Mladé víno je tu! – Małokarpacki Szlak Winny

 

Karpackie piwnice kryją prawdziwe skarby

fot. iStockphoto

Organizatorzy wydają ograniczoną liczbę biletów, dlatego niektórzy wykupują je z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem! Choć piją wszyscy, nie widać oznak nadmiernego upojenia. A to m.in. za sprawą pewnej tabletki, wręczanej razem z mapą i kieliszkiem, która ma neutralizować skutki nadmiernej degustacji. Także dzięki kulturze picia, nakazującej, by wino wylewać, co musi być dla początkujących enoturystów bardzo trudne.

Na piwnicznych stołach gospodarze kładą specjalne miseczki na zlewki oraz wodę do popijania. Żeby spróbować wina prosto od producenta, ze względu na odległości między miasteczkami, warto mieć środek lokomocji. W tym wypadku własny samochód nie jest najlepszym rozwiązaniem. Rozwiązaniem najpraktyczniejszym i najpopularniejszym jest wynajęcie busa, co zresztą robi większość turystów.

Dni Otwartych Piwnic odbywają się dwa razy w roku, w maju (wiosenne święto ma związek z patronem winiarzy – św. Urbanem) i w listopadzie. Na jesienną edycję bilety można kupować już od sierpnia, na wiosenną – od lutego.

Nie tylko winem żyje enoturysta…

W przerwach pomiędzy degustacjami warto posłuchać miejscowego folkloru, zwiedzić okoliczne zamki i spróbować smakołyków regionalnej kuchni. Będąc w Pezinoku trzeba też zobaczyć zamek, a w nim, stworzony dzięki dotacjom z Unii Europejskiej, Narodowy Salon Win Republiki Słowacji. Oprócz bogatej kolekcji win, można tam zapoznać się m.in. z największą w Europie Środkowej kolekcją pras winiarskich. Tamtejsze Muzeum Małokarpackie w przystępny i atrakcyjny sposób opowiada o tajnikach wina – poprzez nietypowo zaaranżowane ekspozycje oraz prezentacje multimedialne. W muzealnym „aroma bar” zwiedzający stają przed nie lada wyzwaniem. Pochylając się nad miseczkami, zgadują zapachy i smaki wyczuwalne w małokarpackich winach, co może być łatwym zadaniem tylko dla wytrawnych koneserów.

Słowacki luksus?

W błędzie jest ten, kto uważa, że dobre słowackie wina są tanie. Ich ceny zaczynają się od 6 euro w wzwyż, a za najlepsze gatunki zapłacimy nawet 50 euro. O wysokim poziomie i zainteresowaniu klientami zagranicznymi świadczy to, że coraz częściej na etykietach słowackich win możemy przeczytać zamiast „Vyrobené na Slovensku” – „Made in Slovakia”. Częstymi gośćmi na karpackim szlaku bywają nie tylko Słowacy, ale też Niemcy, Austriacy, Czesi, coraz liczniej także Polacy.