Dziś jest 15.06.2024
Imieniny obchodzą Jolanta, Wit, Wiola, Abraham
Autor: Joanna Kościańska
Data publikacji: 09.08.2011 14:22
Liczba odwiedzin: 14662
Tagi: azja, japonia, relacje, wolontariat, joanna kościańska
„Ooo, wolontariat?! Budowa parku herbacianego?!” – z aprobatą mówi japoński celnik, wklejając do paszportu pozwolenie na pobyt. Udało się: oto Nihon, Kraj Wschodzącego Słońca, stoi przed nami otworem! Umysł ogarnia ekstaza, w żyłach płynie adrenalina.
Złoty Pawilon w Kioto. Fot. Joanna Kościańska
Nic nie zapowiada mającego nastąpić za chwilę szybkiego powrotu do rzeczywistości. Wiadro zimnej wody wylewa na nasze głowy przedstawicielka linii lotniczych: „Bardzo nam przykro, ale państwa bagaż został w Helsinkach. Zawiadomimy, jak doleci”. Zanim jednak bagaż doleci, nasza dwuosobowa ekipa zdąży na dobre rozpocząć długo oczekiwany wyjazd na międzynarodowy wolontariat w niewielkiej miejscowości Wazuka leżącej w połowie drogi pomiędzy Kioto a Osaką.
Japonia kusiła nas od dawna, a my łatwo daliśmy się jej uwieść. Łakomie pochłanialiśmy książki i przewodniki, skrupulatnie gromadziliśmy informacje, ćwiczyliśmy ręce niewprawne w piśmie japońskim i trzymaniu pałeczek (jak okazało się już na miejscu, nasza umiejętność jedzenia pałeczkami wciąż pozostawiała wiele do życzenia, a pierwsze kęsy utrzymanego z trudem ryżu czy makaronu przynosiły dziką satysfakcję). Wobec fascynacji krajem, decyzja o wyjeździe na wolontariat była prosta – uznaliśmy, że taka forma podróży daje szansę na bliskie spotkanie z Japończykami oraz osobiste poznanie kulturowo-społecznej rzeczywistości, w której żyją.
Z polecenia wybraliśmy polskie Stowarzyszenie „Jeden Świat”. Stowarzyszenie to współpracuje z międzynarodową organizacją Service Civil International posiadającą bogatą bazę wolontariatów (tzw. workcampów) w różnych stronach świata. Zgodnie z regulaminem Stowarzyszenia wnieśliśmy opłatę (obecnie wynosi ona 330 zł), wybraliśmy interesujący nas projekt (tematów jest cała gama, m.in. ekologia, praca z dziećmi czy uchodźcami, organizacja festiwali, budowa szkół w ubogich regionach, etc.), wypełniliśmy formularz aplikacyjny i… czekaliśmy na pozytywną odpowiedź oraz na praktyczne informacje od koordynatorów workcampu – co zabrać, jak dojechać na miejsce, jak przygotować się do wyjazdu.
Jako uczestnicy ponosiliśmy koszty transportu, natomiast noclegi i jedzenie zapewnione były na miejscu. Wszystkie formalności poszły sprawnie, a dojazdowe wskazówki naszej japońskiej koordynatorki pozwoliły nam na szybkie przedostanie się z lotniska Kansai w Osace na miejsce workcampu. W taki też sposób pewnego sierpniowego poranka znaleźliśmy się w Wazuka.
Kapcie i tatami, czyli krótka instrukcja życia w Japonii
„Ohayō gozaimasu” – radośnie witają Japończycy. Jak szybko się okazuje, są wśród nich zarówno japońscy wolontariusze, jak i grupa mieszkańców Wazuka – pomysłodawców workcampu. Mimo że nie wszyscy Japończycy mówią po angielsku, udaje nam się porozumieć. Na miejsce powoli zjeżdżają zagraniczni uczestnicy (8 osób włącznie z naszą dwójką) i razem oswajamy się z zasadami panującymi w lokalnym domu kultury, gdzie przez niespełna trzy tygodnie będziemy wspólnie żyć. [/align]
Wazuka. Fot. Joanna Kościańska
Za miejsce do snu służą nam dwa przytulne pokoje wyłożone matami tatami, dwie przestronne sale mają charakter integracyjny, a japońskie przysmaki przyrządzamy w kuchni, której wyposażenie zadaje kłam przekonaniu, że w Japonii wszystko jest niewielkich rozmiarów – kuchenne sprzęty, przygotowane z myślą o gotowaniu dla większej ilości osób, są tak duże, że posługiwanie się nimi staje się wyzwaniem, od którego, jeśli tylko mogę, uciekam w inne czynności.
Przemieszczając się po domu kultury, staram się pamiętać o granicach obuwia – aby wejść do środka należy zmienić buty wyjściowe na kapcie, aby wejść do kuchni trzeba zmienić kapcie na butki kuchenne, a drzwi do łazienki strzegą różowe i niebieskie klapki z Hello Kitty. Na koniec pozostaje jeszcze tylko nauka odróżniania rodzajów plastiku – Japończycy, ze względu na małą powierzchnię kraju i wysoką gęstość zaludnienia, przywiązują dużą wagę do segregacji śmieci. Rozkładam na części przywiezioną z podróży butelkę po zielonej herbacie – do różnych pojemników wyrzucam opakowanie, kapsel, etykietkę. Słońce wznosi się coraz wyżej, a my jedziemy obejrzeć wzgórze, gdzie w przyszłości stanąć ma park herbaciany.
Sencha, matcha, hōjicha…, czyli herbata w Wazuka
Wazuka okazuje się niewielką miejscowością położoną na pagórkowatym terenie. Na zboczach gór rośnie herbata, rzadko spotykane płaskie poletka zajmują sadzonki ryżu, a krajobrazu dopełniają bambusowe lasy traktowane przez tutejszych rolników jak chwasty, które przez nikogo nieproszone rozrastają się wszędzie, zabierając cenne miejsce mogące przecież służyć pod uprawę herbacianych krzewów. Urzeka mnie spokój, a może nawet lekka senność panująca w miejscowości – nie ma tu tłoku, życie płynie powoli, a na schodkach domów leniwie wygrzewają się koty, wystawiając do słońca raz rude, a raz białe grzbiety. „Czy to aby na pewno ta sama Japonia, o której tyle słyszałam przed wyjazdem?” – przechodzi mi przez myśl. Rolnicy z Wazuka chcę jednak zmienić atmosferę miejscowości, a pomóc w tym mają właśnie zagraniczni wolontariusze przyjeżdżający w te strony od kilku lat.
Idea projektu jest prosta: na jednym ze wzgórz powstać ma park z różnymi rodzajami krzewów herbacianych, a także pawilon herbaciany i sklepik. Park ma przyciągnąć turystów i rozsławić herbatę produkowaną w regionie. Japończycy, a ja razem z nimi, wierzą w powodzenie przedsięwzięcia, gdyż z Wazuka pochodzi ponoć herbata o tak wybornych walorach smakowych i zapachowych, że żadna inna nie może się jej równać. Na tworzeniu koncepcji parku, jego budowie oraz zgłębianiu wiedzy na temat herbaty ma polegać nasza główna praca. Zacząć mamy następnego dnia o godzinie… 9:07 rano. A jednak, senna Wazuka wcale nie leży poza czasem, a Japończycy rzeczywiście są punktualni i pracowici! 9:05 była godziną zbyt wczesną, 9:10 zbyt późną, nie pozostawało więc nic innego, jak wybrać złoty środek i umówić się na 9:07, co dla grupy europejskich wolontariuszy, przyzwyczajonych do kwadransa akademickiego, okazuje się wyzwaniem.
Dzień z życia wolontariuszy
Na głowach kapelusze z szerokim rondem, na karkach niewielkie ręczniczki, a na dłoniach rękawiczki – wszystko już gotowe do porannego wyjścia, jeszcze tylko w lodówce do zabrania czekają termosy z mrożoną herbatą. Samochodami udajemy się w miejsce, gdzie w przyszłości powstać ma park. Zanim jednak mieszkańcy Wazuka będą mogli cieszyć się herbacianym ogrodem (co najpewniej nastąpi za kilka lat), wzgórze trzeba odpowiednio przygotować – wyciąć zarośla, ściąć parę drzew, zagrabić teren i to właśnie na tych czynnościach spędzamy większość przedpołudni.
Mniej więcej co godzinę robimy przerwy w pracy, leniwie kładziemy się w cieniu i napawamy panoramą miasteczka, popijając przy tym przygotowany zawczasu, orzeźwiający napój. Słońce daje się we znaki, a wilgotne i gorące powietrze utrudnia oddychanie. Pocieszam się, że w Wazuka i tak jest odrobinę chłodniej niż w Osace czy Kioto, gdzie od nagrzanych, betonowych budynków bije nieznośny żar. Rolnicy z Wazuka stanowczo nalegają, żebyśmy wszyscy chowali się przed słońcem, nosząc spodnie do kostek i koszule z długim rękawem. W brakujące części garderoby wyposażam się przy najbliższej okazji. Po porannej pracy, około południa, wracamy na lunch.
„Itadakimasu!” – w podziękowaniu mówimy przed rozpoczęciem każdego posiłku. Jedzenie gotujemy wspólnie z japońskimi wolontariuszami, przez co mamy szansę poznania Kraju Kwitnącej Wiśni od strony kuchni. Na naszym wspólnym stole najczęściej pojawia się ryż z dodatkami, zupa miso, smażone ryby i warzywa, bakłażany, potrawy z jajek oraz różne rodzaje makaronów, m.in. makaron sojowy, ryżowy, udon (rodzaj grubego makaronu z mąki pszennej) czy soba (z mąki gryczanej). Czasem pałaszujemy japońskie specjały jak sushi czy umeboshi (rodzaj śliwek podawanych w naszym przypadku w kulkach zrobionych z ryżu).
W japońskiej kuchni znaczna część potraw bazuje na rybach i owocach morza, co sprawia, że pod względem kulinarnym nie jest to raj dla wegan i wegetarian, nad czym, jako osoba niejedząca mięsa, zastanawiam się przed wyjazdem do Japonii. Okazuje się jednak, że o wszelkich osobistych prośbach (jak np. bezmięsne jedzenie, ale też wszystko inne, co jest dla nas ważne, a co może stanowić problem w czasie wyjazdu) wystarczy z wyprzedzeniem poinformować koordynatorów workcampu.
Japoński specjał – sushi. Fot. Joanna Kościańska
Czas południowej sjesty mija szybko – dość leniuchowania, harmonogram dnia czeka! Popołudnia spędzamy na sadzeniu sadzonek, doglądaniu herbacianych krzewów, słuchaniu wykładów o sprzedaży i konsumpcji naparu, przyglądaniu się produkcji herbaty, planowaniu koncepcji parku oraz udziale w ceremonii picia herbaty. Ceremonia herbaciana przebiega w niezwykle uroczystej atmosferze. Po raz pierwszy mam okazję spróbować matchy, czyli sproszkowanej zielonej herbaty.
Wieczorami przychodzi czas na integrację, zabawę oraz… kąpiel. Sentō, czyli rodzaj publicznej łaźni, znajduje się kilkanaście minut spacerem od miejsca naszego pobytu. Pierwsze kroki w sentō stawiam nieśmiało. W wejściowej sali zostawiam ubrania, po czym dyskretnie przemykam do drugiego pomieszczenia, po środku którego znajduje się niewielki basen z gorącą wodą, a po bokach rozmieszczone są lustra, prysznice i… małe krzesełka, bowiem Japończycy myją się na siedząco. Zgodnie z zasadami korzystania z łaźni, najpierw idę pod prysznic, po czym na dłuższą chwilę zanurzam się w basenie.
Na jednej ze ścian dostrzegam malunek przedstawiający górę Fudżi i kwiaty wiśni sakura – jak mówią mi japońskie koleżanki, narysowane na ścianach krajobrazy stanowią stały element sentō. Większość łaźni posiada także okno, przez które można podziwiać ogród bonsai. Zrelaksowani wracamy do domu kultury. Wieczory w Wazuka są ciche i przyjemnie chłodne.
Japońscy goście i w gościach u Japończyków
Ciszę przerywa czasem gwar, śmiech i donośny dźwięk bębnów taiko dobiegający z domu kultury. To właśnie tutaj trzykrotnie odbywają się większe imprezy, podczas których wolontariusze prezentują kultury swoich krajów, a Japończycy organizują pokazy rodzimych sztuk. Kosztujemy narodowych potraw, próbujemy swoich sił w grze na japońskich instrumentach, wspólnie przygotowujemy kilkumetrowe sushi. Na stołach stoi sake i japońskie piwo. Pijąc alkohol z Japończykami, dobry obyczaj nakazuje dbanie o to, aby czarki współbiesiadników nie pozostawały puste. Na jedno z przyjęć zaproszeni zostają wszyscy mieszkańcy Wazuka (specjalnie na tą okazję przywozimy z Polski Ptasie Mleczko – smakołyk znika w mgnieniu oka). Zaskakuje mnie, jak dużo osób przychodzi.
O ile na przyjęciu pojawiają się przede wszystkim dorośli, o tyle dzieci z Wazuka poznajemy podczas czasu spędzonego w lokalnym przedszkolu i szkole podstawowej. Wymyślamy gry i zabawy, przybliżamy uczniom nasze kraje, w końcu przy malutkich stolikach zjadamy z nimi obentō, czyli drugie śniadanie. Duże wrażenie robi na mnie sam budynek szkoły – świetnie wyposażony, z wielką salą gimnastyczną, zielonymi terenami i odkrytym basenem.
W przedszkolu mam trochę wolnego czasu, ponieważ wszystkie dzieci biegają za 26-letnim wolontariuszem z Kanady. Willy, rozczarowany swoją pracą w Kanadzie wymyślił, że wyjedzie na pół roku do Azji. Pracę zostawił, kupił bilet na samolot i przez kilka miesięcy, bez większego przygotowania i zaplecza finansowego, podróżował po Japonii i Tajlandii, przemieszczając się z jednego wolontariatu na kolejny. Czas spędzony z dziećmi mija szybko, a ja powoli szykuję się do trzydniowego pobytu w domu u japońskiej rodziny.
Dom, w którym będę mieszkać oddalony jest o kilkanaście kilometrów od centrum Wazuka. Jedziemy wąskimi, krętymi ulicami, gdy drogę zachodzą nam żyjące w tych stronach makaki – spoglądają na nas, po czym znikają w bambusowym lasku.
Gdy dojeżdżamy, wyjmuję z plecaka polskie smakołyki. Mam nadzieję, że prezent jest odpowiedni, a czekoladki będą smakować… Trzy dni upływają niepostrzeżenie. Pomagam trochę przy uprawie herbaty, a na imieniny gospodarza jedziemy do restauracji w stylu europejskim – nie siedzi się na ziemi, je się sztućcami, a czas umila pianistka grająca utwory Chopina. W domu często przesiadujemy w kuchni, a gospodyni mówi, że przez kuchenne okno nierzadko do środka zakradają się sprytne makaki, aby uszczknąć co nieco z domowej spiżarni.
Kioto i Nara – dawne stolice
Dwie wolne niedziele spędzamy w Kioto i Narze. Wysiadamy z pociągu i wtapiamy się w rytm Kioto. Obok nowoczesnej architektury, wszechobecnych neonów, miejskiego ścisku, wesołych cosplayer’ów, stoją tu dawne świątynie i chramy, ulicami przechodzą kobiety w tradycyjnych strojach, a spokój odnaleźć można w zacisznych ogrodach. Takashi, japoński wolontariusz robiący akurat kurs na przewodnika, prowadzi nas do świątyni Kinkakuji – Złotego Pawilonu (wstęp: 400 JPY). Zahaczając o leżącą na uboczu restauracyjkę, udajemy się do świątyń leżących we wschodniej części miasta, a w tym do otoczonej największą czcią świątyni Kiyomizudera (wstęp: 300 JPY). Dzień w Kioto mija zbyt szybko, cieszę się, że przyjadę tu raz jeszcze tuż po zakończeniu wolontariatu.
Nara – miasto z ponad 1300-letnią historią, a zarazem pierwsza stolica Japonii – wydaje się być dużo spokojniejsza. Przed Japończykami do Nary dotarły daniele uważane, zgodnie z wierzeniami shintō, za boskich wysłanników. Obecnie mieszka ich tu około 1500. Daniele okazują się niezwykle łakome, uwielbiają jeść krakersy, które można kupić na miejscowych straganach. Spacerujemy pomiędzy licznymi świątyniami, aby w końcu dotrzeć do świątyni Tōdaiji (wstęp: 500 JPY), gdzie znajduje się Wielki Budda – największy na świecie posąg z brązu wykonany 1200 lat temu.
Daniele w centrum Nary. Fot. Joanna Kościańska
Ostatni dzień wolontariatu nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Przed wyjazdem dostaję wielki worek ryżu i kilkanaście opakowań zielonej herbaty, której smak przez długi czas będzie mi przypominał o spotkanych ludziach, ich historiach i herbacianych wzgórzach Wazuka. Po gorących pożegnaniach wsiadamy do autobusu, a jadąc jeszcze przez chwilę widzimy krajobraz miasteczka. Powoli kierujemy się w stronę Kioto…
19.08.13, 20:24
Bardzo dziękuję za informacje :) będę się rozglądać. Pozdrawiam!
22.02.13, 15:37
... Sprawa zwiedzania innych rejonów Japonii wyglądała następująco: przed wyjazdem dostaliśmy dokładny harmonogram workcampu, który przewidywał dwa dni wolnego (te dwa dni rzeczywiście przeznaczyliśmy na zwiedzanie, ale wyłącznie najbliższych miast). Jeżeli koordynatorzy/torki workcampu nie przewidują w harmonogramie zwiedzania, połączenie wolontariatu ze zwiedzaniem może być trudne do realizacji, stąd lepiej na turystykę przeznaczyć własny czas przed rozpoczęciem lub po zakończeniu wolontariatu. Obecnie rozpoczynają się rekrutacje na tegoroczne wolontariaty, będą też organizowane spotkania informacyjne, na których można wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące tego typu wyjazdów. Polecam zatem regularne sprawdzanie strony internetowej Stowarzyszenia "Jeden Świat" oraz profilu Stowarzyszenia na Facebooku. Przepraszam za nieco spóźnioną odpowiedź, a w razie dalszych pytań, proszę pisać:) Pozdrawiam!
22.02.13, 15:36
W przypadku naszego workcampu największym kosztem był całkowity koszt podróży Warszawa-Wazuka-Warszawa, który opłacaliśmy sami (pokrywaliśmy także koszty podróży na poziomie dojazdu z lotniska w Osace do Wazuka oraz przejazdu z Wazuka na lotnisko - koszt tej podróży wynosił wówczas około kilkudziesięciu złotych). Z tego, co się orientuję, to - jeśli w opisie workcampu nie jest zaznaczone inaczej - wolontariusze pokrywają całkowity koszt podróży. W ogóle nie płaciliśmy natomiast za zakwaterowanie i jedzenie (wszyscy wolontariusze mieli zagwarantowane noclegi oraz podstawowe wyżywienie składające się z 3 posiłków dziennie). W mojej opinii, niezależnie od zagwarantowanego pożywienia, dobrze jest zabrać ze sobą "kieszonkowe", aby móc po prostu kupić sobie jakąś przekąskę w lokalnym sklepie, kawiarni, etc. Zawsze też dobrze mieć przy sobie niewielki fundusz, gdybyśmy np. czegoś zapomnieli zabrać, przewidywali wejście do pobliskiego muzeum, sento czy onsenu, etc. ...
09.01.13, 18:45
Czy przez pobyt trzech tygodni opłacali Państwo rzeczywiście tylko przelot? A jak sprawa się miała z dojazdem do Wazuki itp.? Czy był czas na zwiedzanie innych rejonów Japonii?
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.04.2015 15:35
Liczba odwiedzin: 15218
Zapraszamy na relację Ani i Staśka Szloser ze zdobycia najwyższego szczytu Afryki oraz krótkiego pobytu w parkach narodowych i na Zanzibarze. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 27.04.2015 13:30
Liczba odwiedzin: 10413
Jeszcze pół wieku temu Nepal był zamknięty dla wszystkich zwiedzających. W ostatnich dekadach zamienił się w Mekkę dla ludzi kochających góry, przyrodę i egzotyczną, azjatycką kulturę. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 07.04.2015 08:39
Liczba odwiedzin: 114635
Australia oczarowuje! Ogromne przestrzenie, dzikie krajobrazy, przedziwne zwierzęta, które można spotkać tylko tam, ciekawa kultura, a do tego chyba najbardziej wyluzowani ludzie na świecie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.03.2015 08:27
Liczba odwiedzin: 128006
Ośmioosobowa grupa studentów z Rzeszowa i okolic lubi udowadniać, że chcieć równa się móc. Wierni tej idei co roku wyruszają w podróż leciwym busem z 1988 r. Na koncie mają już cztery wyprawy, a teraz przygotowują się do następnej. Tym razem celem są Stany Zjednoczone, które zamierzają przejechać wzdłuż i wszerz w trakcie dwumiesięcznej eskapady. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, stany zjednoczone
Autor: Źródło: materiały promocyjne
Data publikacji: 25.03.2015 09:20
Liczba odwiedzin: 7057
Festiwal Podróżniczy im. Olgierda Budrewicza Równoleżnik Zero, który odbędzie się w dniach 9-11 kwietnia 2015 r. w Mediatece (Pl. Teatralny 5) i Bibliotece Turystycznej (ul.Szewska 78) to wydarzenie skierowane do osób pragnących poczuć klimat podróżowania oraz wspaniała okazja do spotkania z podróżnikami i autorami książek. Tegoroczna edycja będzie poświęcona krajom Ameryki Północnej i Środkowej. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 02.03.2015 10:11
Liczba odwiedzin: 6362
Pięcioletnia podróż Pawła Kilena w poszukiwaniu przygody i spełnienia marzeń. Z lekkim zarysem planu i z bardzo małym budżetem. Udowadnia wszystkim, a przede wszystkim sobie, że powiedzenie „Chcieć, to móc” nie jest fikcją. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.09.2014 12:38
Liczba odwiedzin: 25265
„Nigdzie indziej na świecie nie ma tylu Niemców, którzy mówią po hiszpańsku i czczą bohatera narodowego o nazwisku O’Higgins”. Właśnie ta, zasłyszana wieki temu opinia na temat Chile pchnęła moje zainteresowania w kierunku owego chudego jak patyk kraju. Choć od tamtego czasu minęło już wiele lat, ciekawość pozostała, ale decyzja o wyjeździe zapadła dopiero niedawno. »
Tagi: patronat medialny, ameryka południowa, chile, patagonia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 25.09.2014 10:24
Liczba odwiedzin: 8023
Książka Michała Zielińskiego to osobisty zapis wrażeń z wyprawy do jednego z najmniej uczęszczanych rejonów świata – południowoamerykańskiej selvy, czyli dżungli. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 19.09.2014 09:47
Liczba odwiedzin: 9682
Karolina i Bartek, para młodych inżynierów z Krakowa i autorów bloga Kurs na Wschód, wkrótce rusza w kolejną podróż. Tym razem zamierzają odwiedzić Indonezję, przyjmując za cel nie tylko relaks pod palmami, ale także zebranie sporej ilości materiału reporterskiego, który ma czytelnikom ich bloga pokazać azjatycki kraj od podszewki. Karolina i Bartek obierają kurs na Indonezję! »
Tagi: patronat medialny, azja, indonezja
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 01.08.2014 16:09
Liczba odwiedzin: 8223
Czy można pokonać pieszo dystans 8000 km w ciągu 8 miesięcy, samotnie, bez większego wsparcia z zewnątrz, mierząc się z różnorodnymi warunkami klimatycznymi oraz terenowymi? Można, trzeba mieć tylko jasno określony cel. A taki z pewnością przyświeca Jakubowi Mudzie, który wraz z początkiem stycznia 2015 roku wybiera się w pieszą wyprawę 8000 km Across Canada, od wybrzeża Pacyfiku aż po Atlantyk. »
Tagi: patronat medialny, ameryka północna, kanada
Autor: Anna Kaca
Data publikacji: 16.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 9046
W tegoroczne wakacje razem z moim czworonogiem pokonam pieszo 800 km, promując adopcje psów aktywnych. Od Karkonoszy po Bieszczady będę prezentować ludziom dwa bardzo aktywne psy, które od wielu lat nie potrafią znaleźć domu. Pokaże również, że wakacje można spędzać ze swoim czworonogiem w fajny dla obu stron sposób. »
Tagi: patronat medialny
Autor: Archeolodzy w podróży
Data publikacji: 11.07.2014 12:45
Liczba odwiedzin: 7155
Minął ponad rok, odkąd grupa archeologów i jeden grafik zdecydowali się na podróż swojego życia, odwiesiła na jakiś czas pracę i studia i wyruszyła do Rosji. Teraz, projekt „Archeolodzy w Podróży” odżywa – w nieco zmienionym składzie (więcej info tutaj: http://archeolodzywpodrozy.blogspot.com/p/o-nas.html) ruszamy tym razem na północ! »
Tagi: europa, norwegia, skandynawia, patronat medialny
Autor: Tomasz Korgol
Data publikacji: 01.07.2014 11:07
Liczba odwiedzin: 8097
Celem mojej najbliższej wyprawy jest Nepal. Trasa wiedzie z Wrocławia przez Węgry, Bułgarię, Rumunię, Turcję, Gruzję, Armenię, Irak (Kurdystan), Iran, Pakistan, Indie, Nepal. Łącznie 15 tysięcy kilometrów, samotnie, autostopem. Wyprawa jest częścią projektu pod nazwą ,,Z uśmiechem na (Bliski) Wschód”. »
Tagi: patronat medialny, azja, indie, nepal
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 30.05.2014 11:39
Liczba odwiedzin: 6224
W trakcie minionego I Festiwalu Podróżniczego Klubu Szalonego Podróżnika w Środzie Wielkopolskiej, któremu patronował między innymi portal Etraveler.pl, słuchacze mieli okazję nie tylko przenieść się w odległe i niezwykle różnorodne części świata, ale i dostali spory zastrzyk inspiracji, po którym na pewno niełatwo będzie wysiedzieć w domu. »
Tagi: europa, polska, patronat medialny
Autor: Łukasz Kraka-Ćwikliński
Data publikacji: 26.05.2014 16:34
Liczba odwiedzin: 7319
Wyprawa przez drugą co do wielkości pustynię na świecie zbliża się wielkimi krokami. Do jej rozpoczęcia zostały niespełna dwa miesiące, co sprawia, że jest to dobry moment, by przypomnieć zainteresowanym, na czym polega jej wyjątkowość. »
Tagi: azja, mongolia, gobi, patronat medialny
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 26.05.2014 15:10
Liczba odwiedzin: 5661
Już w najbliższy piątek (30.05.) rusza w Lublinie Festiwal Podróżniczy u Przyrodników. W programie znalazły się slajdowiska z całego świata: Kolumbia, Antarktyda, Portugalia, Niemcy, Słowenia, Chorwacja) oraz z Polski (Opolszczyzna i Białowieski Park Narodowy). Ideą Festiwalu jest ukazanie piękna i bogactwa przyrody w skrajnie różnych rejonach świata. »
Autor: BusTrip into the Wild
Data publikacji: 12.05.2014 09:20
Liczba odwiedzin: 45573
Jak opisać w kilku słowach projekt BusTrip Into The Wild? 26-letni volkswagen T3, siedmioro podróżników i 12 krajów, które chcemy odwiedzić w trzy tygodnie, jak najmniejszym kosztem. »
Tagi: patronat medialny, europa
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 28.04.2014 10:02
Liczba odwiedzin: 115485
Już 23 i 24 maja rusza w Środzie Wielkopolskiej pierwszy Festiwal Podróżniczy organizowany przez Klub Szalonego Podróżnika. Dwa dni festiwalowe będą składać się z prezentacji prelegentów o „Statuetkę Klubu Szalonego Podróżnika” za najlepszą prezentację podróżniczą, prezentacji filmów oraz relacji podróżniczych zaproszonych gości specjalnych. Poza tym na każdego z uczestników czekają liczne konkursy i atrakcje festiwalowe. »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 15.04.2014 11:35
Liczba odwiedzin: 7045
1 miesiąc, 2 autostopowiczów i 4 żywioły do pokonania. Podczas miesięcznej wyprawy zasmakujemy dań gotowanych w rozgrzanej ziemi, wykąpiemy się w najwspanialszych wodospadach Europy, staniemy na skraju dwóch ogromnych płyt tektonicznych jednocześnie i (mam nadzieję) nie zostaniemy porwani razem z namiotem przez niezwykle silne wiatry. Wszystko to z dobytkiem na plecach i wyciągniętym w górę kciukiem. »
Tagi: patronat medialny, europa, islandia
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 21.03.2014 14:44
Liczba odwiedzin: 172006
24 maja 2014 r. w Ośrodku Kultury w Środzie Wielkopolskiej w ramach Średzkich Sejmików Kultury 2014 odbędzie się I Festiwal Podróżniczy zorganizowany przez poznański Klub Szalonego Podróżnika. W ramach Festiwalu przewidziane są przede wszystkim prelekcje podróżnicze, slajdowiska, dyskusje i spotkania z podróżnikami. Prelegenci przedstawią swoje dotychczasowe podróże po różnych regionach świata i opowiedzą związane z nimi historie, przygody i wrażenia. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 11.03.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 50583
Zapraszamy Was już na III Spotkanie Podróżnicze Klubu Szalonego Podróżnika do Wielkie żarcie. Będzie to spotkanie przed świąteczne, w związku z tym odbędą się dwie prezentacje podróżnicze, gdyż kwietniowe spotkanie się nie odbędzie. »
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 06.03.2014 11:00
Liczba odwiedzin: 52648
Marzyliście kiedyś o wyruszeniu w podróż dookoła świata? Co chcielibyście zobaczyć? Jakie państwa odwiedzić? Wydaje Wam się, że taka podróż to nierealny i odległy pomysł? Już niedługo będziecie mieli okazję się przekonać, że to nic bardziej mylnego! Niepowtarzalna okazja, aby posłuchać o niesamowitej wyprawie równie niesamowitego człowieka – o pięcioletniej podróży Pawła Kilena dookoła świata. »
Powered by Webspiro.