Dziś jest 23.12.2024
Imieniny obchodzą Sławomira, Wiktoria, Iwon, Anatolia
Autor: Anna Spiczak
Data publikacji: 09.02.2012 20:26
Liczba odwiedzin: 15252
Tagi: europa, włochy, alba, cremona, garda, modena, lazise, kuchnia, relacje, zadanie 1
Relacja z podróży przez północne Włochy nie zawsze głównymi drogami.
Życie pilota wycieczek składa się głównie z podróży. Ale często są to te same trasy, najpopularniejsze zabytki. Od dawna miałam zamiar odwiedzić te trochę mniej znane regiony, odpocząć od wszechobecnych tłumów pod Koloseum czy na Moście Westchnień. I dać się trochę porozpieszczać. A kto rozpieszcza lepiej niż tradycyjna włoska mamma?! Decyzja zapadła. Kierunek: Italia mniej znana.
Giacoma poznałam dwa lata wcześniej na targach trufli w chorwackim mieście Buzet. Zaproszono go do jury tamtejszego konkursu na najlepszą truflę istryjską. Nad kieliszkiem malvaziji opowiedział mi wtedy o pięknym mieście, w którym mieszka i o wciąż niedocenianym przez turystów regionie Piemontu. Rozbudził mój turystyczny apetyt. I oto teraz, wydostawszy się ze zgiełku turyńskiego lotniska, mknęliśmy autostradą wzdłuż rzeki Tanaro w stronę truflowego zagłębia Europy.
Październik to zdecydowanie najlepszy moment, żeby zawitać do Alby. Wtedy odbywa się tam słynna Fiera di Tartufo – targi trufli. Te zbierane już od ponad 3 tysięcy lat grzyby w kształcie bulwy to największy skarb Piemontu. Kolekcjonerzy z całego świata są gotowi zapłacić tysiące dolarów za okaz białej trufli piemonckiej. W tych dniach bardzo często można tu stanąć oko w oko z Gerardem Depardieu, który jest wielkim amatorem tych pachnących przysmaków.
W 1996 r. w Albie otwarto jedyne na świecie Centro Nazionale Studi Tartufo, czyli Centrum Badania Zawartości Trufli w Trufli, jak tłumaczy czasem ze śmiechem Giacomo. Jest jednym z około stu pracujących tam sędziów tzw. analizy sensorycznej , którzy mają zapewnić absolutną gwarancję jakości trufli z Alby. Centrum specjalizuje się również w badaniach naukowych na ich temat, organizuje seminaria i degustacje. Dzięki Giacomo przez dwa dni mogłam podpatrywać niektórych badaczy. Szczególnie ciekawe były badania nad metodami przechowywania cennych grzybów. Alessandro, który dzięki kształtowi nosa nieustannie kojarzył mi się z Juliuszem Cezarem, za punkt honoru postawił sobie zapoznanie mnie z wszystkimi trickami stosowanymi, aby móc dłużej cieszyć się ich aromatem. Wręczył mi specjalną szczoteczkę, którą oczyszcza się trufla po wyjęciu z ziemi (grzechem numer jeden jest umycie bulwy!). Trufle generalnie można trzymać do tygodnia, przechowując je w hermetycznym opakowaniu, owinięte w ręcznik papierowy. Uwaga: codzienna zmiana „pieluchy” obowiązkowa! Jeżeli mieliśmy szczęście (lub dużo pieniędzy) i trafiła nam się dorodna bulwa, można ją zasmażyć lub zamarynować w oliwie na dłużej. Rzymianie zalecali trzymać je w popiele i przed jedzeniem polewać miodem. Hmmm…
Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu sposób Mariny, żony Giacoma. Na kolację podała risotto z truflami. Cały urok tego dania polega na tym, że grzyby były wcześniej trzymane właśnie w ryżu użytym do risotta. W ten sposób ziarenka przesiąkły aromatem truflowym. A na deser domowej roboty grissini – pszenne paluszki, których dużo mniejsza wersja podawana jest często jako zakąska w restauracjach. Grissini Mariny były grube jak dwa kciuki i miały ponad metr długości.
Trzeciego dnia z błogiego snu wyrwała mnie gospodyni, proponując małą odmianę. Po dwu dniach oddychania aromatem trufli zaproponowała pooddychanie morskim powietrzem. Zamierzała odwiedzić siostrę w Ligurii. Szybkie poranne espresso i już mknęłyśmy na południe.
Liguria to jeden z najmniejszych regionów Włoch, wąski pas wciśnięty między Apeniny, Alpy i Morze Liguryjskie. Ale można tam znaleźć prawdziwe perełki. Maria i jej mąż Roberto mają niewielką plantację oliwek w Camogli, niedaleko Portofino. Kiedy Roberto pojechał napełnić pojemnik „płynnym złotem” – jak nazywają tu oliwę extra vergin – Maria zaproponowała spacer po najbardziej feministycznym mieście Włoch. Na moje nieco zdziwione spojrzenie Marina ze śmiechem wyjaśniła mi pochodzenie nazwy miasteczka. Camogli to skrót o włoskiego Casa Mogli czyli Dom Żon. Nazwa powstała w okresie, kiedy marynarze wypływali w rejsy trwające nieraz latami. W czasie ich nieobecności ster władzy w miasteczku dzierżyły żony. Nie wiedzieć czemu nie przypadło to do gustu niektórym mężczyznom. Na przykład Karol Dickens nazwał Camogli „najdzikszym miejscem na świecie”.
Cóż, z przykrością muszę się z nim nie zgodzić. Miasteczko jest uroczo rozłożone nad zatoką, kolorowe domki kontrastują z błękitem morza i zielenią pinii. Właśnie siedząc pod jedną z sosen, wzbogaciłam się o wiedzę z kolejnej dziedziny. Pesto, standardowy produkt Ligurii, dotąd kojarzył mi się z nasyconą, zieloną barwą i wyrazistym smakiem. Otóż nie. W Ligurii im dalej na wschód, pesto robi się delikatniejsze i jaśniejsze.
Gdy wracałyśmy do Alby, przyszedł oczekiwany SMS. Monika, znajoma studentka, zaprosiła mnie na weekend do Cremony. Rano żegnam więc moich gospodarzy i wsiadam do pociągu. Po drodze odkrywam w plecaku słoiczek trufli zamarynowanych w miodzie ;)Przez połowę drogi za oknami pociągu miga Pad, tworząc naturalną granicę między Lombardią i Emilią-Romanią.
Monika czeka na dworcu z nieodłącznymi skrzypcami pod pachą. Witajcie w mieście Stradivariusów! ;) Rzucam plecak w jej małym mieszkanku na via Bell’Asta i idziemy do Museo Stradivariano w Palzzo Affaitati. Antonio Stradivari urodził się w Cremonie w 1643 r. i zasłynął jako jeden z najlepszych twórców instrumentów w historii. Podobno jego skrzypce zawdzięczały niepowtarzalny dźwięk lakierowi, którego receptura była pilnie strzeżonym sekretem. Jego najsłynniejsze dzieło – skrzypce „Mesjasz” – dotrwały prawie nietknięte zębem czasu do dzisiaj.
Jak na miasto, w którym w 1505 r. powstały pierwsze skrzypce przystało, w architekturze Cremony na każdym kroku dostrzega się coś z ich kształtu. Nie tylko w architekturze. Idąc w stronę katedry, mijamy cukiernię. Na wystawie – jakżeby inaczej – skrzypce… z czekoladowymi strunami.
Nad średniowiecznym rynkiem, Piazze del Comune, góruje katedra z różowego marmuru, z olbrzymią rozetą i wysoką na 111 m wieżą (Torrone). To właśnie na jej wzór powstał drugi symbol miasta, przygotowany po raz pierwszy w XV w. na ślub Bianci Visconti z Francesco Sforzą. Dzisiejsze torrone to słodka sztabka zrobiona z miodu, migdałów i białka. Pogryzamy ją wieczorem, słuchając z Moniką „Tygrysicy z Cremony” czyli Miny Anny Mazzini, drugiej obok Stradivariusa gwiazdy pochodzącej z Cremony. Przerywa nam telefon. To Fabio, narzeczony Moniki. O 7 rano mamy być gotowe do drogi. Jego rodzice zapraszają nas na obiad do Lazise nad jeziorem Garda.
Tak więc następnego dnia mkniemy autostradą najpierw do Brescii, a potem w kierunku Verony. Autostrada A4 biegnie tak, jak kiedyś słynna via Gallica, łącząca Bergamo, Brescię i Weronę. W Peschiera di Garda skręcamy na lokalną drogę, przejeżdżamy most na rzece Mincio. Po lewej błyszczą wody Gardy. Notuję w pamięci, że jeszcze kiedyś muszę wrócić do Peschiery i zobaczyć fortyfikacje, które Dante opisał w „Piekle”. Fabio rzuca tęskne spojrzenie, mijając drogowskaz z napisem „Gardaland” (każdy włoski mężczyzna pozostaje w głębi duszy dzieckiem), ale argument, że mamma czeka z obiadem jest bezdyskusyjny. Królestwo szalonych karuzel i zabawy musi poczekać.
Dojeżdżamy do Lazise. Małe miasteczko otoczone potężnymi murami jest jednym z najstarszych we Włoszech.
Jego nazwa pochodzi od łacińskiego „laceses”, co oznacza „miasto przy jeziorze”. W X w. cesarz Otton z Saksonii nadał jego mieszkańcom prawo handlowania złowionymi w jeziorze rybami, co wpłynęło na jego szybki rozwój. Lazise stało się smacznym kąskiem, na który połakomiła się w XIII w. rodzina Viscontich z Mediolanu. Im miasteczko zawdzięcza budowę murów, które do dzisiaj nadają mu niepowtarzalny, średniowieczny charakter. Wpływa na niego również zamek, nad którym dumnie powiewa flaga hrabiów Bernini.
Kiedy przejeżdżamy przez bramę, czuję się niemal jak pani hrabina. Bo tylko nielicznym przysługuje zaszczyt wjazdu autem w wąskie uliczki miasteczka. Fabio beztrosko parkuje na głównym deptaku, naprzeciwko trattorii „Gallo Nero”.
W drzwiach już czeka jego mamma. A za chwilę na stół wjeżdża bosko pachnąca orata. Mój zachwyt powoduje nie tylko zapach ryby, ale również fakt, że przed podaniem mamma troskliwie pyta, czy podać ją oczyszczoną z ości. Energicznie potwierdzam i patrzę z podziwem, jak kelner kilkoma precyzyjnymi ruchami pozbawia ryby wszystkiego, co kłuje. Reszta to po prostu niebo w gębie, mówiąc kolokwialnie.
Po obiedzie i obowiązkowej sjeście ruszamy w objazd. Nie mamy szans, żeby przed zmrokiem objechać całe, długie na 55 km jezioro, ale chcemy chociaż rzucić okiem na parę rozsianych na jego brzegu miejscowości. Zaczynamy od leżącego na długim, wąskim cyplu Sirmione. Jego nazwa nawiązuje właśnie do jego kształtu. Greckie słowo „syrma” oznacza ogon. Oglądamy ruiny posiadłości Waleriuszy, w której ojciec Katullusa gościł Juliusza Cezara. Na kawę postanawiamy wpaść do Bardolino, malutkiego miasteczka, w którym powstaje jedno z najlepszych włoskich win. Zresztą jadąc brzegami jeziora, cały czas mijamy plantacje winogron, cytryn i pomarańczy. Pewnie dlatego Goethe nazywał Gardę krajem, w którym kwitną cytrusy. Samo jezioro jest największym i najczystszym z włoskich jezior. Przez jego północną część przebiega granica między Lombardią i Trydentem.
Powoli kończy się mój „czas wolny”, ale jest jeszcze miejsce, do którego muszę dotrzeć. Uczynny Fabio zawozi mnie na dworzec w Veronie. Punkt docelowy: Modena. Trzeba uzupełnić domowe zapasy aceto balsamico ;)
„Madalena, sei ritornata!”. Do tego, że dziewczyny z hostelu San Filippo Neri w Modenie witają mnie moim drugim imieniem przywykłam już 2 lata temu. Nie wiadomo czemu, uznały, że to imię pasuje do mnie lepiej. W każdym razie jest miło, a mój pokój czeka gotowy. Rano tradycyjnie zaczynam dzień od śniadania w „Il Naviglio”. Do śniadania piję pyszne, pieniste cappuccino, ale tak naprawdę kawiarenka jest królestwem aromatycznego espresso. Uśmiecham się, przypominając sobie lekcję, jakiej udzieliła mi dwa lata wcześniej Cara, właścicielka. Bez chwili wahania potrafiłabym teraz wyrecytować recepturę idealnego espresso. Jest to kawa podana w niewielkiej filiżance z grubej porcelany napełnionej do połowy ciemnym naparem. Aby go uzyskać, trzeba użyć kawy najwyższej jakości, zmielonej w młynku żarnowym, koniecznie odpowiednio konserwowanym (żarna mogą zmielić do 600 kg kawy). Kawę parzymy ze świeżo zmielonych ziaren w ekspresie ciśnieniowym. Uff, zdałam. Za nic nie chciałabym znaleźć się kiedyś na miejscu amerykańskich turystów, którzy (o, nieszczęśni!) zamówili kiedyś o godzinie 22 cappuccino. Obraza Cary wisiała w powietrzu jeszcze przez następny miesiąc.
Pokrzepiona kanapką z mozzarellą i świadoma, że wieczorem muszę zameldować się na lotnisku w Bolonii, biegnę czym prędzej w stronę centrum i za chwilę stukam do bramy, nad którą wisi skromny napis: Acetaia di Giorgio. Za tą bramą, na poddaszu, powstaje jeden z kulinarnych skarbów nie tylko Włoch, ale i całego świata. W baterii złożonej z ośmiu beczek dojrzewa Aceto Balsamico Tradizionale di Modena, brązowe złoto regionu Emilia-Romania. Zanim trafi w końcu do charakterystycznych, pękatych butelek zaprojektowanych przez Giorgetto Giugiaro (tak, tak, to ten sam, który projektował Alfa Romeo) dojrzewa – im dłużej tym lepiej – w beczkach z różnych gatunków drzew. Po kolei: z morwy, czereśni, jałowca, kasztanu, jesionu, dębu i akacji. Wraz z wiekiem rośnie również jego cena. Cóż, jestem pełna nadziei, że po starej znajomości Giorgio opuści nieco cenę. Mam szczęście, po godzinie ( i trzech espresso) wychodzę szczęśliwa, bogatsza o małą buteleczkę i uboższa tylko o 30 euro. „Tylko”, ponieważ normalna cena takiego skarbu to ok. 50 euro. W małej buteleczce milutko chlupocze 12-letni Ciliegio, starzony tylko w beczkach z drzewa czereśniowego, idealny do lodów. A już najlepiej smakuje, kiedy pokropimy nim czereśnie z niedalekiej Vignoli. Ich owoce są naprawdę dorodne.
Kończąc pakowanie, odbieram telefon od szefa, który przypomina mi, że pojutrze wyjeżdżam z grupą do Chorwacji. Cóż, na razie trzeba opuścić la Bella Italia. Ale nie na długo ;)
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 16576
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 11863
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 176534
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 206152
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 8257
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 7218
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 42069
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 9144
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 11500
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8816
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10796
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 8308
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 10246
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6747
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 8780
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 6812
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 70329
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 180101
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 8252
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 286931
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 13.02.2013 09:53
Liczba odwiedzin: 55546
Aby zostać bez grosza i być najbogatszym człowiekiem świata. Żeby nie tylko zobaczyć, ale przede wszystkim poznać, nauczyć się. Innego życia, zupełnie innych ludzi. Aby nie spędzać urlopu. Nie jechać na wakacje. Trzeba być odważnym. Zorganizowanym. Trzeba wiedzieć naprawdę dużo. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 29.01.2013 09:39
Liczba odwiedzin: 3994
Awantura w kraju kangurów, czyli wyprawa do Australii. Kolejne spotkanie podróżnicze w Domu Kultury na Pradze to opowieść o ekscytującej męskiej przygodzie, wiodącej od malowniczych krajobrazów Phillip Island przez rozległe farmy Nowej Południowej Walii i bezkresne równiny Południowej Australii, aż do złotonośnych terenów Australii Zachodniej. »
Powered by Webspiro.