Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

staż

Jak wygląda Dakar, stolica Senegalu, po 55 latach uzyskania niepodległości od Francji? Relacja z podróży

Autor: Angelina Sielewicz

Data publikacji: 22.02.2015 20:09

Liczba odwiedzin: 11115

Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem.

Francuski piesek nad zimnym oceanem

Przyleciałam do Dakaru nieco przed północą. Dwie godziny stałam w kolejkach – najpierw, aby opłacić wizę, potem, aby ją dostać. Jak na płeć piękną przystało, nie wytrzymałam dwóch godzin w kolejce bez przerwy na wizytę w toalecie. Gdy już się w niej znalazłam… no cóż, nie było to coś, czego spodziewałabym się po międzynarodowym lotnisku… Ale potem było już coraz lepiej.

Dakar okazał się pięknym miejscem, gdzie widoki, plaże i budynki niczym nie ustępują krajom na południu Europy. Zawsze uważałam, że polskie szerokie plaże są wyjątkowe, w Senegalu są o wiele lepsze. Należy do tego dodać błękitną wodę i wysokie fale, aby otrzymać wymarzony raj dla surferów. I to wszystko ledwie niespełna 6 godzin lotu z Paryża, bez żadnego jet lag’a. Zmiana czasu wynosi jedynie godzinę.

Przed przyjazdem też surfowałam. Ale po sieci. Wujek Google niewiele dostarczył mi informacji na temat tego, co można w Dakarze obejrzeć. Ale o tym, że to miejsce powoli staje się popularne wśród surferów, czytałam nieraz. Przyjechałam do Dakaru podczas zimy, oczywiście ta pora roku w tych okolicach oznacza krótkie spodenki i spalenie słońcem już po pierwszej godzinie, gdy zapomni się o nałożeniu filtra.

Senegalka w tradycyjnym stroju na plaży
 
Senegalka w tradycyjnym stroju na plaży
fot. Angelina Sielewicz

Woda w oceanie była jednak jak na moje upodobania za zimna (tak, jestem francuskim pieskiem), ale przypuszczam, że miała mniej więcej taką temperaturą, jaką ma Bałtyk latem. Nie porzucałam się więc na wysokie senegalskie fale, ale zajęłam się równie przyjemnymi czynnościami jak leżenie na słońcu, długie spacery wzdłuż wybrzeża, przejażdżki po mieście, targowanie się na bazarach oraz cieszenie moich oczu malarstwem, rzeźbami oraz biżuterią, jakie tylko tutaj widziałam.

Wczasy w tym miejscu były dla mnie leniwie, wiedziałam, że nigdzie mi się nie spieszy, bo nie miałam przewodnika w ręku. Wydaje mi się, że zobaczyłam wszystko, co chciałam zobaczyć. Ponadto wyjątkowo dobrze mi się tu spało, gdyby śniadania w hotelu nie kończyły się o 10.30, spałabym pewnie 12 godzin na dobę. Przypuszczam, że mój kolega tyle właśnie spał, bo miał w zwyczaju ucinać sobie drzemkę w ciągu dnia. Co do mężczyzn…

… już wiem, co siedzi w głowie mężczyzny

Pierwszego dnia spacerowym tempem wybraliśmy się do pomnika Odrodzenia Afryki. Przedstawia on trójosobową afrykańską rodzinę: matkę, ojca i dziecko wskazujące na ocean. Pomnik stanowi symbol zjednoczenia Afryki po latach wyzwolenia się od kolonizatorów. Przewyższa on Statuę Wolności, dokładnie o 3 metry, co czyni go najwyższym pomnikiem, wewnątrz którego można wejść. Ba! W środku mogłoby spokojnie zamieszkać kilka licznych rodzin. Znajduje się tam nawet specjalny salon dla włodarzy tego kraju. W jednym z pomieszczeń znaleźliśmy również portrety Baracka Obamy i Martina Luthera Kinga z ich słynnymi „Yes, we can” oraz „I have a dream”. Uświadomiło mi to, jak te postaci okazują się ważne w takich miejscach jak to, gdzie nadal nie wszystkie sny zostały wyśnione, a zmiany niewprowadzone…

Pomnik powstał z brązu. Miedź dostarczyli… mieszkańcy Korei Północnej. Narosło wiele kontrowersji wokół tego, bądź co bądź, kiczowatego pomnika, od faktu, że nie przedstawia on typowo senegalskiej rodziny (tutaj rodziny są naprawdę wielodzietne, w końcu mieszkańcy Senegalu to muzułmanie) po jego koszt – 27 milionów dolarów. Mimo to pomnik ma przyciągać turystów, na nas podziałał. Weszliśmy do środka. Z wnętrza głowy mężczyzny rozpościerał się widok na niekończący się Dakar, zamieszkiwany przez niemal 2,7 miliona mieszkańców. Gdy chodziłam wewnątrz głowy mężczyzny, uświadomiłam sobie, że jestem metaforą…

Zderzenie kulturowe subtelne jak zderzenie samochodów

Senegal nie należy do zamożnych państw, ale to jeden z lepszych przykładów demokracji na kontynencie. O korupcji w tym kraju nie musiałam nawet specjalnie słuchać, bo nietrudno odgadnąć, że Senegalczycy nastawieni są na krótkotrwały zysk. Nie myślą długofalowo, ale zaznaczam, że dla mnie to różnica kulturowa, zapewne wynikająca z biedy.

Za przykład niech posłuży jeden z taksówkarzy, którego mieszkańcy hotelu nazywali Puppy… Puppy znał angielski, więc z pewnością był świadomy tego, co jego przezwisko oznacza. Zawiózł mnie i poznaną tu Kanadyjkę do rezerwatu żółwi. Cenę ustaliliśmy przed wyjazdem. Już na miejscu okazało się jednak, że chce więcej. Otrzymał żądaną kwotę, ale urażona znajoma, która będzie w Dakarze przebywać przez najbliższe 3 lata, nie miała ochoty już więcej korzystać z jego usług. Puppy doskonale o tym wiedział. Miałby klientkę przez 3 kolejne lata. Ale wolał jednorazowy zysk. Niestety.

Senegalczycy chwalą się swoją gościnnością, czyli teranga. To uśmiechnięci ludzie, ale równie łatwo co uśmiech pokazują swoje niezadowolenie. Ich mimiczna twarz natychmiast zdradza, kiedy są niepocieszeni, że sprzedali mi coś za tanio albo że nie podoba im się, że przebywam z kolegą, choć otwarcie odpowiadam na ich pytania, że nie mam męża.

Najpiękniejsza plaża w Dakarze
 
Najpiękniejsza plaża w Dakarze
fot. Angelina Sielewicz

Kolejną różnicę kulturową stanowił fakt, że Senegalczycy są tak zakręceni, że na przykład gdy składamy zamówienie w restauracji, musimy się liczyć z tym, że… zapomną o tym albo podadzą inną ceną podczas składania zamówienia, inną przy zapłacie. Zdarzyła się też sytuacja, że kolega otrzymał danie, w którym schował się jakiś owad. Kelner wyciągnął rękę i zwyczajnie go wyjął… następnie życząc smacznego.

Ponieważ byłam gościem w tym kraju, każde niecodzienne zdarzenie wywoływało we mnie uśmiech zrozumienia. Wszystko tłumaczyłam sobie różnicami kulturowymi, niestety osoby, które przebywały tam znacznie dłużej ode mnie, powoli traciły cierpliwość.

Trzeba również być niezwykle stanowczym, gdy zaczepiają nas obcy na ulicy czy na bazarze. Wielokrotnie mówienie „nie” w końcu przynosi rezultaty. Senegalczycy potrafią przyłączyć się do spacerujących turystów spontanicznie, żeby pokazać im miasto. Oczywiście nie za darmo. To wszystko wynika z biedy. Dlatego właśnie chciałam zostawić pieniądze w tym kraju, kupując coś ręcznie wykonanego przez Senegalczyków na bazarze zamiast puszki coca-coli czy paczki żelków.

Dom niewolników na wyspie Gorée

Wydaje mi się, że za to, co w Afryce wyrządził kolonializm, Afrykańczycy mogą nadal żywić do Europejczyków uraz, może nie dosłownie, ale gdzieś podskórnie. Wizyta na wyspie Gorée dobitnie mi pokazała, jak wiele ci ludzie wycierpieli przez Europejczyków. (Żadne filmy i książki tego w pełni nie oddadzą. Przy okazji polecam film „Belle” z 2013 roku). Notabene nazwa tej wyspy w języku angielskim brzmi jak gore, jest to rodzaj strasznego filmu, dreszczowca – przypadek?

Wyspa Gorée – jej niechlubna historia: Dom Niewolników
 
Wyspa Gorée – jej niechlubna historia: Dom Niewolników
fot. Angelina Sielewicz

Wyspa Gorée, oddalona o 15 minut promem od Dakaru, była punktem, z którego aż do XIX wieku włącznie niewolnicy byli wysyłani statkami do obu Ameryk. W ponurych lochach Domu Niewolników karmieni byli na siłę, czyli – mówiąc (pisząc) wprost – HODOWANI. Zupełnie jak bydło. Bo tylko silny niewolnik mógł być przydatny. Kobiety zaś często były przez białych ludzi gwałcone, bo mieszane córki szły na guwernantki. Niewolnicy z całej Afryki przechodzili przez drzwi bez powrotu, skąd trafiali na plantacje. Część z nich wróciła i tak powstało państwo Liberia.

Wyspa Gorée – genialni artyści i kolorowa zabudowa
 
Wyspa Gorée – genialni artyści i kolorowa zabudowa
fot. Angelina Sielewicz

Wyspa została wpisana na listę UNESCO, wyróżnia ją kolorowa, kolonialna zabudowa. Odwiedził ją nawet papież Jan Paweł II. Obecnie na wyspie mieszka wielu artystów, takich obrazów jak tam w samym Dakarze nie spotkałam. Już wiem, kim inspirowali się Picasso, Miro, a nawet Kandinsky.

Jeden ze spotkanych artystów tworzył obrazy z piasku. Zgromadził 24 kolory piasku z różnych rejonów Afryki. W ciągu dosłownie mrugnięcia okiem potrafił usypać piaskową sylwetkę afrykańskiej kobiety. Senegalczycy to niezwykle utalentowani ludzie. Pięknie malują, rzeźbią i grają. Potrafią zrobić coś z niczego, na przykład do stworzenia swoich obrazów używają starych kalkulatorów i telefonów komórkowych (patrz: zdjęcia).

Co wieczór w naszym hotelu tercet przygrywał nam stare amerykańskie standardy Doris Day, Franka Sinatry czy Brazylijki Astrud Gilberto itp. W hotelu zaś rozbrzmiewała klasyka, w tym mój ukochany Max Richter. Ale wyjdźmy już z hotelu na ulicę, a zobaczymy tam mnóstwo… czego? Jeśli chcesz wiedzieć, kontynuuj czytanie.

Żółte taksówki są wszędzie – NY? Nie, Dakar

Dakar okazuje się rajem, jeśli chodzi o liczbę taksówek. Nie trzeba żadnej przywoływać, kierowcy sami trąbią, gdy widzą turystów. Taksówki jeżdżą tu jedna za drugą. Nie można ich nie zauważyć, bo wszystkie pomalowano na żółto-czarno. Ich stan zazwyczaj jest opłakany, kiedyś gdy otwierałam drzwi jednej z nich, miałam dziwne wrażenie, że zostaną one w moim ręku. Niektóre z nich mają przyczepione z tyłu włosy konia, co podobno chroni przed złymi duchami. Kierowcy jeżdżą jak chcą, jeden z naszych taksówkarzy otwierał okno, głośno komentował i gestykulował, nie raz pokazując innym kierowcom środkowy palec.

Przy okazji dodam, że stan dróg mnie tutaj zaskoczył. Dziurawe drogi? Nie. Autostrady? Tak. Niestety korki stanowią duży problem i wyzwanie dla zarządzających miastem. Dodam, że w nocy – mimo braku korków – trochę ciężej się jeździ, bo latarnie są wyłączane. A propos: wiele znajduje się tu również lamp solarnych, co wydaje się logicznym rozwiązaniem.

Sprzedają kokosy, ale ich nie zarabiają

Z tego, co dotychczas tutaj napisałam, można by odnieść wrażenie, że Senegal jest niezwykle ubogim krajem. Nie do końca. Sądząc po cenach w markecie, restauracjach oraz stanie dróg i poruszających się po nich samochodach, w Senegalu istnieje klasa średnia. Trudno mi również powiedzieć, czy znajdują się tu rozległe dzielnice slumsów. Ja takiej nie widziałam. Ceny we wspomnianych miejscach (poza, rzecz jasna, bazarem, gdzie można się targować) nie wydają się wcale niższe niż w Polsce. Wypożyczenie samochodu kosztuje tu na przykład więcej niż u nas. (Fakt, że jesteśmy turystami, na pewno ma w tej sytuacji niebagatelne znaczenie).

Dakar – migawki z miasta
 
Dakar – migawki z miasta
fot. Angelina Sielewicz

„Biznesy” powstają w Senegalu spontanicznie. Tam, gdzie przewróciła się latarnia, mężczyźni wydzielili za jej pomocą przestrzeń i założyli ręczną myjnię. A samochód trzeba tu myć często, w końcu piasek dookoła. Na chodnikach natomiast rozkładają swoje stanowiska kupcy. Mężczyzn sprzedających karty do telefonu Orange spotykamy na każdym kroku, śmiem przypuszczać, że Orange jest jednym z największych pracodawców w rejonie. Niektóre kobiety noszą na głowie całe zakupy, jedna z pań z takim tobołkiem podchodzi raz do mnie, gdy siedzę na plaży i wyjmuje z zawiniątka biżuterię. Roztacza się przede mną widok pięknych bransoletek wykonanych ze skóry węża i krokodyla.

Gdy jeździmy autem, mijamy ulicznych handlarzy, którzy chcą nam sprzedać nawet… gaśnicę. Interesujące jest, że ludzie chodzą tutaj środkiem drogi betonowym pasem rozdzielającym przeciwne kierunki jezdni. Zebry dla pieszych zdarzają się, ale nie za często. Widok sygnalizacji świetlnej również należy do rzadkich.

W Dakarze można kupić kokosy na ulicy. Ich cena okazuje się niezwykle niska – jeden dolar. Co ciekawe, kokos, który można nabyć tutaj, nie został jeszcze obrany, a więc brązowa włochata skórka znajduje się w środku drewnianej ociosanej przez sprzedawcę skorupy. Jednym dźgnięciem tasaka mężczyzna wyłamuje dziurkę, wkłada rurkę i śmiało można już pić sok kokosowy. Smacznego!

Słyszałam od jednego z taksówkarzy, że sok z baobabu jest dobry i działa trochę jak alkohol. Niestety nie znalazłam tego soku nigdzie, a wujek Google wcale nie uważa, że można się nim upić. Natomiast drzewa baobaby rosną tutaj wszędzie. Jeden z nich, ogromny i szeroki, wyrósł nam raz… na środku drogi. W ten sposób utworzyło się naturalne rondo.

Dakar – w mieście: baobab, autobus, upadła willa, kozy, taksówki
 
Dakar – w mieście: baobab, autobus, upadła willa, kozy, taksówki
fot. Agnelina Sielewicz

W Dakarze ludzie żyją z handlu, ale i nie tylko. Rybołówstwo to coś, o czym nie można nie wspomnieć. Jedna z wiosek, będąca jednocześnie częścią Dakaru, na którą trafiliśmy, była pełna kolorowych łódek. Widziałam ich później jeszcze więcej, idąc wzdłuż wybrzeża. Malowane na kolorowo i robione ręcznie łódki stanowią źródło utrzymania dla licznych tu rybaków. Ryby sprzedają na targach rybnych, które znajdziesz tu bez problemu.

Dobrze wysmażona święta krowa

Niemal każdego dnia jadłam na kolację poisson do jour (rybę dnia), którą okazywała się ryba John Dory. Całkiem mi smakowała, ale bez rewelacji. Co więcej, Senegalczycy robią wyśmienite sosy z sezamu i mleczka kokosowego, które wzbogacają smak ryb i tak pysznego tutaj ryżu basmati. A propos jedzenia – dla tych, którzy kochają owoce morza, Senegal okaże się rajem. Małe krewetki i duże (gambas) goszczą w menu każdej restauracji.

Ponieważ jednak byłam nieco znudzona ciągłym jedzeniem ryby, a owoców morza nie tykam, postanowiłam zjeść hamburgera z miejscowej wołowiny. Bydło, które tutaj zamieszkuje, to garbate bydło Zebu. To dokładnie ta sama krowa, która chodzi po ulicach Indii. Święta krowa. Niestety jej smak niebiański już nie jest. Mimo że wołowina była dobrze wysmażona, nie polecam nikomu zamawiania tej pozycji w menu.

Co do zwierząt – po mieście chodzą kozy, najczęściej prowadzone na sznurku, ale i wiele z nich swobodnie wyleguje się przed domami i sklepami. To wyjątkowa odmiana, opisywane kozy są niezwykle wysokie i często łaciate, zupełnie jak krowy. Nad głowami zaś krążą ptaki z rodziny jastrzębiowatych. Gdy pytałam miejscowych o nie, usłyszałam, że to sępy, ale nie dałam wiary, z moich poszukiwań w sieci wynika, że to czarne kanie, które również żywią się padliną. A znaleźć jej tu można sporo. Martwa krowa w rowie? Proszę. Koza? Jak najbardziej. Na plaży natknęłam się na zdechłe ogromne ptaki i kolczaste ryby.

W wiosce żółwi, do której wybrałam się ze znajomą, spotkałam… Billa Clintona, który okazał się 95-letnim żółwiem. Przewodnik zaproponował mi, abym stanęła na jednym z powolnych odzianych w skorupę zwierzaków, ale nie potrafiłabym. Za to chętnie głaskałam żółwi pancerz. Ciekawe, czy żółwie to czuły? Wszystkie maleństwa, zanim skończą 5 rok życia, chroni się w rezerwacie, dopiero potem wypuszcza się je na wolność. Ptaków drapieżców bowiem tutaj nie brakuje.

Komary zaś przenoszą malarię i żółtą febrę. Nawet po zamknięciu tarasowych drzwi, uderzają w szybę, bo tak domagają się mojej krwi ;) Na szczęście na żółtą febrę można się zaszczepić, a leki na malarię przyjmować prewencyjnie, co i ja czyniłam. Mnie dwukrotnie tutaj ugryzły komary, ale w przeciwieństwie do tych naszych w Polsce – ukłuły mnie na tyle subtelnie, że nie nic mnie nie swędziało, nie miałam potrzeby się drapać. W Polsce czasami tygodniami schodzą ze mnie plamy po ukąszeniu. Ale o komarach dość, chodźmy na zakupy…

Dakar – widoki
 
Dakar – widoki
fot. Angelina Sielewicz

Księżniczka z bazaru ;) i nieugięta sprzedawczyni

Na bazarze sprzedawcy nazywają Cię siostrą lub bratem. Ich znajomość angielskiego mi imponuje, choć niewielu przybywa tu przecież turystów. Francuski stanowi język urzędowy. Jednakże większość mieszkańców na co dzień porozumiewa się w miejscowym języku wolof.

Oczywiście na targowisku nieraz słyszy się od sprzedawców, że „looking is for free”, ale oczywiście każdy chce byś coś u niego kupił. Sprzedawcy są nieugięci. Gdy jedna z kobiet nie chciała mi spuścić ceny takiego patyczka do włosów, to po chwili, w którąkolwiek alejkę bazaru bym nie skręciła, podchodzili do mnie inni sprzedawcy oferujący swoje własne patyczki. Poczułam się jak ekskluzywna klientka w butiku Chanel, w którym nigdy nie byłam. Najwyraźniej wieść o tym, czego szukam, rozniosła się po bazarze z prędkością błyskawicy. Wspomniana sprzedawczyni, mimo że trzykrotnie do niej wracałam, nie sprzedała mi za niższą cenę patyczka. Kupiłam go u kogoś innego.

Co warto kupić na bazarze w Senegalu? Na pewno typowo afrykańską biżuterię, obrazki, lalki, rzeźby z hebanu, magnesy na lodówkę oraz srebrną biżuterię. Zachwyciły mnie również torebki i buty ze skór krokodyla, niestety przewożenie ich przez granicę jest nielegalne, bo najprawdopodobniej pochodzą z kłusownictwa. (Patrz: Konwencja Waszyngtońska). Przejdźmy jednak do przyjemniejszego tematu, czyli do aktywności fizycznej…

Ty grasz, ja się modlę

Wydaje mi się, że siłownie na świeżym powietrzu to całkiem nowy wymysł w Polsce, w Senegalu to „oczywista oczywistość”. Wieczorem, gdy przechadzam się wzdłuż wybrzeża, widzę mnóstwo młodych ludzi, którzy ćwiczą na siłowni, biegają, grają w piłkę nożną, skaczą na trampolinach (już wiem, dlaczego „Biali nie potrafią skakać”;)) lub modlą się na dywanikach zwróceni w stronę Mekki. Każdy robi, co chce.

Islam, który trafił na tereny dzisiejszego Senegalu w XI wieku, przybrał tu całkiem liberalne oblicze. Większość mieszkańców stanowią muzułmanie, niespełna 4% to chrześcijanie, widziałam nawet autobus szkoły katolickiej. Jednak kobiety chodzą ubrane jak im się podoba. Noszą tradycyjne stroje lub zachodnie, w tym spódniczki mini (zwłaszcza na imprezie w klubie). Wiele z nich nosi dzieci w specjalnej chuście zwanej mbotu, coś na co pojawiła się moda w Polsce już jakiś czas temu.

Mężczyźni bardzo dbają o siebie. Ich ciała są atletyczne, Senegalczycy to przy okazji niezwykle wysoki naród. Dwumetrowi panowie to nierzadki widok. Ponadto zdarza się, że mężczyźni chodzą tutaj, trzymając się za ręce lub obejmując. To naturalna część ich tradycji, nie mająca oczywiście nic wspólnego z homoseksualizmem, który jest tutaj zakazany.

Co ciekawe, piłkę nożną otocza się tu szczególnym kultem. Zapewne to jedna z dróg wyrwania się z biedy. Na plaży co rusz mijam rozgrywane właśnie mecze. Gdy mówię, że jestem z Polski, słyszę nie tylko „Wałęsa” i „Jan Paweł II”, ale przede wszystkim „Boniek” i „Lato”. Mimo to sportem narodowym w Senegalu okazują się… zapasy. Zapaśników nazywa się mianem „bhyr”… przynajmniej tak to brzmi, o ile dobrze pamiętam.

Kontynuując wątek z moją pamięcią: to chyba wszystko, co chciałam w tym miejscu napisać. Chciałabym jednak jeszcze więcej, ale najpierw muszę wrócić do Dakaru. Kiedy to piszę, ponownie znajduję się rzeczywistości, gdzie nie muszę myć już zębów butelkowaną wodą, gdzie ludzie nie mają tak wesołych twarzy jak Senegalczycy. Utwierdziło się we mnie przekonanie, że mimo wszystko ubodzy w Afryce są szczęśliwsi od nas – tych, którzy ciągle za czymś gonią, czymś, co w gruncie rzeczy nie jest wcale takie ważne…

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • Następna »

Komentarze (3)

  • angelina (gość)

    angelina (gość)

    28.03.16, 11:49

    dziękuję za sugestię. nie korzystałam z biura podróży ani folderów. ale tak, mieszkałam w hotelu i po mieście poruszałam się także taksówkami, nie tylko na pieszo. co nie znaczy, że nie rozmawiałam z ludźmi i ich nie obserowowałam, jak uważasz. co do wielu zagadnień, które tu poruszasz, o których się często mówi, ale nie zawsze dostrzega, może o tym napiszesz? chętnie przeczytam.

    Zgłoś

  • Aga (gość)

    Aga (gość)

    19.03.16, 07:20

    Następnym razem, jak wrócisz do Dakaru lub innego państwa Afryki,to proponuję wyjść z hotelu i na dziko zacząć poznawać prawdziwą Afrykę- wyjść do ludzi, przechadzać się nieutartymi szlakami, pójść na lokalny bazar, ale nie na ten przeznaczony dla turystów, spróbuj nawet skręcić w ulicę inną niż ta polecana z biur podróży.Przekonasz się, że Afryka jest inna,a nie taka, jak ją widzisz na folderach reklamowych z biur podróży. Afryka jest bezlitosna, dzika, dzieci umierają z głodu, są sprzedawane na targach i trzymane w klatkach (min. w Senegalu),przed szpitalami i dyspensariami koczują ludzie czekając niekiedy nawet kilkanaście dni na wizytę.Z biur podróży i hotelowych pieleszy nigdy nie pozna się świata takim, jakim jest naprawdę. Spędziłam dwa miesiące na misji humanitarnej w Afryce, więc wiem co mówię. A Ci prężący się panowie na plażach to głównie chłopcy i mężczyźni czekający na sex-klientów z Europy.Na zachodnim wybrzeżu Afryki jest to dość popularny zarobek. sex-turystyka to norma

    Zgłoś

  • 10.04.15, 04:13

    Komentarz usunięty


Zamknij

Twój komentarz

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Zaloguj się, by móc dodawać i komentować zdjęcia

Rejestracja Przypomnij hasło

Spodobała Ci się galeria? Oceń ją! (0)

Liczba opinii: 0 |

Średnia ocen: 0.00

Brak opinii, bądź pierwszy!

Twoja opinia

Twoja ocena

Podróże małe i duże

  • Jak wygląda Dakar, stolica Senegalu, po 55 latach uzyskania niepodległości od Francji? Relacja z podróży

    Jak wygląda Dakar, stolica Senegalu, po 55 latach uzyskania niepodległości od Francji? Relacja z podróży

    Autor: Angelina Sielewicz

    Data publikacji: 22.02.2015 20:09

    Liczba odwiedzin: 11116

    Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »

  • Oktoberfest niejedno ma imię

    Oktoberfest niejedno ma imię

    Autor: MelanosChole

    Data publikacji: 11.02.2015 21:19

    Liczba odwiedzin: 4225

    Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »

  • Samochodem na szczyt Sveti Jure – Park Przyrody Biokovo

    Samochodem na szczyt Sveti Jure – Park Przyrody Biokovo

    Autor: Ewelina Sadura

    Data publikacji: 07.11.2014 13:08

    Liczba odwiedzin: 7197

    Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »

  • Vathsan Clan – vloguje i podróżuje

    Vathsan Clan – vloguje i podróżuje

    Autor: Ola Smętek

    Data publikacji: 18.09.2014 13:12

    Liczba odwiedzin: 5210

    Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »

  • Autostop po norwesku

    Autostop po norwesku

    Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com

    Data publikacji: 11.09.2014 11:44

    Liczba odwiedzin: 5543

    Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »

  • Przez Kontynenty – relacja z wyprawy dookoła świata

    Przez Kontynenty – relacja z wyprawy dookoła świata

    Autor: Przez Kontynenty

    Data publikacji: 01.09.2014 11:37

    Liczba odwiedzin: 5278

    Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »

  • MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski cz: II

    MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski cz: II

    Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja

    Data publikacji: 06.08.2014 15:38

    Liczba odwiedzin: 4356

    Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »

  • Moje pierwsze spotkanie z zespołem Roxette! 23-24.X.2011

    Moje pierwsze spotkanie z zespołem Roxette! 23-24.X.2011

    Autor: Barbara Szczechla

    Data publikacji: 14.07.2014 19:24

    Liczba odwiedzin: 6474

    Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »

  • Rugia

    Rugia

    Autor: Piotr Szczepanowski

    Data publikacji: 02.07.2014 14:53

    Liczba odwiedzin: 5776

    Relacja z rowerowej wyprawy. »

  • Ślub na południowym Pacyfiku

    Ślub na południowym Pacyfiku

    Autor: Ola Smętek

    Data publikacji: 02.07.2014 13:32

    Liczba odwiedzin: 4679

    Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »

  • 4 Żywioły – autostopem dookoła Islandii

    4 Żywioły – autostopem dookoła Islandii

    Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk

    Data publikacji: 13.06.2014 13:14

    Liczba odwiedzin: 3595

    Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »

  • Rodzinne muzeum wina

    Rodzinne muzeum wina

    Autor: Podróże Smakiem Wina

    Data publikacji: 01.06.2014 10:05

    Liczba odwiedzin: 3158

    Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »

  • Smakiem różowego wina – przystanek pierwszy

    Smakiem różowego wina – przystanek pierwszy

    Autor: Podróże Smakiem Wina

    Data publikacji: 24.05.2014 22:11

    Liczba odwiedzin: 12211

    Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »

  • Top 10 miejsc w Uzbekistanie, które warto zobaczyć

    Top 10 miejsc w Uzbekistanie, które warto zobaczyć

    Autor: Ewa Pluta

    Data publikacji: 19.05.2014 12:07

    Liczba odwiedzin: 7762

    Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »

  • MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja

    Data publikacji: 14.05.2014 14:32

    Liczba odwiedzin: 3361

    Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »

  • Ayvalık, czarujący kurort nad Morzem Egejskim

    Ayvalık, czarujący kurort nad Morzem Egejskim

    Autor: Agnieszka Wawrzyniak

    Data publikacji: 25.04.2014 15:19

    Liczba odwiedzin: 2957

    Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »

  • Cunda (Alibey) Adası – wyspa, na którą dojedziecie samochodem.

    Cunda (Alibey) Adası – wyspa, na którą dojedziecie samochodem.

    Autor: Agnieszka Wawrzyniak

    Data publikacji: 25.04.2014 15:11

    Liczba odwiedzin: 2851

    W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »

  • I Festiwal Podróżniczy „Kontynenty”

    I Festiwal Podróżniczy „Kontynenty”

    Autor: Agnieszka Szwajgier

    Data publikacji: 20.04.2014 23:49

    Liczba odwiedzin: 2809

    I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »

  • Park Lemmenjoki – ucieczka od cywilizacji

    Park Lemmenjoki – ucieczka od cywilizacji

    Autor: Damian Laskowski

    Data publikacji: 11.04.2014 12:25

    Liczba odwiedzin: 55685

    Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »

  • Ladakh i Zanskar – pocztówki z ukrytego królestwa

    Ladakh i Zanskar – pocztówki z ukrytego królestwa

    Autor: Ola Bielecka

    Data publikacji: 15.03.2014 21:43

    Liczba odwiedzin: 4226

    Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »

  • Opowieści z pobocza

    Opowieści z pobocza

    Autor: Michał Lutowierski

    Data publikacji: 23.02.2014 15:54

    Liczba odwiedzin: 1929

    Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »

  • Aconcagua – Kamienny Wartownik

    Aconcagua – Kamienny Wartownik

    Autor: Ola Bielecka

    Data publikacji: 22.02.2014 14:38

    Liczba odwiedzin: 4432

    Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »

  • Wzdłuż wybrzeża Brazylii

    Wzdłuż wybrzeża Brazylii

    Autor: Magda Mroczek

    Data publikacji: 16.02.2014 22:36

    Liczba odwiedzin: 3919

    Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »

  • Boliwia, Chile, Argentyna – autostopem na koniec świata

    Boliwia, Chile, Argentyna – autostopem na koniec świata

    Autor: Monika Drążewska

    Data publikacji: 16.02.2014 14:55

    Liczba odwiedzin: 17825

    To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »

  • Bath – kąpiel w rzymskiej wannie

    Bath – kąpiel w rzymskiej wannie

    Autor: Agnieszka Szwajgier

    Data publikacji: 15.02.2014 21:41

    Liczba odwiedzin: 3322

    Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »

  • Wsiadaj bracie, dalej, hop! – czyli tania podróż przez Tajlandię i Laos

    Wsiadaj bracie, dalej, hop! – czyli tania podróż przez Tajlandię i Laos

    Autor: Sabina Piłat

    Data publikacji: 15.02.2014 17:52

    Liczba odwiedzin: 8970

    Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »

  • Buddyjski świat

    Buddyjski świat

    Autor: Bartosz Bandurowski

    Data publikacji: 14.02.2014 12:23

    Liczba odwiedzin: 4180

    KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »

  • Buenos dias Ecuador!

    Autor: Agnieszka Szwajgier

    Data publikacji: 09.02.2014 23:13

    Liczba odwiedzin: 2334

    Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »

  • O autostopie w Gruzji opowiastek kilka

    O autostopie w Gruzji opowiastek kilka

    Autor: Michał Lutowierski

    Data publikacji: 01.02.2014 17:48

    Liczba odwiedzin: 20107

    Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »

  • Podróż przed siebie – autostopem na Bałkany

    Podróż przed siebie – autostopem na Bałkany

    Autor: Magdalena Dietrich

    Data publikacji: 26.01.2014 21:59

    Liczba odwiedzin: 7508

    Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »

  • Gruziński autostop

    Gruziński autostop

    Autor: Michał Lutowierski

    Data publikacji: 26.01.2014 21:41

    Liczba odwiedzin: 12306

    Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »

  • Chianti – mekka włoskiej turystyki winnej

    Chianti – mekka włoskiej turystyki winnej

    Autor: Kacper Dziekan

    Data publikacji: 26.01.2014 15:33

    Liczba odwiedzin: 3916

    Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »

  • Wiedeński Melange

    Wiedeński Melange

    Autor: Michał Kuban

    Data publikacji: 25.01.2014 15:41

    Liczba odwiedzin: 3614

    Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »

  • Witajcie „w terenie”! Antropolog na badaniach – zawód, czy styl życia?

    Witajcie „w terenie”! Antropolog na badaniach – zawód, czy styl życia?

    Autor: Katarzyna Chojecka

    Data publikacji: 24.01.2014 15:42

    Liczba odwiedzin: 4542

    Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »

  • Saimaluu Tash, obrazki z gór

    Saimaluu Tash, obrazki z gór

    Autor: Ola Bielecka

    Data publikacji: 24.01.2014 14:51

    Liczba odwiedzin: 4037

    Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »

  • Rok Drewnianego Konia

    Rok Drewnianego Konia

    Autor: Magda Świetlik

    Data publikacji: 22.01.2014 14:11

    Liczba odwiedzin: 4490

    Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »

  • MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski. Z motocyklami przez Atlantyk do Ameryki Południowej

    Autor: Krzysztof Rudź

    Data publikacji: 15.01.2014 09:02

    Liczba odwiedzin: 2999

    W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »

  • Wyprawa dookoła Skandynawii – Viking Ride 2013

    Wyprawa dookoła Skandynawii – Viking Ride 2013

    Autor: Marcin Łazowski

    Data publikacji: 18.12.2013 13:37

    Liczba odwiedzin: 30653

    Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »

  • Święta wyspa na świętym morzu. Archeologów po Olchonie wędrówki

    Święta wyspa na świętym morzu. Archeologów po Olchonie wędrówki

    Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com

    Data publikacji: 04.12.2013 09:18

    Liczba odwiedzin: 47421

    Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »

  • Wyprawa szlakiem wulkanów – 3/4 sukcesu

    Wyprawa szlakiem wulkanów – 3/4 sukcesu

    Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com

    Data publikacji: 26.11.2013 14:05

    Liczba odwiedzin: 19394

    Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »

  • Off-road przez Afrykę

    Off-road przez Afrykę

    Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo

    Data publikacji: 26.11.2013 09:41

    Liczba odwiedzin: 13940

    Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »

  • Przez Kontynenty – relacja z wyprawy

    Przez Kontynenty – relacja z wyprawy

    Autor: Przez-kontynenty.pl

    Data publikacji: 22.11.2013 14:27

    Liczba odwiedzin: 25165

    Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »

  • « Poprzednia
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • Następna »