Dziś jest 28.03.2024

Imieniny obchodzą Aniela, Renata, Kastor, Antoni

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Schody, zapach kadzideł i ciasteczka Oreo – czyli święte góry Chin

Autor: Aleksandra Woźniak

Data publikacji: 24.02.2013 21:56

Liczba odwiedzin: 6089

Tagi: azja, chiny, pięć świętych gór, emeishan, taishan, hengshan, huashan, jiuhuashan, wutaishan, putuoshan, songshan, relacje, religia, turystyka religijna relacje

Parę słów o tym, czy na trzytysięcznik można wchodzić po schodach albo wjechać windą (prawie windą), gdzie bodhisattva Puxian kąpał słonia i kiedy bogini Guanyin ma urodziny, a także praktyczny przewodnik po niebezpieczeństwach ze strony makaków buddyjskich.

Złoty Pawilon na szczycie góry Emei
 
Złoty Pawilon na szczycie góry Emei
fot. Aleksandra Woźniak

Jak w prawie każdej kulturze, również w Chinach góra jest miejscem świętym – miejscem spotkania tego co materialne z tym, co duchowe, spotkania człowieka z bogami. Stanowi manifestację sił natury. Nic więc dziwnego, że praktycznie od początku istnienia cywilizacji nad Żółtą Rzeką wykształcił się silny kult gór. Co więcej – te tradycje nie zamarły, tak jak w Europie, gdzie drzewa, lasy i jeziora przestały być niezwykłymi miejscami spotkań z tym, co nadprzyrodzone. Kult gór przetrwał i ma się nieźle. Rzec by można – ma się doskonale, może aż za. Ale o tym później.

Ile jest świętych gór w Chinach? Dużo, bo aż dziewięć. Chociaż gdy spojrzeć jak wielki to kraj, liczba ta wydaje się wręcz mała… Mówi się o pięciu górach taoistycznych i czterech górach buddyjskich, chociaż podział ten nie jest do końca wyraźny, ze świątyniami buddyjskimi sąsiadują bowiem świątynie taoistyczne i odwrotnie. Swoisty synkretyzm był od dawna cechą kulturą chińskiej. A każdą z tych gór odwiedzają od setek lat miliony pielgrzymów…

Taishan
 
Taishan
fot. Dorota Kuziów

Wyznawcy taoizmu, czyli ci, którzy podążają Drogą (chin. dao), dążyli do duchowej doskonałości, idealnej harmonii ze światem natury (a właściwie z całym kosmosem), a w konsekwencji – do nieśmiertelności. Nic więc dziwnego, że góry były ulubionymi miejscami medytacji dla taoistycznych pustelników. A zwłaszcza te święte. Taoiści wyróżniają pięć kierunków geograficznych, a symbolizuje je pięć gór, zwanych w języku Państwa Środka Wu Yue. Najważniejszą z nich jest symbolizująca wschód góra Tai, czyli Taishan ( „shan” oznacza po prostu górę) leżąca w prowincji Shandong. Liczy 1545 m n.p.m. Jest celem masowych pielgrzymek nieprzerwanie od co najmniej trzech tysięcy lat. Według mitologii góra ta została zrzucona z nieba podczas walki Ośmiu Nieśmiertelnych z wielkim smokiem. Na tej górze cesarze składali rytualne ofiary, by udowodnić poparcie niebios, a więc prawo do władzy nad państwem. Dzisiaj ofiary są może nie krwawe, ale nadal bolesne. Ból zaczyna się już w kasie, gdzie trzeba uiścić opłatę za bilet, ceny noclegów na szczycie dla entuzjastów wschodu słońca oraz „morza chmur” również nie napawają optymizmem. Chyba że ktoś wybierze nocny wariant wycieczki – tę opcję ułatwiają ustawione wzdłuż ścieżki lampy. W Chinach cywilizacja (a może raczej komercjalizacja…) nie omija niestety żadnego miejsca, jakkolwiek święte by ono nie było.

Wreszcie świątynia (Taishan)
 
Wreszcie świątynia (Taishan)
fot. Dorota Kuziów
Niepowtarzalne widoki warte są wspinaczki po schodach
 
Niepowtarzalne widoki warte są wspinaczki po schodach
fot. Rauno Sainio

Święty szczyt zachodu – Huashan (nazwę tę można przetłumaczyć jako „Wspaniała Góra”, jednakże wieloznaczność języka chińskiego owo zadanie znacznie utrudnia i równie dobrze może to być „Kwiecista Góra” – kto z nas może wiedzieć, co mieli na myśli dawni taoistyczni mędrcy?) wznosi się na wschodzie małej (jak na chińskie warunki oczywiście – pod względem liczby ludności niewiele ustępuje Polsce) prowincji Shaanxi, niedaleko jej stolicy, a równocześnie pierwszej stolicy zjednoczonych Chin, obecnie miasta Xi’an (tam właśnie, a raczej pod miastem znajduję się słynna armia terakotowa oraz grobowiec pierwszego cesarza – Qinshihuanga). Liczy niewiele poniżej 2000 m n.p.m. (dokładnie 1997 m). Jej granitowe skały i jaskinie miały kiedyś być domem dla taoistycznych świętych i pustelników. Jak na taoistyczną górę przystało, posiada pięć wierzchołków, symbolizujących pięć kierunków świata.

W sąsiadującej prowincji Shanxi znajduje się symbolizująca północ góra Hengshan. Liczy sobie 2017 m n.p.m., jednakże to nie dodaje jej prestiżu, bo mimo że nie bez powodu nazywa się „Wieczną Górą” – stanowiła bowiem święte miejsce już od czasów dynastii Zhou (XI-III w. p.n.e.) – to w udziale przypadła jej północ, a więc najmniej poważany kierunek na taoistycznym „kompasie”. No cóż, ktoś musi być czarną owcą w górskiej rodzinie. I to dosłownie – w końcu północ to element yin, a więc ciemność, zło, kobieta i inne wielce niedobre rzeczy.

Świątynia u stóp góry
 
Świątynia u stóp góry
fot. Rauno Sainio

Otóż i kolejna pułapka języka Państwa Środka. To nie jedyna góra Heng w tym kraju (oczywiście to „heng” pisane jest innym znakiem, tym razem oznaczającym równowagę). Najdalej na południu, w prowincji Henan, 1290 m n.p.m. wznosi się kolejna, znana też pod nazwą Nanyue – „Południowy szczyt”. Oczywiście szczyt tejże góry szczyci się innym mianem – Zhurong Feng, czyli „Szczyt Życzeń Harmonii”, w drodze na który odwiedzać można inne świątynie – Nanyue, Zhusheng, Dashan Chan.

Ostatnia z gór taoistycznych to góra Song (Songshan, 1494 m.n.p.m.) położona jest w prowincji Henan, a jej trzy szczyty wznoszą się niedaleko od dwóch wcześniejszych stolic cesarstwa – Luoyangu i Kaifengu. Jako że takie położenie zobowiązuje, również i góra pełni bardzo ważną rolę. Symbolizuje środek – najważniejszy kierunek, a zarazem ziemię – najważniejszy z pięciu pierwiastków, czy też żywiołów. Songshan ważna jest jednak nie tylko dla taoistów, ale i dla buddystów – u jej stóp znajduje się legendarna świątynia Shaolin, uważana za kolebkę wushu (chińskie sztuki walki – przyp. red.).

Jako że Songshan należy jednak do panteonu taoistycznego, a buddyści nie gęsi i swoje góry mają, odwiedzić możemy także ich największe sanktuaria, zwane Si da fojiao mingshan, czyli „Cztery Wielkie Góry Buddyzmu”.

Położona w prowincji Shanxi „Góra Pięciu Tarasów”, czyli Wutaishan (3058 m n.p.m.), to siedziba Bodhisattvy Mądrości, Manjusri. Posiada pięć szczytów, z których każdy symbolizuje kierunek świata. Mądrość „właściciela” nie uchroniła jednak tego ośrodka przed szaleństwem zapoczątkowanej w 1966 r. przez Mao Zedonga rewolucji kulturalnej. Według spisu sprzed rewolucji w zespole świątyń w Wutaishanie znajdowało się bowiem 5638 budynków świątynnych i klasztornych oraz 24 108 posągów. Zachowała się niewielka część. Cóż, biorąc pod uwagę spustoszenie zarówno w sferze materialnej, jak i w umysłach ludzi, można się tylko cieszyć, że chociaż ta mała część przetrwała.

Makaki buddyjskie czekają na przekąskę...
 
Makaki buddyjskie czekają na przekąskę...
fot. Aleksandra Woźniak

Daleko, daleko na dzikim wschodzie Chin, prawie na przedgórzu Tybetu, czyli w Syczuanie wznosi się Złoty Szczyt (Jinding) oraz Szczyt Dziesięciu Tysięcy Buddów (Wanfo Ding) góry Emei. Co więcej, wznoszą się one na bardzo słusznej wysokości, bo aż 3077 i 3099 m n.p.m. Cóż, sąsiedztwo Wyżyny Tybetańskiej zobowiązuje. Jest to chyba najbardziej znana z buddyjskich gór. Mieści się na niej wiele świątyń, od stóp góry (Baoguo, Fuhu), poprzez strome stoki (Wannian, Xianfeng, Qingyin, Jieyin i wiele innych), aż po Złoty Szczyt, gdzie króluje ogromny złoty posąg bodhisattvy Puxian (po indyjsku Samantabhadra) na słoniu oraz Złoty i Srebrny Pawilon. Po drodze na szczyt odwiedzić można także Basen Kąpania Słoni – czy też słonia. Jest to bowiem miejsce, w którym według legendy przystanął Puxian, aby poddać swojego potężnego wierzchowca zabiegom higienicznym.

U stóp złotego bodhisattvy
 
U stóp złotego bodhisattvy
fot. Aleksandra Woźniak

Dzisiaj słoni tam raczej nie uświadczymy – stroma wspinaczka po schodach jest trudna dla ludzi, a co dopiero dla słonia – ale to nie koniec motywów zwierzęcych w tej historii. Góra zamieszkana jest przez makaki buddyjskie. Małpy znajdują się pod ochroną i nie wolno na przykład ich karmić. Nic sobie jednak z tego nie robią – małpy, nie pielgrzymi i podróżnicy. Ci ostatni pewnie woleliby zostawić swoje plecaki na plecach, a jedzenie we wnętrzu tychże, ale małpy mają często inne plany. Jeden skok na plecy, otworzenie suwaka i już – stają się dumnymi posiadaczami jakiegoś smakołyku.

Jeśli nie umrzemy z głodu, mamy szansę po około 10 godzinach marszu dotrzeć na Złoty Szczyt i podziwiać – jeśli mamy pecha to mgłę, z której wyłania się (jeśli mamy jednak tę odrobinę szczęścia, że cokolwiek widać) statua Puxian, a przy odrobinie szczęścia wschód słońca, „morze chmur” albo „Aureolę Buddy” – zjawisko, które w Europie znane jest jako widmo z Brocken.

"Morze chmur" na szczycie Taishan
 
"Morze chmur" na szczycie Taishan
fot. Dorota Kuziów

Buddyjscy mnisi uważali je jednak za wezwanie od Buddy i rzucali się w przepaść. Nam to nie grozi – schody, barierki oraz wszelkie udogodnienia cywilizacyjne nam tego nie umożliwią, pobliskie nieodłączne stragany skuszą ciepłym słodkim ziemniakiem, a wspaniały Złoty Pawilon przyciągnie wzrok.

No i kolejne podstępne „hua”. Czy Jiuhuashan w prowincji Anhui to „Góra dziewięciu wspaniałości” czy „Góra dziewięciu kwiatów”? Cały nimb tajemniczości, jakim w naszym umyśle otoczony jest taoizm sugeruje nam nieśmiało, że raczej to pierwsze, ale… W kraju, w którym byle brudny zaułek nazywa się „Ulicą Złotej chryzantemy” czy „Zaułkiem Purpurowej Chmury” wszystko jest możliwe, a zwłaszcza nieadekwatność nazwy do obiektu. Dziewięć Kwiatów byłoby i może nie bardzo na miejscu, biorąc pod uwagę, że mieszkańcem tej oto góry miał być bodhisattva Ksitigarbha, w Chinach znany jako Dizang. Imię to oznacza dosłownie „Ukryty pod Ziemią”, co pasuje do owej postaci wręcz idealnie, jako że Ksitigarbha uważany był za władcę świata podziemnego. W czasach panowania dynastii Tang, a dokładnie w ósmym wieku, medytował tam koreański mnich Kim Kiao Kak. I to medytował wyjątkowo intensywnie, bo aż 75 lat. Wytrwałość została nagrodzona, a mianowicie został on uznany za wcielenie pana świata umarłych, a na obchody rocznicy jego śmierci – 30 dnia siódmego miesiąca księżycowego – ściągają tłumy pielgrzymów. A ściągać jest gdzie, świątyń bowiem nie brakuje – najbardziej popularne to świątynie Zhiyuan, Huacheng, Baisui, Pagoda Tysiąca Buddów oraz położone na wznoszącym się na wysokości 1341 m n.p.m. szczycie Tiantai („Niebiański Taras” czy też „Niebiańska Platforma”) świątynia Tiantai, Pawilon Tysiąca Buddów oraz Pawilon Dizanga.

Ostatnia ze świętych gór – Putuoshan – stanowi dość ciekawy przypadek. Liczy zaledwie 291 metrów na poziomem morza, ale i tak robi wrażenie, ów poziom morza bowiem znajduje się niezwykle blisko. Jest to bowiem jedyna góra w tym „gronie”, która znajduje się na wyspie. Wyspa Putuoshan znajduje się w archipelagu Zhoushan na zachodzie prowincji Zhejiang. Poświęcona jest bogini (czy też bodhisattvie) Guanyin, „Ta, która słucha (a raczej widzi, jakby sugerował znak „guan”) odgłosów świata”, znanej także pod indyjskim imieniem Avalokiteśvara. Oprócz licznych świątyni – oczywiście z widokiem na morze – przybyszów (podróżników, pielgrzymów czy może turystów?) wita 33-metrowa statua bogini. Zapewne przybywa ich wielu zwłaszcza na obchody urodzin Guanyin, które przypadają trzy razy w roku (szczęściara!): 19 lutego, 19 czerwca oraz 19 września.

Co można powiedzieć o świętych górach Chin? Góra, a zwłaszcza „wysoka góra”, kojarzy się nam – naiwnym Europejczykom – z czymś dzikim i niedostępnym. Na trzytysięcznik się nie idzie, trzytysięcznik się zdobywa. Zwłaszcza trzytysięcznik święty – taki to dopiero powinien być niedostępny, otoczony mgłą tajemnicy, tak jak otoczony mgłą powinien być szczyt i z tej oto mgły wyłoni się ku nam złota statua bodhisattwy...

Schody na Emei
 
Schody na Emei
fot. Aleksandra Woźniak

A tu niespodzianka! W końcu jesteśmy w Chinach. Na szczyt można najczęściej dostać się w dwojaki sposób. Jako wielbicielka Bieszczadów pomyślałabym naiwnie: pieszo, szlakiem lub konno. Owszem, pieszo. Ale po schodach. A koń może i się znajdzie, ale mechaniczny. W kolejce linowej. Schody są dość ciekawym rozwiązaniem – idzie się po nich zdecydowanie trudniej niż zwykłą ścieżką, a mimo to chętnych nie brakuje. Chińczycy wspinają się (a niektórzy wręcz wbiegają) po schodach z zapałem, w ubraniach i obuwiu, które w najmniejszym stopniu nie przypomina górskiego czy nawet sportowego. Jest to ciekawy widok zwłaszcza zimą – gdy brniemy w śniegu po kolana, ślizgając się – mimo raków – na oblodzonych schodach i nagle mijają nas chłopak i dziewczyna – ona w krótkiej sukience w panterkę, legginsach i płaskich (cóż, dobrze, że nie obcasach, ale amortyzacji zero) butach emu, a on z dyndającą na łokciu jej torebką Louis Vuitton. To się nazywają wytrwali pielgrzymi.

W drodze
 
W drodze
fot. Dorota Kuziów

Jednakże, być może, zima jest najlepszą porą na wizytę u bodhisattvy – sople zwisające z dachów świątyń i zapach kadzideł pozwalają chociaż trochę odczuć atmosferę tego miejsca, którą to potrafią skutecznie obrzydzić tłumy ludzi „w sezonie”. Ilustruje to wypowiedź Doroty, która odwiedziła Taishan: "[Na Taishan] miałam okazję wspinać się w nocy z 30 września na 1 października. 1 października to w Chinach bardzo hucznie obchodzona rocznica powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Dzień ten rozpoczyna aż tygodniowe wolne w Chinach. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że ten czas, to dla Chińczyków czas podróży i zwiedzania, w związku z czym i na górze Tai było bardzo dużo osób, co znacznie wpłynęło na moją percepcję tego miejsca. Nawet pnąc się po zdających się nie mieć końca schodach w środku nocy raz po raz napotykało się innych turystów. Na szczycie góry czekały już hotele i restauracje, których właściciele proponowali nocleg wszystkim, którzy dysząc ze zmęczenia stawiali ciężki krok na ostatnim stopniu. Taka góra Tai niekoniecznie budzi skojarzenia z świętym miejscem. Jednakże nawet w takich okolicznościach jest to miejsce warte zobaczenia: ogromne kaligrafie na zboczach, kompleks świątynny, drzewa w przepięknych jesiennych brawach, no i ten wschód słońca (który szczęśliwie udało się zobaczyć, gdyż często chmury są tu zbyt gęste i nie wszyscy wspinający się w celu zobaczenia wstającego słońca mieli szansę je zobaczyć). Podczas, gdy w nocy spotykałam turystów raz na jakiś czas, to schodząc o poranku przemieszczałam się w tłumie. Była nawet telewizja, która nie mogła przepuścić okazji, by nie zapytać o coś obcokrajowca (na szczęście nie mnie, a znajomego). Na górze Tai to nie świątynie, wówczas pełne turystów sprawiały, że pomyślałam o tym miejscu, jako o miejscu kultu, a widoczne gdzieś w oddali zniszczone już schody. To one przywodziły mi na myśl te setki pokoleń Chińczyków, którzy pielgrzymowali na szczyt by oddać hołd niebu i ziemi".

Jedno z wielu stoisk z pamiątkami
 
Jedno z wielu stoisk z pamiątkami
fot. Dorota Kuziów

Cóż, widać nie tylko ja odczuwam dysonans pomiędzy położonymi na skalistych zboczach świątyniami wypełnionymi zapachem kadzideł i śpiewami mnichów (że nagranymi na mp3, to już inna sprawa – ale atmosfera jest), a spotykanymi co jakiś czas na szlaku kioskami z batonikami Snickers i wszechobecnymi w kraju środka ciastkami Oreo i „knajpami”, w których można zjeść makaron instant. Poza tym, co by nie mówić, zwiedzanie świętych gór w Chinach jest zajęciem ciekawym, acz wymagającym dość dużych nakładów finansowych. Tak wyprawę na jedną z najsławniejszych gór Chin (nie jest ona co prawda ośrodkiem religijnym, jednak jeśli chodzi o stopień skomercjalizowania sytuacja jest ta sama) – Huangshan ocenia Rauno: „Jest tam dość turystycznie, zdzierają na każdym kroku, gdziekolwiek się nie ruszysz – to najdroższa moja wycieczka w Chinach i wcale nie najlepsza. Jest wiele pomysłowo nazwanych szczytów, które wyglądają pięknie, zwłaszcza w czasie zachodu lub wschodu słońca – jeśli ma się szczęście. Ja zobaczyłem tylko mgłę. Chociaż Kanion Zachodniego Morza był niesamowity, to doskonałe miejsce, jeśli pragnie się doświadczyć całkowitej ciszy i siły natury, i oczywiście wspaniałych krajobrazów.”

U stóp góry Emei jeszcze nie ma śniegu...
 
U stóp góry Emei jeszcze nie ma śniegu...
fot. Aleksandra Woźniak

Podsumowując – turystyka, tłumy, przepiękne widoki, komercja, uduchowiona atmosfera, zapach kadzideł, głębokie przepaście, kolejki linowe, piękne świątynie, stoiska z jedzeniem, malownicze skały. Wszystko w jednym, jak to w Chinach. Czy warto? Warto, lepiej jednak zdecydować się na zdobywanie góry nie w sezonie i o własnych siłach – aby wspinając się po stromych schodach do kolejnej świątyni chociaż trochę odczuć mistyczną atmosferę, która gdzieś tam się unosi, mimo tych wszystkich „udogodnień”, które wdarły się już w sferę sacrum.

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • Następna »

Komentarze (1)

  • 15.10.13, 11:32

    Komentarz usunięty


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyprawy pod patronatem Etraveler.pl

  • Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Równoleżnik Zero 2015 – Wrocławski Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza

    Autor: Źródło: materiały promocyjne

    Data publikacji: 25.03.2015 09:20

    Liczba odwiedzin: 6069

    Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Spotkanie z podróżnikiem: „Chcieć to móc” – Paweł Kilen w pięć lat po świecie

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 02.03.2015 10:11

    Liczba odwiedzin: 5694

    Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • WyCHILEoutowana

    WyCHILEoutowana

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.09.2014 12:38

    Liczba odwiedzin: 14408

    „Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia

  • Czas na debiut – Strefa Darien

    Czas na debiut – Strefa Darien

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 25.09.2014 10:24

    Liczba odwiedzin: 7146

    Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »

    Tagi: patronat medialny

  • Kurs na Indonezję

    Kurs na Indonezję

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 19.09.2014 09:47

    Liczba odwiedzin: 8717

    Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »

    Tagi: patronat medialny, azja, indonezja

  • 8000 km Across Canada

    8000 km Across Canada

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 01.08.2014 16:09

    Liczba odwiedzin: 7721

    Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »

    Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada

  • 850 km, by znaleźć dom

    850 km, by znaleźć dom

    Autor: Anna Kaca

    Data publikacji: 16.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 7887

    W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »

    Tagi: patronat medialny

  • Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Archeolodzy (znowu) w podróży – czyli autostop w Skandynawii tropami wikingów

    Autor: Archeolodzy w podróży

    Data publikacji: 11.07.2014 12:45

    Liczba odwiedzin: 6425

    Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »

    Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny

  • Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Z uśmiechem na (Bliski) Wschód

    Autor: Tomasz Korgol

    Data publikacji: 01.07.2014 11:07

    Liczba odwiedzin: 6901

    Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »

    Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal

  • Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Podróżować to żyć – podsumowanie I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 30.05.2014 11:39

    Liczba odwiedzin: 5683

    W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »

    Tagi: europa, polska, patronat medialny

  • Gobi Expedition 2014

    Gobi Expedition 2014

    Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński

    Data publikacji: 26.05.2014 16:34

    Liczba odwiedzin: 6213

    Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »

    Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny

  • Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Festiwal Podróżniczy u Przyrodników

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 26.05.2014 15:10

    Liczba odwiedzin: 4999

    Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • Bałkany Trip 2014

    Bałkany Trip 2014

    Autor: BusTrip into the Wild

    Data publikacji: 12.05.2014 09:20

    Liczba odwiedzin: 34267

    Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »

    Tagi: patronat medialny, europa

  • I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 28.04.2014 10:02

    Liczba odwiedzin: 76481

    Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • 4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – podróż autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 15.04.2014 11:35

    Liczba odwiedzin: 6381

    1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »

    Tagi: patronat medialny, europa, islandia

  • I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    I Festiwal Podróżniczy w Środzie Wielkopolskiej

    Autor: Etraveler.pl

    Data publikacji: 21.03.2014 14:44

    Liczba odwiedzin: 115011

    24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »

    Tagi: spotkania i imprezy podróżnicze, patronat medialny

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • Następna »

Spotkania i imprezy podróżnicze