Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

staż

Cztery pory roku - Śnieg, słońce, Bałkany i my

Autor: Michał Lutowierski

Data publikacji: 18.02.2014 21:22

Liczba odwiedzin: 49464

Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra i Albania w 10 dni, które pokazały jak bije bałkańskie, wielkie serce.

Perła Adriatyku, czyli słoweński Piran widziany nocą.
 
Perła Adriatyku, czyli słoweński Piran widziany nocą.
fot. Zofia Bedyńska


Plan wyprawy powstał w godzinę. Przygotowania trwały dwie godziny, zakupy dodatkowe półtorej godziny i… wyszła nam wyprawa marzeń. Dwa tysiące kilometrów po bałkańskich drogach. Ta wyprawa zawierała wszystko – znane i popularne miejsca turystyczne, bezdroża i zakamarki nieodkryte przez turystów, a także bośniackie i chorwackie domy oraz serca mieszkańców.

Podróż zaczyna się w słoweńskich Porcie Róż. Portorož – tak brzmi oficjalna nazwa znanego słoweńskiego kurortu nad Adriatykiem. Właśnie tam z grupką studentów przedsięwzięliśmy ambitny plan dalej eskapady w nieznane. Był to dobry punkt wypadowy – można tu nabrać sił, zrobić zakupy, odetchnąć dłuższą chwilę i można ruszać.

Perła Adriatyku, czyli słoweński Piran widziany nocą.
 
Perła Adriatyku, czyli słoweński Piran widziany nocą.
fot. Zofia Bedyńska


Na początek polecam odwiedzić jeszcze Piran, który jest bez wątpienia perełką słoweńskiej turystyki. Położone na ostro wbijającym się w morze cyplu miasto ma niespotykany klimat – małe, kamienne, średniowieczne miasteczko, przypomina włoskie nabrzeżne osady. Piran ma jednak w sobie coś swojskiego – małe, zadbane miasteczko jest zamieszkane głównie przez miejscowych i w przeciwieństwie do sąsiedniego Portorož nie skupia dużych hoteli i kompleksów turystycznych. A wypicie dobrego słoweńskiego wina na szczytach murów miejskich wyrastających z Adriatyku to jedno z najwspanialszych uczuć jakich może doświadczyć turysta włóczykij. No i widoki, prze dobrej pogodzie widać Triest, wybrzeże Chorwacji, Alpy Julijskie i Lagunę Wenecką. Prawdziwe cudo.
Ale trzeba tam być koniecznie pieszo, bo samochód nie wciśnie się w żadną uliczkę tego najbardziej urokliwego zakątka Słowenii.

Zabytki słoweńskiej części Istrii - kościół Św. Bernardyna w Portorož.
 
Zabytki słoweńskiej części Istrii - kościół Św. Bernardyna w Portorož.
fot. Zofia Bedyńska

Nas czekała jazda. Ruszyliśmy na południe. Grzeczna i ułożona w habsburskim stylu Słowenia żegnała nas piękną jesienią i urokliwymi górami i wyżynami.
Cały czas prowadzą nas malownicze szosy Istri. Krótka kontrola graniczna na chorwackiej granicy i kontynuujemy jazdę po chorwackiej części Istrii. Jeśli macie więcej czasu w podróży – warto zajrzeć do Puli oraz Rovinj – kolejnych perełek Adriatyku, jednak robiących nieco mniejsze wrażenie niż Piran. Kręte ulice Rijeki wyrzucają nas na wybrzeże Dalmacji. Tutaj warto zboczyć z głównych szlaków za wszelką cenę. Nadmorskie drogi kuszą niecodziennymi widokami na morze. To była droga przez raj na ziemi – kręta droga wzdłuż wybrzeża, a w oddali niezamieszkane niemal pustynne wyspy Chorwacji. Grzechem byłoby nie urządzić sobie postoju nad morzem. Mimo tego, że jest listopad nie potrafimy oprzeć się morskiej kąpieli, którą umiliły nam jeżowce (kolce jednego z nich do dziś mam w ręce).
W tym momencie postanowiliśmy zboczyć z nadmorskiego szlaku. Dlaczego? Uznaliśmy, że w drodze powrotnej będziemy bardziej potrzebować relaksu i widoku morza, a tymczasem pojedziemy w stronę Bośni.

Przemieszczając się w głąb Chorwacji nasze wrażenie o raju na ziemi coraz bardziej rozmywało się i ustępowało miejsca przykrym uczuciom. Oto Slawonia (jedna z krain Chorwacji) okazała się nie mieć nic wspólnego z rajskim dalmatyńskim wybrzeżem. Coraz częściej było widać, że Chorwacja nie jest krajem tak bogatym jak myślą nieświadomi wczasowicze z riwiery makarskiej. W oczy zaczęły się rzucać zniszczenia wojenne powstałe w wyniku wielkiej wojny domowej w latach 90-ych. Im bliżej granicy z Bośnią tym nasze wrażenia były coraz bardziej przygnębiające.

Muzeum wojny domowej w Karlovaču.
 
Muzeum wojny domowej w Karlovaču.
fot. Zofia Bedyńska

Wiele budynków miało elewację zniszczoną przez kule, bądź wybuchy. Pierwszym przystankiem był Karlovač – przypadkowe muzeum wojny bałkańskiej, sprzęt wojskowy i zniszczone koszary były przerażającym świadectwem niedawnej wojny. Na poprawę humoru pozostała myśl, że to co najgorsze już się skończyło (choć pozostają animozje chorwacko-serbskie), a humory poprawił nam nieco miejscowy specjał – piwo Karlovač – polecamy!

Zastał nas zmrok, a że byliśmy przygotowani na nocowanie w namiotach musieliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg. Teren przy granicy chorwacko-bośniackiej, gdzie co jakiś czas było można zobaczyć tabliczki „Pazi – Mine!” (bośń. Uwaga – Miny!) nie zachęcał do noclegu „na dziko”. Postanowiliśmy zapytać kogoś w najbliższej wiosce o użyczenie podwórka, w celu rozbicia namiotów. Udało się od razu. Przyjęła nas pani Marija, biedna gospodyni, która – gdy usłyszała, że mamy spać w namiotach – dała do zrozumienia, że tak być nie może – ujma dla gospodarza! Mamy spać w domu i koniec kropka. Tak też się stało. Oprócz grilla dostaliśmy całą torbę „wałówki” – cebule, czosnek, jabłka, miejscowy przysmak – dunię, no i dosyć komfortowy nocleg. Jednym słowem – bardzo skromnie, ale bardzo serdecznie. Rozpoczęliśmy też przyspieszony kurs języka chorwacko – serbskiego. Ale żeby się Słowianie nie dogadali – to nie było możliwe. Pani Marija uratowała nas przed marznącym deszczem, a do tego podzieliła się z nami wszystkim co miała, a nie miała zbyt wiele. Zadziwiające jak w jeden wieczór można się otworzyć przed bandą cudzoziemców do tego stopnia, aby żegnać się ze łzami w oczach…

Na drugi dzień wjechaliśmy do Bośni i Hercegowiny. Wyżynne krajobrazy i strome skalne zbocza mieszały się z nieporadną, niszczejącą zabudową. Bieda trzymała się w parze z chaosem i niemocą zapanowania nad otoczeniem. Kraj ledwo stanął na nogi po wojnie, choć minęło już parę dobrych lat. Infrastruktura w rozsypce, tereny wzdłuż dróg – zaminowane. Co trzeci budynek zniszczony i opuszczony. Bezrobocie w tym kraju wynosi około 30% (a miejscami ponad 50%) i jest jednym z najwyższych w Europie. Nic więc dziwnego, że turystyka jest tam zupełnie ignorowana.

Podczas zimowej pogody każdy walczy o swój przydział kalorii.
 
Podczas zimowej pogody każdy walczy o swój przydział kalorii.
fot. Zofia Bedyńska

Nie ma nawet mowy o racjonalnym podejściu do turystyki. Istnieją tylko dwa punkty koncentracji jakiegokolwiek ruchu turystycznego – Mostar – jedno z największych miast tego państwa i Medjugorje – centrum pielgrzymkowe.

Mostar robi niezapomniane wrażenie – po pierwsze niesamowita kamienna starówka, gdzie dosłownie wszystko jest robione z kamienia – nawet dachówki. Punkt obowiązkowy – stary turecki most w centrum starego miasta. Trzymając się faktów – nie taki stary po odbudowany po wojnie dopiero w 2004 roku. I tu pojawia się druga impresja związana z tym mostem – obok niego można zobaczyć wystawę fotografii Mostaru z czasów wojny i poruszający film o burzeniu mostu przez wojska chorwackie. Rzecz naprawdę ujmująca – stary most łączący dwa brzegi 200-tysięcznego miasta regularnie niszczony, aby dzielić miasto, ludzi, rodziny, narody. Smutne. Jednak w to wszystko wmieszały się objawy nachalnego kapitalizmu i chęci zarobku na turystach – niektóre kramiki z pseudo-pamiątkami epatowały właśnie wojną. Sprzedawano drobiazgi mające kojarzyć się z wojną. O ich autentyczności nie będziemy nawet wspominać. No i skoki do rzeki z wysokiego Starego Mostu – kiedyś dowód męstwa, dziś sposób na zarabianie kasy na głodnych emocji turystach. Ale nasi tam byli – jeden ze sprzedawców, gdy usłyszał „Polska” wykrzyknął: „Kupujcie! U nas taniej niż w Biedronce!” Zabawne i zastanawiające zarazem, że nie rzucił najbardziej popularnym polskim słowem z dźwięcznym „r” w środku, tylko takim śmiesznym, marketingowym sloganem…

Medjugorje pozostało poza naszym zainteresowaniem z różnych powodów. Wydawało nam się, ze nie jest to najlepszy cel dla nas. Pojechaliśmy za to do Pocitelj nieopodal Mostaru. Trafiliśmy tam trochę przypadkowo, ale to dobrze. Miejsce kompletnie nieznane. Miasto – forteca, miasto – zamek, miasto – warownia zbudowane podobnie jak Mostar wyłącznie z kamienia.

Pocitelj to nieodkryte miasto-twierdza u brzegu Neretwy.
 
Pocitelj to nieodkryte miasto-twierdza u brzegu Neretwy.
fot. Zofia Bedyńska

Miejsce zupełnie fantastyczne. Zamek, warownia, forteca na wzgórzu, w zakolu rzeki Neretvy jest ciągle zamieszkałe przez ludzi i zupełnie nieznane przez turystów. Trudno sobie wyobrazić, że w takim miejscu, które na zachodzie Europy byłoby otoczone bańką skomercjalizowanej turystyki masowej, mogą żyć sobie spokojnie ludzie i ze zdziwieniem patrzeć na turystów.

W Bośni odwiedziliśmy jeszcze Banja Lukę – stolicę Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie – dla mnie rarytas polityczno-społeczny (jak w jakimś państwie może być stolica innego państwa? Ale kto liznął historii tego regionu na pewno się nie dziwi). Poza tą ciekawostką miasto raczej nie nazbyt ciekawe dla turystów – maleńka eklektyczna staróweczka, ruiny zamku i to wszystko co można tam zobaczyć. Jednak miasto z pozoru nudne i senne kryje w sobie atmosferę dawnych lat i nerwowy klimat wojny bałkańskiej.

Andrzej Stasiuk tak pisał o Banja Luce:

Jadąc przez Banja Lukę, rozmyślałem o niej. Wśród, ruin, grobów i pól minowych. Rozmyślałem o tym, jak leży na wznak między Wschodem a Zachodem. Leniwa i senna. W tych nieśmiertelnych brzózkach. Na piachu. Dłubie nosie, kręci kulki i marzy o własnym losie. O przyszłym zamążpójściu, o dawnych gwałtach albo że pójdzie do klasztoru

Tak, Banja Luka jest jak cała Bośnia – wymęczona i senna, ale wciąż żywa.

Ciekawsza może się wydawać miejscowość Jajce – stara XII osada w której centrum jest… wodospad.

Wodospad w centrum miasta? Czemu nie! Bośniackie Jajce.
 
Wodospad w centrum miasta? Czemu nie! Bośniackie Jajce.
fot. Zofia Bedyńska

Niemały bo 27-metrowy i tradycyjne już stare miasto zbudowane z kamienia.

W międzyczasie znów skorzystaliśmy z bałkańskiej gościny – tym razem przygarnęła nas bośniacka rodzina, która uratowała nas przed spaniem w namiotach przy temperaturze ok. 0 stopni i padającym deszczem ze śniegiem. Znów było bardzo miło i serdecznie. Po Słowiańsku! Jedzenie, picie, ciepły nocleg – wszystko czego dusza podróżnika zapragnie. Ale szczytem gościnności był nocleg kolejnej nocy.
Pod Sarajewem złapała nas burza śnieżna. Transport sparaliżowany. Na jazdę nie ma szans. Na nocleg w namiotach również. Mieliśmy już wprawę w proszeniu o nocleg, więc udało nam się i tym razem, jednak po kilku próbach.

Nocleg u bośniackiej rodziny pod Sarajewem przerodził się w rodzinną imprezę.
 
Nocleg u bośniackiej rodziny pod Sarajewem przerodził się w rodzinną imprezę.
fot. Zofia Bedyńska

Ale ta gościna będzie zapamiętana na długo – wygodna podłoga; wystawny obiad z domowymi smakołykami, który przerodził się w rodzinną biesiadę, ze śpiewami, prezentami i prawdziwą ucztą. Bośniacka gościnność przerosła wszystkie nasze wyobrażenia jak można potraktować bandę zagranicznych ludzi dobijającą się wieczorem do czyjegoś domu. Ci ludzie mieli serca na dłoni.

Ruszyliśmy dalej, do Sarajewa – miasta, które stara się znów stać się metropolitalne. Miasto urokliwe – duże, ale nietracące swojego charakteru. A jego sercem jest nieduża, ale tętniąca życiem starówka. Mężczyźni niespiesznie przechadzają się w te i we wte, obgadując wszystkie ważne i nieważne sprawy, kobiety robią zakupy na staromiejskich straganach, a kilku zagubionych turystów stoi pośrodku miasta i próbuje odnaleźć europejskość jaką zna. Ale po co jej szukać? Warto o niej zapomnieć, przynajmniej tutaj.
Skrzyżowanie bałkańskich kultur i trzech religii w stolicy Bośni i Hercegowiny daje znać o sobie pokazując różne oblicze miasta. Jednak swoją twarz pokazuje również okrutne wspomnienie wojny domowej. To piękne miasto, położone wśród gór było oblegane przez wojska jugosłowiańskie niemal trzy lata. A rzeczy, jakie działy się podczas wojny stanowią do dziś okrutne ale i intrygujące elementy historii tego zakątka Europy.
Przyszedł czas opuścić Sarajewo krętymi drogami pnącymi się na otaczające miasto góry, w których w czasie wojny czyhali snajperzy armii jugosławiańskiej. Przyszedł i czas opuścić Bośnię i Hercegowinę i ruszyć dalej – do Czarnogóry.

Jeśli myślicie, że widzieliście najpiękniejsze góry Europy gdzieś poza Czarnogórą, to moim skromnym zdaniem jesteście w błędzie.

My natomiast byliśmy w obłędzie obserwując zza okien wysokie pasma górskie, strome granie poprzetykane kanionami i potokami. A wszystko w świetle księżyca i w porażającej atmosferze pustki. Tak drogi Czarnogóry były zupełnie puste. Góry chyliły się nad nami i mieliśmy wrażenie, że jedziemy przez krainę oderwaną od rzeczywistości. Góry, wąwozy, księżyc i… dzikie konie, które biegły po szosie. Do dziś nie jestem pewien czy mi się to wszystko nie śniło.
Dojechaliśmy do Jeziora Szkoderskiego.

Ekipa podróżników na tle Jeziora Szkoderskiego.
 
Ekipa podróżników na tle Jeziora Szkoderskiego.
fot. Zofia Bedyńska

Zaliczyliśmy szybki nocleg – po raz pierwszy w namiotach – a bliskość morza od razu dała o sobie znać w postaci ciepłego klimatu. Jezioro Szkoderskie objechaliśmy niemal dookoła. Piękne krajobrazy, niemal zupełnie dziewicze, ale jednak niedoceniane przez miejscowych i wykorzystywane do łupieżczych połowów oraz do wyrzucania śmieci. Przyroda tego małego kraju wprost rzucała na kolana.

I wtedy narodził się nowy pomysł – skoro jesteśmy tuż obok Albanii…. Odpaliliśmy silnik i ruszyliśmy do najdzikszego kraju Europy.

Ale o tym i o drodze powrotnej, która była chyba jeszcze bardziej urokliwa przeczytacie w następnym artykule….

Mapa

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • Następna »

Komentarze (5)

  • Jolly (gość)

    Jolly (gość)

    28.02.14, 22:05

    Piękna, wartka opowieść o jednym tylko tygodniu - wrażeń, emocji, codzienności, niemocy, spostrzeżeń,obserwacji.... Coś pięknego. Czyta się tę relacje jednym tchem. Z drugiej strony martwi mnie fakt, jak teraz wygląda życie w tym obszarze Europy. Byłam tam ok. 40 lat temu - wtedy była to dla nas "bajka - strefa dolarowa". Wielka szkoda. Ale i tak zazdroszczę Wam tych emocji. Pozdrawiam i czekam na druga część.

    Zgłoś

  • Marvin (gość)

    Marvin (gość)

    25.02.14, 12:25

    i nie trzeba daleko szukać egzotyki :) bardzo się cieszę, że tak obszernie ukazałeś wachlarz klimatów bałkańskich

    Zgłoś

  • TheDon (gość)

    TheDon (gość)

    21.02.14, 09:51

    http://etraveler.pl/konkursy/podroz-na-medal/ Z prawej strony jest sonda. Tam można oddać swój głos. Wystarczy odnaleźć tytuł lub autora.

    Zgłoś

  • aniss (gość)

    aniss (gość)

    21.02.14, 00:50

    aż chce się tam jechać!

    Zgłoś

  • Kajka (gość)

    Kajka (gość)

    21.02.14, 00:23

    Hej, bardzo mi się podoba Wasz styl podróżowania. Chciałabym oddać głos ale nie wiem jak to uczynić???

    Zgłoś


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Zaloguj się, by móc dodawać i komentować zdjęcia

Rejestracja Przypomnij hasło

Spodobała Ci się galeria? Oceń ją! (0)

Liczba opinii: 0 |

Średnia ocen: 0.00

Brak opinii, bądź pierwszy!

Twoja opinia

Twoja ocena

Podróże małe i duże

  • Jak wygląda Dakar, stolica Senegalu, po 55 latach uzyskania niepodległości od Francji? Relacja z podróży

    Jak wygląda Dakar, stolica Senegalu, po 55 latach uzyskania niepodległości od Francji? Relacja z podróży

    Autor: Angelina Sielewicz

    Data publikacji: 22.02.2015 20:09

    Liczba odwiedzin: 15370

    Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »

  • Oktoberfest niejedno ma imię

    Oktoberfest niejedno ma imię

    Autor: MelanosChole

    Data publikacji: 11.02.2015 21:19

    Liczba odwiedzin: 6677

    Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »

  • Samochodem na szczyt Sveti Jure – Park Przyrody Biokovo

    Samochodem na szczyt Sveti Jure – Park Przyrody Biokovo

    Autor: Ewelina Sadura

    Data publikacji: 07.11.2014 13:08

    Liczba odwiedzin: 10490

    Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »

  • Vathsan Clan – vloguje i podróżuje

    Vathsan Clan – vloguje i podróżuje

    Autor: Ola Smętek

    Data publikacji: 18.09.2014 13:12

    Liczba odwiedzin: 8447

    Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »

  • Autostop po norwesku

    Autostop po norwesku

    Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com

    Data publikacji: 11.09.2014 11:44

    Liczba odwiedzin: 8557

    Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »

  • Przez Kontynenty – relacja z wyprawy dookoła świata

    Przez Kontynenty – relacja z wyprawy dookoła świata

    Autor: Przez Kontynenty

    Data publikacji: 01.09.2014 11:37

    Liczba odwiedzin: 7439

    Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »

  • MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski cz: II

    MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski cz: II

    Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja

    Data publikacji: 06.08.2014 15:38

    Liczba odwiedzin: 6591

    Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »

  • Moje pierwsze spotkanie z zespołem Roxette! 23-24.X.2011

    Moje pierwsze spotkanie z zespołem Roxette! 23-24.X.2011

    Autor: Barbara Szczechla

    Data publikacji: 14.07.2014 19:24

    Liczba odwiedzin: 8902

    Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »

  • Rugia

    Rugia

    Autor: Piotr Szczepanowski

    Data publikacji: 02.07.2014 14:53

    Liczba odwiedzin: 9150

    Relacja z rowerowej wyprawy. »

  • Ślub na południowym Pacyfiku

    Ślub na południowym Pacyfiku

    Autor: Ola Smętek

    Data publikacji: 02.07.2014 13:32

    Liczba odwiedzin: 32414

    Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »

  • 4 Żywioły – autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 13.06.2014 13:14

    Liczba odwiedzin: 5324

    Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »

  • Rodzinne muzeum wina

    Rodzinne muzeum wina

    Autor: Podróże Smakiem Wina

    Data publikacji: 01.06.2014 10:05

    Liczba odwiedzin: 5402

    Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »

  • Smakiem różowego wina – przystanek pierwszy

    Smakiem różowego wina – przystanek pierwszy

    Autor: Podróże Smakiem Wina

    Data publikacji: 24.05.2014 22:11

    Liczba odwiedzin: 32116

    Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »

  • Top 10 miejsc w Uzbekistanie, które warto zobaczyć

    Top 10 miejsc w Uzbekistanie, które warto zobaczyć

    Autor: Ewa Pluta

    Data publikacji: 19.05.2014 12:07

    Liczba odwiedzin: 10295

    Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »

  • MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja

    Data publikacji: 14.05.2014 14:32

    Liczba odwiedzin: 6519

    Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »

  • Ayvalık, czarujący kurort nad Morzem Egejskim

    Ayvalık, czarujący kurort nad Morzem Egejskim

    Autor: Agnieszka Wawrzyniak

    Data publikacji: 25.04.2014 15:19

    Liczba odwiedzin: 5264

    Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »

  • Cunda (Alibey) Adası – wyspa, na którą dojedziecie samochodem.

    Cunda (Alibey) Adası – wyspa, na którą dojedziecie samochodem.

    Autor: Agnieszka Wawrzyniak

    Data publikacji: 25.04.2014 15:11

    Liczba odwiedzin: 5118

    W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »

  • I Festiwal Podróżniczy „Kontynenty”

    I Festiwal Podróżniczy „Kontynenty”

    Autor: Agnieszka Szwajgier

    Data publikacji: 20.04.2014 23:49

    Liczba odwiedzin: 4994

    I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »

  • Park Lemmenjoki – ucieczka od cywilizacji

    Park Lemmenjoki – ucieczka od cywilizacji

    Autor: Damian Laskowski

    Data publikacji: 11.04.2014 12:25

    Liczba odwiedzin: 161273

    Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »

  • Ladakh i Zanskar – pocztówki z ukrytego królestwa

    Ladakh i Zanskar – pocztówki z ukrytego królestwa

    Autor: Ola Bielecka

    Data publikacji: 15.03.2014 21:43

    Liczba odwiedzin: 7297

    Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »

  • Opowieści z pobocza

    Opowieści z pobocza

    Autor: Michał Lutowierski

    Data publikacji: 23.02.2014 15:54

    Liczba odwiedzin: 3733

    Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »

  • Aconcagua – Kamienny Wartownik

    Aconcagua – Kamienny Wartownik

    Autor: Ola Bielecka

    Data publikacji: 22.02.2014 14:38

    Liczba odwiedzin: 6833

    Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »

  • Wzdłuż wybrzeża Brazylii

    Wzdłuż wybrzeża Brazylii

    Autor: Magda Mroczek

    Data publikacji: 16.02.2014 22:36

    Liczba odwiedzin: 6153

    Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »

  • Boliwia, Chile, Argentyna – autostopem na koniec świata

    Boliwia, Chile, Argentyna – autostopem na koniec świata

    Autor: Monika Drążewska

    Data publikacji: 16.02.2014 14:55

    Liczba odwiedzin: 37457

    To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »

  • Bath – kąpiel w rzymskiej wannie

    Bath – kąpiel w rzymskiej wannie

    Autor: Agnieszka Szwajgier

    Data publikacji: 15.02.2014 21:41

    Liczba odwiedzin: 5029

    Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »

  • Wsiadaj bracie, dalej, hop! – czyli tania podróż przez Tajlandię i Laos

    Wsiadaj bracie, dalej, hop! – czyli tania podróż przez Tajlandię i Laos

    Autor: Sabina Piłat

    Data publikacji: 15.02.2014 17:52

    Liczba odwiedzin: 13981

    Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »

  • Buddyjski świat

    Buddyjski świat

    Autor: Bartosz Bandurowski

    Data publikacji: 14.02.2014 12:23

    Liczba odwiedzin: 6308

    KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »

  • Buenos dias Ecuador!

    Autor: Agnieszka Szwajgier

    Data publikacji: 09.02.2014 23:13

    Liczba odwiedzin: 3938

    Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »

  • O autostopie w Gruzji opowiastek kilka

    O autostopie w Gruzji opowiastek kilka

    Autor: Michał Lutowierski

    Data publikacji: 01.02.2014 17:48

    Liczba odwiedzin: 47282

    Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »

  • Podróż przed siebie – autostopem na Bałkany

    Podróż przed siebie – autostopem na Bałkany

    Autor: Magdalena Dietrich

    Data publikacji: 26.01.2014 21:59

    Liczba odwiedzin: 9531

    Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »

  • Gruziński autostop

    Gruziński autostop

    Autor: Michał Lutowierski

    Data publikacji: 26.01.2014 21:41

    Liczba odwiedzin: 35646

    Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »

  • Chianti – mekka włoskiej turystyki winnej

    Chianti – mekka włoskiej turystyki winnej

    Autor: Kacper Dziekan

    Data publikacji: 26.01.2014 15:33

    Liczba odwiedzin: 5563

    Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »

  • Wiedeński Melange

    Wiedeński Melange

    Autor: Michał Kuban

    Data publikacji: 25.01.2014 15:41

    Liczba odwiedzin: 5879

    Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »

  • Witajcie „w terenie”! Antropolog na badaniach – zawód, czy styl życia?

    Witajcie „w terenie”! Antropolog na badaniach – zawód, czy styl życia?

    Autor: Katarzyna Chojecka

    Data publikacji: 24.01.2014 15:42

    Liczba odwiedzin: 6466

    Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »

  • Saimaluu Tash, obrazki z gór

    Saimaluu Tash, obrazki z gór

    Autor: Ola Bielecka

    Data publikacji: 24.01.2014 14:51

    Liczba odwiedzin: 5482

    Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »

  • Rok Drewnianego Konia

    Rok Drewnianego Konia

    Autor: Magda Świetlik

    Data publikacji: 22.01.2014 14:11

    Liczba odwiedzin: 6116

    Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »

  • MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    Autor: Krzysztof Rudź

    Data publikacji: 15.01.2014 09:02

    Liczba odwiedzin: 5078

    W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »

  • Wyprawa dookoła Skandynawii – Viking Ride 2013

    Wyprawa dookoła Skandynawii – Viking Ride 2013

    Autor: Marcin Łazowski

    Data publikacji: 18.12.2013 13:37

    Liczba odwiedzin: 76030

    Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »

  • Święta wyspa na świętym morzu. Archeologów po Olchonie wędrówki

    Święta wyspa na świętym morzu. Archeologów po Olchonie wędrówki

    Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com

    Data publikacji: 04.12.2013 09:18

    Liczba odwiedzin: 182664

    Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »

  • Wyprawa szlakiem wulkanów – 3/4 sukcesu

    Wyprawa szlakiem wulkanów – 3/4 sukcesu

    Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com

    Data publikacji: 26.11.2013 14:05

    Liczba odwiedzin: 33080

    Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »

  • Off-road przez Afrykę

    Off-road przez Afrykę

    Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo

    Data publikacji: 26.11.2013 09:41

    Liczba odwiedzin: 29426

    Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »

  • Przez Kontynenty – relacja z wyprawy

    Przez Kontynenty – relacja z wyprawy

    Autor: Przez-kontynenty.pl

    Data publikacji: 22.11.2013 14:27

    Liczba odwiedzin: 45819

    Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • Następna »