Dziś jest 26.12.2024
Imieniny obchodzą Szczepan, Dionizy, Wrociwoj
Autor: Karolina Ceven
Data publikacji: 18.02.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 6970
Tagi: europa, bałkany, podróż na medal
Trasa licząca ok. 5175-5250 km. Autostopem.
Kraje odwiedzone, kraje na trasie:
1. Czechy
2. Słowacja
3. Węgry
4. Serbia
5. Bułgaria
6. Grecja
7. Macedonia
8. Kosowo
9. Czarnogóra
10. Bośnia i Hercegowina
11. Chorwacja
12. Słowenia
13. Austria
14. Polska
Rozkład podróży:
1 Wrocław – Węgry (nocleg)
2 Węgry – Sofia (nocleg)
3 Sofia – Rodopy (Festiwal Kukerów w Szaroka Łyka) - nocleg
4 Szaroka Łuka – Sofia (nocleg)
5 Sofia – Saloniki – granica GR/MAC (nocleg)
6 Granica – Bitolia – Ohrid (nocleg)
7 Ohrid – Skopje (nocleg)
8 Skopje – Prizren – Prisztina (nocleg)
9 Prisztina – Rozaje (nocleg)
10 Rozaje – Podgorica – okolice Foca (nolceg)
11 Foca – Mostar – Dubrownik – Mostar (nocleg)
12 Mostar – Sarajewo – Lubljana (nocleg)
13 Lubljana – Wrocław
Koszt (poniesiony przeze mnie): 150 zł
Przy założeniu, że:
1)podróżujesz autostopem
2)śpisz w namiocie/korzystasz z gościny „dobrych ludzi”
3)masz ze sobą kuchenkę i butlę z gazem
- noclegi – 1 x hostel w Ljubljanie (20 euro/osoba)
- przejazdy – zrzuta na benzynę na trasie Sofia – Kukeri – Sofia – 20 zł/osoba
-wyżywienie – ok. 60 zł/osoba (10 zupek chińskich (12 zł), 0,5 kg makaronu (1,50 zł), sosy w proszku x 3 (6 zł); kaszka mleczno-ryżowa (5,50 zł); pasztety x 5 (7 zł); kisiele, budynie, gorące kubki (ok. 10 zł); chleb kupowany po drodze (ok. 10 zł); herbata, kawa, cukier – wyliczone (łącznie ok. 10 zł))
OPIS ODWIEDZONYCH MIEJSC:
Sofia – miasto-ameba. Począwszy od roku 2005 ewoluowała w tak zaskakujących dla mnie kierunkach, że dziś sama nie wiem, czy podane informacje będą aktualne.
Wiele miejsc można nazwać mieszanką, stykiem kulturowym, miastem sprzeczności. Do Sofii nie pasuje żadne z tych określeń, a równocześnie pasują wszystkie.
Sofia to starożytne pozostałości, którymi chlubią się Bułgarzy, stojące ramię w ramię z komunistycznymi pomnikami-gigantami, pod którymi zawsze leżą świeże kwiaty.
Sofia to potężne miasteczko akademickie, żyjące 24 h/dobę, z doskonale rozwiniętą infrastrukturą (pralnie, kafejki internetowe, wysokiej klasy restauracje, kluby go-go, kino, kręgielnia, supermarket, lodowisko, bazar). Jednak w żadnym pokoju w ponad 70-ciu betonowych molochów mieszkalnych nie uświadczysz zwykłej kuchenki, zlewu czy nawet stołu. Nie ma ich także na piętrach. Ani w całym budynku. Karaluchy, monstrualne grzyby na ścianach czy kolekcja zdechłych gołębi w przewodach wentylacyjnych są w standardzie pokoju.
Miasto strzelającej do siebie na ulicach mafii i slumsów cygańskich na przedmieściach.
Miasto pokolenia, które dopiero co uciekło ze wsi - pustoszejące w weekendy, z pięknymi kamienicami, których okna – dawnym zwyczajem biedoty – są zaklejane gazetami, w ochronie przed słońcem.
Słowiańskość, antyk, tureckość, romskość, wino, kobiety i śpiew.
Kościoły, meczety, synagoga, bazary z krojonym z brył masłem, galerie handlowe, kina z seansami za 2 zł.
Komunizm, historia, prawosławie.
Ohrid – 365 kościołów. Miasto światła. Ohrid zapiera dech w piersi. Zwłaszcza wiosną, gdy kwitną jabłonie. Nie wiem, czy kościołów jest rzeczywiście po jednym na każdy dzień roku, jednak ich obecność jest wyczuwalna każdym skrawkiem zmysłów.
Leżące nad malowniczym jeziorem, na pograniczu z Albanią, miasteczko dorównuje swym historyzmem chyba samemu Rzymowi. Antyczny amfiteatr ze starożytnymi śladami wandalizmu (gdy się dobrze przyjrzeć, można znaleźć wyryte w kamiennych ławkach hasła i inicjały), bardzo wczesnośredniowieczna, wciąż odkopywana przez archeologów, katedra z podłogą całą w mozaikach. Cerkwie, cerkwusie, cerkwunie. I – co najważniejsze – ślady szkół piśmiennictwa staro-cerkiewno-słowiańskiego. To tu św. Kliment z Naumem stworzyli cyrylicę, stąd rozeszli się w świat ich uczniowie. A sami byli uczniami Cyryla i Metodego, a to nie byle co!
Ohrid był stolicą prowincji rzymskiej Ilirii. Był też autokefalią. Był stolicą pierwszego cesarstwa bułgarskiego. Najeżdżany przez Słowian, Awarów, Rzymian, Bizantyjczyków, Bułgarów, Turków. Plus Serbowie. Plus Albańczycy. Nie zapominając o Macedończykach i Grekach. Ohrid – moja subiektywna perła Bałkanów.
Skopje – Księga Rekordów. Miasto - walka. Walka o nowoczesność, o tożsamość, o język, o kulturę. Bardziej skrajnego miasta na całych Bałkanach nie ma – z jednej strony rzeki Wardar odbudowujące się najpierw w siermiężnym betonowym, teraz w stylu metal-szkło miasto, zrównane z ziemią w 1963 r. przez trzęsienie ziemi, z drugiej strony cudnie zachowana dzielnica zwana Małym Stambułem, z największymi na Półwyspie łaźniami tureckimi z XV w, meczetami, bazarem i sporą grupą muzułmanów.
Wszystko, czym Macedończycy mogliby się szczycić zostało zagrabione lub zapomniane. Smaczku dodaje wieloletni spór polityczny z Grecją o nazwę. Bułgarzy do dziś nie przyznali Macedończykom praw do języka i uznają macedoński za dialekt bułgarskiego. Buntowałam się na to wraz z mieszkańcami Skopje, ale coś w tym musi być, skoro mówiąc do nich po bułgarsku często słyszałam „skąd tak dobrze znasz macedoński?”.
Podobnie jest z Kalkutą, która rości sobie prawa do Matki Teresy, a ona właśnie urodziła się w Skopje. Czy którykolwiek Hindus wie, gdzie leży Skopje?
Biedni Macedończycy. W Unii ich nie chcą, sąsiedzi ich nie lubią, złóż naturalnych jak na lekarstwo, o język i historię muszą toczyć boje z silniejszymi. Nawet w stolicy liczba mieszkańców pochodzenia tureckiego, albańskiego i romskiego podważa ich siłę.
Ale jakie to wszystko jest piękne – ta codzienność obarczona historią. Te ulice, domy i place na gwałt przypominające minione wydarzenia. Mieszanina języków, wyznań, strojów, jedzenia... Koniecznie!
Prizren – kontrola kontrolowana. Pierwsze skojarzenie - Szar Płanina, u stóp których leży. Malowniczość okoliczności przyrody zachwyca już od progu. Sam dojazd od strony centralnego Kosowa mógłby wystarczyć. Droga wijąca się wapiennym wąwozem nagle się urywa i stajemy twarzą w twarz z cudem – Prizren, cud, który zmartwychwstaje. Drugie skojarzenie to szok, jaki przeżyłam spacerując wzdłuż rzeki i obserwując kawiarniane życie mieszkańców – jakby nie było – południowego kraju. Nic nadzwyczajnego – muzyka, śmiechy, stukot szklanek... Poziom gleby do pierwszego piętra już zmartwychwstał i ma się dobrze. Z wrażenia przystanęłam, gdy mój wzrok dopadł pięter tych samych budynków, w których mieściły się knajpki. Ciemne dziury wypalonych okien, zbombardowane, ostrzelane, ziejące pustką i osmaloną czernią... Nie wiem, czy jest to zachętą do odwiedzenia Prizrenu. Nie wiem, do dziś nie poradziłam sobie z emocjami, jakie wówczas przeżyłam. I choć wróciłam tam, by spróbować raz jeszcze, nadal nie wiem.
Namacalność śladów wojny to jedno. Bezsprzeczne dążenie człowieka do czerpania radości z chwil, w których życiu nie zagraża już żaden pocisk, to drugie. Do tego dochodzi trzecie skojarzenie – wszechobecna, choć w Prizrenie mało widoczna, obecność KFOR. Widok czołgów i opancerzonych wozów sprowadza na ziemię. Mieszkańcy udają, że ich nie widzą. Kontrolują emocje. A żołnierze kontrolują ich. Najmłodsza klęska demokracji na terenie Europy w prześlicznych okolicznościach przyrody.
Prisztina – najmłodsza stolica. Do Prisztiny warto pojechać z kilku powodów. Nie jest tyglem kulturowym, nie znajdziemy tu też rażącej mieszanki stylów islamu i chrześcijaństwa. W Prisztinie znajdziemy głównie beton, asfalt i old schoolową nowoczesność, poprzetykane śladami przeszłości. W Prisztinie najważniejsi są ludzie. Chwila rozmowy z kimkolwiek z ulicy otwiera zupełnie inną perspektywę postrzegania historii. Kosowarzy w cudowny sposób skupiają się na przyszłości. Duma z niedawno osiągniętej niepodległości ginie wśród marzeń o świetlanym „jutrze”. Jest to doskonałą lekcją pokory dla nas, Polaków, którzy do dziś roztrząsają powstania narodowowyzwoleńcze z XIX wieku i karmią się dokonaniami przeszłych pokoleń.
Spacerując po mieście oczywiście można dostrzec dowody na niedawne wydarzenia – otoczone drutem kolczastym cerkwie, betonowe szkielety nieukończonych budowli czy wszechobecne ślady wdzięczności dla amerykańskich braci w postaci przedmiotów ozdobionych flagą USA, a nawet billboardy z... Billem Clintonem, jednak nie są to ślady dominujące, a przez to nieinwazyjne.
Prisztina jest najmłodszą stolicą europejską, do dziś nieuznawaną przez część krajów. Rozwija się dynamicznie i w dobrym kierunku. Warto tam zajechać choćby dlatego, by na żywo móc obserwować transformację kraju, miasta i narodu, taką, o jakiej my uczymy się z podręczników.
Wąwóz rzeki Piva – miejsce, w którym pozostawiłam duszę. Nie wiem czy będę potrafiła opisać to miejsce bez emocji, opierając się na suchych faktach.. Jadąc od strony Podgoricy do Bośni droga wije się krasowym wąwozem, którego ściany osiągają 1200 m. A potem jest jezioro. Turkusowe sztuczne jezioro, powstałe w wyniku budowy zapory. A potem jest granica Czarnogóry.
Stopa złapałyśmy o zmierzchu 50 km od granicy, wiedziałyśmy, że to nasi ostatni kierowcy. Jechali do Bośni, więc ucieszyłyśmy się, że nocleg wypadnie nam już w następnym kraju. Dwóch mężczyzn w zdezelowanym Jugu, palący fajkę za fajką, krajobraz za oknem i my.
Droga wiedzie najpierw nad rzeką, potem wznosi się wraz ze ścianami wąwozu. Czasem prowadzi tunelami wykutymi w skale, czasem jakimś mostem, czasem nad przepaścią. Rzucałyśmy się od okna do okna, by w pełnej krasie móc wszystko obejrzeć z rozdziawioną z zachwytu buzią. Aż dojechałyśmy do zakrętu za którym znienacka objawiało się jezioro.. Było tak pięknie, tak zachwycająco, tak... nienaturalnie wzruszająco, że z tego nadmiaru piękna się rozpłakałam, nie mogąc zapanować nad przepełniającym mnie szczęściem. Nigdy wcześniej i nigdy później mi się to nie przytrafiło. Zapamiętałam z tej podróży reakcję pasażera – Bośniak obserwując mnie we wstecznym lusterku dostrzegł moje łzy i bez namysłu odwrócił się do mnie z wyciągniętymi w dłoni papierosami, częstując na ukojenie płaczu. Wiedział, że nie palę. Zareagował jak umiał. Po męsku na kobiece łzy. Do dziś mu dziękuję.
Mostar – świadectwo. Jak na mój gust dysponując mniejszą ilością czasu spokojnie można ominąć Dubrownik na rzecz Mostaru. Bośnia w ogóle jest moim bałkańskim faworytem. A Mostar jest faworytem nad faworytami. Miast wielokulturowych w regionie jest mnóstwo. Tych z widocznymi śladami ostatniej wojny jeszcze więcej. Śladów antyku w połączeniu z panowaniem osmańskim i socjalistycznym za każdym zakrętem są tysiące. Na tym tle Mostar nie jest wyjątkowy. A jednak ma w sobie to „coś”, czego nie sposób wyrazić słowami. Może wąskie brukowane kocimi łbami uliczki pełne handlowego gwaru, może zapach pieczonych burków ze szpinakiem, może ostrzelane budynki graniczące ścianami z tymi, w których mieszkali „dobrzy sąsiedzi”? Może sam Stary Most, z którego w 20 metrową otchłań dzielącą go od turkusowej rzeki, skaczą lokalni śmiałkowie, jest tym magnesem? Z mostem w ogóle jest ciekawa sprawa – od niego nazwę wzięło miasto. Zbudowany z białego marmuru przez Turków przetrwał ponad 400 lat, by runąć z winy Chorwatów przed ponad dekadą. Odbudowany w pół roku dziś jest symbolem i wbrew jego mieszkańcom łączy dwie strony miasta w całość. Stronę muzułmańską, bośniacką, tę, która ucierpiała najbardziej (w 1991 r. było tu 35% Bośniaków) oraz tę chorwacką, chrześcijańską, tę która miała silniejszych przyjaciół spoza Bośni (w 1991 r. mieszkało tu 34 % Chorwatów). Mostar łączy, Mostar dzieli. Mostar – lektura obowiązkowa.
Sarajewo – strach ujarzmiony. We mnie Sarajewo budzi niepokój. W przeciągu lat ciągle dochodziły do nas złe wieści z miasta, a to zalążek wojny światowej, a to jakiś pogrom, a to bombardowanie. Źle się działo. I mimo że byłam, widziałam i zrozumiałam, nadal odczuwam strachliwe bicie serca na samą myśl o Sarajewie. Pamiętam wielkie betonowe blokowiska przedmieść i potężne nowe meczety. Pamiętam willowe dzielnice z szeregowymi domami, w których co kilka domów ziała pustka okien i ostrzelane fronty. A w oknie obok spokojnie wisiały świeżo uprasowane firanki.
Pamiętam stare centrum ze swymi osmańskimi zabytkami. Pamiętam kucających pod głównym meczetem starców, oczekujących na kolejne wezwanie muezina. Pamiętam bazar – królestwo kobiet - na którym można było kupić mydło i powidło, a na którym to my – kosmitki z wielkimi plecakami – byłyśmy towarem do obejrzenia. Pamiętam opancerzone wozy pod ratuszem. I pojawiające się ni stąd ni zowąd, wcale nie proszone, tabliczki upamiętniające linie frontu. Sporo ich było...
Na Sarajewo wystarczyłoby poświęcić jeden dzień. Warto jednak zostać na noc, przysiąść spokojne na murku pod starą studnią w samym centrum starówki i poddać się atmosferze. Bośniacy są wspaniałymi gospodarzami. Ich kuchnia drażni nozdrza, dźwięki ich codzienności koją zmysły. Sarajewo to sanatorium dla duszy. A po powrocie do domu zalecane jest obejrzenie „Grbavicy”.
Piramidy w Visoko – wieści z zaświatów. Każdy inny kraj europejski zrobiłby z piramid największą atrakcję turystyczną. Bośniaków na to nie stać. A jest czym się chwalić. Bez względu na genezę budowli, która jest bardzo sporna, piramidy są ciekawym zjawiskiem. Wyrastają sobie 30 km od Sarajewa w miejscowości Visoko. Stożkowate, równiutkie jak od linijki kształty przewyższające rozmiarem piramidy w Gizie.
Przed szczytem ugrzęzłyśmy w spływającym lawinowo wczesnowiosennym błocku, jednak dotarłyśmy do odsłoniętych przez archeologów-amatorów potężnych płyt piaskowych, z których ponoć zbudowana jest całość, dziś zarośnięta gęstym lasem. Piramidy są trzy – Słońca, Księżyca i Smoka. Są ułożone zgodnie z kierunkami świata. Najwyższa ma 213 metrów wysokości. Mają spłaszczone wierzchołki i – ponoć – boczne wejścia w głąb. Takie są teorie.
Faktem jest, że są urocze i pobudzają wyobraźnię. Pozwalają na odwiedzenie bośniackiej prowincji, do której nie dociera zmasowany ruch turystyczny. Poza tym nie ma tam znaków „opasnost' od mina” i można bezpiecznie potrawersować bez strachu, że wdepniemy w jedną z min, którymi nadal nafaszerowana jest ta część Półwyspu Bałkańskiego. Warto. Pół dnia wystarczy.
19.02.14, 13:33
Intrygujące, nawet dla kogoś kto ma się za tagieego co się trochę "zna". Świeże spojrzenie na stare problemy. Gratulacje za wytrwałość w podróży i konkret w opisie (nie zabijający przeżytych doznań!). Życzę Ci wielu następnych przygód. Zarówno w szerszym, jak i węższym gronie :-)
19.02.14, 10:49
Jestem pod wrażeniem podróży, przeżyć, wspomnień i tego, że chciało Ci się to opisać w dodatku w sposób interesujący i zachęcający do poznania czegoś więcej niż sam przedsmak...;) Życzę powodzenia, będę głosować
19.02.14, 10:44
Pani Małgosiu, dziękuję! Kawa wystarczy, ewentualnie paczka chusteczek ;) PS. Głosować można raz dziennie, codziennie :)
19.02.14, 09:20
Wspaniałe, wszystkie będziemy głosować i... zapraszam na spotkanie do biblioteki, jak się popłaczemy będzie cała paczka papierosów ;)
18.02.14, 20:56
:) Dziękuję! Forma nieco ograniczona, bo same opisy okoliczności przyrody, ale to dopiero przedsmak!
18.02.14, 19:53
Karolino! Muszę pogratulować.Wspaniałe zdjęcia i wspaniałe komentarze.Będę głosować,bo warto na taką ciekawą osobowość!Serdecznie życzę następnej przygody.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16593
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11874
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 177059
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 206736
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8265
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7227
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 42159
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9159
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11518
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8908
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10807
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8326
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10255
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6752
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8787
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6822
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 70590
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 180741
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8269
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 287482
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 177059
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 05.04.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 160366
Dziesięć minut – tyle trwało podjęcie decyzji o podróży do Ameryki Południowej. Czterotygodniowa podróż przez Chile, Boliwię z metą w stolicy Peru – Limie okazała się również spontaniczna i nieprzewidywalna, jak decyzja, by w nią wyruszyć. »
Powered by Webspiro.