Dziś jest 28.03.2024

Imieniny obchodzą Aniela, Renata, Kastor, Antoni

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Nad Morze Czarne tam i z powrotem - część II

Autor: Kacper Dziekan

Data publikacji: 28.02.2014 15:34

Liczba odwiedzin: 28786

Tagi: europa, rumunia, termy budapesztańskie, góry fogaraskie, parlament rumunii, milesti mici, restauracje we lwowie, podróż na medal ii

Wybraliśmy drogę od wschodu do zachodu. Najpierw Ukraina, potem Naddniestrze, Mołdawia i Rumunia. Powrót samolotem z Budapesztu, dzięki dobrodziejstwu cenowemu Wizzaira. Początek standardowy – nocny pociąg do Przemyśla

A może na majówkę pojechać do Rumunii? - zrodził się pomysł w głowie mojej, lub kogoś ze znajomych. Już nawet dokładnie nie pamiętam. Szybko został w każdym razie podchwycony przez pozostałe osoby i zaczął być wcielany w życie. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, skład ekipy wyjazdowej zmienił się kilkukrotnie, aby ostatecznie wykrystalizować się w liczbie 7. Podobnie zmieniał się także zakres terytorialny planowanej majówki. Znowu ktoś rzucił – skoro już jedziemy do Rumunii, pojedźmy też do Mołdawii. Potem poszła już fala, skoro Mołdawia, to i Naddniestrze, a skoro Naddniestrze, to i Odessa. I tak majówka zmieniła swój charakter i Rumunia została ograniczona do wybranych miejsc.

Pociąg kolei ukraińskiej wjeżdża o poranku do Odessy.
 
Pociąg kolei ukraińskiej wjeżdża o poranku do Odessy.
fot. Kacper Dziekan

Na Wschód

Wybraliśmy drogę od wschodu do zachodu. Najpierw Ukraina, potem Naddniestrze, Mołdawia i Rumunia. Powrót samolotem z Budapesztu, dzięki dobrodziejstwu cenowemu Wizzaira. Początek standardowy – nocny pociąg do Przemyśla. W naszym przypadku punktem startowym był Poznań. Kolejny nocleg zaplanowany mieliśmy w pociągu nocnym ze Lwowa do Odessy. Do Przemyśla docieramy w okolicy południa. Mamy zatem prawie cały dzień na to najstarsze miasto Podkarpacia oraz przepiękny Lwów. Lwów już trochę poznaliśmy przy okazji innych wyjazdów, a na Przemyśl jakoś nigdy nie starczało czasu. Decydujemy się zatem na spokojne zwiedzanie miasteczka i obiad w sprawdzonej pizzerii na starym rynku. Następnie ruszamy miejskim busem pod granicę, przekraczamy ją na piechotę i wsiadamy do marszrutki jadącej do Lwowa. To zdecydowanie najtańszy sposób na dotarcie na Ukrainę, uprawiany przez większość „plecakowców”. Niski koszt należy jednak okupić sporą dawką niewygody. Rekompensuje nam ją jednak spokojny nocny przejazd ukraińską koleją, w słynnym wschodnim wagonie plackartnym.

Starówka w Bukareszcie
 
Starówka w Bukareszcie
fot. Kacper Dziekan

Morze Czarne

Rankiem wita nas już Odessa. W tym mieście zaplanowaliśmy nasz pierwszy nocleg stacjonarny. Nasza, bądź co bądź, spora grupa dzieli się na przy pomniejsze i każdy rusza do swoich gospodarzy znalezionych poprzez couchsurfing. Wędrujemy po mieście z naszymi gospodarzami, w Odessie czuć już południowy klimat. Mimo kwietnia jest bardzo ciepło, więc fundujemy sobie kąpiel w Morzu Czarnym. Tak zrelaksowani jedziemy następnego dnia do Tyraspolu – stolicy separatystycznej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej. Po drobnych przygodach z nanddniestrzańskimi celnikami otwiera się przed nami stolica tego nieuznawanego przez nikogo państwa. Przez cały dzień oglądamy jej osobliwości i jedziemy marszrutką dalej do Kiszyniowa. Tu zdecydowaliśmy się spędzić dwie noce. W wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności cała nasza 7-osobowa gromadka ląduje u tych samych couchsurferowych gospodarzy. Organizują oni dla nas imprezę i pokazują swą stolicę od jak najlepszej strony. Następnym celem podróży miała być nadczarnomorska Konstanca. Niestety, mimo wcześniejszych zapewnień pracowników Dworca Autobusowego w Kiszyniowie żaden autobus do Konstancy nie odjeżdża. Skonsternowani postanawiamy ostatecznie przejechać od razu do Bukaresztu (który miał być następny) i tam działać dalej. Na miejscu okazuje się, że dojazd do Konstancy średnio się nam kalkuluje, postanawiamy więc jechać do Tirgoviste – prawdziwej stolicy historycznego Draculi, czyli Włada Palownika. Trafiamy tam na festyn pierwszomajowy, co dodatkowo uatrakcyjnia pobyt. Na wieczór wracamy do Bukaresztu, gdzie ponownie rozchodzimy się do swoich gospodarzy. Kolejny dzień to poznawanie rumuńskiej stolicy. Druga noc w Bukareszcie i poranny przejazd do najbardziej wyczekiwanego przeze mnie miasta podróży – transylwańskiego Braszowa. Tam spędzamy kolejne dwa dni i powoli wyjazd ma się ku końcowi. Jedziemy nocą do Budapesztu, w którym spędzamy ostatnie godziny przed wylotem do Polski.

Przyroda rumuńska u podnóża Gór Fogaraskich
 
Przyroda rumuńska u podnóża Gór Fogaraskich
fot. Kacper Dziekan

TOP 5

1. Knajping we Lwowie

Lwów zdecydowanie zalicza się do miast z tętniącym życiem ulicznym. Jak na takowe przystało może się pochwalić ciekawą ofertą knajpianą. W dużej mierze jej charakter jest pozostałością wielokulturowego tygla, którym miasto to było przez wieki. I tak znajdziemy tu restaurację żydowską, której menu pozbawione jest cen. Kwotę, którą należy uiścić musimy wytargować z kelnerem. Istnieje cały szereg interesujących lokali należących do pewnego przedsiębiorczego Ukraińska. Należy do nich „Gazowa Lampa”, restauracja-muzeum Ignacego Łukasiewicza, w której raczyć się możną takimi trunkami, jak benzynówka, czy naftówka. Mamy następnie „cafe Mazoch”, którego wystrój w pełni stylizowany jest na upodobania pisarza, którego nazwisku masochizm zawdzięcza swą nazwę. Mamy wreszcie słynną „Kryjówkę”, knajpę bojowników UPA. Wejście wyłącznie po przedstawieniu hasła pozwala zagłębić się w świat „z epoki”. Wymienione pozycje należą do najpopularniejszych, wręcz turystycznych lokali. Lwów oferuje jednak znacznie więcej, jeśli więc ktoś dysponuje czasem, zdecydowanie należy zapuścić się w uliczki tego fascynującego miasta.

2. Podkiszyniowskie piwniczki Milesti Mici

Będąc w stolicy Mołdawii można wybrać się na rajd po największej winnej piwnicy świata. Tak, rajd. Piwnica ta jest tak duża, że podróż odbywa się samochodem. Liczy sobie ona, bagatela, ponad 200 km. Milesti Mici postały w latach 60-tych i 70-tych. Wydrążone je we wnętrzu góry, w skale wapiennej. Powstały w założeniu jako centralna radziecka przechowalnia wina. Stąd, ogromne rozmiary piwnicy. W Milesti Mici leżakowało wino z obszaru całego Kraju Rad. Obecnie znajduje się tam już jedynie wino mołdawskie. Dla zwiedzających udostępnione są ogromne zbiorniki wina (ok. 2 tys. l. ). W trakcie podróży zwiedza się także ogromną ilość win butelkowanych. Głównym minusem całej tej imprezy jest jej cena. Płatny jest wstęp (ok. 50 zł). Dodatkowo trzeba mieć swój samochód. Jeśli chcemy jeszcze nabyć trochę wina i zjeść obiad, może zrobić się bardzo drogo. Tym bardziej na tle ogólnych cen w Mołdawii.

3. Budynek parlamentu w Bukareszcie

Zdecydowanie największą atrakcją rumuńskiej stolicy jest parlament. To największy budynek parlamentu w Europie i drugi największy budynek administracji publicznej na świecie. Aby go zbudować rumuński przywódca komunistyczny Nicolae Caucescu kazał zburzyć całą historyczną starówkę Bukaresztu. Pałac Ludowy, taką bowiem nazwę miał otrzymać budynek, miał być wisienką na torcie całej dzielnicy rządowej, która miała powstać w centrum stolicy. Całej dzielnicy zbudować nie zdołano, ale pałac owszem. Garść statystyk: powierzchnia zabudowy budynku wynosi 65 tys. km², zawiera 1100 pomieszczeń, 12 kondygnacji naziemnych i 8 podziemnych. Zwiedzanie pałacu należy rezerwować z wyprzedzeniem, bowiem obłożenie jest ogromne. Zwiedzamy w grupach, przewodnicy oprowadzają nas kilka godzin, aby na koniec oznajmić, że zwiedziliśmy ok. 5% powierzchni budynku.

4. Trekking w Transylwanii

Wielką atrakcją Siedmiogrodu, zwanego też Transylwanią są osobliwości natury. Będąc w Braszowie mamy wspaniałą okazję zaznajomić się z nimi. Tuż za historycznymi murami miasta wiedzie szlak na okoliczne wzgórze. Ok. 2-godzinny, spokojny spacer zaprowadzi nas pod mały taras widokowy, z którego roztacza się niesamowity widok na miasto. Na dole znajduje się także kolejka, którą w ciągu kilku minut na taras mogą wjechać osoby, które nie są w stanie, albo nie chcą wchodzić na piechotę. Tuż za Braszowem rozpoczyna się także pasmo pięknych gór fogaraskich. Dysponując większą ilością czasu można wybrać się na spacer u podnóża gór, wśród przyrody znacznie bardziej dzikiej niż w Tatrach. W Rumunii legalne jest rozbijanie namiotu „na dziko”, także jeśli dysponujemy namiotem, można zanocować gdzieś wzdłuż górskiej rzeczki.



5. Termy w Budapeszcie

Budapeszt słynie z ogromnej ilości atrakcji. Jedną z nich są z pewnością baseny termalne z gorącymi źródłami. Takich punktów jest w mieście kilka. Szczególnie godne polecenia są dwa miejsca. Termy nowoczesne na Wyspie św. Małgorzaty oraz, z przeciwległego bieguna, najstarsze termy, z XIX w., położone w samych centrum. Są to kompleksy pełne otwartych i zamkniętych basenów, o temperaturze od 40ºC do kilkustopniowej lodowatej wody. Posiadają także sauny, oraz większe baseny służące raczej zabawie. Popołudnie w takim kompleksie to doskonały pomysł na relaks po wielodniowej podróży.

Komentarze (0)

Brak komentarzy, bądź pierwszy!

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyszukiwarka lotów

Osoby podróżujące

Osoby podróżujące