Dziś jest 20.04.2024

Imieniny obchodzą Agnieszka, Czesław, Amalia, Berenika

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Jak zostałam pilotem...

Autor: Joanna Chylińska

Data publikacji: 31.03.2012 00:06

Liczba odwiedzin: 7072

Tagi: praca w podróży, inspiracje, wywiady, podróżnicy, zadanie 8, joanna chylińska, praca w podróży wywiady, inspiracje wywiady

Ja – pilotka wycieczek – nie mogłabym nie porozmawiać z innym pilotem i z nieco innej perspektywy przedstawić podróżowanie. Z Karoliną znamy się od 5 lat i jest to jedna z najlepszych pilotek, jakie spotkałam do tej pory, dlatego wybór osoby do wywiadu był bardzo prosty.

Karolina Imianowska – zawodowo związana z turystyką od ponad 5 lat. Pracowała w jednym z trójmiejskich biur podróży w dziale organizacji imprez turystycznych, później przy organizacji eventów firmowych. Od 2007 roku regularnie jeździ jako pilot wycieczek. Prywatnie fanatyczka nart i wszelkiej aktywności ruchowej.

Widok na ulubione Alpy

Widok na ulubione Alpy. Fot. archiwum prywatne K.I.

Joanna Chylińska: Witaj Karola. Jaką masz ładną opaleniznę. Skąd wróciłaś?

Karolina Imianowska: Cześć Asiu. Opaliłam się na francuskich stokach. Właśnie wróciłam z nart.

J.CH.:Gdzie tym razem szusowałaś?

K.I.: Tym razem w Risoul.

J.CH.: Byłaś tam prywatnie czy zawodowo?

Na stoku
 
Na stoku
fot. Archiwum prywatne K.I.

K.I.: Z jednej strony to była praca, bo pilotowałam grupę studentów, ale tego rodzaju wyjazd można również potraktować w kategoriach prywatnych, bo naprawdę dużo pojeździłam, dużo się pobawiłam.

J.CH.: To świetnie! Ale zacznijmy od samego początku. Kiedy i w jaki sposób po raz pierwszy zaczęłaś podróżować?

K.I.: Jako dziecko i nastolatka trenowałam lekkoatletykę. W tym czasie dużo podróżowałam po Polsce: obozy, zawody, zgromadzenia. Nie była to typowa turystyka, jaką „uprawiam” obecnie, ale bakcyl do wyjazdów pozostał.

J.CH.: W takim razie jak to się stało, że zawodowo związałaś się z tą branżą?

K.I.: Studia, które sobie wybrałam ukierunkowały moje poszukiwania pracy po ich zakończeniu. No i padło na turystykę.

K.I.: Skończyłam gdańską AWFiS. Jestem magistrem turystyki w specjalności kinezygerontoprofilaktyka (śmiech).

J.CH.: A co spowodowało, że zrobiłaś kurs pilota?

K.I.: No cóż, poniekąd to trochę kwestia przypadku. I koleżanki ;-)

J.CH.: Koleżanki? Jak to?

K.I.: Ja nosiłam się z tym zamiarem od pewnego czasu, ale nie mogłam się zdecydować. Bo z jednej strony chciałam spróbować czegoś nowego, a z drugiej bałam się, że nie podołam. Moja koleżanka trochę „wjechała” mi na ambicję, no i przekonała. I tak oto zostałam pilotem wycieczek.

Gdzieś w tłumie z grupą w helskim fokarium
 
Gdzieś w tłumie z grupą w helskim fokarium
fot. Archiwum prywatne K.I.

J.CH.: A pamiętasz swoją pierwszą wycieczkę?

K.I.: Oczywiście! Trudno byłoby zapomnieć (śmiech). Jechałam ze szkołą podstawową na Hel. Wycieczka wydawała się prosta i nieskomplikowana. Jednak, kiedy podjechałam autokarem na miejsce zbiórki, pod szkołę, padło pytanie od nauczycielki, jak zamierzam zmieścić 90 osób do jednego autokaru (45-osobowego – przyp. red.). Zrobiłam wielkie oczy. Po krótkiej rozmowie z Panią okazało się, że umowa, którą posiadam, i która została przesłana do biura, dotyczy jednego autokaru na 45 dzieci. Pani natomiast w swojej umowie przekreśliła liczbę 45 i poprawiła na 90, ale zapomniała o tej „niewielkiej” zmianie poinformować biuro i dlatego został wysłany tylko jeden autokar.

J.CH.: I co stało się z tą „nadliczbową czterdziestką piątką”?

K.I.: Biuro zachowało się super, bo postarało się o dodatkowy autokar. Co prawda trwało to 1,5 godziny, bo w sezonie (sezon wycieczek szkolnych to maj-czerwiec – przyp. red.) znalezienie wolnego autokaru w dniu wyjazdu graniczy z cudem, ale udało się.

J.CH.: A czy drugi pilot też się znalazł?

K.I.: No właśnie, jakby to powiedzieć? Znalazł się, a jakże – w mojej osobie ;-) Robiłam co jakiś czas przystanki i przesiadałam się z autokaru do autokaru, żeby wszystkie dzieci wyniosły coś z tej wycieczki. A mówią, że człowiek nie da rady się rozdwoić. Oj da, da! (śmiech)

J.CH.: To niezły chrzest bojowy! Dobrze, że wszystko zakończyło się sukcesem i zadowoleniem uczestników. Widzę, że nadal bardzo przeżywasz ten pierwszy wyjazd z grupą. A czy masz jeszcze jakieś wspomnienia, które tak głęboko zapadły Ci w pamięć?

Nawet na szczycie jest coś do załatwienia dla grupy, Kasprowy Wierch
 
Nawet na szczycie jest coś do załatwienia dla grupy, Kasprowy Wierch
fot. Archiwum prywatne K.I.

K.I.: W pamięć zapadają najbardziej sytuacje awaryjne, w których musisz się spiąć i praktycznie w jednej sekundzie podjąć decyzję. To bardzo trudne, tym bardziej, że masz pod opieką ok. 40 osób. I może dlatego, że są to sytuacje nietypowe, to bardzo głęboko pozostają w pamięci. Wydaje mi się, że będę je pamiętać do końca życia i jeszcze bardzo długo rozpatrywać, czy na pewno słusznie postąpiłam i wybrałam najlepsze możliwe rozwiązanie.

J.CH.: Przytoczysz jakieś przykłady?

K.I.: Ojej, było ich naprawdę sporo. Na przykład chłopiec złamał rękę w czasie szkoły przetrwania. Na innej wycieczce uczestnik pośliznął się pod prysznicem i wylądował w szpitalu – na dłużej niż trwała wycieczka. Jeszcze innym razem miałam w grupie osobnika, który notorycznie się spóźniał i przez to opóźniał całą grupę. Co jeszcze? O, na jednej z wycieczek z młodzieżą, okazało się przy zakwaterowaniu w hostelu, że nie ma dla mnie osobnego pokoju i musiałam spać z kierowcami. Albo jak przewodnik w Wiedniu stwierdziła, że skończył się jej czas, a połowa programu jeszcze nie zrealizowana… Jest tego tyle, że mogłybyśmy poświęcić temu osobny wywiad (śmiech).

J.CH.: No właśnie widzę. Będziesz miała co opowiadać wnukom.

K.I.: Oj tak – jak tylko będę je miała i zechcą słuchać. Przygód było wiele i pewnie jeszcze dużo się wydarzy. Ale wiesz co, tak szczerze, to najbardziej z dotychczasowych wyjazdów wspominam jednak zawarte znajomości, czasem nawet przyjaźnie. Poznałam wielu fantastycznych ludzi – miejscowych przewodników, właścicieli restauracji, dyrektorów hoteli, a także nietuzinkowych uczestników. Z niektórymi do tej pory utrzymuję kontakt, nie tylko służbowy.

Wyprawa z grupą dzieci – Szczeliniec Wielki
 
Wyprawa z grupą dzieci – Szczeliniec Wielki
fot. Archiwum prywatne K.I.

J.CH.: A jeśli chodzi o ludzi... Jeździsz z wieloma grupami: dziećmi, młodzieżą, studentami, dorosłymi. Powiedz, z kim pracuje się łatwiej?

K.I.: Hmm, to trudne pytanie. Jak jeździłam z dziećmi, to sądziłam, że wycieczki z dorosłymi są łatwiejsze i mniej problematyczne. Teraz już wiem, że z dziećmi pracuje się dużo przyjemniej, bo bardziej się słuchają i są bardziej wdzięczne. Potrafią się cieszyć z najmniejszych rzeczy i okazują swoje zadowolenie spontanicznie. Natomiast dorośli, mimo iż są bardziej samodzielni, a na wycieczkach panuje większa swoboda, to są bardziej roszczeniowi i często trudno im dogodzić.

Tak szczerze, to każda wycieczka jest jedyna w swoim rodzaju: inne miejsce, inny czas, i przede wszystkim inni ludzie, dlatego nie mam mniej lub bardziej ulubionej grupy wiekowej. Zawsze wsiadając do autokaru zakładam, że właśnie ta obecna grupa będzie najlepsza, no a czas weryfikuje to.

J.CH.: Wiesz Karola nurtuje mnie jedno pytanie. Znam Cię prywatnie i na co dzień jesteś osobą raczej spokojną, trochę zamkniętą w sobie. Wyjaśnij mi proszę, jak to się dzieje, że w autokarze dajesz radę z 40/50 osobami?

K.I.: To prawda. Z natury jestem nieco innym człowiekiem, spokojnym i nieco skrytym, trochę niezdecydowanym. Ale mam tę świadomość, że gdybym tak samo zachowywała się w autokarze podczas wycieczki, to nie zapanowałabym nad grupą. Dlatego zmieniam się praktycznie o 180 stopni. Ale jak to się dzieje, to nie potrafię tego wyjaśnić.

J.CH.: A czy nie uważasz, że pilot to trochę aktor?

K.I.: Oczywiście, jak najbardziej. Aktor i nie tylko aktor, bo także opiekun, organizator, dobry mówca, psycholog, czasem powiernik (uśmiech). Pilot musi potrafić przystosować się do każdych warunków i czasem robić dobrą minę do złej gry. I uprzedzę Twoje pytanie, że to nie jest oszukiwanie. To dbanie o zadowolenie uczestników, bo oni jadą na wycieczkę, żeby odpocząć i pilot powinien swoją postawą i zachowaniem stworzyć im ku temu jak najlepsze warunki.

Chwila dla siebie w Brukseli
 
Chwila dla siebie w Brukseli
fot. Archiwum prywatne K.I.

J.CH.: Czyli na wycieczce nie odpoczywasz. A ludzie, jak słyszą, że pracujesz jako pilot, mówią: „WOW! Ale masz fajnie! Nie dość, że zobaczysz dużo fajnych miejsc, to jeszcze dostajesz za to pieniądze.” Często trochę zazdroszczą… Co im wtedy odpowiadasz?

K.I.: Potwierdzam to, oczywiście, bo jako pilot mogę zobaczyć miejsca, o których czytałam, słyszałam, marzyłam i nie muszę wydawać na to swoich oszczędności, a wręcz przeciwnie, jeszcze mi za to płacą! To jest naprawdę fantastyczna sprawa, że robi się to, co się lubi i na dodatek zarabia na tym. No a to, że praca trudna, no cóż... praca z ludźmi była, jest i zawsze będzie trudna, ale ja nie narzekam.

J.CH.: No właśnie, wspomniałaś o swoich wymarzonych miejscach. To powiedz, gdzie lubisz jeździć?

Z grupą, gdzieś w Krakowie
 
Z grupą, gdzieś w Krakowie
fot. Archiwum prywatne K.I.

K.I.: W Polsce mam kilka ulubionych kierunków m.in. Warszawa, Karpacz, Kraków. Europa też jest pociągająca, a szczególnie przypadły mi do gustu Berlin i Praga. A jeśli na narty, to tylko w Alpy.

J.CH.: A gdzie Cię „nie ciągnie”?

K.I.: Zupełnie „nie ciągnie” mnie na Podlasie, jeśli chodzi o Polskę, oraz Skandynawię, jeśli chodzi o Europę.

J.CH.: Twoje osobiste, największe marzenie podróżnicze to…?

K.I.: Objechać Stany Zjednoczone.

J.CH.: Przewidujesz, kiedy może się spełnić?

K.I.: Planuję, w lipcu 2013 roku, z dużym naciskiem na wizytę w Nowym Yorku 4 lipca – w dniu moich urodzin (uśmiech).

J.CH.: Życzę Ci zatem, by to marzenie się spełniło i żebyś przeżyła swoją przygodę życia. Oczywiście w dalszej pracy pilota, życzę Ci samych NAJLEPSZYCH grup. Dziękuję bardzo za wywiad, a następnym razem porozmawiamy o sytuacjach awaryjnych bardziej szczegółowo.

K.I.: Oczywiście. Ja również dziękuję bardzo i do zobaczenia.

Jeśli ktoś, po przeczytaniu powyższego wywiadu, czuje niedosyt informacji związanych z pracą pilota lub też informacji dotyczących głównej bohaterki wywiadu, to uważam, że jego odczucia są jak najbardziej prawidłowe. Praca pilota jest niezwykle pasjonująca i jednocześnie wielowątkowa, dlatego opowiedzieć o niej w jednej rozmowie nie sposób. Czekajcie zatem na ciąg dalszy.

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • Następna »

Komentarze (14)

  • Anka Zet (gość)

    Anka Zet (gość)

    02.04.12, 23:21

    Karolina to fantastyczna osoba i pilotka, potrafi rewelacyjnie sprawdzać się w różnych dziwnych sytuacjach a do tego zawsze jest pogodna i uśmiechnięta. Jak trzeba tupnie nogą ale zawsze dla dobra grupy. Może kiedyś uda mi się być pod jej opieką, co jak co ale na pewno będę mogła czuć się bezpieczna!

    Zgłoś

  • Cj sailor (gość)

    Cj sailor (gość)

    02.04.12, 23:52

    Rewelacja - miałem okazję poznać Panią Karolinę ! super Babka:)

    Zgłoś

  • ania be (gość)

    ania be (gość)

    03.04.12, 10:23

    jak już reklmujemy karolcię to dodam, że jest jednym z bardziej 'w porządku' ludzików jakie poznałam :)

    Zgłoś

  • znajoma pilotka (gość)

    znajoma pilotka (gość)

    03.04.12, 23:45

    no to kiedy ten ciąg dalszy, bo się nie mogę doczekać!!!

    Zgłoś

  • pilociwycieczek.pl (gość)

    pilociwycieczek.pl (gość)

    04.04.12, 12:16

    to i dla zainteresowanych zaproszenie na forum www.pilociwycieczek.pl oraz @fb www.facebook.com/pilociwycieczek

    Zgłoś

  • Asia (gość)

    Asia (gość)

    12.04.12, 00:46

    CZyli będzie ciąg dalszy? Czekam z niecierpliwością:)

    Zgłoś

  • Sceptyk (gość)

    Sceptyk (gość)

    25.04.12, 12:32

    Czy prowadząc taki tryb życia jak Pani Karolina można w ogóle założyć swoją rodzinę? Wszystko ładnie, pięknie, ale jak kogoś nie ma ciągle w domu, to chyba życie osobiste na tym mocno cierpi? Chcę zwrócić uwagę, że są plusy i minusy takiej pracy, a z wywiadu wynika, że praca pilotki wycieczek to tylko blask, splendor i fajna zabawa.

    Zgłoś

  • Joanna Chylińska (gość)

    Joanna Chylińska (gość)

    17.09.12, 11:42

    Drogi Sceptyku, masz rację w kwestii rodziny - przy zawodzie pilota bardzo cierpi. Wiem, bo sama ją mam i dlatego zrezygnowałam z pilotażu ;-) Znam tez pilotów, którzy właśnie podczas swojej pracy poznali "tego jedynego/tą jedyną" i założyli rodziny - obecnie wycofali się z tej pracy. Bohaterka wywiadu rodziny nie ma - jeszcze ;-) i dlatego pracę pilota przedstawia jak sam to określiłeś "blask, splendor i fajna zabawa"... a co będzie dalej? Pożyjemy, zobaczymy ;-)

    Zgłoś

  • Karolina (gość)

    Karolina (gość)

    29.01.14, 18:12

    Chcialam tylko powiedziec, ze udalo mi sie spelnic moje marzenie i w lipcu 2013r objechalam kawalek Stanow :) jeszcze kawalek zostal. Takze marzenia sie spelniaja i tego Wam kochani zycze. Pozdrawiam

    Zgłoś

  • Joanna Chylińska (gość)

    Joanna Chylińska (gość)

    22.08.14, 23:27

    Karolka widziałam ten blask w Twoim oku, jak opowiadałaś o swojej podróży w Południku 18. Fantastycznie! Teraz ja czekam na spełnienie swojego marzenia :-) 3maj kciuki

    Zgłoś

  • 18.10.14, 19:35

    Komentarz usunięty

  • 19.11.14, 20:19

    Komentarz usunięty

  • 25.11.14, 19:14

    Komentarz usunięty

  • 01.12.14, 18:50

    Komentarz usunięty


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyszukiwarka lotów

Osoby podróżujące

Osoby podróżujące