Dziś jest 08.02.2025
Imieniny obchodzą Piotr, Żaklina, Gniewomir, Gabriela
Autor: Tomasz Krukowicz
Data publikacji: 16.04.2013 10:19
Liczba odwiedzin: 390
Tagi: konkurs wimdu miejsca
To wcale nie jest tak, że pieczołowicie planowałem ten wyjazd, na kilka miesięcy przed wertowałem przewodnik, układając jednocześnie plan podróży po Maroku. Powód, dla którego zdecydowałem się wyjechać do owego państwa Maghrebu był prozaiczny – skusiła mnie śmiesznie niska cena biletów lotniczych, ot, szybka decyzja – rezerwuje, kupuje, lecę. Dwa tygodnie później i 4000 kilometrów dalej spacerowałem po marrakeszańskim palcu Dżema el-Fna, zastanawiając się, jak przesunąć datę wylotu. Bo za nic nie chciałem opuszczać Marrakeszu.
– Co ma w sobie Marrakesz, czego nie mają inne miasta? – zadawałem sobie to pytanie, spacerując po wąskich uliczkach odchodzących od placu Dżema el-Fna, mimowolnie zerkając na ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego. Może zafascynował mnie kolory – straganów, o które potykałem się na każdym kroku czy pamiątek oferowanych przez mocno zdeterminowanych sprzedawców. Może były to zapachy dochodzące z ulicznych jadłodajni, te kuskusy, tadżiny, erfissy… Niewykluczone, że wciągnął mnie klimat Dżemaa el-Fna, tłumy przewijające się przez plac o każdej porze dnia i nocy, drobni sprzedawcy turystycznego badziewia, domorośli artyści próbujący zarobić te parę dirhamów na oszołomionych turystach. Gdyby ktoś zapytał mnie, jakie zabytki w Marrakeszu udało mi się zwiedzić, to odpowiedziałbym jakimś oszczędnym równoważnikiem zdania – bo nie było ich wiele na trasie mojej marszruty. Co innego atmosfera miasta, jego nieuchwytny, ale przecież obecny i wyczuwalny genius loci. Ooo… o tym mógłbym opowiadać długo.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Powered by Webspiro.