Dziś jest 16.09.2025
Imieniny obchodzą Edyta, Kornel, Kamila, Antym
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 33062
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem.
Podczas zawodów triathlonowych w Mrągowie jeden z nas skaleczył sobie stopę wychodząc z jeziora. Liczyliśmy, że po zdjęciu szwów stopa szybko się zregeneruje, ale gojenie przeciągało się, więc solidarnie postanowiliśmy przesunąć termin wyjazdu. W końcu stało się jasne, że na pierwszą górę zwyczajnie zabraknie czasu. Elbrus będzie musiał na nas poczekać przynajmniej do następnego sezonu.
Bilety kolejowe zostały zastąpione lotniczymi – ruszyliśmy do Gruzji.
Kazbek
Zaraz po wylądowaniu w Kutaisi ruszyliśmy marszrutką do Tbilisi, a stamtąd następną do Kazbegi. Kolejnego dnia rozbijaliśmy już namiot na wysokości 3000 m n.p.m. nad rzeką pod Kazbekiem. Aklimatyzacja rozpoczęta. Pogoda nas nie rozpieszczała, jednak często mieliśmy szczęście mogąc przeczekać największe opady w namiocie, a nie podczas marszu. Drugiego dnia, wśród lekkiej mgły, przecięliśmy lodowiec i dotarliśmy do stacji meteo. Nastroje w stacji nie były zbyt optymistyczne, większość ludzi planowała wycofanie się ze względu na złą pogodę. Byli jednak tacy jak my, którym zapas jedzenia, czasu i entuzjazmu jeszcze się nie wyczerpał – postanowiliśmy więc aklimatyzować się dalej i czekać. Następnego dnia zrobiliśmy wyjście w stronę plateau osiągając wysokość około
4300 m. Dalej mgła robiła się gęsta, a nasze organizmy nie były jeszcze przygotowane do swobodnego poruszania się na tej wysokości. Kolejny dzień spędziliśmy w stacji na 3600 m na regeneracji i oczekiwaniu na zmianę pogody. Następnego dnia byliśmy gotowi na atak. Ruszyliśmy z samego rana, o godzinie 4.30. Warunki były wspaniałe. Pierwszy raz wyjście na otwartą przestrzeń nie wiązało się z przyjęciem mocnego podmuchu wiatru. Widoczność – doskonała.
Początkowo szliśmy w niezależnych grupach, widząc z przodu i z tyłu światełka pozostałych ludzi. Na plateau jednak niemal wszyscy szli razem wykorzystując obecność doświadczonego Portugalczyka. Pokrywa śnieżna była gruba i mocno zmrożona, więc nie było potrzeby wiązania się idąc lodowcem. Gdy droga robiła się coraz bardziej stroma, najpierw założyliśmy raki. Następnie, w miejscu, gdzie nachylenie zaczęło przypominać czarne trasy narciarskie, kijki zamieniliśmy na czekany. Ostatnie podejście było najbardziej eksponowane, więc niektórzy wiązali się tam liną, co nie było jednak konieczne ze względu na brak wiatru, mogącego utrudnić równowagę. Szczyt (5033 m n.p.m.) osiągnęliśmy około godziny 11.00. Wokół nas pięknie prezentowały się wierzchołki niższych gór przebijających się przez chmury. Po bezpiecznym zejściu mogliśmy mówić o pierwszym sukcesie wyprawy.
Droga do Turcji
W Tbilisi spotkaliśmy się z resztą naszej grupy. Po krótkim pobycie w tym ładnym mieście, ruszyliśmy irańskim autobusem relacji Tbilisi -Teheran w drogę do Turcji. Do Dogubayazit, ostatniego tureckiego miasta przed Iranem, gdzie byliśmy umówieni z przewodnikiem na wejście na Ararat, dotarliśmy na kilka dni przed planem. Dzięki temu mogliśmy jeszcze zrobić sobie wycieczkę nad Jezioro Van.
Ararat
Wejścia na najwyższy szczyt Turcji są mocno skomercjalizowane – teoretycznie wymagane jest zdobycie pozwolenia oraz wynajęcie przewodnika. Nie próbowaliśmy obejść tych reguł, więc nie wiemy, czy wobec osób działających na własną rękę wyciągane są jakieś konsekwencje. Nasz przewodnik przewidywał wejście z dwoma noclegami w obozach na wysokości 3300 i 4200 metrów. Atak szczytowy odbywał się po dniu aklimatyzacyjnego podejścia do obozu drugiego i powrotu na nocleg do pierwszego.
Ze względu na liczbę i różnorodność ludzi wynajmujących przewodników, Kurdowie wprowadzili zasadę stosunkowo (a naszym zdaniem wyjątkowo) wczesnego wyjścia na atak – godzinę 1.00 w nocy. Pogodę mieliśmy, jak na Ararat, nie najlepszą – wiał przenikliwy wiatr, a ponieważ jeszcze trwała noc, warunki były wyjątkowo niekomfortowe. Mimo to, bez większych problemów tuż po świcie osiągnęliśmy wysokość około 5000 m, gdzie zaczęła się strefa wiecznego śniegu. Założyliśmy raki. Na płaskowyżu pięknie rysował się ogromny cień Araratu. Do szczytu było coraz bliżej i już po chwili cieszyliśmy się ze zdobycia kolejnego pięciotysięcznika (5137 m.). Po około 30 minutach zaczęliśmy sprawne zejście. O 9.00 rano byliśmy już w obozie drugim, skąd po krótkiej drzemce ruszyliśmy do obozu pierwszego. Następnego dnia rano wróciliśmy do Dogubayazit.
Droga do Iranu
Około 23.00 ruszyliśmy taksówką z Dogubayazit, żeby już po północy przekroczyć granicę z Iranem –chcieliśmy w pełni wykorzystać 18 dni wizy. Po irańskiej stronie dosiedliśmy się (nie do końca oficjalnie) do autobusu rejsowego. Pierwszą część podróży spędziliśmy na podłodze i dopiero w Tabrizie usiedliśmy w dużych, ekskluzywnych fotelach. W Teheranie pomógł nam poznany w autobusie Irańczyk, dzięki któremu na noc dotarliśmy już do stacji Polour pod Damavandem, która była naszym pierwszym obozem.
Damavand
Przed wyjazdem do Iranu za najbardziej serdecznych, gościnnych i bezinteresownych ludzi uważaliśmy Gruzinów. W Iranie szybko zorientowaliśmy się, że Persowie znacznie ich wyprzedzają. Od każdej reguły są jednak wyjątki. Jednym z nich był młody gospodarz stacji Polour. Z radością wymieniał nam, jakie opłaty powinniśmy uiścić. Przy każdym targowaniu zawsze na koniec wracał do punktu wyjścia, zasłaniając się słabym angielskim. Przytrafiały mu się też pomyłki w obliczeniach – dziwnym trafem zawsze na naszą niekorzyść. Postanowiliśmy jak najszybciej ruszyć w górę. Pogoda i relacje osób schodzących na dół wróżyły niepowodzenie, ale my zapłaciliśmy już za pozwolenie. Naiwnie wierząc, że warunki się poprawią, wjechaliśmy samochodem do obozu drugiego i pieszo ruszyliśmy do trzeciego. Po Araracie byliśmy już zaaklimatyzowani, jedynie trochę sił brakowało. Na wysokości 4200 m, w obozie trzecim, poszliśmy szukać noclegu w nowo wybudowanym, kamiennym schronisku, ponieważ w celu odchudzenia bagaży sprzęt biwakowy zostawiliśmy w Polourze.
Miejsce znalazło się na podłodze. W nocy utwierdziliśmy się w słuszności naszej decyzji. Nad bazą przeszła gwałtowna burza śnieżna, a jeden z nas opowiadał potem Irańczykom o tym, co zaobserwował używając sformułowania „horizontal snow”. Z rana po śniegu udaliśmy się na rekonesans. Znajomy z Polski przesłał nam prognozę pogody: przed nami jeden dzień czekania, a potem okno pogodowe. Następnego dnia okazało się, że okno zaczęło się wcześniej. Siedząc w schronisku byliśmy przekonani, że okazja zdobycia szczytu przechodzi nam koło nosa. Mimo to kolejnego dnia wstaliśmy o 4.00 rano i po ciemku rozpoczęliśmy przygotowania do ataku. Wiatr wiał niesamowicie mocno.
Postanowiliśmy zaczekać do świtu. O świcie pogoda się odmieniła. Słońce i spokój. Ruszyliśmy w górę. Dość sprawnie dotarliśmy do miejsca, gdzie siarka dymiąca ze szczytowego krateru sprawiała, że niektórzy ludzie idący przed nami wracali „bez szczytu”. Mieliśmy szczęście – wiatr nie skierował dymu w naszą stronę.
Ostatnie podejście w ogóle nie przypominało tego, czego spodziewaliśmy się na pięciu tysiącach. Było tak ciepło, że szliśmy w samych polarach. Nigdzie nie było ślisko – raki okazały się zbyteczne. Około 12.30 stanęliśmy na wierzchołku (5610 m n.p.m.). Po zejściu do schroniska zrozumieliśmy, że gospodarz obozu Polour jest wyjątkiem wśród Irańczyków – w schronisku za nocleg, wynajem butli z palnikiem, obiad i napoje zapłaciliśmy śmiesznie mało. Po godzinnym odpoczynku zeszliśmy do obozu drugiego, a stamtąd zjechaliśmy samochodem do Polouru odebrać depozyt.
Iran
W Polourze gospodarz przywitał nas uśmiechem zapominając, że opłaciliśmy już jazdę samochodem. Zdziwił się, że mimo zapadającej nocy postanowiliśmy iść dalej i nie nocować u niego. Udało się nam złapać stopa i dojechaliśmy na pace do Teheranu. Następnie rozpoczęliśmy zwiedzanie. Okazało się, że zdobywanie Damavandu poszło nam sprawniej i dojechaliśmy nie tylko do Persepolis, ale też i nad Zatokę Perską. Perskiej gościnności nie zapomnimy nigdy.
Wyprawę można śledzić na blogu:
http://szlakiemwulkanow.blogspot.com/
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 15319
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 6673
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 10484
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 8434
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 8553
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 7438
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 6586
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 8891
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 9140
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 32413
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 5321
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 5395
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 32112
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 10290
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 6493
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 5262
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 5107
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 4990
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 161263
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 7289
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 3731
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 6830
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 6141
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 36713
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 5010
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 13969
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 6305
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 3937
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 47268
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 9526
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 35633
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 5560
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 5879
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 6462
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 5478
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 6115
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 5077
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 76016
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 182661
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 33063
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 29401
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 45799
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.