Dziś jest 30.12.2024
Imieniny obchodzą Eugeniusz, Rainer, Sewer, Dawida
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 74448
Tagi: azja, rosja część azjatycka, bajkał, olchon, relacje
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej?
Głównym kurortem wypoczynkowym nad jeziorem jest niewątpliwie Listwianka. – Jeśli ktoś wybiera się nad Bajkał, to podjeżdża do tej miejscowości, idzie do nierpanarium, a potem wraca i mówi „widziałem Bajkał!” – mówiła nam Katia, nasza couchsurferowa gospodyni z Irkucka. Kręciliśmy nosami na tę Listwiankę strasznie; nie chcieliśmy, aby tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie ze świętym morzem Buriatów. Postanowiliśmy więc zostawić sobie ów bajkalski kurort na koniec, a na początek skierować się – zgodnie z radą męża Katii, Jana – na Olchon.
Zanim jednak dotarliśmy na tę wyspę, marszrutką przemieściliśmy się do wioski Jelancy, z której wiódł szlak na Buchtę Aja, wybrzeże, gdzie ponoć znajdują się naskalne malunki.
Pierwsze zaskoczenie w Jelancach i pierwsze prawo Syberii: jeśli coś znajduje się dalej niż koniec wioski, to jest to tak daleko, że na nogach się nie dojdzie. Kiedy pytaliśmy miejscowych o drogę do Buchty Aja, wszyscy zgodnie twierdzili, że musimy wynająć samochód, bo to daleko, ho ho, z 50 kilometrów! Tymczasem z naszej mapy wynikało, że odległość liczy sobie nie więcej niż 15…
W końcu znalazła się jedna kobieta, która potwierdziła naszą wersję i wskazała nam odpowiedni kierunek. Ruszyliśmy z naszymi plecakami w stronę bliskich gór i niespodziewanie… złapał nas stop (nie na odwrót). Miły pan w średnim wieku zaproponował, że podwiezie nas do szlaku. Ot, takie było nasze kolejne spotkanie ze słynną, syberyjską gościnnością.
Już niebawem minęliśmy ostatnie domostwo i zaczęliśmy piąć się pod górę przez kolejne szczyty. I wreszcie, zmęczeni, uciekający przed goniącą nas burzową chmurą, niespodziewanie stwierdziliśmy, że część nieba została na ziemi i dziwnie faluje…
Tak po raz pierwszy zobaczyliśmy Bajkał. W górach, wynurzający się z chmur na linii horyzontu. Dopiero wtedy człowiek zrozumie, dlaczego Buriaci nazywają go morzem i obrażają się za nazwę „jezioro”.
Gapiliśmy się na to chyba z pół godziny.
A potem doszliśmy do Buchty Aja i okazało się, że malowidła są na stromych skałach, tuż nad wodą i nie sposób się do nich dostać. To nic,
i tak było pięknie.
Spędziliśmy pierwszą, zimną i wietrzną noc na wysokim brzegu nad Bajkałem. Jako że w okolicy nie było nic, co moglibyśmy spalić, materiałem opałowym na ognisko stały się stare spodnie Bronka.
Rano zeszliśmy na dół i trafiliśmy na rosyjsko-buriackie oblewanie urodzin gospodarza jedynego domostwa w okolicy. Zostaliśmy ciepło ugoszczeni w ten chłodny poranek, ba, dostaliśmy w prezencie cztery świeżo złowione omule – przepyszne ryby, występujące tylko w Bajkale. Do najbliższej drogi, która kiedyś asfalt widziała, odwiózł nas jedyny trzeźwy uczestnik imprezy.
Każdy, kto kiedyś był w Rosji, wie, że w porównaniu z tamtejszymi drogami, polskie wyglądają całkiem znośnie. Droga na Olchon to zbitek tysięcy plam asfaltu, różnego koloru i zapewne o różnej chronologii. Mnogość dziur, otworów, dziwacznych guzów i innych zjawisk asfaltowych stanowczo utrudnia przemieszczanie się – wskutek tego wzdłuż głównej trasy, przez niewysokie pagórki i wzgórza, biegną serpentyny ścieżek, wyjeżdżonych przez lata przez kierowców. Wariant o wiele wygodniejszy i szybszy, dlatego też nasi kierowcy również go wybrali. W krótkim czasie dostaliśmy się do promu, który miał nas zawieźć na upragnioną wyspę, za Małe Morze. I tam zaczęło się robić jeszcze weselej.
Łapiąc stopa na Olchonie, napatoczyła się na nas banda trzech Buriatów, niezbyt oczywistej trzeźwości. Złożyli ofertę podwiezienia nas do Hużyru, głównej wioski na wyspie; transport ich wehikułem był jednak dla nas za drogi. Szybko natomiast złapaliśmy innego stopa, który zostawił nas jakieś 10 kilometrów dalej. Ruszyliśmy drogą, gdy nagle, z jakiejś bocznej ścieżki, wytoczyła się półciężarówka z naszymi znajomymi Buriatami. Kierowca, który poprzednio chciał od nas pieniędzy, chrapał teraz na tylnym siedzeniu; pozostali pasażerowie uznali nasze ponowne spotkanie za znak i energicznie zaczęli nas zapraszać do auta, mówiąc, że zawiozą nas gdzie tylko chcemy.
I tak, stłoczeni w szoferce, siedząc jedni na drugich, telepaliśmy się w kierunku Hużyru, co chwila zerkając nerwowo na pakę i sprawdzając, czy nasze plecaki jeszcze nie spadły na drogę. Buriaci wypytywali nas, skąd jesteśmy, gdzie już byliśmy i przy okazji przestrzegli nas, że na Olchonie nie wypada się uśmiechać. Miejscowi nie są skłonni do spontanicznego wyrażania uczuć, ale na wyspie chodziło o coś jeszcze – to żywe sanktuarium, pełne duchów i nieodmiennie związane z szamańską obrzędowością – dlatego należy powstrzymywać się od pewnych zachowań.
Wjechaliśmy na kolejną na naszej drodze górkę i nagle… zgasł silnik. Nasi Buriaci, zgodnie ze swoją mentalnością, nie zareagowali zbyt żywiołowo, gdy zaczęliśmy się staczać do tyłu; my, z właściwym sobie słowiańskim temperamentem wyraziliśmy zaniepokojenie, szczególnie gdy skasowaliśmy znak drogowy i wpadliśmy do rowu.
Gdy wreszcie maszyna zatrzymała się w rzeczonym rowie, kierowca – po kilku nieudanych próbach zapalenia silnika – wzruszył ramionami i oznajmił, że skończyła się benzyna. Po czym, jak gdyby nigdy nic, wysiadł, dolał do baku z kanistra i ruszyliśmy dalej.
Kolejny przystanek był już bardziej kontrolowany – Buriaci zatrzymali się przy jednym z wielu na Syberii miejsc poświęconym przodkom, symbolizowanym przez święte słupy serge, obwieszone kolorowymi wstążkami i kawałkami materiału. Podobno jest to zwyczaj zapożyczony z buddyzmu i spełnia taką samą rolę jak młynki modlitewne; unoszące się na wietrze końcówki wstążek podwajają modlitwy wiernych.
W naszym wehikule rozpoczęło się gorączkowe poszukiwania flaszki z wódką – bo przecież z przodkami trzeba się napić! Mimo naszej aktywnej pomocy w poszukiwaniach, butelka z „rozweselaczem ducha” (w każdym możliwym znaczeniu tego słowa) nie odnalazła się. Być może została wypita już z innymi przodkami; dość, że skończyło się na pospiesznie wypalonym papierosie i zostawieniu kilku nowych monet na kamieniach ofiarnych przy słupach.
Tym sposobem dotarliśmy do Hużyru, stolicy Olchonu.
Hużyr jest największą wioską na wyspie. Przy jej wybrzeżu, z wód Bajkału, wystaje charakterystyczna, święta skała miejscowych – Szamanka. Hużyr został założony w latach trzydziestych tylko po to, aby zbezcześcić sakralny charakter miejsca. Był to okres walki z religią w każdej możliwej postaci, dlatego też władze sowieckie z wielką gorliwością zaczęły zwalczać „zabobon i ciemnotę”. Dziś Hużyr jest miejscowością typowo turystyczną. Większość turystów tutaj zaczyna i kończy przygodę z Olchonem. Wioska specjalizuje się w zapewnianiu bazy noclegowej i gastronomicznej; ba, jest nawet domek zwany szumnie nocnym klubem! Hużyr jest też siedzibą władz Parku Narodowego.
Widoczna już z daleka na tle Hużyru Szamanka ma specyficzny kształt, widoczny na wszystkich standardowych pocztówkach z Olchonu. Według miejscowych wierzeń, jest to ziemski obraz niewidzialnego pałacu, siedziby ducha i opiekuna wyspy. Na wysokim brzegu przed Szamanką, tradycyjnie wznoszą się słupy serge wraz z kamieniami ofiarnymi, na których można znaleźć drobne monety, ryż, cukierki i papierosy. Same słupy coraz częściej traktowane są przez turystów jako atrakcja; nie rozumiejąc ich sensu, przywiązują oni obok tasiemek nawet smycze do kluczy.
Obok serge wznosi się tablica informacyjna, przestrzegająca przed silną energią emanującą od skały. Szczególnie narażone na nią są dzieci, którym nie zaleca się podchodzenia nawet do słupów. Na samą Szamankę wstęp mają tylko szamani, osoby postronne mają zakaz, szczególnie kobiety, dla których złamanie go kończy się ponoć bezpłodnością.
W Hużyrze, jak już było wspomniane, wielu mieszkańców wynajmuje pokoje gościnne. Dla osób wyposażonych w namiot istnieje jednak inna, tańsza i ciekawsza opcja: można legalnie rozbić swoją pałatkę na plaży, tuż nad brzegiem Bajkału, a obiad gotować na ognisku. Plaża wyposażona jest też w sławojki rozmieszczone co 100-200 metrów wzdłuż brzegu. Minusem tego noclegu jest jednak obecność Rosjan, przypływających na Olchon na grilla i imprezę. Efekt jest taki, że nici z ciszy i spokoju nad brzegiem świętego morza. Całe stada nowobogackich, za nic mając sobie bliskość świętego miejsca, bawią się do późnego wieczora.
Rankiem plaża przechodzi pod panowanie… krów, wyskubujących nędzne resztki trawy, a czasem bezczelnie podwędzających chleb z przedsionka namiotu.
Opuściliśmy Hużyr i skierowaliśmy się na północny wschód. Chcieliśmy dojść do maleńkiej wioski Uzury, skąd planowaliśmy wybrać się na Mys Hoboj, czyli najbardziej na północ wysunięty przylądek Olchonu.
Główna droga na wyspie wiedzie do Hużyru; dalej różnorodne ścieżki wyjeżdżone przez ułazy stanowią już bardziej skomplikowaną plątaninę. Przy okazji, od razu widać, kto jest miejscowy, a kto obcy – śmigające z rzadka auta turystów telepią się powoli, powodowane obawą kierowców o podwozie. Natomiast miejscowi, mimo że często mają gorsze modele samochodów, za nic sobie mają nierówności na drodze i prują po niej niczym po gładkim asfalcie.
Drogę do Uzury zdecydowaliśmy się przemierzyć pieszo, co zajęło nam dwa i pół dnia. Spacer po wyspie okazał się najlepszym co mogliśmy sobie wymarzyć; wędrowaliśmy przez step szeroki, przez lasy i pagórki. Minęliśmy jeszcze dwie małe wioski, o wiele spokojniejszym klimacie niż Hużyr. Spaliśmy w lasach, wodę czerpaliśmy prosto z Bajkału – uchodzi ona za jedną z najczystszych na naszej planecie. Trzeba tylko uważać, bo czasem jezioro wyrzuca na brzeg jakieś glony, których fragmenty ciężko odfiltrować.
Każde z naszej grupy zdecydowało się wejść w chłodne wody Bajkału w swoim czasie. Mimo że było lato, woda była zzzzimnaaaa… Kiedy człowiek próbuje się zanurzyć i na chwilę traci oddech, bo ma wrażenie, że płuca mu zamarzły, od razu z większym podziwem patrzy na słynne „morsy”.
Po drodze minęliśmy także wioskę Piesczanaja, która słynie ze śpiewających wydm. Wiązać się to ma podobno ze zmianą temperatury o zachodzie słońca, przez co piasek wydaje charakterystyczny dźwięk, który niektórzy uważają za zawodzenie. Teoria całkiem przekonującą, szczególnie gdy człowiek przypomni sobie, że wokół wioski znajdował się obóz pracy; do dziś można znaleźć pozostałości jego zabudowy.
Po dotarciu do Uzury zostaliśmy obfotografowani przez… niemiecką wycieczkę, która nie mogła się nadziwić, że idziemy piechotą i to jeszcze z plecakami.
Uzury słynie głównie ze stadniny koni i stacji meteorologicznej. Jedyne domy mieszkalne, jakie tam stoją, to domy pracujących w nich ludzi. Centrum życia turystycznego (kilka razy dziennie przyjeżdżają tam ułazy wypełnione Niemcami, Rosjanami czy innymi Austriakami) jest kafejko-sklepik, gdzie można kupić zarówno pasztet czy pocztówkę, jak i zamówić kawę.
Rozbiliśmy obóz pod lasem, pilnując aby krowy i byki pasące się obok nie zjadły nam suszącego się prania. Po krótkim odpoczynku, w dwóch grupach, podjęliśmy marsz na słynny Mys Hoboj. Sama trasa, wiodąca po szczytach ostrych skał, a potem przez lasy, łąki i stepy, dostarcza ogromnej przyjemności (szczególnie, gdy człowiek wreszcie pozbył się kilkunastokilogramowego plecaka!). Tereny są tak przepiękne, że człowiek ma ochotę krzyczeć i płoszyć konie.
Sam Mys Hoboj jest również miejscem ułazowych wycieczek. Przy okazji stanowi kolejne święte miejsce Buriatów – drzewa są obwiązane kolorowymi wstążkami, a wszędzie na głazach leżą porozrzucane papierosy i monety. Z Mysu Hoboj, przy dobrej pogodzie, widać półwysep Święty Nos.
Po powrocie do Uzury i krótkim wypoczynku, w drogę powrotną udaliśmy się słynną marszrutką-ułazem. Taka jazda także dodaje wiele radości – szczególnie, gdy człowiek już wysiądzie i stwierdzi, że jednak udało mu się przeżyć. Kierowcy ułazów na Olchonie to prawdziwi mistrzowie – tylko oni potrafią bezkolizyjnie i z niemałą prędkością poprowadzić samochód w takim terenie.
Tym sposobem wróciliśmy do Hużyru. Nie odmówiliśmy sobie – jako archeolodzy – krótkiej wycieczki na osławione mury Kurykanów. Kurykanie, przodkowie Buriatów, mieli budować skalne wieże i ogrodzenia. Wielogodzinne szukanie ich pozostałości, połączone z zejściem z trasy, bo „tędy będzie bliżej” zaowocowało zaobserwowaniem delikatnych zarysów obwarowań widocznych na zboczach wzgórz i kilku kamieni obrobionych prawdopodobnie ludzką ręką. Niefortunny wybór drogi pozwolił nam jednak zobaczyć jeden z najpiękniejszych widoków w życiu – sławojkę pośrodku stepu, na którą składało się drewniane rusztowanie okryte plandeką z trzech stron w taki sposób, że człowiek załatwiając swe naturalne potrzeby fizjologiczne, miał dodatkowo przepiękny widok na Bajkał. Żyć nie umierać.
Nocny powrót do Hużyru ułatwiła nam… miejscowa policja, którą złapaliśmy na stopa. Podwieźli i odstawili pod jedyny czynny o tej porze sklep.
Rano z żalem opuściliśmy Hużyr i Olchon. Mieliśmy być tam 3 dni, byliśmy ponad tydzień. Wędrowanie po stepach wciąga bez reszty. Przeprawiliśmy się z powrotem na ląd, obiecując sobie, że jeszcze kiedyś tu wrócimy.
Doprawdy, nie dajcie się skusić szumnemu kurortowi w Listwiance; jeśli ktoś chce zobaczyć Bajkał, niech rusza na Olchon!
Podróżnicze przygody Archeologów można śledzić na ich blogu:
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16637
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11902
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 178266
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 207730
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8290
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7253
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 42350
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9251
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11537
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 9046
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10910
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8392
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10269
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6783
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8814
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6852
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 71116
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 181472
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8372
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 289343
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16637
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11902
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Powered by Webspiro.