Dziś jest 15.06.2024
Imieniny obchodzą Jolanta, Wit, Wiola, Abraham
Autor: Patrycja Psuj
Data publikacji: 14.10.2012 21:59
Liczba odwiedzin: 81737
Mój pierwszy raz na Ukrainie. Nie, proszę się nie czerwienić ani nie czekać na opis erotycznych przeżyć za wschodnią granicą, to był mój pierwszy raz na wyprawie, na off roadowo i pierwszy raz za wschodnią granicą. Bez specjalnego wojskowego przygotowania (nieśmiertelników, tytanowego kompasu i spisanego testamentu), bez wojowniczego nastawienia, i oczekiwań na odkrycie trzeciej Ameryki, ot wyprawa. A tu proszę…
Pomysł na wyjazd nie był dziewiczy, bo miała być to już druga edycja Laytowych Manevrów, wyprawy spontanicznej, bez ścisłego planu i ram przejazdów, tym razem w słonecznym lipcu (doświadczeni survivalowcy jednak pamiętali zbyt dobrze swoje zimowe dotkliwe doświadczenia i zaproponowali letni wyjazd), który jednak w swych planach nie obejmował: kurzu obecnego ABSOLUTNIE wszędzie (człowiek nawet nie wie jak bardzo jest nieszczelny i ile otwartych przestrzeni mieści się w jego organizmie), spalin, poparzeń i mini udarów na zmianę z lodowatymi górskimi rzekami, spaniem w rowach (!) i dzieleniem się chlebem ze stadami dzikich (?) krów. Po szoku, że nie trzeba się spieszyć, zbierać pieczątek, zaliczać waypoint'ów i w ogóle nie myśleć o rywalizacji na trasach dotychczasowych wyścigów, zaczęliśmy się zastanawiać, po co była człowiekowi ta adrenalina i doceniać dostojniejsze tempo wyprawy w górzyste Zakarpacie.
Godzina zero przypadła na ciemną północ w przygranicznym Użhorodzie (Ужгород), największym mieście obwodu Zakarpackiego (multikulturowego historycznego Zakarpacia, jednego z 24 obwodów ukraińskich zajmującego ziemie historycznej Rusi Zakarpackiej, Marmaroszu oraz kawałka historycznej Czechosłowacji). Jednak zanim przekroczyliśmy granicę, swoje musieliśmy odstać w ogonku pod szyldem „UE”. Uprzedzeni do uciążliwych kontroli staraliśmy się nie niecierpliwić, bo trzeba pamiętać, że Ukraina nie tylko geograficznie leży na wschodzie, ale także mentalnie. W dodatku na dalekim. Dlatego trzeba spodziewać się pytania: „dokąd i po co?” przy wjeździe na Ukrainę oraz kontroli bagażu przy wyjeździe. Przewieszona przez samochodowe drzwi, cicho pogwizdywałam „hej sokoły…” wprowadzając się we wschodniosłowiański nastrój i ze znudzeniem podpatrywałam dwa leżakujące spaniele. Nagle świat przesłonił mi wielki strażnik graniczny z jeszcze większym karabinem i wymachując rękami, doprowadził mnie do stanu przedzawałowego.
Zrozumiałam tylko, że gwizdanie na psy (jak się okazało wartujące!) może grozić w najlepszym wypadku rozstrzelaniem lub dożywotnimi pracami w kamieniołomach, moja skrajnie przerażona mina nie rozczuliła jego siczowskiego serca i dopiero po sprawdzeniu wszystkich bagaży, przeliczeniu śrubek, spisaniu numeru vin i mam nadzieję retorycznego pytania o posiadane ładunki wybuchowe, ruszyliśmy dalej. Na pewno byłoby szybciej w zamian za ponadetatowe hrywny, ale w imię walki z korupcją czekaliśmy z niewinnymi minami do końca „kontroli”.
Ahoj przygodo!
Załogi naszych dwóch 23-letnich Land Cruiserów i nowego rodzinnego, jeszcze wymuskanego Pajero zrozumiały co to klasa extreme tuż po zjeździe z drogi, w której zawartość asfaltu i tak oscylowała w granicach 40%. Niewiarygodnym wydawało się poruszanie po Zakarpaciu innymi pojazdami niż UAZ, Kamaz lub Ural. Najlepiej na gąsienicach.
Pierwszy odcinek nocny poddaliśmy po 2 godzinach jazdy, padając ze zmęczenia po granicznych kolejkach, usnęliśmy koło drogi, pod ciepłymi kołami i gołym niebem, wydawałoby się skryci w krzakach. Obudzeni dość brutalnie przez ciekawskich grzybiarzy i najmłodszych członków załogi, ćwiczących podania piłką, gdzie nasze śpiwory wyznaczały granice polnego boiska…
Celem wyprawy były połoniny z zapierającymi dech widokami horyzontu wyznaczanego przez górskie szczyty, monstrualnie duże stada wełnistych owiec na trawiastych zboczach, doliny z krystalicznymi jeziorami i stada koni pasące się dziko na górskich przełęczach. Nie mogłam się już tego doczekać.
Mijaliśmy małe, samotne osady, cerkwie z połyskującymi w słońcu kopułami, samochody z innej epoki, wznosiliśmy za sobą tumany kurzu, w które wbiegały machając do nas gromady dzieci. Wieś, do której wjechaliśmy tylko trochę przypominała te nasze, w ogródkach rosły malwy, na sznurach wisiało pranie, sąsiedzi rozmawiali wisząc nad płotami. Za to pylistymi drogami rządzą wałęsające się krowy i kozy, a gdy zapada noc, pomijając niepowtarzalnie rozgwieżdżone niebo, robi się zupełnie ciemno. W sklepach nie ma kas, za to jest dobre zimne piwo i świeży ser, nie ma pośpiechu, są ludzie – dumni, spracowani Huculi, gościnnie witający przyjezdnych w swoich skromnych, drewnianych progach. Czas podróży przedłużał się niemożliwie przez targ, rozciągający się po obu stronach drogi i w którego środek wjechaliśmy. Kto chciałby w jednym miejscu kupić gumofilce, wersalkę, nagrobek, kurę, czołg i obrazek od popa trafiłby do raju.
Rozstaliśmy się z ekipą turystyczną i zaczęliśmy zdobywać stromizny, kilkukrotnie wyszarpywaliśmy się z kolein, ale szczęśliwie i o dziwo jeszcze w pełnym słońcu bufetowaliśmy na przełęczy. Paleni słońcem i omiatani krowimi ogonami zebraliśmy się niechętnie do kontynuowania podróży, przecież tylko 15 km dalej i spotykamy się z resztą naszej ekipy… w planach to my mieliśmy być pierwsi na miejscu obozowiska i zająć się ogniskowymi obrzędami zawierającymi elementy kiełbasy, piwa, wiejskiego chleba i jeszcze odrobiny piwa. No ale jak to bywa, plany lubią brać w łeb...
W Wielkiej Ukraińskiej Błotnej Dziurze, która została nią mianowana po 4 godzinach walki o odzyskanie samochodu, musieliśmy trochę spokornieć, nasza kobieca wspaniałomyślność dała wykazać się męskiej części ekipy i z wygodnych leżaków motywowałyśmy ich do dalszej walki. W końcu po wyswobodzeniu ruszyliśmy dalej, nie przewidując kolejnych komplikacji.
Rozpadało się, czemu nie poświęciliśmy większej uwagi, woda cudownie zamieniała się w błoto. Jednak nerwowego unoszenia kącików ust nie można było odebrać jako uśmiechów. Ale kiedy do błota doszedł grad wielkości pączków, mogących skutecznie obić głowę i wykluczyć z zabawy na dłuższą chwilę, oraz że pioruny próbujące ustrzelić kogokolwiek z nas to nie gra zręcznościowa, zaczęliśmy się modlić. Każdy na swój sposób, do różnych Bogów. Dobrze, że nie słyszały nas dzieci, pobożni katolicy i osoby z wrażliwą kulturą osobistą. Żarty się skończyły, zaczął hardkorowy survival, na bosaka, z liną w zębach, szeklami zaczepianymi o szlufki przemoczonych spodni, wśród okrzyków: „zaraz zginiemy, a jak nie, to na pewno zostaną blizny!”
Nawigacja jest dla cieniasów…
Żółty kolor szlaku, w naszym rozumieniu pokonywany przez matki z wózkami i trójnogie psy w Karpatach okazał się trasą wiodącą przez koryto rzeki, Toyoty jak na pierwszy górski crawling spisały się świetnie. Po orzeźwiającej (do dziś mam upośledzone czucie w odmrożonych dystalnych częściach ciała) kąpieli w wartkich nurtach, przedarliśmy się na miejsce biwaku. Oczywiście druga część ekipy, oczekując wieści o znalezieniu kilku polskich ciał, miała okazję zaprzyjaźnić się z miejscowym synem mistrza drwali z ‘67, który w Kanadzie wywalczył sobie szacunek Partii. Wynikiem tych znajomości było wino, którego krótkie leżakowanie w plastikowej butelce musieliśmy solidnie dosłodzić i przepić innymi trunkami.
Drugiego dnia wspólnie staliśmy oniemiali na połoninach, patrząc na świat z góry, nie wiedząc czy robić zdjęcia, czy rozbić namioty i pożegnać dotychczasowe życie i zostać na zawsze. Góry i niebo. Cisza, wiatr i zachwyt w pełnym słońcu. Rada dla podróżnych – chcecie komuś zaimponować? Oświadczyć się? Pogodzić z wrogiem? Albo zepchnąć w przepaść, tak by wyglądało to na wypadek? Jedźcie w Karpaty. Satysfakcja gwarantowana. Kolejne obozowisko rozbiliśmy przy brzegu górskiego morenowego Jeziora Niesamowitego (озеро Несамовите), które według legendy nie posiada dna, za to ma magiczną moc i jest popularnym miejscem biwakowym. Nad naszymi głowami, koło księżyca na przełęczy pasły się dzikie konie. Kraina czarów?
Po odwiedzeniu Rachowa (Рахів), który leży u podnóża Świdowca i Czarnohory w dolinie Cisy – podobno najbardziej burzowego miasta na Ukrainie (43 burze w roku!) i zjedzeniu okolicznych specjałów, których pochodzenie niech na wieki pozostanie tajemnicą, uzupełniliśmy prowiant i z rykiem silników ruszyliśmy dalej na połoniny. Po opłaceniu wjazdu do Karpackiego Parku Narodowego (są dwa miejsca, w których trzeba uiszczać drobne opłaty, ale dostaje się pokwitowanie) strażnikom leśnym z życzeniami powodzenia na dalszą drogę dostaliśmy wielki kawał owczego sera.
Ponowna kąpiel w rzece, zimne piwo i kurs na Przełęcz Legionów. Po drodze przez przypadek i pomylenie tras przez ginący sygnał GPS trafiliśmy do kurortu przypominającego alpejską wioskę „all inclusive”, uciekliśmy szybko od zepsutej cywilizacji i znów na poboczu rozpaliliśmy ognisko Przyjaźni Polsko-Ukraińskiej i zbrataliśmy się z rdzennym mieszkańcem Kolą i jego zepsutą Ładą, który zainspirował nas do śpiewania polskich szlagierów a na każdą propozycję wypicia z nami piwa, uśmiechając się odpowiadał: „wódki!”. Nocną Eurowizję skończyliśmy, gdy zaczęło się przejaśniać.
Na następny dzień, po „odchorowaniu” wieczornej konsumpcji, zdobyliśmy Przełęcz Legionów, wracając, zgubiliśmy sygnał GPS po raz setny i jechaliśmy na azymut, przez kapryśną pogodę wylewaliśmy elementy fauny i flory z butów i spod maski, a także naprawiliśmy zepsuty rozrusznik dzielnej Toyoty metodą „na McGyvera”, czyli z zipami dookoła świata (opaskami zaciskowymi, na temat których mogłabym napisać pracę doktorską), którym zrobisz wszystko – nawet zupę. Zatoczyliśmy gigantyczne koło wracając do miejsca naszego pierwszego noclegu i po upewnieniu się czy nie będziemy dzielić karimat z uroczymy misiami lub wilkami, zasnęliśmy ostatnim ukraińskim snem.
Powrót na granicę, przez ukraińskie wertepy wytrząsł zebrane błoto, małe zwierzątka i parę skarpetek, co więcej – usunął nawet wspomnienie cellulitu z miejsc, o których damom nie przystoi opowiadać w towarzystwie.
Kolejka na przejściu granicznym przypominała te z lat 80. Oszacowaliśmy z innymi podróżnymi, że za 12 godzin powinnyśmy się przesunąć o kolejne 3 metry… Jednak udało się wcześniej. Na widok lekko przybrudzonych samochodów, strażnik ofuknął nas, że wywozimy im góry i czy musimy jeszcze wracać…
Oczywiście, że wrócimy. To będzie prawdziwa „terenowela”, bo jesienne Laytowe Manevry planujemy na listopad!
19.10.16, 06:27
Komentarz usunięty
19.07.16, 22:50
Komentarz usunięty
15.06.16, 02:26
Komentarz usunięty
14.06.16, 13:40
Komentarz usunięty
05.06.16, 21:22
Komentarz usunięty
13.07.14, 10:57
Byłem, widziałem, podobne wrażenia miałem - nic ująć a pisać by wiele ... za pisanie się nie brałem bo nie jestem tak utalentowany :) Wyjątkowo fajny reportaż z wyprawy - szacun dla autorki. Co do rozjeżdżania połonin mam podobne zdanie co Góral. Uważam, że auta nie powinny mieś prawa wjeżdżać na połoniny najpiękniejszych pasm. Serce boli jak się widzi bezludne połoniny a mimo to naznaczone trwałymi śladami ludzkiego barbarzyństwa, rozjeżdżone autami, zbeszczeszczone gazociągami, zaśmiecone PET-ami - trudno nie wołać o pomstę !
24.01.13, 22:54
Uważam, że off roadowcy- a przynajmniej Ci z którymi się zadaję, sa bardziej kulturalni niż polscy piechurzy, którzy robią kupę w drodze nad morskie oko, wyrzucają papiery na Smereku i rzucają puszkami po plaży. Serio. To że tam jest dzika natura, nie znaczy, że tez jestesmy dzicy.
24.01.13, 22:52
połoniny nie są rozjeżdżone. nikt poza drogi nie wyjeżdża i szanuje przyrode.
02.12.12, 19:42
Niestety ... Widziałem piękne ukraińskie połoniny rozjeżdżone przez takich jak Wy. Szkoda przyrody ...
30.11.12, 19:14
Gratulujemy zwycięstwa w kategorii „Podróżnicze hardkory” i życzymy wielu kolejnych wspaniałych podróży, które przyniosą mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Cieszymy, że mogliśmy współuczestniczyć w tym konkursie. Dorota i Marek z „Zanim znów wyruszysz w góry” [www.gorskiewedrowki.blogspot.com]
16.10.12, 11:10
Nie jedna a dwie były. Owszem przygoda była świetna... tylko nie wiadomo dla kogo większa ;)
16.10.12, 09:17
Spoko sprawa, super zdjęcia. Jedna kobieta i ilu chłopa... ? ehhh niezła przygoda musiała być... ><
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 11937
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 4908
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 8035
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 6126
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 6183
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 5950
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 5050
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 6913
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 6559
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 5383
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 3963
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 3625
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 16081
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 8288
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 4028
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 3654
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 3455
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 3273
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 71030
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 4927
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 2474
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 4956
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 4565
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 22888
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 3712
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 10064
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 4761
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 2747
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 32373
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 8148
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 20459
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 4360
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 4288
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 5045
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 4457
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 4910
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 3476
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 41292
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 58017
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 24486
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 18669
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 32162
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.