Dziś jest 28.03.2024

Imieniny obchodzą Aniela, Renata, Kastor, Antoni

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

„Nowy dzień, nowe siły, nowe miejsca do odkrycia”

Autor: Agata Kirago

Data publikacji: 16.07.2012 13:14

Liczba odwiedzin: 3663

Tagi: australia, canning stock route, staż zadanie 6, wywiady, agata kirago, strefa podróżnika

Zdobywca Kolosa 2005 w kategorii Wyczyn Roku. Uhonorowany nagrodą Travelera. Jako pierwszy na świecie przejechał samotnie rowerem Canning Stock Route w Australii Zachodniej, mając zaledwie 23 lata. 2100 km jednej z najtrudniejszych tras świata pokonał w 33 dni. Skąd wziął się pomysł na tak ekstremalną wyprawę i czy chciałby ją powtórzyć? Jakie ma plany na przyszłość i skąd czerpie inspiracje? Panie i Panowie – Jakub Postrzygacz.

Jakub Postrzygacz na trasie – tutaj z niemiecki turystami spotkanymi niedaleko Lake Disappointment
 
Jakub Postrzygacz na trasie – tutaj z niemiecki turystami spotkanymi niedaleko Lake Disappointment
fot. Jakub Postrzygacz

Jak zaczęła się Pana przygoda z podróżowaniem? W jakim wieku zdecydował się Pan na swoją pierwszą, poważniejszą wyprawę?

Jak to zwykle bywa, za podróżniczego bakcyla odpowiedzialni są rodzice, którzy w niełatwych czasach potrafili z banalnej wycieczki uczynić prawdziwą przygodę. Pierwsza poważniejsza wyprawa? Dla dziesięciolatka wyjazd w Tatry i zdobycie Kościelca były niczym ekspedycja w Himalaje! Z upływem czasu definicja “poważnej” wyprawy ulegała stopniowej zmianie, ale dziecięca radość z odkrywania nowych horyzontów pozostała ta sama.

Skąd taka wielka pasja do podróżowania rowerem?

W liceum razem z grupą zapaleńców organizowaliśmy rowerowe eskapady, najpierw po Polsce, a potem w coraz odleglejsze zakątki Europy. Chociaż i sprzęt, i umiejętności pozostawiały wiele do życzenia, jakimś cudem wszyscy szczęśliwe wracali do domu bogatsi o masą dobrych wspomnień.

Jakie są według Pana plusy i minusy zwiedzania świata w pojedynkę?

Kiedy podróżujesz z przyjacielem, wszystkie dobre chwile mnożą się razy dwa, a kłopoty dzielą na pół. Wspólnie łatwiej znaleźć wyjście choćby z najbardziej beznadziejnej sytuacji. Podróżowanie solo daje większą swobodę, zwłaszcza w chwilach, gdy ciężar odpowiedzialności za współtowarzyszy powstrzymuje
przed podjęciem trudnych lub ryzykownych kroków koniecznych do osiągnięcia celu. Warto tylko pamiętać, że usunięcie tego naturalnego bezpiecznika to często recepta na poważne tarapaty, z których trzeba się będzie potem wygrzebać o własnych siłach...

Jakimi osobami/podróżnikami się Pan inspiruje?

Ogromny wpływ miało na mnie spotkanie z Edmundem Hillarym. Siedzieliśmy w jego niepozornym domu przy herbacie i domowej roboty ciastkach, słuchając opowieści o niezwykłych wyprawach, jak gdybyśmy znali się od lat. Sir Ed słynął z niezwykłej skromności. Zawsze podkreślał, że wszystko co osiągnął zawdzięcza ludziom, z którymi miał szczęście pracować. Ci zaś pamiętają go jako charyzmatycznego lidera, doskonałego organizatora i osobę zdolną do tytanicznego wysiłku by zrealizować wyznaczone zadanie. To właśnie Hillary zaszczepił we mnie chęć zrobienia czegoś, czego nie dokonał nikt wcześniej. – Szukaj swojej przygody! – powiedział. – A gdy już znajdziesz, zmierz się z nią wszystkim co masz, z całą swoją mocą, doświadczeniem i pasją! – W czasach, gdy ludzie prześcigają się w sposobach na zdobycie kilku minut medialnego rozgłosu, historie Hillarego, Shackeltona i innych zasłużonych odkrywców pomagają nabrać zdrowego dystansu do własnych osiągnięć.

Ulubione miejsce na ziemi?

Zabrzmi trywialnie, ale... dom. Kiedy pod długim dniu siadamy do wspólnej kolacji, dzieciaki opowiadają o swoich małych wielkich przygodach, a potem zagrzebani w pierzyny czytamy ulubioną książkę, to nie ma miejsca na ziemi, w którym wolałbym być.

Jakie plany na przyszłość?

Rodzina zawsze oznacza odrobinę stabilizacji, co nie oznacza, że paszport kurzy się w szufladzie! W czasie gdy prowadzimy tę rozmowę jestem w trakcie odwiedzania kolejnych wysp w archipelagu Wysp Cooka, doradzając władzom przy budowie nowych szlaków turystycznych. Codzienne obowiązki sprawiają, że przygotowania do większych wypraw zajmują znacznie więcej czasu. Co się odwlecze, to nie uciecze!

Skąd się wziął pomysł o Canning Stock Route?

W 2003 roku uczestniczyłem w slajdowisku Marka Tomalika, który pod patronatem National Geographic odbył samochodową wyprawę szlakiem CSR. Po prezentacji zapytałem, czy dałoby się pokonać tę trasę rowerem. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Marek powiedział krótko: Zapomnij!

Czy wyprawa po Australii kosztowała Pana więcej wysiłku fizycznego czy psychicznego?

Ciało dawało z siebie wszystko, ale miało prawo do buntu, kiedy oczekiwałem od niego zbyt wiele. Duch nie mógł pozwolić sobie nawet na chwilę zwątpienia. Gdy słońce chowało się za horyzontem, przychodził czas naprawy sprzętu, lizanie ran, lekturę kilku stron miniaturowego Pisma Świętego i jakiś pozytywny wpis do dziennika pokładowego. Potem przychodził nowy dzień, nowe siły, nowe miejsca do odkrycia I zanim się zorientowałem, dotarłem do Wiluny. Tam ktoś jakby nacisnął wyłącznik. Nogi, które dzień wcześniej bez protestu pokonywały dziesiątki kilometrów zwyczajnie odmówiły posłuszeństwa. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak skutecznie duch potrafił okłamywać ciało!

Najlepszy i najgorszy moment podróży?

Piątego dnia wyprawy postanowiłem odnaleźć ruiny studni oddalone kilka kilometrów od mojej trasy. Żeby ułatwić jazdę w trudnym terenie ukryłem większość ekwipunku między skałami, wrzucając najpotrzebniejsze rzeczy do jednej sakwy. Po kilkudziesięciu minutach przedzierania się przez wysokie trawy zorientowałem się, że z niedokładnie zamkniętej sakwy wypadł aparat fotograficzny! W perspektywie miałem wyprawę życia bez jednego zdjęcia na jej udokumentowanie. Wkrótce zapadła noc. Rankiem ruszyłem na poszukiwania, wypatrując wśród zarośli śladów własnych opon. Kiedy dostrzegłem wreszcie srebrzystą obudowę aparatu, cieszyłem się jak dzieciak!

Pozytywnych chwil było tyle, że ciężko się na którąś zdecydować. Na pewno nie zapomnę sadzawki Wardabunni. Kiedy siedem studni pod rząd okazało się być suchych, zmuszony byłem polegać na skażonej wodzie z niepewnego źródła. Nawet podwójnie przefiltrowany płyn pachniał I smakował jak ściek. Chociaż w teorii był już bezpieczny do picia, czułem że organizm opada z sił. Po sześciu dniach jazdy dotarłem na szczyt kamiennego płaskowyżu. Klucząc dnem wyschniętego potoku odnalazłem mały zbiornik wodny ukryty przed słońcem wśród wysokich skalnych ścian. Liście samotnego eukaliptusa szumiały na wietrze, w gałęziach ćwierkały ptaki. Mogłem wreszcie zmyć z twarzy czerwony pył i napełnić prawie puste zbiorniki. Byłem w raju!

W wywiadach podkreślał Pan, że raczej nie ma takiego miejsca do którego nie chciałby Pan wrócić. Czy gdyby zaistniała taka szansa, zdecydował by się Pan na kolejny przejazd Canning Stock Route, powtórzył wyprawę?

Nie sposób dwa razy wejść do tej samej rzeki. Każdego dnia życie przynosi tyle nowych wyzwań, że na powtórkę z przeszłości szkoda czasu.


Wywiad przeprowadziła Agata Kirago

Komentarze (7)

  • anonim (gość)

    anonim (gość)

    24.07.12, 11:13

    WOW! PROFESLONAJNY WYWIAD!

    Zgłoś

  • michał (gość)

    michał (gość)

    24.07.12, 11:17

    Muszę przyznać, że Pan Postrzygacz to naprawdę ciekawa osoba. Jego wypowiedzi są świetne i inspirujące. Gratuluję wywiadu autorce i sukcesu Jakubowi!

    Zgłoś

  • ali (gość)

    ali (gość)

    24.07.12, 12:19

    co za osoba:))) super

    Zgłoś

  • fan (gość)

    fan (gość)

    24.07.12, 20:37

    gratulacje dla pana jakuba! dotychczas nie slyszalem o tym podrozniku, ale dzis przesledzilem jego strone i przyznaje ze jest niezwykla osoba z niezwyklymi osiagnieciami a autorka wywiadu jak zwykle sie spisala:-)

    Zgłoś

  • janek (gość)

    janek (gość)

    24.07.12, 22:27

    pieknie Pan sie wypowiada, Panie Postrzygacz super wywiad

    Zgłoś

  • tupon (gość)

    tupon (gość)

    26.07.12, 23:51

    wywiad super, bo i autorka ogarnieta i podroznik genialny! :-)

    Zgłoś

  • wars (gość)

    wars (gość)

    26.07.12, 23:52

    niesamowity wyczyn i jakze ciekawe wypowiedzi

    Zgłoś


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyszukiwarka lotów

Osoby podróżujące

Osoby podróżujące