Dziś jest 21.05.2024
Imieniny obchodzą Kryspin, Wiktor, Jan, Przecława
Autor: Etraveler.pl
Data publikacji: 14.01.2013 16:30
Liczba odwiedzin: 6262
Postanowił kiedyś wyruszyć w dość nietypowy „spacer” – 1300 kilometrów śladami św. Pawła – od Tarsu w Turcji do Jerozolimy, przez Syrię i Liban. Różne światy, różne kultury, po drodze dziesiątki spotkań i przygód, których początki nie zawsze zapowiadały pomyślny koniec. O podróży z celem opowiada Grzegorz Małyga, zwycięzca konkursu „Podróżnicze hardkory”.
Ewa Pluta: 1300 kilometrów pieszej wędrówki śladami świętego Pawła. Turcja, Syria, Liban i Izrael. 51 dni marszu w ponad 40-stopniowym upale. Pytanie nasuwa się bezwiednie – skąd pomysł i dlaczego właśnie taka wymagająca i ambitna forma jego realizacji?
Grzegorz Małyga: Sama idea oczywiście nie jest nowa. Ludzie już od średniowiecza pielgrzymowali do Świętego Miasta Jerozolimy, więc dlaczego i my mieliśmy nie spróbować?! Oboje z bratem lubimy poważne wyzwania, zatem kiedy tylko w naszych głowach pojawiła się pierwsza myśl o takiej wyprawie, chyba pod wpływem napotkanego w Hiszpanii, podczas Camino, pielgrzyma, który przebrany w średniowieczny strój twierdził, że zmierza do Jerozolimy, podchwyciliśmy ją, robiąc od tej pory wszystko, aby dojść, dosłownie i w przenośni, do celu. A skoro cel już był, to należało tylko wyznaczyć miejsce startu, które także powinno nieść ze sobą jakiś ważny ładunek emocjonalny czy historyczny. Idealnie byłoby, gdyby zacząć marsz od progu własnego domu, jednak na to nie mieliśmy wystarczająco czasu. Początkowo planowaliśmy zatem wystartować z Konstantynopola-Stambułu – dawnej stolicy cesarstwa wschodniorzymskiego, ostatecznie jednak wybraliśmy miasto Tars w południowej Turcji, czyli miejsce, w którym narodził się święty Paweł.
– Co było najistotniejsze w tej wyprawie: wyczyn czy cel religijny?
– Oba elementy były równie istotne i oba nie mogłyby bez siebie istnieć na tej wyprawie. Przejście 1300 km w drodze do Jerozolimy to nie to samo, co przebycie takiego dystansu na bieżni pobliskiego stadionu, ale i nie to samo, co wyjazd ze zorganizowaną grupą do Ziemi Świętej. Oczywiście dla nas, jako osób wierzących, sam cel drogi był ogromnie ważny, a równocześnie dodawał też sił do wyczynu. Poza tym będąc w tym regionie nie da się uniknąć odniesień do religii – napotkani muzułmanie ze zrozumieniem przyjmowali naszą drogę do miejsca, które przecież jest też święte dla nich. Niektórzy pytali nawet, czy następnie nie udajemy się do Mekki i Medyny.
– Czego najbardziej obawiałeś się, wyruszając na szlak?
– Obaw było wiele… Od tych bardziej błahych, jak możliwość zatrucia pokarmowego czy przegrzania organizmu, po poważniejsze: kłopoty na granicach, zamieszki uliczne, porwania… Takie rzeczy naprawdę się tam zdarzają – kilka miesięcy po naszym pobycie w Libanie, w miejscowości, w której też byliśmy, porwano, a następnie przetrzymywano przez prawie 3 miesiące siedmiu estońskich rowerzystów. Jednak będąc już tam na miejscu, po spotkaniu z życzliwością ludzi i zobaczeniu z bliska tego, o czym wcześniej się tylko słyszało, wszystkie te obawy pryskają i w czasie drogi bałem się już tylko tego, że coś niespodziewanego może przerwać wyprawę, zatrzymać nas w pół kroku. Cały czas jednak miałem przeczucie, że jeśli nie zdarzy się nic złego, to na pewno starczy nam wytrwałości i sił, aby dokończyć drogę.
– Trasę od Tarsu do Jerozolimy przeszedłeś razem z bratem. Zdarzały wam się kryzysy w trakcie tego 51-dniowego marszu? Spektakularny wyrzucenie plecaka do pobliskiego rowu i okrzyki stylu „Nie idę dalej…”?
– Nie, nigdy! Oboje byliśmy za bardzo zmotywowani, żeby pozwolić sobie na takie sceny, a do tego dobrze się ze sobą dogadujemy i wszelkie małe kryzysy po drodze udawało nam się szybko zażegnać. Najtrudniejsze były oczywiście początki, ale z czasem coraz bardziej wchodziliśmy w rytm drogi i mogliśmy też pokonywać coraz większe dystanse.
– Możesz opisać jak z grubsza wyglądał zwyczajny dzień niezwyczajnej wyprawy?
– Pobudka wczesnym rankiem – im wcześniej, tym lepiej – aby przejść jak najwięcej, nim nadejdzie pora upałów; śniadanie gdzieś po drodze, często podarowane przez kogoś przygodnie napotkanego lub kupione od ulicznego sprzedawcy, potem dalszy marsz ze średnim tempem ok. 5 km na godzinę, często opóźniany jednak zaproszeniami na szklaneczkę herbatki, rozmowami z ciekawymi wszystkiego miejscowymi ludźmi czy zwiedzaniem fascynujących śladów przeszłości, jakimi usiany jest cały Bliski Wschód. Bywało, że gdzieś w tym wszystkim czasem zdarzał się też obiad – znów podarowany lub kupiony, ale czasem też zupełnie pominięty, kiedy już skurczone żołądki nie domagały się pilnie posiłku, a w nogach wciąż była siła na dalszy marsz. Jedyne czego pod żadnym pozorem nie pomijaliśmy, to picie wody w odpowiednich do temperatury ilościach.
Kiedy zbliżał się już wieczór, po przejściu ok. 40 lub więcej kilometrów (choć najdłuższy odcinek dzienny liczył 52 km) rozglądaliśmy się za noclegiem. Jeśli nie mieliśmy wyznaczonego konkretnego miejsca docelowego w danym dniu, to po prostu w okolicach zmierzchu, w miejscu, w którym wtedy się znajdowaliśmy pytaliśmy się przypadkowych ludzi o możliwość rozbicia namiotu u nich w ogrodzie (odpowiednią frazę mieliśmy na tę okazję zapisaną po turecku i po arabsku w notesie). Choć często bywało też, że oni sami widząc nas, zapraszali do siebie, a zamiast miejsca w ogrodzie oferowali najlepsze z pokoi… No a mi dodatkowo trochę czasu, spędzanego na walce ze zdezelowanymi klawiaturami w małych kafejkach internetowych, zajmowało prowadzenie na moim blogu relacji na bieżąco, która dziś jest świetną pamiątką i obrazem moich wrażeń z tego czasu.
– Bliski Wschód w mediach a Bliski Wschód w rzeczywistości bardzo się od siebie różnią?
– Oczywiście, to co widzimy w mediach, gdy mowa jest o rejonie Bliskiego Wschodu, też jest prawdziwe, jednak serwowane nam w sposób bardzo wybiórczy – niestety, tak media działają i zapewne tego też wielu ludzi oczekuje – mocnych obrazów, konfliktów, emocji. Ale oprócz tej ciemnej strony jest też wielka gościnność i przyjazna postawa ludzi, oprócz konfliktów religijnych jest też wzajemne zrozumienie wobec innych, z którym i my spotkaliśmy się w drodze, poza terenami zamkniętymi, zaminowanymi czy po prostu niebezpiecznymi są przecież też te liczne miejsca, gdzie podróżnik, pielgrzym czy zwykły turysta może bez przeszkód chłonąć niezwykłą atmosferę i klimat Bliskiego Wschodu. Choć zawsze trzeba mieć też w głowie myśl, że ta beczka prochu może w każdym momencie wybuchnąć…
– W swojej relacji z wyprawy piszesz, że pozytywnie zaskoczył cię Liban, który, swoją drogą, nie ma zbyt dobrej medialnej reputacji. Co takiego urzekło cię w tym kraju?
– W Libanie, oprócz pięknych górskich krajobrazów, możliwości usłyszenia bonjour na powitanie w piekarni w Trypolisie czy Bejrucie i niesamowitych zabytków, szczególnie urzekli mnie ludzie, zwłaszcza miejscowi chrześcijanie, którzy stanowią ok. 40 proc. mieszkańców kraju. Fascynujące jest to, jak od wieków pozostają izolowaną wyspą w morzu islamu, a przy tym zachowują swą wiarę mimo licznych przeciwności. A może zadziałała na mnie też zasadna kontrastu z Syrią, przez którą szliśmy przed wejściem i po wyjściu z Libanu, a z której nie mam najlepszych wspomnień…
– Mieliście 48 godzin, w trakcie których sporo się wydarzyło: zatrzymanie przez syryjską policję, areszt, przesłuchanie i przeszukanie waszych rzeczy, w końcu uwolnienie i dalszy marsz. Czy udało wam się ustalić, co właściwie stało się na granicy syryjsko-libańskiej? Krótko mówiąc – o co im chodziło?
– Do dziś nie wiem o co im chodziło, mogę się tylko domyślać. Nie wiem nawet, kto właściwie nas aresztował – mundurów nie mieli, do wylegitymowania się nikt też się kwapił. Poza tym nie mówili prawie wcale po angielsku. Wystarczyło, że mieli broń… Być może wzięto nas za izraelskich szpiegów? Na nic zdały się też żądania kontaktu z polską ambasadą (po pospiesznym sprawdzeniu słówka „ambasada” w rozmówkach; brzmiało to w naszych ustach mniej więcej tak: safara Bolanda telefon!). Na posterunku do podpisania podsunięto nam jakieś protokoły po arabsku, a sam podpis wyglądał tak, że chwycono moją rękę, zamoczono kciuk w tuszu i siłą przystawiono odcisk palca pod dokumentem… Kilka godzin w małej dusznej celi bez okien, przesłuchanie przeprowadzone gdzieś na korytarzu, gdzie nawet nie było krzeseł dla nas, a nad głową psychodelicznie migało światło jarzeniówki, przecinane skrzydłami kręcącego się leniwie wiatraka, potem farsa z ukradzionymi z naszych bagażów przedmiotami, które po naszych dłuższych naleganiach i protestach „przypadkowo” odnajdowały się gdzieś w szufladach bądź w innych pomieszczeniach. Zbiorowa sala w areszcie imigracyjnym, gdzie przewieziono nas noc była już o wiele przyjemniejsza od celi, która pewnie obecnie wypełniona jest przeciwnikami reżimu prezydenta Baszara al-Asada, nie mogącymi nawet marzyć o takim szczęściu, jakie mieliśmy my. Cały następny dzień spędziliśmy na walce z syryjską biurokracją, usiłowaniu zdobycia potrzebnych pieczątek i obronienia się przed próbami bezczelnego wymuszenia łapówki. No a po wszystkim… po prostu cofnęliśmy się z Damaszku na północ, aby jeszcze raz zacząć marsz z tego samego miejsca, obok którego nas zatrzymano i powtórzyliśmy na piechotę niemal 50-kilometrową trasę, którą wcześniej pokonaliśmy w samochodzie, wraz uzbrojoną eskortą, a częściowo z oczami zasłoniętymi przez Syryjczyków.
– Z pewnością dobrze pamiętasz 51 dzień podróży i jerozolimską Bazylikę Świętego Grobu…
– Ciężko to opisać, ale czułem wtedy pomieszanie wielkiej radości z osiągnięcia celu z pewnym zawodem, że to już koniec, że to, czym żyłem przez ostatnie 50 dni – myśl o odległym, choć przecież z każdym krokiem coraz bliższym, celu – nagle się skończyło. Każdemu życzę takiego uczucia. To z pewnością jest coś, dla czego warto stawiać przed sobą nawet najtrudniejsze wyzwania.
– Czy po takiej wyprawie nie pojawia się pokusa, żeby spróbować czegoś jeszcze bardziej ekstremalnego, sprawdzić się w warunkach bardziej wymagających? Eksperymenty z przesuwaniem granic, i geograficznych, i przede wszystkich tych w głowie?
– Oczywiście, że tak. Taka wyprawa pokazuje ci, jakie są twoje możliwości, a skoro nie doszedłeś do ich kresu, miałeś siłę na jeszcze, to naturalne jest, że chcesz się sprawdzić w czymś jeszcze bardziej hardkorowym. To wciąga!
– „Pieszo do Jerozolimy…” nie była twoją pierwszą wyprawą. Powiedz, dokąd jeździłeś wcześniej? O przyszłych planach też coś prosimy napomknąć...
– Do tej pory razem z bratem m.in. pokonaliśmy 25 tysięcy km rosyjskimi kolejami, autostopem zjechaliśmy Meksyk, a następnie odwiedziliśmy kraje Ameryki Środkowej aż po Panamę, w te wakacje przez miesiąc włóczyliśmy się po Islandii, a chyba pierwszym z naszych wspólnych większych wyjazdów było przejście 1100 km po pielgrzymim szlaku Camino de Santiago z francuskiego Lourdes do Santiago de Compostela parę lat temu. Już bez brata byłem z kolei w Kenii i Tanzanii wspinając się na Kilimandżaro. Oboje kochamy też góry, w Alpach zdobywaliśmy m.in. Mont Blanc, a praktycznie każdy wyjazd staramy się łączyć z jakąś działalnością górską. Oczywiście lubię też bliższe podróże, po Europie – najchętniej stopem. Jednak żaden sposób podróżowania nie pozwala na taką bliskość z ludźmi i poczucie atmosfery miejsca, jak podróż piesza, kiedy pokonujemy maksymalnie kilkadziesiąt kilometrów dziennie, czujemy dokładnie upływający czas i odległość i mamy zawsze chwilę, aby przystanąć na zrobienie zdjęcia, rozmowę czy małą szklaneczkę aromatycznej herbatki na tureckiej prowincji… Dlatego też wciąż myślę o jakiejś dużej pieszej wyprawie… ale na razie konkrety niech pozostaną jeszcze niedopowiedziane.
– Izraelska pieczątka w paszporcie zamyka drogę do niektórych arabskich krajów. Wyrobiłeś już nowy paszport?
– Mimo że w łatwy sposób można było uniknąć izraelskiego stempla, gdyż celnicy sami oferowali wbicie go na osobnej karteczce, to jednak pieczątki w paszporcie też są wspaniałą pamiątką podróży i teraz przez to rzeczywiście miałbym problem z wjazdem do wielu krajów muzułmańskich. Paszportu jeszcze nie wymieniłem, być może zaczekam nieco, aż skończą się w nim wolne strony. Z drugiej strony z wieloma osobami spotkanymi na Bliskim Wschodzie dalej utrzymuję kontakt i często pojawiają się z ich strony zaproszenia do odwiedzin, więc całkiem możliwe, że już niedługo będę musiał pofatygować się po nowy dokument. Nie miałbym nic przeciwko!
Relacja z wyprawy: Pieszo do Jerozolimy. Śladami św. Pawła
Grzegorz Małyga – absolwent stosunków międzynarodowych oraz dziennikarstwa. Współtwórca magazynu studentów Uniwersytetu Wrocławskiego „Uniwersal.info”. Podróżnik, awanturnik i miłośnik wyczynu, niestroniący od ciemnych uliczek, więziennych cel, przygodnych znajomości oraz przyjmowania poczęstunku od nieznajomych. Szczególnie bliskie mu są kraje byłego Sojuzu, Bliski Wschód oraz góry (wszystkie i wszędzie).
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 11518
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 4595
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 7654
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 5735
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 5901
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 5616
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 4740
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 6710
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 6168
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 5080
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 3785
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 3416
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 14398
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 8085
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 3703
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 3379
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 3152
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 3048
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 62426
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 4609
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 2211
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 4733
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 4280
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 20584
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 3543
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 9563
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 4501
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 2558
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 26887
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 7845
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 16178
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 4152
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 3966
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 4791
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 4237
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 4738
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 3221
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 36108
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 53846
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 22192
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 16818
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 28717
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.