Dziś jest 06.10.2024
Imieniny obchodzą Artur, Brunon, Fryderyka, Alberta
Autor: Artur Gadecki
Data publikacji: 28.03.2012 10:53
Liczba odwiedzin: 21469
Tagi: podróżnicy, zadanie 8 sylwetka, artykuły, góry, góry artykuły
Podróżować można w różny sposób, jak również być podróżnikiem na wiele sposobów. Bohaterka, którą chciałbym przedstawić podąża w swoich wyprawach na szczyty, i nie są to tylko szczyty marzeń, ale także miejsca położone na Dachu Świata.
"Himalaizm to na pewno droga życiowa. A jeśli sport, to taki, w którym nie ma klaszczących kibiców emocjonujących się każdym dniem naszych wypraw. To nie zmaganie się z rywalem, ale z naturą, i to w samotności. Wygrywa ten, kto zrozumie, że nie jest wszechmocny" Kinga Baranowska.
Kinga Baranowska – polska himalaistka, zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników. Urodziła się 17 listopada 1975 w Wejherowie, a pochodzi z Łebna, dużej wsi na Kaszubach. W rodzinnej wsi ukończyła szkołę podstawową, następnie szkołę średnią w Wejherowie i studia geograficzne na Uniwersytecie Gdańskim. Z zawodu jest geografem i ekonomistką.
Postanowiłem przybliżyć jej postać, gdyż zawsze marzyłem, by choć raz w życiu wziąć udział w wyprawie na jeden z ośmiotysięczników. Głosy moich znajomych i rodziny starały się uświadomić mi jakie to niebezpieczne. A co na to nasza bohaterka? – ośmiotysięcznikach czuję się bezpieczniej niż na krajowej siódemce. W górach wysokich nie ma samobójców – mówi Kinga Baranowska.
Wspinanie poza granicami Polski zaczęła od Alp m.in. Matterhornu. Następnie w 2002 roku wspinała się na Mount Kenia (Batian 5199 m n.p.m.), a także stanęła na wierzchołku Chan Tengri (6995 m n.p.m.) w górach Tien Shan. Pierwsza wyprawa w Himalaje w 2003 roku zakończyła się sukcesem dzięki zdobyciu Cho Oyu (8201 m n.p.m.) – została tym samym 9 Polką w historii, której udało się wejść na wierzchołek ośmiotysięczny.
Uprawia himalaizm, który w kobiecym wykonaniu nie jest sprawą łatwą. Wiąże się z długimi wyjazdami i cierpliwością. Często to przyroda dyktuje warunki i nie pozwala pomimo znakomitego przygotowania na zdobycie szczytu.
Baranowska pomimo urodzenia nad morzem, jak sama mówi, wręcz boi się wody. Pierwszy raz przełamała się biorąc udział w raftingu w Nepalu.
Jej pasją od zawsze są więc góry. Zaczynała jako turystka, potem zrobiła kurs przewodnika studenckiego po Tatrach, później zapisała się do Klubu Wysokogórskiego i na kolejne kursy wspinaczkowe. Uważa, że wszystko należy robić po kolei i że to pomaga zdobyć szacunek wśród męskiej części środowiska himalaistów. Ludzie ci cenią fachowość i dobre przygotowanie, a nie jednorazowe wyczyny choćby nie wiadomo jak spektakularne. Zapytana o swój autorytet w wśród himalaistów wymienia Wojtka Kurtykę, Piotra Pustelnika i Wandę Rutkiewicz.
Baranowska od kilku lat realizuje swoje plany związane ze zdobyciem Korony Himalajów. Do tej pory Korony nie zdobyła żadna Polka. Niestety 20 maja 2011 podczas ostatniej z jej wypraw na ośmiotysięcznik Makalu była zmuszona przerwać akcję zdobycia szczytu. Jej partner wspinaczkowy Fabrizio Zangrilli dostał poważnej infekcji ucha. Jego stan nie pozwolił na kontynuowanie akcji górskiej. Kinga zdecydowała się wrócić z nim do bazy. Jest to kolejny dowód na to, że w Himalajach wszystko się dzieje zero-jedynkowo. W tym przypadku nie było miejsca na brawurę. Zdrowie i bezpieczeństwo stanęły na pierwszym planie.
Często himalaiści uważani są za egoistów. Zdaniem naszej bohaterki to, że nie ma męża czy dzieci pozwala jej skoncentrować się na tym, co robi. Ale uważa też, że jeśli dwoje ludzi się dogaduje, to można połączyć pasję z życiem rodzinnym. Zapytana o to, czy dopiero po zdobyciu Korony Himalajów uzna, że osiągnęła cel, odpowiada, iż uznaje metodę małych kroczków i skupia się tylko na najbliższej wyprawie.
Zgodnie z danymi z Kalendarza Wypraw i Wyjazdów Sportowych Komisji Wspinaczki Wysokogórskiej PZA 2012 Baranowska w nadchodzącym roku rozważa plany kilku wypraw. W okresie marzec-maj zdobycie Makalu (8481 m n.p.m.) drogą klasyczną, czerwiec-lipiec wyprawę na Gasherbrum I i Gasherbrum II w rejonie Karakorum, wrzesień-październik zdobycie Shisha Pangma (8027 m n.p.m.) ścianą południową.
Środowisko himalaistów to w pewnym sensie elitarna grupa. Wśród nich jest Polka, kobieta z pasją. Tam gdzie wielu mężczyznom zabrakłoby odwagi, ona pokonuje ludzkie słabości. Podczas jednej z wypraw odkuwała namiot z lodu, co niemal przypłaciła poważnymi odmrożeniami. Odwaga, ale nie brawura. Osobiście imponuje mi taka wiara w swoje możliwości. Bo żaden, nawet najlepszy team nie wejdzie za nikogo na szczyt.
04.10.21, 17:10
Kobiety postrzegane ciagle są jako matki do wychowywania przyszłych pokoleń, są takie które chcą wychowywać, są takie które jakoś tam wychowują bo się boją robić czegoś innego i są takie które wytyczają swoje ścieżki i po nich dumnie kroczą. Żyjmy w zgodzie ze sobą nie ze strachu czy reszcie społeczeństwa to się spodoba. Brawo pani Kingo za osiągnięcia i odwagę...
18.11.15, 11:38
W ramach uzupełnienia polecam mój artykuł o Kindze ;) http://drytooling.com.pl/baza/ludzie/719-kinga-baranowska
21.02.14, 19:14
Brawo p.Kingo,podziwiam i tak trzymac,jestem pod wrazeniem pani osiagniec ,w mlodosci uprawialam lekkoatletyke i cenie kobiety wysportowane,zycze powodzenia i dalszych sukcesow.
31.03.13, 18:45
Pani Kingo wielki szacunek za wolność jaką Pani w sobie ma. Trzymam kciuki za kolejne wyprawy i za dobre duchu, oby Pani nigdy nie opuściły.
04.04.12, 14:43
Ja z kolei obserwuję te wyczyny z całkowitym zrozumieniem. To nie jest tak, że najwyższym i jedynym słusznym powołaniem kobiety jest rodzina i odchowywanie przyszłych pokoleń. Bez przesady i patetyzmu! Każda z nas ma prawo do wyboru własnej ścieżki życiowej i nie powinno się tego oceniać wg schematu: dzieci i rodzina - tak, brak dzieci i rodziny, ale pasja, praca etc - nie. Naprawdę nie każda z nas ma chce odchowywać przyszłe pokolenia!
04.04.12, 08:44
Każdy z nas jest inny. Rzucę tu może kontrowersyjną tezę, ale pomimo wysiłku jaki niewątpliwie trzeba włożyć w wychowanie dzieci, nie dla każdego to szczyt marzeń. Dla niektórych ważniejsze jest co zrobią tu i teraz niż to co po sobie zostawią. Bo jakie ma znaczenie co po nas jak nas nie będzie. Dla każdego kto osiagnał coś takiego jak zdobycie szczytu czy przebiegnięcie maratonu to co się wtedy odczuwa jest bezcenne.
03.04.12, 14:10
Wciąż bez zrozumienia obserwuję wyprawy tej Pani. Zapewne godnym podziwu jest zmaganie się z własnymi słabościami, niemocą fizyczna i przeciwnościami przyrody, ale......... Ale dużo więcej podziwu i szacunku wzbudzają we mnie kobiety, które co dnia dają z siebie wszystko żeby wychować kolejne pokolenie. To jest dopiero wyczyn, pozostawić po sobie cudownych i mądrych ludzi :)
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Powered by Webspiro.