dziś będzie podobne do wczoraj, a czas znowu zatoczy koło.
Niespieszny spacer po ghatach. Ganges wypluwa niestrawione odpady, śmieć się ściele gęsto, poranne ablucje trwają w najlepsze. Zresztą, trudno się dziwić. Gra jest warta świeczki. Zanurzyć się w Gandze, wziąć udział w pudży, jechać na pielgrzymkę, w końcu – umrzeć w Varanasi, to stworzyć szansę na wyrwanie się z zaklętego kręgu samsary. Systematyczne drążenie dziury w kole kolejnych wcieleń. Hindusi wiedzą o tym najlepiej.
Planowane cztery dni minęły już dawno temu. Początkowo niewinny flirt z Kalkutą przeradza się w trwałą zażyłość. Miasto okazuje się mieć matrioszkową budowę: kiedy zdzieram jedną warstwę, zaraz pojawia się następna, a potem kolejna.
Kalkuta kwiatowa
Jest też Kalkuta kwiatowa – ogromny targ roślin, które stąd wywędrowują do świątyń, by girlandami opleść szyje bóstw. Każdego dnia sprzedawcy przyjeżdżający tutaj z całego stanu, rozkładają swoje dobra na ziemi lub naprędce skleconych podkładkach z dykty. Zobaczyć kwietny market, to zaryzykować przeciążeniem zmysłów: kolorami, zapachami, odgłosami, bodźcami dotykowymi, których nazbyt wiele. Przejście z jednego krańca placu na drugi, wydaje się być początkowo niemożliwe, gdyż tłum w swojej masie nie idzie, lecz drga .
Targ kwiatowy widok z mostu Howrah. Fot. Ewa Pluta
– Jak oni to robią? – myślę, patrząc na ogromne kosze umocowane na głowach kupujących, całe szczelnie wypchane kwiatami.
– Jak oni to robią? – myślę, patrząc na setki kwiatów zwiniętych w płachtę i dźwiganych na plecach przez kilkuletnich chłopców.
Kwiaty można kupować na sztuki, ale powszechniejszą praktyka są zakupy hurtowe: sprzedawcy odmierzają kilka kilogramów chryzantem, gozdzików, margerytek czy róż. Gdyby wspiąć się na pobliski most Howrah, widać pomarańczowo – żółte morze kwiatów i tłum ludzi przemieszczający się z ich naręczami. Nic dodać, nic ująć.
Kalkuta artystyczna
Bynajmniej nie snobująca się, ale pewna swych inteligenckich korzeni. Mieszkańcy Kalkuty szczycą się swoimi ziomkami, z których wielu jest znanymi, nie tylko w Indiach, intelektualistami, poetami, pisarzami, filozofami… Dom noblisty Rabindranatha Tagore nigdy nie świeci pustkami, ciągle przetaczają się tam tłumu turystów, bo sława poety zdążyła już zatoczyć bardzo szerokie kręgi. Budynek jest raczej niepozorny, zbudowany z czerwonej cegły, otoczony klombami roślin. Przez wiele pokoleń należał do rodziny Tagore (Thakur), tutaj poeta przychodzi na świat, potem przestronne pokoje zamieniają się w sale wykładowe Uniwersytetu Rabindra Bharati, by z czasem nabrać muzealnego szyku obecnego tam do dziś. Wieczory są zarezerwowane dla spektakli światło-dźwięk, których niesamowitość daje wrażenie obcowania z innym światem.
Kalkuta ludowa
Obok tej Kalkuty istnieje inna, również artystyczna, ale na sposób ludowy. Kumartuli to stara dzielnica, w której jeden obok drugiego stoją warsztaty, gdzie powstają gipsowo – cementowe rzeźby bóstw. Dwumetrowa Durga przed pomalowaniem w najjaskrawsze z możliwych kolorów, nie wygląda tak strasznie jak zwykle. Gipsowy Hanuman w fazie przygotowywania nie wydaje się być jednym z najbardziej charakterystycznych bogów hinduskiego panteonu. Ot, na razie poczciwa małpa, która z czasem nabierze drapieżnych rysów. Zagłębie hinduskich dewocjonaliów jest szalenie interesujące, co zresztą potwierdzają grupki turystów przemykające od czasu do czasu. Nie mogę się nasycić tym widokiem zwielokrotnionych bóstw: dwadzieścia posągów Lakszmi stoi wyczekująco w jednym warsztacie, w drugim kilkunastu Ganeshów z pociesznymi brzuchami czeka, aż przygarnie ich jedna ze świątyń.
Kalkuta okrutna
Kiedy docieram do świątyni poświęconej okrutnej bogini Kali jest już po wszystkim. Girlandy kwiatów walają się bezużytecznie po świątynnej posadzce, w powietrzu czuć resztki kadzidła, gwar jakby mniejszy, ścisk nie tak dotkliwy. Czyżbym się spóźniła? Do świątyni Kali pielgrzymuje wiele hinduskich rodzin, by złożyć godną jej ofiarę: kapłan jednym, sprawnym ruchem podrzyna kozie gardło, krew rozbryzguje się po posadzce, familia oddycha z ulgą: pomyślność i dostatek są już zagwarantowane.
Świątynia Kali położona jest na terenie prastarej osady Khalighat, od której Brytyjczycy zapożyczyli późniejszą nazwę miasta. Ponoć to jedno z 51 miejsc, którym udało się ocaleć z kosmicznego zniszczenia zgotowanego niegdyś światu przez Sziwę. Zresztą bóg nie niszczył ot, tak bezmyślnie. Po śmierci swojej ukochanej żony Sati, wcześniejszego wcielenia Kali, najpierw wpadł w rozpacz, potem oburzył się na istniejący, niesprawiedliwy według niego porządek, a następnie zapragnął go unicestwić. W roli oponenta wystąpił Wisznu, który uciekł się do pewnego sprytnego fortelu: pokroił ciało Sati na 51 części, zamaszystym gestem rozrzucił je, a tam gdzie upadły, ziemia stawała się świętą, więc co za tym idzie, także niezniszczalną. Kalkucka świątynia Kali jest jednym z tych miejsc.
Kalkuta dobroczynna
Kalkuta ma też twarz miłosierną. Matki Teresy rodzaju męskiego i żeńskiego, skrojeni na miarę naszych czasów i własnych możliwości, mają tutaj swoje codzienne rytuały. Zbierają się o siódmej rano w Domu Matki Teresy. Jedzą śniadanie: zazwyczaj banany, chleb i wysokokaloryczne herbatniki, wszystko to obficie podlane czajem. Potem formują się w kilku lub kilkunastoosobowe grupy do spraw pomocy ludziom, którzy mieli mniej szczęścia. W Kalkucie zbudowano dla nich około 40 ośrodków. Właśnie tam jedzie międzynarodowy tłumek. Dzień w ośrodkach zaczyna się od prania, bo o godność podopiecznych dba się na różne sposoby, m.in. czyszcząc ich odzież. Kiedy woda z ostatnich bali zostanie już wylana, tłumek idzie spędzić czas z pacjentami. A robi się to na różne sposoby. Wszystkie działania podporządkowane są jednemu, nadrzędnemu celowi: nawiązaniu kontaktu. Zatem trzymają ich za ręce, głaskają, czasem zatańczą z nimi, innym razem wklepią krem w skórę o fakturze pergaminu. Bywa, że wystarczy posiedzieć, bo energia i tak znajdzie swoje ujście oraz kanał, by do tej drugiej osoby trafić.
Potem wielkie karmienie: dziesiątki metalowych talerzy i ryż z dhalem nasze powszednie. Dzień kończy się, kiedy ostatni talerz zostanie umyty.
Z Kalkuty wyjeżdżam niechętnie. Bardziej z obowiązku niż rzeczywistej chęci. Mam niejasne przeczucie, że z tym miastem jest troszkę jak z chińskim teatrem masek: aktorzy zmieniają je niepostrzeżenie, widz nie jest w stanie uchwycić tej jednej jedynej sekundy, kiedy łuska opada, by zrobić miejsce następnej.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16597
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11875
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 177144
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 206795
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8265
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7227
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 42176
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9159
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11518
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8908
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10807
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8326
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10256
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6757
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8787
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6825
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 70714
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 181000
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8272
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 287990
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6825
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 181000
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Powered by Webspiro.