Krakowski subiektywny przewodnik gastronomiczny

 

W kawiarni Camelot wszystkie stoliki są okrągłe

fot. Anna Kraus

Naszą kulinarną podróż po Krakowie zaczynamy od śniadania w „Camelocie”. Ten przytulny lokal, który odziedziczył nazwę po zamku króla Artura, znajduje się nieopodal Rynku, w zaułku Niewiernego Tomasza. Zimą główną salę rozgrzewa żeliwny piec. Na bladoróżowych ścianach przycupnęły figurki aniołów i świętych. Przy starym kredensie czai się drewniany bażant. Atmosfera baśniowa. W menu szeroki wybór śniadań, lunchów i obiadów. Szczególnie polecane są croissanty, a wyśmienita kawa podawana z advocatem, amaretto lub irlandzkim likierem Baileys stawia na nogi po najbardziej burzliwej nocnej imprezie.

Po śniadaniu obowiązkowe jest zwiedzanie Starego Miasta, spacer po Plantach, wizyta na wzgórzu wawelskim lub wycieczka na Kazimierz. W drodze z Wawelu na Kazimierz warto wstąpić na lunch do „Spółdzielni”. Ten wegański bar, położony przy ulicy Meiselsa 11, serwuje świetne zupy. Barszcz ukraiński smakuje jak u mamy! Hitem „Spółdzielni” jest też eko-wrap, który ja nazywam wegańskim plackiem po zbójnicku. To orkiszowa tortilla podawana z farszem z ziemniaków, marchewki i kapusty. Sekretnym składnikiem tego dania są orzeszki ziemne. Dodatkowo, do odwiedzenia lokalu zachęcają niewygórowane ceny.

 

Rynek w Krakowie, Sukiennice

fot. Maciek Pelc/sxc.hu (CC BY)

Kazimierz, czyli żydowski Kuzmir, to jedna z najciekawszych części Krakowa. Żydowskie synagogi, mykwa i starodawny cmentarz szczęśliwie ocalały z wojennej pożogi. Dziś stanowią atrakcję turystyczne dla przybyszów z całej Polski, Izraela i innych części świata. Na głodnych wycieczkowiczów czekają restauracje specjalizujące się w tradycyjnej kuchni żydowskiej. Zachęcam do odwiedzenia „Ariela”, który poza smacznym jedzeniem oferuje także muzykę na żywo każdego wieczoru. Miejsce idealne na spotkanie z większą grupą przyjaciół.

Wielbicielom kuchni włoskiej polecam restaurację „Warsztat”. Lokale z tym szyldem znajdują się w kilku miejscach na Kazimierzu, m.in. u zbiegu ulic Kupa i Izaaka oraz Dietla i Bożego Ciała. Olbrzymia porcja risotto verde z kurczakiem, pieczarkami i zielonymi warzywami zadowoli każdego smakosza. Skosztujcie także sałatki Arlecchino z doskonałymi owocami morza i serem mozarella. Pyszności! W „Warsztacie” warto wcześniej zarezerwować stolik, gdyż wieczorami każdy lokal pęka w szwach.

 

Gruzińskie pierogi z adżapsandali w towarzystwie czerwonego wina

fot. Anna Kraus

W Krakowie można też odbyć kulinarną podróż na Kaukaz. Gruzińska restauracja „Chaczapuri” otrzymała nazwę na cześć swojego popisowego dania. Chaczapuri to placek z białej mąki, zapiekany z serem. Tutaj podaje się go w kilku odmianach, na przykład ze szpinakiem lub z adżapsandali, pikantnym ragoût z bakłażanów i pomidorów. Zachęcam także do spróbowania gruzińskich pierożków. Są one nadziewane mięsem wieprzowym i mają nietypowy w Polsce kształt sakiewek. Obiad obowiązkowo należy popić czerwonym, półsłodkim lub półwytrawnym winem. „Chaczapuri” mieści się tuż przy kościele Mariackim. Można stamtąd wyruszyć na nocne zwiedzanie Krakowa.

 

Wojak Szwejk i cesarz Franciszej Józef zapraszają "Pod Złotą Pipę"

fot. Alexander the Great

Dokąd pójść najpierw? Na ulicy Floriańskiej naganiacz przebrany za wojaka Szwejka zaprasza do pubu „Pod Złotą Pipą”. Nazwa brzmi intrygująco, lecz zapewniam, że wiąże się wyłącznie z browarnictwem. Proszę zapytać kelnerów, co ona oznacza. Pub powstał kilkanaście lat temu, ale swoim wystrojem nawiązuje do starych knajp cesarsko-królewskiej monarchii. Ulokowany jest w przestronnej piwnicy. Na ceglanych, nieotynkowanych ścianach wiszą portrety cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Sissi. Na gości czekają wygodne, czerwone kanapy ustawione w formie boksów. Nikt nikomu nie przeszkadza w rozmowie. Można tu nawet przyjść na randkę. Niestety, ceny dań są cesarskie, a wybór piw beczkowych nie jest zbyt szeroki.

Alternatywą jest położony na Kazimierzu klub „Alchemia”. Goście siedzą przy drewnianych stolikach, w przytłumionym świetle oglądając obrazy i zdjęcia umieszczone na ścianach. Zwykle jest tu tłoczno i duszno, tak jak w pracowni alchemika. W klubie regularnie odbywają się koncerty. W najbliższy piątek czeka nas występ huculskiego zespołu punkowego „Perkalaba”.

Jeśli ktoś zgłodnieje podczas koncertu, może posilić się zapiekanką. Plac Nowy, przy którym mieści się „Alchemia”, słynie z najlepszych zapiekanek w mieście. Podejdźcie do jednego z okienek w okrągłym, drewnianym budynku. Oczywiście, najlepsze zapiekanki są tam, gdzie największa kolejka.

 

Najlepsze zapiekanki są na Placu Nowym

fot. Anna Kraus

Innym, popularnym w nocy daniem są kiełbaski sprzedawane pod Halą Targową. Szukajcie niebieskiej nyski! Ponoć stoi tam do dwunastej. I jeszcze dobra wiadomość dla nocnych marków. Pierogarnia przy ulicy Sławkowskiej czynna jest całą dobę!