Belgia – jak stare małżeństwo

Obiektywne i subiektywne prawdy

Wszystko można bowiem Belgom zarzucić, ale na pewno nie brak luzu czy nudę. To kraj zdecydowanie miejski ─ ponad 90 proc. populacji żyje w miastach. A w nich kwitnie życie, kultura i zabawa. Codzienność zdaje się przemykać krótkimi odcinkami między coraz to huczniejszymi świętami i festiwalami. Być może to skojarzenie ma coś wspólnego z czekoladą, ale wydaje się, że do całej Belgii pasowałby slogan reklamowy naszego rodzimego Wedla ─ „wyprodukowano dla przyjemności”.

Miasta belgijskie – subiektywny przewodnik po krainie zabawy

 

Miasto nudy i unijnych gryzipiórków? To na pewno nie Bruksela!

fot. iStockphoto

Zacznijmy od Brukseli, by rozprawić się raz na zawsze z mitem nudy i unijnych gryzipiórków. Jako świadectwo luzu i dystansu mogą posłużyć „siusiające figury” – bardziej znane spośród brukselskich atrakcji turystycznych. Pierwszy był chłopiec, Manneken Pis, i to właśnie przed nim ustawiają się tłumy z aparatami. Z okazji przeróżnych świąt chłopiec bywa przebierany. Wart również wiedzieć, że siusia nie wodą, lecz… piwem.

Co wytrwalsi poszukują dziewczynki, Jeanneke Pis, która ma symbolizować równouprawnienie (bo skoro facet może sikać w miejscu publicznym, to w tolerancyjnej Belgii kobieta również). Ostatni z kontrowersyjnych posągów, pies (Zinneke Pis), postawiony został już chyba tylko po to, by bawić przechodniów.

Fala festiwali rokrocznie przetacza się przez całą Belgię, wiele z nich ma miejsce właśnie w Brukseli. Kunsten Festival of the Arts w maju, Festival Couleur Café w czerwcu, Ommegang w lipcu ─ to tylko niektóre z nich. Beldzy kochają zabawę i wykorzystują każdą okazję, żeby miło spędzić czas.

Nie tylko imprezy, ale też muzea i galerie stanowią kulturalny i turystyczny potencjał miasta. Do ważniejszych z nich należy kompleks Królewskich Muzeów Sztuk Pięknych, gdzie można podziwiać m.in. dzieła Picassa, Chagalla i Rubensa. W Brukseli znajduje się również Belgijskie Centrum Komiksu, chętnie odwiedzane zarówno przez dorosłych, jak i przez dzieci. Spotkamy tu Smerfy, Lucky Luke’a, ale też mniej znane w Polsce postacie. W Belgii, podobnie jak we Francji, komiks jest ważną dziedziną kultury, niekiedy wręcz sztuki. Zyskuje coraz więcej miejsca w przestrzeni miejskiej, powszechne są murale zdobiące elewacje budynków.

Następnie możemy przenieść się do Antwerpii ─ miasta diamentów. Tu panuje klimat bardziej surowy, industrialny. Choć zubożone i zniszczone budowle to bardzo rzadki widok w kraju, w Antwerpii możemy się na takie miejsca natknąć. Jednak mimo pozornego zaniedbania i uprzemysłowienia miasto trzyma poziom, życie kulturalne i rozrywkowe (zwłaszcza nocne) nie naraża na szwank belgijskiej reputacji. W Antwerpii żył i tworzył Rubens, możemy więc spodziewać się solidnej dawki kultury i sztuki.
[===]
Fascynującym miejscem jest dzielnica diamentów – największe na świecie zagłębie produkcji diamentów ozdobnych. Znajdują się tu szlifiernie, zakłady jubilerskie i inne firmy związane z brylantowym przemysłem. W Muzeum Diamentów możemy zapoznać się z całym procesem produkcji. I choć może ich „wytwarzanie” w takiej skali traci odrobinę na romantyzmie, wystawy prezentujące biżuterię najlepszych projektantów bądź należącą do legend kina to widok niezapomniany. Magia diamentów robi swoje, nie bez powodu są one najlepszym przyjacielem dziewczyn. Antwerpia uwodzi brylantami.

Brugia to jedno z najlepiej zachowanych, średniowiecznych miast w Europie Zachodniej. Jest często porównywana do Wenecji ze względuna kameralne uliczki, dawną architekturę i kilometry kanałów przecinające miasto. Cała starówka wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z miejsc mniej standardowych ─ w Brugii znajduje się muzeum koronkarstwa (swego czasu miasto było ważnym ośrodkiem wytwórstwa i handlu koronkami właśnie). Tam można podpatrzeć, jak robiło się niegdyś koronki, a w okolicznych sklepach zakupić gotowe dzieła.

Inne, warte uwagi miejsca to Muzeum Frytek i Muzeum Czekolady. Frytki i czekolada to chyba najsłynniejsze (prócz piwa) belgijskie potrawy. W wyrobie czekolady specjalizuje się wiele miast, a w niezliczonej ilości sklepów można zakupić wszystko, co tylko da się zrobić z czekolady. Hitem zeszłorocznych Walentynek była czekoladowa bielizna kobieca, do założenia i zjedzenia tego samego wieczoru.

Frytki natomiast to duma Belgów i punkt sporny z Francuzami, którzy również uważają siebie za wynalazców tej potrawy. W języku angielskim występuje ona pod nazwą french fries, jednak żaden Belg nie ma wątpliwości i chętnie podzieli się wiedzą na temat tego, który naród tak naprawdę wynalazł frytki. Być może z tego powodu do Belgów przylgnęła opinia smakoszy ziemniaków; wieść głosi, że żadna inna nacja nie potrafi przyrządzić tego warzywa na tak wiele różnych sposobów. Frytki po belgijsku podaje się z dodatkiem majonezu.

Jak już było wspomniane, Belgia jest krajem miejskim i bardzo zabawowym. W związku z tym wszystkich ośrodków sztuki, kultury i rozrywki nie sposób opisać w jednym artykule. Nie można też opisać wszystkiego, odbierając turystom przyjemność płynącą z odkrywania i bycia zaskakiwanym w podróży. Nie warto jednak dać się zaskoczyć cenami, przygotujmy się na to, że będzie raczej drogo. Im bardziej popularne miejsce, tym drożej, ceny w Brugii potrafią przebijać Londyn czy nawet Paryż. Warto zatroszczyć się o wcześniejsze zarezerwowanie miejsca w hotelu czy schronisku. Najciekawsze miejsca w Belgii to te, których nie można obejrzeć za darmo.

Ciężko zadowolić się widokiem muzeów, galerii, pubów, sklepów z czekoladą z zewnątrz, choć belgijskiej architekturze nie brakuje urody. Chyba lepiej nastawić się na zabawę, doświadczanie, próbowanie i co za tym idzie, wydawanie pieniędzy. Oszczędzić można na podróży – zarówno Wizzair, jak i Ryanair oferują wiele połączeń w bardzo niskich cenach. Samoloty do Charleroi (belgijskiego lotniska obsługującego wyłącznie tanich przewoźników) startują z Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Katowic. Bilety nie są drogie, a samoloty w obie strony latają codziennie, z nielicznymi wyjątkami.