Zabytkiem przez świat – relacja z podróży

W końcu się udało! fot. JednoOkoNaMaroko

Może nie byliśmy na końcu świata ale opuściliśmy nasze domy na trzy miesiące i doświadczyliśmy więcej niż mogliśmy sobie wyobrażać. Długość tej podróży sprawiła, że na jakiś czas zmieniliśmy swoją rzeczywistość. Mieliśmy swoje obowiązki, opiekowaliśmy się sobą nawzajem, a naszym domem był samochód. A rodzina i przyjaciele? Przed wyjazdem martwimy się o to jak poradzimy sobie w obcym państwie, sami. Nie trzeba długo czekać, aby przekonać się jak wiele wspaniałych, pomocnych osób czeka na naszej drodze. Wspólne doświadczanie podróży, uczenie się od siebie nawzajem, zdobywanie wiedzy i sytuacje, które nie miałyby miejsca w codziennym życiu tak nas do siebie zbliżają.

Napotkane przez nas osoby ukształtowały naszą podróż.
Lorenzo z Neapolu, który pokazał nam piękno swojego miasta i zaraził energią do życia i chęcią robienia czegoś więcej dla siebie i bliskich. To dzięki niemu pierwszy raz nocowaliśmy w squacie- centrum neapolskiej kultury i miejscu, gdzie podróżni mogą znaleźć pomoc.

Mounir, za którym popłynęliśmy do Tunezji. Znaliśmy go dosłownie chwilę, jednak dla niego przyspieszyliśmy nasze plany. Wziął na siebie rolę naszego tunezyjskiego przewodnika. W podzięce za pomoc, Mounir zapewnił nam nocleg. Przez całą tunezyjską podróż mogliśmy liczyć na jego porady i wsparcie.

Justinas, Litwińczyk pracujący w Turcji. Uratowaliśmy zmęczonego

 

Justinas we własnej osobie :)

fot. JednoOkoNaMaroko

czekaniem autostopowicza i zapewniliśmy mu all inclusive w wersji JednoOko- nocleg na hamaku nad morzem. Alanya, w której mieszka była po drodze, tak więc Justinas zaoferował nam dach nad głową na parę dni. Zmienił też naszą trasę opowiadając z pasją i wiedzą o wspaniałych, nieznanych nam miejscach. Zaraził nas Turcją i zagwarantował niezapomniane wrażenia!

I wiele innych osób..

Podróże są nieprzewidywalne i zapewniają wrażenia, o których byście nawet nie pomyśleli. Urodziny z imprezą na stacji benzynowej i lot paralotnią jako prezent, arbuz od mechanika z napisem: FROM RUSSIA WITH LOVE, mieszkanie w opuszczonym domu z bieżącą wodą i sąsiadem koszącym Ci trawnik, jazda na dachu samochodu pośrodku pustyni, odnalezienie opuszczonego kurortu z lat 70, noclegi wśród łodzi rybackich, na wodospadzie, w gaju, parku narodowym, wśród tirów z dzikami, na ulicy, parkingu, w hamakach, namiocie czy w samochodzie..

Nasz pałac! fot. JednoOkoNaMaroko

Nawet te sytuacje, które w danym momencie nas denerwowały, teraz są dobrym wspomnieniem, wiele nas uczącym. Parę razy było groźnie, głównie z powodu samochodu. Raz dostał skrzydeł przy wojsku tunezyjskim, przez co prawie porozpadał się na kawałki, staczał się do granicy z Montenegro (dobrze, że było z górki!), miał wyścig z kończąca się wiza rosyjską, gdy jechaliśmy na jedynym nie zmielonym czwartym biegu.

Najpierw było staczanie, teraz jest naprawianie

To właśnie ten wachlarz możliwości i to poczucie wolności jest wspaniałym uczuciem. Każdy dzień daje szansę na nową przygodę! I nie- to wcale nie kosztuje majątku. Fakt, przed wyjazdem pracowaliśmy i odkładaliśmy pieniądze, jednak chodzi tutaj o spełnianie marzeń, więc nie bójmy się odrobiny pracy, jeśli w zamian za to spędzimy najwspanialsze chwile w życiu. Pamiętam jak jechaliśmy przez pustynie w Tunezji. Zbliżał się zachód słońca przez co piasek miał wyjątkowo złocisty odcień, włosy rozwiewały mi na każdą stronę i poczułam, że to jest to. Wiedziałam, że mogę wszystko, bo jestem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Byłam niesamowicie szczęśliwa, w końcu otwiera się przede mną nowe życie.Takie momenty to esencja podróży i to dla niej warto walczyć, dlatego też nie ma co się wykręcać, bo większość argumentów po prostu łatwo obalić. Sprawa rzucenia obecnego życia, czy to pracy, szkoły itp. jest już kwestią ustalenia priorytetów i celów w życiu, jeśli jednak łapiecie się na wiecznym marudzeniu na nudę, powtarzalność to dajcie sobie tą dawkę szczęścia.

Niezapomniana jazda na KaZIku! fot. JednoOkoNaMaroko

Nie mieliśmy pojęcia, że zrobimy tyle fajnych rzeczy:

1. Paralotnią nad Alanya- najlepszy prezent urodzinowy w moim życiu i równocześnie najbardziej niespodziewany. Widoki niesamowite, a sposób, w jaki Justinas Nam podziękował za pomoc był... odlotowy!

Widok z paralotni- na tej plaży lądowaliśmy :) fot. JednoOkoNaMaroko

2. Pokonując tyrolką najgłębszy kanion w Europie, czyli rzeka Tara, w Parku Narodowym Durmitor, w Czarnogórze. Całe Montenegro ujmuje krajobrazami, tak więc wyjazd do tego państwa uznajemy za obowiązkowy! Przejazd kosztuje 10 euro za małą i 20 euro za dużą tyrolkę, którą polecam bardziej!

Tyrolką nad Tarą, fot. JednoOkoNaMaroko

3. Darmowe wejście na Pamukkale.

 

Nasz sposób na darmowe wejście

fot. JednoOkoNaMaroko

Nie mieliśmy pieniędzy na wejście do jednego z symboli Turcji, tak więc wybraliśmy się na trekking po wapiennym wzgórzu. Tylko 10 min wchodzenia i voila! Na górze jest niesamowity klimat, szczególnie pod wieczór. Wspaniale było zrelaksować się w wapiennych tarasach.

4. Wyspa Kerkennah i opuszczony kurort z lat 70. Na początku nie wiedzieliśmy do końca co właśnie znaleźliśmy. Po dłuższym spacerze zaczęliśmy znajdować korty tenisowe, niedokończone pokoje, łazienki z połowa kafelków, maszynownie, skład sedesów i umywalek, pusty basen, makietę kurortu i w końcu broszury! Plany były duże, jednak z jakiegoś powodu.. nie wypaliły. Kto by spodziewał się takiej perełki na środku nieznanej, prawie niezamieszkałej wyspie? Ten hotel zagwarantował nam zabawę na dobre parę dni.

Znaleziona broszura...

...rzeczywistość :)

5.1 My i żółwie Caretta- pobyt na plaży Iztutu, czyli jednego z ostatnich lęgowisk tych żółwi morskich. Znajduje się tam miejsce, w którym leczone są chore żółwie, znalezione przez miejscowych. Plaża znajduje się blisko delty rzeki Dalyan- rozdzielonej milionem wysepek, którą warto zobaczyć.

Uratowane żółwie pod dobrą opieką, fot. JednoOkoNaMaroko

5.2 Syri i Kalter- ukryty gaj. Albanię nie dokońca wspominamy pozytywnie, ze względu na drogi. Ja się jednak uparłam i namówiłam Darka na to miejsce, które okazało się bardzo czarującą miejscówką. W dodatku kąpiel z samego rana w 10 stopniowym Niebieskim Oku..100% orzeźwienie!

Syri i Kalter, fot. JednoOkoNaMaroko

Dosyć zimne, Niebieskie Oko, fot. JednoOkoNaMaroko