Dziś jest 16.09.2025
Imieniny obchodzą Edyta, Kornel, Kamila, Antym
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 18.02.2014 21:22
Liczba odwiedzin: 49460
Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra i Albania w 10 dni, które pokazały jak bije bałkańskie, wielkie serce.
Plan wyprawy powstał w godzinę. Przygotowania trwały dwie godziny, zakupy dodatkowe półtorej godziny i… wyszła nam wyprawa marzeń. Dwa tysiące kilometrów po bałkańskich drogach. Ta wyprawa zawierała wszystko – znane i popularne miejsca turystyczne, bezdroża i zakamarki nieodkryte przez turystów, a także bośniackie i chorwackie domy oraz serca mieszkańców.
Podróż zaczyna się w słoweńskich Porcie Róż. Portorož – tak brzmi oficjalna nazwa znanego słoweńskiego kurortu nad Adriatykiem. Właśnie tam z grupką studentów przedsięwzięliśmy ambitny plan dalej eskapady w nieznane. Był to dobry punkt wypadowy – można tu nabrać sił, zrobić zakupy, odetchnąć dłuższą chwilę i można ruszać.
Na początek polecam odwiedzić jeszcze Piran, który jest bez wątpienia perełką słoweńskiej turystyki. Położone na ostro wbijającym się w morze cyplu miasto ma niespotykany klimat – małe, kamienne, średniowieczne miasteczko, przypomina włoskie nabrzeżne osady. Piran ma jednak w sobie coś swojskiego – małe, zadbane miasteczko jest zamieszkane głównie przez miejscowych i w przeciwieństwie do sąsiedniego Portorož nie skupia dużych hoteli i kompleksów turystycznych. A wypicie dobrego słoweńskiego wina na szczytach murów miejskich wyrastających z Adriatyku to jedno z najwspanialszych uczuć jakich może doświadczyć turysta włóczykij. No i widoki, prze dobrej pogodzie widać Triest, wybrzeże Chorwacji, Alpy Julijskie i Lagunę Wenecką. Prawdziwe cudo.
Ale trzeba tam być koniecznie pieszo, bo samochód nie wciśnie się w żadną uliczkę tego najbardziej urokliwego zakątka Słowenii.
Nas czekała jazda. Ruszyliśmy na południe. Grzeczna i ułożona w habsburskim stylu Słowenia żegnała nas piękną jesienią i urokliwymi górami i wyżynami.
Cały czas prowadzą nas malownicze szosy Istri. Krótka kontrola graniczna na chorwackiej granicy i kontynuujemy jazdę po chorwackiej części Istrii. Jeśli macie więcej czasu w podróży – warto zajrzeć do Puli oraz Rovinj – kolejnych perełek Adriatyku, jednak robiących nieco mniejsze wrażenie niż Piran. Kręte ulice Rijeki wyrzucają nas na wybrzeże Dalmacji. Tutaj warto zboczyć z głównych szlaków za wszelką cenę. Nadmorskie drogi kuszą niecodziennymi widokami na morze. To była droga przez raj na ziemi – kręta droga wzdłuż wybrzeża, a w oddali niezamieszkane niemal pustynne wyspy Chorwacji. Grzechem byłoby nie urządzić sobie postoju nad morzem. Mimo tego, że jest listopad nie potrafimy oprzeć się morskiej kąpieli, którą umiliły nam jeżowce (kolce jednego z nich do dziś mam w ręce).
W tym momencie postanowiliśmy zboczyć z nadmorskiego szlaku. Dlaczego? Uznaliśmy, że w drodze powrotnej będziemy bardziej potrzebować relaksu i widoku morza, a tymczasem pojedziemy w stronę Bośni.
Przemieszczając się w głąb Chorwacji nasze wrażenie o raju na ziemi coraz bardziej rozmywało się i ustępowało miejsca przykrym uczuciom. Oto Slawonia (jedna z krain Chorwacji) okazała się nie mieć nic wspólnego z rajskim dalmatyńskim wybrzeżem. Coraz częściej było widać, że Chorwacja nie jest krajem tak bogatym jak myślą nieświadomi wczasowicze z riwiery makarskiej. W oczy zaczęły się rzucać zniszczenia wojenne powstałe w wyniku wielkiej wojny domowej w latach 90-ych. Im bliżej granicy z Bośnią tym nasze wrażenia były coraz bardziej przygnębiające.
Wiele budynków miało elewację zniszczoną przez kule, bądź wybuchy. Pierwszym przystankiem był Karlovač – przypadkowe muzeum wojny bałkańskiej, sprzęt wojskowy i zniszczone koszary były przerażającym świadectwem niedawnej wojny. Na poprawę humoru pozostała myśl, że to co najgorsze już się skończyło (choć pozostają animozje chorwacko-serbskie), a humory poprawił nam nieco miejscowy specjał – piwo Karlovač – polecamy!
Zastał nas zmrok, a że byliśmy przygotowani na nocowanie w namiotach musieliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg. Teren przy granicy chorwacko-bośniackiej, gdzie co jakiś czas było można zobaczyć tabliczki „Pazi – Mine!” (bośń. Uwaga – Miny!) nie zachęcał do noclegu „na dziko”. Postanowiliśmy zapytać kogoś w najbliższej wiosce o użyczenie podwórka, w celu rozbicia namiotów. Udało się od razu. Przyjęła nas pani Marija, biedna gospodyni, która – gdy usłyszała, że mamy spać w namiotach – dała do zrozumienia, że tak być nie może – ujma dla gospodarza! Mamy spać w domu i koniec kropka. Tak też się stało. Oprócz grilla dostaliśmy całą torbę „wałówki” – cebule, czosnek, jabłka, miejscowy przysmak – dunię, no i dosyć komfortowy nocleg. Jednym słowem – bardzo skromnie, ale bardzo serdecznie. Rozpoczęliśmy też przyspieszony kurs języka chorwacko – serbskiego. Ale żeby się Słowianie nie dogadali – to nie było możliwe. Pani Marija uratowała nas przed marznącym deszczem, a do tego podzieliła się z nami wszystkim co miała, a nie miała zbyt wiele. Zadziwiające jak w jeden wieczór można się otworzyć przed bandą cudzoziemców do tego stopnia, aby żegnać się ze łzami w oczach…
Na drugi dzień wjechaliśmy do Bośni i Hercegowiny. Wyżynne krajobrazy i strome skalne zbocza mieszały się z nieporadną, niszczejącą zabudową. Bieda trzymała się w parze z chaosem i niemocą zapanowania nad otoczeniem. Kraj ledwo stanął na nogi po wojnie, choć minęło już parę dobrych lat. Infrastruktura w rozsypce, tereny wzdłuż dróg – zaminowane. Co trzeci budynek zniszczony i opuszczony. Bezrobocie w tym kraju wynosi około 30% (a miejscami ponad 50%) i jest jednym z najwyższych w Europie. Nic więc dziwnego, że turystyka jest tam zupełnie ignorowana.
Nie ma nawet mowy o racjonalnym podejściu do turystyki. Istnieją tylko dwa punkty koncentracji jakiegokolwiek ruchu turystycznego – Mostar – jedno z największych miast tego państwa i Medjugorje – centrum pielgrzymkowe.
Mostar robi niezapomniane wrażenie – po pierwsze niesamowita kamienna starówka, gdzie dosłownie wszystko jest robione z kamienia – nawet dachówki. Punkt obowiązkowy – stary turecki most w centrum starego miasta. Trzymając się faktów – nie taki stary po odbudowany po wojnie dopiero w 2004 roku. I tu pojawia się druga impresja związana z tym mostem – obok niego można zobaczyć wystawę fotografii Mostaru z czasów wojny i poruszający film o burzeniu mostu przez wojska chorwackie. Rzecz naprawdę ujmująca – stary most łączący dwa brzegi 200-tysięcznego miasta regularnie niszczony, aby dzielić miasto, ludzi, rodziny, narody. Smutne. Jednak w to wszystko wmieszały się objawy nachalnego kapitalizmu i chęci zarobku na turystach – niektóre kramiki z pseudo-pamiątkami epatowały właśnie wojną. Sprzedawano drobiazgi mające kojarzyć się z wojną. O ich autentyczności nie będziemy nawet wspominać. No i skoki do rzeki z wysokiego Starego Mostu – kiedyś dowód męstwa, dziś sposób na zarabianie kasy na głodnych emocji turystach. Ale nasi tam byli – jeden ze sprzedawców, gdy usłyszał „Polska” wykrzyknął: „Kupujcie! U nas taniej niż w Biedronce!” Zabawne i zastanawiające zarazem, że nie rzucił najbardziej popularnym polskim słowem z dźwięcznym „r” w środku, tylko takim śmiesznym, marketingowym sloganem…
Medjugorje pozostało poza naszym zainteresowaniem z różnych powodów. Wydawało nam się, ze nie jest to najlepszy cel dla nas. Pojechaliśmy za to do Pocitelj nieopodal Mostaru. Trafiliśmy tam trochę przypadkowo, ale to dobrze. Miejsce kompletnie nieznane. Miasto – forteca, miasto – zamek, miasto – warownia zbudowane podobnie jak Mostar wyłącznie z kamienia.
Miejsce zupełnie fantastyczne. Zamek, warownia, forteca na wzgórzu, w zakolu rzeki Neretvy jest ciągle zamieszkałe przez ludzi i zupełnie nieznane przez turystów. Trudno sobie wyobrazić, że w takim miejscu, które na zachodzie Europy byłoby otoczone bańką skomercjalizowanej turystyki masowej, mogą żyć sobie spokojnie ludzie i ze zdziwieniem patrzeć na turystów.
W Bośni odwiedziliśmy jeszcze Banja Lukę – stolicę Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie – dla mnie rarytas polityczno-społeczny (jak w jakimś państwie może być stolica innego państwa? Ale kto liznął historii tego regionu na pewno się nie dziwi). Poza tą ciekawostką miasto raczej nie nazbyt ciekawe dla turystów – maleńka eklektyczna staróweczka, ruiny zamku i to wszystko co można tam zobaczyć. Jednak miasto z pozoru nudne i senne kryje w sobie atmosferę dawnych lat i nerwowy klimat wojny bałkańskiej.
Andrzej Stasiuk tak pisał o Banja Luce:
Jadąc przez Banja Lukę, rozmyślałem o niej. Wśród, ruin, grobów i pól minowych. Rozmyślałem o tym, jak leży na wznak między Wschodem a Zachodem. Leniwa i senna. W tych nieśmiertelnych brzózkach. Na piachu. Dłubie nosie, kręci kulki i marzy o własnym losie. O przyszłym zamążpójściu, o dawnych gwałtach albo że pójdzie do klasztoru
Tak, Banja Luka jest jak cała Bośnia – wymęczona i senna, ale wciąż żywa.
Ciekawsza może się wydawać miejscowość Jajce – stara XII osada w której centrum jest… wodospad.
Niemały bo 27-metrowy i tradycyjne już stare miasto zbudowane z kamienia.
W międzyczasie znów skorzystaliśmy z bałkańskiej gościny – tym razem przygarnęła nas bośniacka rodzina, która uratowała nas przed spaniem w namiotach przy temperaturze ok. 0 stopni i padającym deszczem ze śniegiem. Znów było bardzo miło i serdecznie. Po Słowiańsku! Jedzenie, picie, ciepły nocleg – wszystko czego dusza podróżnika zapragnie. Ale szczytem gościnności był nocleg kolejnej nocy.
Pod Sarajewem złapała nas burza śnieżna. Transport sparaliżowany. Na jazdę nie ma szans. Na nocleg w namiotach również. Mieliśmy już wprawę w proszeniu o nocleg, więc udało nam się i tym razem, jednak po kilku próbach.
Ale ta gościna będzie zapamiętana na długo – wygodna podłoga; wystawny obiad z domowymi smakołykami, który przerodził się w rodzinną biesiadę, ze śpiewami, prezentami i prawdziwą ucztą. Bośniacka gościnność przerosła wszystkie nasze wyobrażenia jak można potraktować bandę zagranicznych ludzi dobijającą się wieczorem do czyjegoś domu. Ci ludzie mieli serca na dłoni.
Ruszyliśmy dalej, do Sarajewa – miasta, które stara się znów stać się metropolitalne. Miasto urokliwe – duże, ale nietracące swojego charakteru. A jego sercem jest nieduża, ale tętniąca życiem starówka. Mężczyźni niespiesznie przechadzają się w te i we wte, obgadując wszystkie ważne i nieważne sprawy, kobiety robią zakupy na staromiejskich straganach, a kilku zagubionych turystów stoi pośrodku miasta i próbuje odnaleźć europejskość jaką zna. Ale po co jej szukać? Warto o niej zapomnieć, przynajmniej tutaj.
Skrzyżowanie bałkańskich kultur i trzech religii w stolicy Bośni i Hercegowiny daje znać o sobie pokazując różne oblicze miasta. Jednak swoją twarz pokazuje również okrutne wspomnienie wojny domowej. To piękne miasto, położone wśród gór było oblegane przez wojska jugosłowiańskie niemal trzy lata. A rzeczy, jakie działy się podczas wojny stanowią do dziś okrutne ale i intrygujące elementy historii tego zakątka Europy.
Przyszedł czas opuścić Sarajewo krętymi drogami pnącymi się na otaczające miasto góry, w których w czasie wojny czyhali snajperzy armii jugosławiańskiej. Przyszedł i czas opuścić Bośnię i Hercegowinę i ruszyć dalej – do Czarnogóry.
Jeśli myślicie, że widzieliście najpiękniejsze góry Europy gdzieś poza Czarnogórą, to moim skromnym zdaniem jesteście w błędzie.
My natomiast byliśmy w obłędzie obserwując zza okien wysokie pasma górskie, strome granie poprzetykane kanionami i potokami. A wszystko w świetle księżyca i w porażającej atmosferze pustki. Tak drogi Czarnogóry były zupełnie puste. Góry chyliły się nad nami i mieliśmy wrażenie, że jedziemy przez krainę oderwaną od rzeczywistości. Góry, wąwozy, księżyc i… dzikie konie, które biegły po szosie. Do dziś nie jestem pewien czy mi się to wszystko nie śniło.
Dojechaliśmy do Jeziora Szkoderskiego.
Zaliczyliśmy szybki nocleg – po raz pierwszy w namiotach – a bliskość morza od razu dała o sobie znać w postaci ciepłego klimatu. Jezioro Szkoderskie objechaliśmy niemal dookoła. Piękne krajobrazy, niemal zupełnie dziewicze, ale jednak niedoceniane przez miejscowych i wykorzystywane do łupieżczych połowów oraz do wyrzucania śmieci. Przyroda tego małego kraju wprost rzucała na kolana.
I wtedy narodził się nowy pomysł – skoro jesteśmy tuż obok Albanii…. Odpaliliśmy silnik i ruszyliśmy do najdzikszego kraju Europy.
Ale o tym i o drodze powrotnej, która była chyba jeszcze bardziej urokliwa przeczytacie w następnym artykule….
21.02.14, 00:23
Hej, bardzo mi się podoba Wasz styl podróżowania. Chciałabym oddać głos ale nie wiem jak to uczynić???
21.02.14, 09:51
http://etraveler.pl/konkursy/podroz-na-medal/ Z prawej strony jest sonda. Tam można oddać swój głos. Wystarczy odnaleźć tytuł lub autora.
25.02.14, 12:25
i nie trzeba daleko szukać egzotyki :) bardzo się cieszę, że tak obszernie ukazałeś wachlarz klimatów bałkańskich
28.02.14, 22:05
Piękna, wartka opowieść o jednym tylko tygodniu - wrażeń, emocji, codzienności, niemocy, spostrzeżeń,obserwacji.... Coś pięknego. Czyta się tę relacje jednym tchem. Z drugiej strony martwi mnie fakt, jak teraz wygląda życie w tym obszarze Europy. Byłam tam ok. 40 lat temu - wtedy była to dla nas "bajka - strefa dolarowa". Wielka szkoda. Ale i tak zazdroszczę Wam tych emocji. Pozdrawiam i czekam na druga część.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 15363
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 6676
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 10490
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 8443
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 8557
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 7439
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 6591
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 8901
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 9149
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 32414
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 5322
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 5402
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 32113
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 10295
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 6517
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 5264
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 5115
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 4994
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 161271
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 7297
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 3732
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 6831
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 6151
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 37447
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 5026
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 13978
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 6307
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 3937
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 47279
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 9531
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 35635
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 5563
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 5879
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 6466
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 5478
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 6116
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 5077
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 76025
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 182662
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 33080
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 29422
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 45816
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.