Może zamiast opisów, wypunktuję wszystkie najważniejsze zasady dobrej etykiety w Królestwie Kambodży (losowo):
- wręczać wszelkie przedmioty (nawet te bardzo małe, typu długopis) obiema rękoma, w szczególności osobom starszym od siebie;
- przed wejściem do domu, czy świątyni lub wszędzie tam, gdzie widać buty przed progiem, należy zsunąć ze stóp japonki, tudzież inne klapki;
- nie dotykać głów Kambodżan - w głowie jest Budda, a więc jest święta;
- nie pstrykać nachalnie fotek osobom, które wyraźnie są z tego faktu niezadowolone - lepiej zapytać o zgodę: częściej w odpowiedzi padnie "tak", niż "nie";
- kobiety nie powinny siadać po turecku, lecz zarzucać nogi na bok lub pośladki opierać na stopach - u facetów jest to dowolne;
- do świątyń ubierać się godnie, zasłaniając ramiona, kolana i nie przesadzać z aparatem;
- otrzymawszy prezent, nie rozpakowywać go na miejscu;
- nie dawać w prezencie noży - to tak, jakby mafia przysłała Wam ludzką dłoń lub palec...;
- nie zrażać się, jeśli Khmer przy rozmowie nie patrzy w oczy - jest to uwarunkowane kulturowo;
- starać się unikać rozmów o reżimie Czerwonych Khmerów - to bolesny temat;
- pod żadnym pozorem nie wyśmiewać się z króla Kambodży, członków rodziny królewskiej lub rzeczy ich dotyczących;
- idąc w gościnę, warto przynieść ze sobą drobny upominek w postaci kiści bananów lub innych smacznych owoców, czy też kwiatów, a nawet pamiątek z rodzinnych stron;
- nachalnych rikszarzy lub taksówkarzy zbywać khmerskim "o-kun" (dziękuję) lub "myn bać tee" (nie potrzeba) - wówczas się uśmiechną i po sprawie;
- najlepiej nie dotykać posągów Buddy;
- odnosić się z szacunkiem i nienaganną życzliwością w stosunku do brzemiennych kobiet - w Kambodży wierzy się w przeróżne zabobony;
- nie próbować nigdy owoców lub innego typu żywności złożonych w ofierze duchom przodków lub Buddzie;
- nie wąchać kwiatów na targu - kwiaty są w pierwszej kolejności dla Buddy, a powąchany kwiat, to zużyty kwiat - trzeba za niego zapłacić;
- targować się z uśmiechem na twarzy - dla Khmerów to rozrywka i coś naturalnego;
- nie denerwować się, jeśli dany Khmer na zadane mu pytanie milczy - milczenie znaczy "nie";
- widząc kobietę zdejmującą buty i bijącą owym butem mężczyznę, nie wtrącać się - tu chodzi o miłość/zdradę (w Europie zamiast uderzenia butami, policzkuje się takiego 'lotnego' łotra);
- chcąc uszanować kulturę khmerską, należy kąpać się w morzu w ubraniu lub w przypadku kobiet może to być jednoczęściowy strój, choć lepiej szorty i koszulka;
- witać się albo szczerym uśmiechem albo kambodżańskim złożeniem rąk zwanym "sompeah", im wyżej wędrują palce dłoni, tym większy szacunek;
- zapraszając kogoś do środka, nie robić gestu poruszania palcami otwartą dłonią do góry, lecz do dołu - to pierwsze znaczy coś wulgarnego;
- przy stole u khmerskiej rodziny czekać, aż najstarsza osoba zacznie jeść, chyba że rozporządziła inaczej;
- nie zabijać małych żyjątek typu chrząszcze na oczach Khmerów - wierzą w reinkarnację i przejście duszy w inne ciało, więc teoretycznie możecie zabić ich babcię czy kuzyna;
- Khmerowie mlaszczą, więc grzecznie znosić ten denerwujący dźwięk lub też zacząć mlaskać - znaczy to, że strawa smakuje;
- gdy w restauracji siedząc wśród Khmerów jedzenie nadchodzi "na raty", zacząć jeść dopiero, gdy ostatnia osoba dostanie swoją porcję - nawet, jeśli Wasza potrawa ma być już zimna;
- nie zrażać się, gdy Khmer bombarduje Was dziesiątkami pytań, zapytując nawet o to, ile zarabia ojciec lub czy siostra ma już męża - chcą po prostu jak najwięcej o Was wiedzieć, bo wypada wiedzieć co nieco o bracie lub siostrze;
- nie wskazywać palcem w danym kierunku, lepiej kiwnąć głową;
- ujrzawszy na ulicy banknoty dolarowe o dużych nominałach, nie podnosić ich, bo to fałszywki drukowane zwykłą drukarką, które rozrzucane są w okolicy po śmierci bliskiej osoby - wierzy się, że pieniądze te zwane 'luj kmaoć' pomagają duszy zmarłej osoby wejść w lepsze ciało oraz że przywłaszczenie takiego banknotu przynosi natychmiastowego pecha.
W gruncie rzeczy są to najważniejsze zasady dobrego zachowania i obycia. Podejrzewam, że i więcej by się ich znalazło, gdyby tylko większość z nich nie stała się dla mnie oczywista po tak długim pobycie w Królestwie Cudów.
Najważniejsze, to traktować każdego pojedynczego Khmera lub Khmerkę jak brata/siostrę, kuzyna/kuzynkę, wujka/ciotkę lub dziadka/babcię, czy nawet rodziców. Nie dość, że jest wówczas raźniej, to do tego przyjaźniej, jest więcej tematów, jest milej. Gwarantuję Wam to!
W razie pytań, obaw, niejasności, sugestii, porad, opinii, proszę pisać komentarze lub prywatne wiadomości, jeśli to możliwe. Postaram się pomóc. :)