Dziś jest 02.12.2024
Imieniny obchodzą Balbina, Paulina, Rafał, Aurelia
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 60000
Tagi: europa, dania, norwegia, finlandia, łotwa, litwa, relacje
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich.
Od pomysłu przeszedłem szybko do jego realizacji. Bez dłuższego zastanawiania się, planowania i kombinowania spojrzałem na mapę i już wiedziałem, jak jechać, co chcę zobaczyć i co mnie czeka. Wbrew krytyce otaczających mnie ludzi, którzy uważali, iż jest to niewykonalne, oparłem się tym teorią, bo wiedziałem, że moje doświadczenie podróżnicze, charyzma i zaciekłość przebiją się przez wszystkie mury. Dobrze, że mój przyjaciel Piotr Zygmański z warsztatu mechanicznego PEM w Szczecinie przygotował mi motocykl do wyprawy. Zaoszczędziłem dzięki temu sporo czasu i nerwów. Nie czekając długo zaraz po odebraniu motoru spakowałem się i ruszyłem przed siebie.
Pojechałem prosto do Hamburga, gdzie czekał na mnie kolega z Polic Paweł, który żyje tam już kilka lat. Po całonocnych rozmowach z rana zaczęliśmy szukać wulkanizacji opon motocyklowych. Udało się i za dobrą cenę wstawili mi nową, tylną oponę. Czuję się już bezpieczniej i pewniej. Jadę dalej. Paweł towarzyszył mi na swojej maszynie do portu w Fehmarn, skąd popłynąłem do Danii. Trasa biegnąca przez pola uprawne nie wywarła na mnie większego wrażenia poza kilkoma stojącymi starymi wiatrakami, co bardzo chciałem zobaczyć. Szybko zapadła ciemność i zmuszony byłem rozbić się na stacji paliw gdzieś przed Kopenhagą. To dobra opcja. Na stacjach są łazienki, można kupić jedzenie, a przede wszystkim równy trawnik na rozbicie namiotu.
Następnego dnia zacząłem realizować już punkt po punkcie programu, który miałem w głowie. Dojechałem do Christianii, słynnej dzielnicy hipisów, gdzie w latach 70-tych grupa młodych ludzi przejęła nieczynne koszary wojskowe i po prostu tam zamieszkała, i mieszka do dziś. Spodziewałem się spotkać pozytywnych, otwartych ludzi, którzy żyją sobie poza systemem, a zobaczyłem grupę naćpanych cwaniaków, którzy przyczepili się do mnie o robienie tam zdjęć i zagrozili zniszczeniem aparatu. Bardzo mnie to wkurzyło, ale byłem dla nich wyrozumiały i pozwoliłem im przejrzeć zdjęcia i usunąć te, które uważali za groźne dla nich. Jeden nawet powiedział, że zniszczy aparat, jeśli znajdzie coś niestosownego. W tym momencie zagotowała mi się krew w żyłach i zacisnęły pięści i niecierpliwie czekałem na moment, aż zrobi coś z aparatem, a wtedy w pięknym stylu posypałyby mu się zęby. Rozpętałbym tam niezły dym. Na szczęście obeszło się bez tego.
Co ciekawe, pełno jest tam budek z hamburgerami i Coca Colą. Dla mnie to już hipokryzja zważywszy na fakt, że reprezentują oni czysto anarchistyczny styl życia z dala od wielkich korporacji, które niszczą planetę.
Poświęciłem też sporo czasu na zwiedzanie Kopenhagi z siodła mojego motoru. Miasto, muszę przyznać, jest piękne. Przypomina Amsterdam architekturą jak i wszędzie płynącymi kanałami. O Kopenhadze mówi się, że jest to najradośniejsza ze skandynawskich stolic. Miasto szczyci się ogromną ilością kawiarni, klubów muzycznych, barów i dyskotek.
Turystów do Kopenhagi sprowadza postać najsłynniejszego Duńczyka – Hansa Christiana Andersena. Na placu ratuszowym znajduje się jego pomnik. A w całym mieście znajdziemy wiele miejsc, które kojarzą się z jego baśniami. W Kopenhadze znajduje się ulica Stroget, która była pierwszym deptakiem na świecie i pierwszą wyasfaltowaną ulicą. Innym bardzo ciekawym miejscem jest Okrągła Wieża Rundetaarn, która ma 35 metrów wysokości i mieści najstarsze działające w Europie obserwatorium astronomiczne, platformę widokową oraz galerię. Raz w roku na jej spiralnych podjazdach odbywają się szalone wyścigi rowerowe. To tyle o stolicy Danii kraju, w którym żyją ponoć najszczęśliwsi ludzie na świecie.
Opuściłem Danię. Wsiadłem na motor i pojechałem dalej do Szwecji. Widoki już ciut ciekawsze, ale wciąż to nie jest to, po co przyjechałem. Minąłem Goteborg i skierowałem się do Oslo. Do kolegi Waldka ze Szczecina. Wieczorem przywitał mnie przed swoim domem, wsadził w samochód i pokazał stolicę Norwegii. Bardzo piękne miasto, czyste, zadbane, zorganizowane i z ciekawą architekturą, i starą, i nowoczesną. Oslo jest najstarszą skandynawską stolicą.
Miasto powstało prawdopodobnie na długo przed rokiem 1000, choć tak naprawdę badacze wciąż się spierają. W 1624 roku dotknęła je wielka tragedia: wybuchł pożar, a drewniane zabudowania błyskawicznie zajęły się ogniem. Spłonęła niemal cała osada. Do tej pory krąży legenda, według której za to nieszczęście były odpowiedzialne wiedźmy. Chrystian IV, ówczesny król Norwegii, postanowił przenieść miasto bliżej twierdzy Akershus. Wówczas zmieniono jego nazwę na „Christiania”, przy której trwano aż do 1925 roku. Warto wiedzieć, że to miasto jest najdroższe na świecie, ale jego mieszkańcy zarabiają też najlepiej. Zawdzięczają to przemysłowi naftowemu, na którym Norwegia zbudowała swoją ekonomiczną potęgę.
Oslo jest również miastem kosmopolitycznym. 25% populacji miasta stanowią emigranci. Mieszkańcy jak widać są bardzo otwarci na przybyszy i tolerancyjni. W złym tonie jest jednak zbyt częste używanie samochodu, ponieważ Norwegowie są bardzo proekologiczni i najczęściej używają rowerów do poruszania się po mieście. Oslo to też mekka sportów zimowych. W 1952 roku odbyła się tutaj zimowa olimpiada. Już wtedy duże zainteresowanie budziły skoki narciarskie, w których rywalizowano na skoczni Holmenkollen. Skocznia ta jest aktualnie drugą pod względem wieku skocznią na świecie. Obiekt przeszedł ostatnio modernizację. W pracach nad odnowieniem i przebudową skoczni korzysta się ze stali importowanej z... Polski! Zwiedziłem jeszcze muzeum statków Wikingów. Nie sposób ich pominąć będąc w Norwegii. A także słynnego okrętu FRAM, którym Norwedzy zdobywali bieguny na początku XX wieku.
Czas jechać dalej. Po Oslo udałem się na południowy zachód, gdzie podziwiałem już prawdziwą Norwegię: fiordy, przełęcze, rzeki, jeziora, wodospady. Widoki wręcz bajeczne. Jazda krętymi, wąskimi drogami otoczonymi gigantycznymi skalnymi ścianami robiło na mnie ogromne wrażenie. To, co natura tutaj stworzyła, żaden artysta, żaden aparat fotograficzny nie jest wstanie odzwierciedlić. Trzeba tam być, wziąć głęboki oddech i zapisać ten obraz w głowie, dla siebie na zawsze. Pokonałem tam szalony, kręty zjazd Lysebotn Road, spędziłem noc przy przepięknym fiordzie Lysebotn, otoczony ścianami, po których spadały wodospady. Przeprawiłem się też przez kilka fiordów promami, mocno też wtedy zmokłem, ale wyjechałem w końcu na prosta drogę biegnącą na północ, na Nordkapp. Miałem jeszcze kolejną przeszkodę Drogę Trolli, legendarną krętą trasę pośród gór. Jadąc do tego miejsca mijałem błękitne lodowce, księżycowe krajobrazy i samotne drewniane domki. Byłem zachwycony widokami.
Wylądowałem w końcu na trasie E06. Jechałem po niej niczym Easy Rider w kultowym filmie. Dookoła mnie tylko przestrzeń i dzicz, a przede mną na horyzoncie góry, które wołają mnie, abym do nich zmierzał. Mam za sobą już dwa upadki. Motor lekko się poturbował. Raz przy wjeżdżaniu po mokrej rampie na prom, a drugi, kiedy gwałtownie hamowałem na poboczu. Miałem dużo szczęścia, bo poślizgów było więcej. Spędziłem kolejne noce w środkowej Norwegii i zdecydowałem się wracać do Polski. Zostało mi mało czasu, a motor ma już wygiętą kierownice, rozciągnięty łańcuch, niedziałający prędkościomierz i usmażone hamulce.
Pojechałem do Szwecji, skąd chciałem przedostać się promem do Finlandii i okrężnie wracać do kraju. W mieście Umea zdecydowałem jednak okrążyć zatokę Bothni, więc pojechałem do Lulea. Nazajutrz miałem wracać. I co? Wstałem rano i zobaczyłem, że do Nordkapp mam tylko 1200 km. Uda się! Uda!
Wsiadłem na motor i ryzykując spadnięcie łańcucha, co może zakończyć się tragicznie, pędziłem na złamanie karku na północ, na koło polarne, na Nordkapp. Ze zdrętwiałym tyłkiem, z przyklejonymi muchami do szybki na kasku, w deszczu i bardzo silnym wietrze jechałem i jechałem…
Równo o 24:00 czasu lokalnego po 15 godzinach na siodle dojechałem do krainy białych nocy, dojechałem na Nordkapp zwieńczając moje podróżnicze, kolejne marzenie! Jestem bardzo zadowolony! Wciąż żyję i motor też! Spędziłem tam noc w śpiworze pod jakimś daszkiem i z rana ruszyłem na południe. Jechałem 2000 km przez fiński las. Cały czas w deszczu i wietrze. Co chwilę na wyskakiwały renifery drogę. Nie chciałbym się z nimi zderzyć. Mijałem tylko maleńkie, drewniane miasteczka niczym z westernu. Zajechałem do miasta Tampere, żeby zobaczyć muzeum Muminków i oczywiście… zamknęli mi godzinę przed przybyciem.
Tocząc się powoli po centrum miasta spadł mi łańcuch. W końcu stało się! Co za szczęście, że tu w tak dużym mieście i przy, tak małej prędkości. Założyłem go jakoś i cofnąłem koło maksymalnie do tyłu, żeby go w miarę napiąć. Troszeczkę pomogło. Motor dosłownie toczył się po ulicy z totalnie rozciągniętym łańcuchem, który prawie tarł o asfalt. Znalazłem przydrożną stację paliw i tam w namiocie przeczekałem noc. Podjechał jeszcze do mnie młody człowiek na motorze widząc, że mam problem i powiedział mi, gdzie znajdę serwis. Okazało się, że niedaleko są trzy serwisy motocyklowe. Rano udałem się tam do jednego z nich. Chłopaki zachwyceni moją podróżą naprawili łańcuch za połowę ceny, a właściwie wymienili na nowy, jeszcze lepszy. Pojechałem dalej.
Kierunek Helsinki. Stolica Finlandii przypomina trochę Warszawę tzn. typowa wschodnioeuropejska stolica z zabudowaniami dla klasy pracującej, pomiędzy którymi wciśnięto kilka nowoczesnych bloków. Helsinki są jednym z najbardziej zielonych miast Europy, w którym znajduje się też największa izba wytrzeźwień w Europie. Chyba jednak jest potrzebna, ze względu na bogate życie nocne, z którego słyną Helsinki.
W stolicy kraju tysiąca jezior ryby obecne są we wszystkich jadłospisach. Znajdziemy tu łososia (lohi), pstrąga tęczowego (krijolohi), siei bałtycką (siika), okonia (ahven) oraz maleńką sielawę (muikku). Ciekawostką mogą być dania z renifera! Ohyda i barbarzyństwo! Jako wegetarianin z wieloletnim stażem uważam, że ssaki mają prawo żyć tak samo jak my, a tym bardziej renifery. Człowiek zeżre wszystko… A najlepiej, to niech ludzie zżerają się nawzajem, będzie ich mniej.
Jadę do portu. W porcie, skąd odpływałem do Estonii, poznałem Litwina, który też był na Nordkapp i prawdopodobnie się tam widzieliśmy. Teraz będziemy jechać razem przez Estonię, Łotwę i Litwę. Dopłynęliśmy do Tallina. Z tym miastem związana jest pewna historia z okresu II Wojny Światowej. Otóż polski okręt podwodny ORP „Orzeł’” w połowie września 1939 roku był zmuszony wpłynąć do portu w Tallinie z powodu awarii i choroby dowódcy. Tam jednak okręt został internowany przez Estończyków pod naciskiem Niemców i kompletnie rozbrojony oraz pozbawiony map i nawigacji. Okręt miał tam zostać goły i tyle. Polscy marynarze obmyślali od razu plan ucieczki i zaczęli go realizować. Najpierw podstępnie wyłudzili informacje od Estończyków o życiu portu oraz jego danych technicznych.
W nocy z 17 na 18 września, kiedy port spał, rozpoczęła się brawurowa ucieczka. Polacy po cichu obezwładnili pilnujących ich dwóch estońskich strażników, którzy stali się wówczas wbrew swojej woli pasażerami „Orła”. Wywołano również awarię prądu na nadbrzeżu. Po chwili ciemność rozjaśniły jednak reflektory z estońskich okrętów, a ciszę przerwały wystrzały z karabinów wymierzone w „Orła”, ale ten już miał włączone silniki i płynął w stronę wyjścia z portu. Nagle marynarzom serca podskoczyły do gardeł – okręt uderzył o falochron. Dym z silników diesla zasłonił jednak Polaków i dało im to czas na wydostanie się ze skał. Gdy morska głębia już na to pozwoliła, okręt zanurzył się. Tak przeczekał dzień na dnie Zatoki Fińskiej. Wydostał się z Tallina, ale przed nim było półtora tysiąca mil morskich do Wielkiej Brytanii, bez map, z ograniczonym prowiantem i słodką wodą, jedynie z uratowanymi torpedami rufowymi, przez wody, na których można się spodziewać wrogich okrętów, pól minowych i niemieckich patroli powietrznych. Okręt krył się na dnie w ciągu dnia i ruszał w dalszą wędrówkę pod osłoną nocy. Przepłynął Bałtyk, a następnie przez Sund i Kattegat dotarł do Morza Północnego. Zważywszy na okoliczności, była to brawurowa podróż. 14 października „Orłowcy” dotarli do wybrzeży Szkocji. Piękna historia prawda? Też ją uwielbiam.
Pojechaliśmy naszymi maszynami dalej. Kraje te niczym nie różnią się od Polski pod względem widoków. Przykro nam tylko, że ludzie żywią do siebie nienawiść. Chodzi mi o stosunki polsko-litewskie i nawoływanie do nienawiści przez środowiska skrajnie prawicowe. Znajomy odradził mi, żeby jechać do Wilna, bo jak ktoś zobaczy polski motor, to mogą mnie na przykład okraść. Skąd ta nienawiść? Chodzi o kwestie czysto historyczne, Litwini zawsze uważali Wilno za swoje miasto, a Polacy za swoje. Pod tym względem w wielu umysłach nic się nie zmienilo.
Z nowym kolegą pojechaliśmy do jego domu na wieś, gdzie jego żona dobrze mnie ugościła i poczęstowała obiadem. Po dwóch godzinach opuściłem ich i ruszyłem dalej. Nagle wjechałem w ogromną chmurę burzową. Jechałem w niej przez może 3 godziny. Raz nawet wpadłem w poślizg, kiedy nagle moim oczom ukazał się znak STOP. Rozpędzony zacząłem hamować przed wjazdem na drogę uprzywilejowaną. Motor stracił przyczepność i z piskami opon leciałem na skrzyżowanie. W ułamku sekundy przerzuciłem go na bok, żeby zwiększyć tarcie opon i tak wleciałem na tę drogę. Nie przewróciłem się jednak, ale na sekundę zacisnąłem żeby i, nie mogąc wyhamować, zamknąłem oczy czekając, aż coś we mnie zaraz przypieprzy z dużą prędkością. Nagle otworzyłem oczy, spojrzałem w lusterka i wokół siebie, a tam…pusto! Co za fart! Po raz kolejny wszechświat nie pozwolił, aby włos spadł mi z głowy. Nawet silnik nie zgasł. Wrzuciłem jedynkę i pojechałem dalej w ulewie. Serce miałem w gardle.
Pojechałem więc do Polski. Odwiedziłem na Mazurach swoją rodzinę, gdzie spędziłem cały wieczór w ich towarzystwie i przespałem się w końcu na miękkim, wygodnym łóżku, biorąc wcześniej ciepły prysznic. Fajnie jest na Mazurach. Czyste powietrze i przyroda. To jest to! Rano udałem się w kierunku domu, do Polic. Trasa z Ełku na zachód to wstyd na skalę światową, trzeci świat po prostu. Dziura na dziurze, łata na łacie. Nie jechałam tak niebezpieczną drogą wcześniej. Cieszy mnie tylko fakt, że z perspektywy czasu widzę jak miasta i miasteczka na Mazurach pięknieją i nabierają kolorów. Wieczorem dnia 11/08/2013 wróciłem do rodzinnych Polic, kończąc tym samym wyprawę Viking Ride 2013.
Źródło: www.vikingride2013.com
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16515
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11792
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 172629
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 200897
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8200
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7177
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 36356
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9051
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11328
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8745
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10673
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8142
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10092
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6713
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8696
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6749
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 67180
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 176593
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8061
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 281267
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6749
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 176593
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Powered by Webspiro.