Europa w czerwonym świetle

Prostytucja jest w Holandii legalna, ale tylko dla mieszkańców Unii Europejskiej i nie na ulicach. Podobnie jak w Danii, prostytutki mogą tu opłacać składkę emerytalną i ubezpieczenie zdrowotne. Podlegają także podatkowi dochodowemu, nie licząc w tym 19% VAT-u, jaki pobierają od każdej usługi. Niewiele z nich jednak ma możliwość wystawienia rachunku. Dane wskazują na to, że od 2002 roku jedynie 4% holenderskich prostytutek zarejestrowało się w administracji podatkowej. Nawet powołanie związku zawodowego nie pomogło w sprawowaniu kontroli nad prostytucją. Na szacowanych w Holandii 25 000 kobiet uprawiających prostytucję, w 2003 roku jedynie około setki płaciło regularnie składki związkowe. Kobiety w De Wallen pracują najczęściej na własną rękę. Kabiny wynajmują średnio na 8 godzin od prywatnych właścicieli za 100-150 euro. Natomiast 20 minut ich usług kosztuje około 50 euro.

W dzielnicy czerwonych latarni znajdują się także liczne sex shopy, sex teatry, muzeum seksu i marihuany, i oczywiście legendarne coffee shopy sprzedające marihuanę w różnych postaciach (z ciastem włącznie). Każdego roku w De Wallen odbywają się tzw. Dni Otwarte, w trakcie których można uchylić rąbka tajemnicy: wejść do kabinek, „od kuchni” pozwiedzać miejsca pracy prostytutek, obejrzeć peep-show czy 10-minutowy instruktaż na temat zabezpieczeń. W 2007 roku swoją premierę mieli panowie. Zamienili się miejscami w oknach i oferowali swoje usługi podobno już za 30 euro!

Bądź wolny w Reeperbahn

Bez wizyty w Reeperbahn nie można powiedzieć, że zwiedziło się Hamburg. Ta słynna mila życia nocnego w Hamburgu jest także jedną z największych w Europie dzielnic czerwonych latarni. Atrakcji podobnie jak w Amsterdamie jest wiele jak: sex shopy, sex teatry, muzea seksu i pokazy striptizu.

We wczesnych latach 60. Zespół The Beatles rozpoczął swoją wielką karierę muzyczną w kilku klubach muzycznych na ulicy Große Freiheit (dosłownie wielka wolność). Niektóre z nich wciąż istnieją, więc dla fanów słynnej czwórki świetną atrakcją będzie wycieczka do Indra Club, Kaiserkeller czy nowo wybudowanego Beatles Square, na rogu Reeperbahn i Große Freiheit.

Prostytucja na ulicach Hamburga jest legalna, a najsłynniejszą z nich jest Davidstraße. Dosłownie co krok można skorzystać z usług pań, czekających na swoich klientów. Ciekawym jest także fakt, że znajduje się tam posterunek policji, chyba najsłynniejszy w Niemczech, dzięki któremu dzielnica uchodzi za jedną z najbezpieczniejszych w Hamburgu.

Z kolei najbardziej ekskluzywną ulicą Reeperbahn jest Herbertstraße z prostytutkami siedzącymi w przeszklonych kabinach. Jest jednak praktycznie całkowicie niedostępna dla niepełnoletnich i kobiet. Co prawda odwiedzanie dzielnicy przez te ostatnie nie jest oficjalnie zabronione, ale stanowczo potępiane przez policję.

Wybierając się do dzielnicy czerwonych latarni, trzeba pamiętać o kilku rzeczach. Przede wszystkim to, że najlepiej odwiedzać je po 20:00. Dopiero wtedy zaczynają tętnić życiem i dostarczać przy okazji niezapomnianych wrażeń kolorystyczno-estetycznych. Warto także wiedzieć, że na ogół najtłoczniej jest w weekendy, należy wtedy uważać na kieszonkowców czy handlarzy narkotykami. W Amsterdamie często bowiem z tego powodu bywa niebezpiecznie. Jeśli wejdziemy do klubu ze striptizem za darmo, za pierwszego drinka zapłacimy ok. 20-30 euro. Zdarza się także, że w tego typu miejscach dochodzi do wszelkiego rodzaju nadużyć, z wyłudzaniem włącznie. Dużo się już mówiło w mediach, głównie o klubach w Paryżu, znajdujących się wokół Moulin Rouge, które wykorzystując położenie, wabią klientów by naciągnąć ich potem na bajońskie sumy za drinki. Mówiąc krótko, wybierając się na tego typu wycieczkę, przeżyjemy niezwykłą przygodę, nie wolno jednak pozwolić, by rozsądek szedł dwa kroki za nami, bo czerwone światła bywają złudne.