Dziś jest 04.10.2024
Imieniny obchodzą Rozalia, Franciszek, Edwin, Dalewin
Autor: Joanna Chylińska
Data publikacji: 31.03.2012 00:06
Liczba odwiedzin: 7483
Tagi: praca w podróży, inspiracje, wywiady, podróżnicy, zadanie 8, joanna chylińska, praca w podróży wywiady, inspiracje wywiady
Ja – pilotka wycieczek – nie mogłabym nie porozmawiać z innym pilotem i z nieco innej perspektywy przedstawić podróżowanie. Z Karoliną znamy się od 5 lat i jest to jedna z najlepszych pilotek, jakie spotkałam do tej pory, dlatego wybór osoby do wywiadu był bardzo prosty.
Karolina Imianowska – zawodowo związana z turystyką od ponad 5 lat. Pracowała w jednym z trójmiejskich biur podróży w dziale organizacji imprez turystycznych, później przy organizacji eventów firmowych. Od 2007 roku regularnie jeździ jako pilot wycieczek. Prywatnie fanatyczka nart i wszelkiej aktywności ruchowej.
Widok na ulubione Alpy. Fot. archiwum prywatne K.I.
Joanna Chylińska: Witaj Karola. Jaką masz ładną opaleniznę. Skąd wróciłaś?
Karolina Imianowska: Cześć Asiu. Opaliłam się na francuskich stokach. Właśnie wróciłam z nart.
J.CH.:Gdzie tym razem szusowałaś?
K.I.: Tym razem w Risoul.
J.CH.: Byłaś tam prywatnie czy zawodowo?
K.I.: Z jednej strony to była praca, bo pilotowałam grupę studentów, ale tego rodzaju wyjazd można również potraktować w kategoriach prywatnych, bo naprawdę dużo pojeździłam, dużo się pobawiłam.
J.CH.: To świetnie! Ale zacznijmy od samego początku. Kiedy i w jaki sposób po raz pierwszy zaczęłaś podróżować?
K.I.: Jako dziecko i nastolatka trenowałam lekkoatletykę. W tym czasie dużo podróżowałam po Polsce: obozy, zawody, zgromadzenia. Nie była to typowa turystyka, jaką „uprawiam” obecnie, ale bakcyl do wyjazdów pozostał.
J.CH.: W takim razie jak to się stało, że zawodowo związałaś się z tą branżą?
K.I.: Studia, które sobie wybrałam ukierunkowały moje poszukiwania pracy po ich zakończeniu. No i padło na turystykę.
K.I.: Skończyłam gdańską AWFiS. Jestem magistrem turystyki w specjalności kinezygerontoprofilaktyka (śmiech).
J.CH.: A co spowodowało, że zrobiłaś kurs pilota?
K.I.: No cóż, poniekąd to trochę kwestia przypadku. I koleżanki ;-)
J.CH.: Koleżanki? Jak to?
K.I.: Ja nosiłam się z tym zamiarem od pewnego czasu, ale nie mogłam się zdecydować. Bo z jednej strony chciałam spróbować czegoś nowego, a z drugiej bałam się, że nie podołam. Moja koleżanka trochę „wjechała” mi na ambicję, no i przekonała. I tak oto zostałam pilotem wycieczek.
J.CH.: A pamiętasz swoją pierwszą wycieczkę?
K.I.: Oczywiście! Trudno byłoby zapomnieć (śmiech). Jechałam ze szkołą podstawową na Hel. Wycieczka wydawała się prosta i nieskomplikowana. Jednak, kiedy podjechałam autokarem na miejsce zbiórki, pod szkołę, padło pytanie od nauczycielki, jak zamierzam zmieścić 90 osób do jednego autokaru (45-osobowego – przyp. red.). Zrobiłam wielkie oczy. Po krótkiej rozmowie z Panią okazało się, że umowa, którą posiadam, i która została przesłana do biura, dotyczy jednego autokaru na 45 dzieci. Pani natomiast w swojej umowie przekreśliła liczbę 45 i poprawiła na 90, ale zapomniała o tej „niewielkiej” zmianie poinformować biuro i dlatego został wysłany tylko jeden autokar.
J.CH.: I co stało się z tą „nadliczbową czterdziestką piątką”?
K.I.: Biuro zachowało się super, bo postarało się o dodatkowy autokar. Co prawda trwało to 1,5 godziny, bo w sezonie (sezon wycieczek szkolnych to maj-czerwiec – przyp. red.) znalezienie wolnego autokaru w dniu wyjazdu graniczy z cudem, ale udało się.
J.CH.: A czy drugi pilot też się znalazł?
K.I.: No właśnie, jakby to powiedzieć? Znalazł się, a jakże – w mojej osobie ;-) Robiłam co jakiś czas przystanki i przesiadałam się z autokaru do autokaru, żeby wszystkie dzieci wyniosły coś z tej wycieczki. A mówią, że człowiek nie da rady się rozdwoić. Oj da, da! (śmiech)
J.CH.: To niezły chrzest bojowy! Dobrze, że wszystko zakończyło się sukcesem i zadowoleniem uczestników. Widzę, że nadal bardzo przeżywasz ten pierwszy wyjazd z grupą. A czy masz jeszcze jakieś wspomnienia, które tak głęboko zapadły Ci w pamięć?
K.I.: W pamięć zapadają najbardziej sytuacje awaryjne, w których musisz się spiąć i praktycznie w jednej sekundzie podjąć decyzję. To bardzo trudne, tym bardziej, że masz pod opieką ok. 40 osób. I może dlatego, że są to sytuacje nietypowe, to bardzo głęboko pozostają w pamięci. Wydaje mi się, że będę je pamiętać do końca życia i jeszcze bardzo długo rozpatrywać, czy na pewno słusznie postąpiłam i wybrałam najlepsze możliwe rozwiązanie.
J.CH.: Przytoczysz jakieś przykłady?
K.I.: Ojej, było ich naprawdę sporo. Na przykład chłopiec złamał rękę w czasie szkoły przetrwania. Na innej wycieczce uczestnik pośliznął się pod prysznicem i wylądował w szpitalu – na dłużej niż trwała wycieczka. Jeszcze innym razem miałam w grupie osobnika, który notorycznie się spóźniał i przez to opóźniał całą grupę. Co jeszcze? O, na jednej z wycieczek z młodzieżą, okazało się przy zakwaterowaniu w hostelu, że nie ma dla mnie osobnego pokoju i musiałam spać z kierowcami. Albo jak przewodnik w Wiedniu stwierdziła, że skończył się jej czas, a połowa programu jeszcze nie zrealizowana… Jest tego tyle, że mogłybyśmy poświęcić temu osobny wywiad (śmiech).
J.CH.: No właśnie widzę. Będziesz miała co opowiadać wnukom.
K.I.: Oj tak – jak tylko będę je miała i zechcą słuchać. Przygód było wiele i pewnie jeszcze dużo się wydarzy. Ale wiesz co, tak szczerze, to najbardziej z dotychczasowych wyjazdów wspominam jednak zawarte znajomości, czasem nawet przyjaźnie. Poznałam wielu fantastycznych ludzi – miejscowych przewodników, właścicieli restauracji, dyrektorów hoteli, a także nietuzinkowych uczestników. Z niektórymi do tej pory utrzymuję kontakt, nie tylko służbowy.
J.CH.: A jeśli chodzi o ludzi... Jeździsz z wieloma grupami: dziećmi, młodzieżą, studentami, dorosłymi. Powiedz, z kim pracuje się łatwiej?
K.I.: Hmm, to trudne pytanie. Jak jeździłam z dziećmi, to sądziłam, że wycieczki z dorosłymi są łatwiejsze i mniej problematyczne. Teraz już wiem, że z dziećmi pracuje się dużo przyjemniej, bo bardziej się słuchają i są bardziej wdzięczne. Potrafią się cieszyć z najmniejszych rzeczy i okazują swoje zadowolenie spontanicznie. Natomiast dorośli, mimo iż są bardziej samodzielni, a na wycieczkach panuje większa swoboda, to są bardziej roszczeniowi i często trudno im dogodzić.
Tak szczerze, to każda wycieczka jest jedyna w swoim rodzaju: inne miejsce, inny czas, i przede wszystkim inni ludzie, dlatego nie mam mniej lub bardziej ulubionej grupy wiekowej. Zawsze wsiadając do autokaru zakładam, że właśnie ta obecna grupa będzie najlepsza, no a czas weryfikuje to.
J.CH.: Wiesz Karola nurtuje mnie jedno pytanie. Znam Cię prywatnie i na co dzień jesteś osobą raczej spokojną, trochę zamkniętą w sobie. Wyjaśnij mi proszę, jak to się dzieje, że w autokarze dajesz radę z 40/50 osobami?
K.I.: To prawda. Z natury jestem nieco innym człowiekiem, spokojnym i nieco skrytym, trochę niezdecydowanym. Ale mam tę świadomość, że gdybym tak samo zachowywała się w autokarze podczas wycieczki, to nie zapanowałabym nad grupą. Dlatego zmieniam się praktycznie o 180 stopni. Ale jak to się dzieje, to nie potrafię tego wyjaśnić.
J.CH.: A czy nie uważasz, że pilot to trochę aktor?
K.I.: Oczywiście, jak najbardziej. Aktor i nie tylko aktor, bo także opiekun, organizator, dobry mówca, psycholog, czasem powiernik (uśmiech). Pilot musi potrafić przystosować się do każdych warunków i czasem robić dobrą minę do złej gry. I uprzedzę Twoje pytanie, że to nie jest oszukiwanie. To dbanie o zadowolenie uczestników, bo oni jadą na wycieczkę, żeby odpocząć i pilot powinien swoją postawą i zachowaniem stworzyć im ku temu jak najlepsze warunki.
J.CH.: Czyli na wycieczce nie odpoczywasz. A ludzie, jak słyszą, że pracujesz jako pilot, mówią: „WOW! Ale masz fajnie! Nie dość, że zobaczysz dużo fajnych miejsc, to jeszcze dostajesz za to pieniądze.” Często trochę zazdroszczą… Co im wtedy odpowiadasz?
K.I.: Potwierdzam to, oczywiście, bo jako pilot mogę zobaczyć miejsca, o których czytałam, słyszałam, marzyłam i nie muszę wydawać na to swoich oszczędności, a wręcz przeciwnie, jeszcze mi za to płacą! To jest naprawdę fantastyczna sprawa, że robi się to, co się lubi i na dodatek zarabia na tym. No a to, że praca trudna, no cóż... praca z ludźmi była, jest i zawsze będzie trudna, ale ja nie narzekam.
J.CH.: No właśnie, wspomniałaś o swoich wymarzonych miejscach. To powiedz, gdzie lubisz jeździć?
K.I.: W Polsce mam kilka ulubionych kierunków m.in. Warszawa, Karpacz, Kraków. Europa też jest pociągająca, a szczególnie przypadły mi do gustu Berlin i Praga. A jeśli na narty, to tylko w Alpy.
J.CH.: A gdzie Cię „nie ciągnie”?
K.I.: Zupełnie „nie ciągnie” mnie na Podlasie, jeśli chodzi o Polskę, oraz Skandynawię, jeśli chodzi o Europę.
J.CH.: Twoje osobiste, największe marzenie podróżnicze to…?
K.I.: Objechać Stany Zjednoczone.
J.CH.: Przewidujesz, kiedy może się spełnić?
K.I.: Planuję, w lipcu 2013 roku, z dużym naciskiem na wizytę w Nowym Yorku 4 lipca – w dniu moich urodzin (uśmiech).
J.CH.: Życzę Ci zatem, by to marzenie się spełniło i żebyś przeżyła swoją przygodę życia. Oczywiście w dalszej pracy pilota, życzę Ci samych NAJLEPSZYCH grup. Dziękuję bardzo za wywiad, a następnym razem porozmawiamy o sytuacjach awaryjnych bardziej szczegółowo.
K.I.: Oczywiście. Ja również dziękuję bardzo i do zobaczenia.
Jeśli ktoś, po przeczytaniu powyższego wywiadu, czuje niedosyt informacji związanych z pracą pilota lub też informacji dotyczących głównej bohaterki wywiadu, to uważam, że jego odczucia są jak najbardziej prawidłowe. Praca pilota jest niezwykle pasjonująca i jednocześnie wielowątkowa, dlatego opowiedzieć o niej w jednej rozmowie nie sposób. Czekajcie zatem na ciąg dalszy.
01.12.14, 18:50
Komentarz usunięty
25.11.14, 19:14
Komentarz usunięty
19.11.14, 20:19
Komentarz usunięty
18.10.14, 19:35
Komentarz usunięty
22.08.14, 23:27
Karolka widziałam ten blask w Twoim oku, jak opowiadałaś o swojej podróży w Południku 18. Fantastycznie! Teraz ja czekam na spełnienie swojego marzenia :-) 3maj kciuki
29.01.14, 18:12
Chcialam tylko powiedziec, ze udalo mi sie spelnic moje marzenie i w lipcu 2013r objechalam kawalek Stanow :) jeszcze kawalek zostal. Takze marzenia sie spelniaja i tego Wam kochani zycze. Pozdrawiam
17.09.12, 11:42
Drogi Sceptyku, masz rację w kwestii rodziny - przy zawodzie pilota bardzo cierpi. Wiem, bo sama ją mam i dlatego zrezygnowałam z pilotażu ;-) Znam tez pilotów, którzy właśnie podczas swojej pracy poznali "tego jedynego/tą jedyną" i założyli rodziny - obecnie wycofali się z tej pracy. Bohaterka wywiadu rodziny nie ma - jeszcze ;-) i dlatego pracę pilota przedstawia jak sam to określiłeś "blask, splendor i fajna zabawa"... a co będzie dalej? Pożyjemy, zobaczymy ;-)
25.04.12, 12:32
Czy prowadząc taki tryb życia jak Pani Karolina można w ogóle założyć swoją rodzinę? Wszystko ładnie, pięknie, ale jak kogoś nie ma ciągle w domu, to chyba życie osobiste na tym mocno cierpi? Chcę zwrócić uwagę, że są plusy i minusy takiej pracy, a z wywiadu wynika, że praca pilotki wycieczek to tylko blask, splendor i fajna zabawa.
04.04.12, 12:16
to i dla zainteresowanych zaproszenie na forum www.pilociwycieczek.pl oraz @fb www.facebook.com/pilociwycieczek
03.04.12, 23:45
no to kiedy ten ciąg dalszy, bo się nie mogę doczekać!!!
03.04.12, 10:23
jak już reklmujemy karolcię to dodam, że jest jednym z bardziej 'w porządku' ludzików jakie poznałam :)
02.04.12, 23:52
Rewelacja - miałem okazję poznać Panią Karolinę ! super Babka:)
02.04.12, 23:21
Karolina to fantastyczna osoba i pilotka, potrafi rewelacyjnie sprawdzać się w różnych dziwnych sytuacjach a do tego zawsze jest pogodna i uśmiechnięta. Jak trzeba tupnie nogą ale zawsze dla dobra grupy. Może kiedyś uda mi się być pod jej opieką, co jak co ale na pewno będę mogła czuć się bezpieczna!
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Powered by Webspiro.