Dziś jest 23.05.2024
Imieniny obchodzą Iwona, Emilia, Dezyderiusz, Budziwoj
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 4633
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji.
Pierwsze marzenie
Są takie miejsca, które obdarzone zostały przydomkami przyprawiającymi nas o dreszcz emocji i napawającymi nieodpartym pragnieniem odwiedzenia ich. Królestwa są zwykle „zaginione” lub „legendarne”, ewentualnie „tajemnicze”, miasta bywają „zakazane” albo „baśniowe”. Ja odwiedziłam „ukryte” królestwo Ladakhu i Zanskaru. O tym, że jest ukryte dowiedziałam się co prawda już po powrocie, jednak w tym przypadku po raz pierwszy zgodziłam się na taki przydomek.
Gdyby ktoś zapytał mnie jaki był mój pierwszy, wymarzony cel podróży, bez wahania odpowiedziałabym, że Tybet. Dlaczego? Zawsze wydawał mi się najdalszym punktem na ziemi, co nie miało wiele wspólnego z geografią. To były bowiem czasy, kiedy moją wiedzę definiowało przekonanie, że stolicą Tybetu jest Kathmandu. Te dwie nazwy brzmiały jak zaklęcie, a gdy je wypowiadałam wyobrażałam sobie nieskończenie piękne rzeczy. Drugą wskazówką może być fakt, że bardzo dawno temu kiedy nikt, oprócz Toniego Halika, nigdzie jeszcze nie jeździł, moja znajoma wróciła z Tybetu i zrobiła wystawę zdjęć.
Były takie piękne. Pamiętam je do dziś. Na jednej sfotografowany był Everest, cały w śniegu. Wyglądał niesamowicie. Jak biały diament. Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić jak może tam być. Ona mówiła coś o mnichach, młynkach modlitewnych i pałacu Potala. Tym sposobem Tybet utkwił w mojej pamięci jako miejsce niezwykłe i magiczne.
Wiele lat potem podróżowałam w różne rejony świata, aż w końcu udało mi się dotrzeć do Tybetu. Było to już niestety po aneksji chińskiej. Bardzo się rozczarowałam. To co Chińczycy zrobili z Lhasą, a w szerszym znaczeniu z kulturą i religią, wołało o pomstę do nieba. Wystarczy wyobrazić sobie ogromną puszkę Red Bull'a i reklamę Budweiser'a przed zimową rezydencją władców Tybetu. Ingerencja chińska zmieniła perłę starożytnej architektury w tandetny supermarket. Nie tak wyobrażałam sobie Tybet i wtedy wydawało mi się, że moje marzenie zniknęło na zawsze. Że już nigdy nie zobaczę tego miejsca takim, jakim go sobie wyobraziłam.
Indie po raz...
Wtedy pojawiła się możliwość wyprawy w indyjskie Himalaje. Szczerze mówiąc mój entuzjazm był umiarkowany. W Indiach byłam już tyle razy... Co prawda nigdy w górach, ale indyjskie Himalaje nie przekonywały mnie. Tym bardziej, że miał być to trekking w pasmach Ladakhu i Zanskaru, które tylko w geologicznej nomenklaturze należą do Himalajów. Najwyższa wysokość 5050 m. Nie za wiele. I to przełęcz, żadnego szczytu.
Wyjazd nie był ani tym wymarzonym ani oczekiwanym. Zwyczajnie trafił się, więc zdecydowałam, że pojadę. Tuż przed wylotem dostałam z Indii maila z ostrzeżeniem, czego mi nie wolno zabrać ze sobą w góry. Na liście był między innymi telefon satelitarny. Na pytanie, czy w górach działają komórki, usłyszałam, że nie. Sygnał jest zakłócany przez aktywną w tym rejonie armię indyjską, mającą na pieńku z Pakistanem, którego granica przebiega tuż obok.
W jaki więc sposób skomunikuję się z kimkolwiek w razie wypadku, brzmiało moje pytanie. Na to nikt nie miał sensownej odpowiedzi, oprócz tej mówiącej, że wypadki się w ogóle nie zdarzają. Jak to w górach.
Czas mojego pobytu w Ladakhu i Zanskarze wypadał dokładnie rok po ulewnych deszczach, jakie nawiedziły ten rejon i spowodowały, że setki turystów utknęło w górach na wiele tygodni. Sprawa była szeroko komentowana i nagłaśniania w mediach, głównie ze względu na położenie geograficzne rejonu i bliskość Pakistanu. Tytuły w prasie były więc chwytliwe. „Turyści uwięzieni w najbardziej niebezpiecznym obszarze Indii”, „Setki turystów w Kaszmirze, czy wrócą do domu?”, „Czy Pakistan zaatakuje, zanim zdążą odlecieć”? Dość wspomnieć, że każdego dnia trekkingu z drżeniem patrzyłam w niebo wypatrując najmniejszych oznak deszczu.
Niezwykła stolica
Leh, stolica regionu jest wyjątkowym miastem. Wiedziałam to od kiedy samolot dotknął kołami płyty lotniska. Niczym nie przypominało innych górskich lotnisk, na których lądowałam. Było duże, dobrze zorganizowane i bardziej podobne do obiektu wojskowego niż cywilnego. Wszędzie kręcili się żołnierze z karabinami. Na płycie lotniska czekały w pogotowiu wojskowe samoloty, zauważyłam też kilka zamaskowanych schronów samolotowych. Cóż, taka specyfika regionu. Prowincje Jammu i Kashmir od dawna są przedmiotem sporów terytorialnych pomiędzy Indiami, Pakistanem i Chinami.
Podskórnie przeczuwałam, że oprócz inklinacji militarnych, Leh coś jeszcze przede mną ukrywa. Co to było, dowiedziałam się dopiero, gdy wspięłam się na wzgórze górujące nad miastem, by odwiedzić zamek. Jest to niezwykła średniowieczna górska twierdza i muszę przyznać, że najpiękniejszy zamek jaki widziałam w życiu. Majestatyczna, sroga, cudownie wkomponowująca się w krajobraz. Co prawda do pierwszego lepszego zamku w Polsce ma się mniej więcej jak kromka razowego chleba do kawałka tortu weselnego, ale właśnie to mnie w nim urzekło. Surowość, która tutaj jest synonimem potęgi.
Ale jeszcze lepszy jest widok w dół na miasto, które rozciąga się pod stopami. Tysiące małych przysadzistych domów, które zlewają się ze sobą w jedną płynną masę, jak toń szarego oceanu. Gdyby nie zwracać uwagi na szczegóły, te domostwa wyglądałyby z tej odległości jak kamienista pustynia. Dopiero gdy przychodzi wieczór, morze pod nami zaczyna ożywać, zapalają się światła, które migoczą i błyszczą jak gwiazdy odbite w wodnej toni.
Aby dostać się z Leh w góry, trzeba najpierw odbyć dwudniową podróż samochodem. Pojęcie czasu i przestrzeni ulega zakrzywieniu w momencie gdy odległość 300 kilometrów pokonuje się w 12 lub więcej godzin. Niestety podróż ta oznacza spędzenie w samochodzie dwóch dni. A wygodnie nie jest, gdyż w większości trasa biegnie off road'em.
Bardzo wiele przełęczy
W porównaniu z Himalajami, chociażby takimi jakie znamy z rejonu Everestu, góry Ladakhu i Zanskaru nie są wysokie, ale podejścia bywają zgubne. Trasa, którą szłam, liczy 9 przełęczy o wysokościach od 3000 do 5000 m, a ich pokonanie oznacza zawsze ten sam scenariusz. Zejście do samej rzeki, następnie wdrapanie się kilometr w górę. Mimo tego, że wysokości są relatywnie nieduże, trasa jest bardzo wymagająca kondycyjnie. Nie dziwi już fakt, że nazwa Ladakh oznacza w rodzimym języku „wiele przełęczy”.
Góry Ladakhu i Zanskaru różnią się w dużej mierze od tego, do czego przywykliśmy oglądając wysokogórskie krajobrazy. Przede wszystkim są bardzo suche. Króluje prawie pustynny krajobraz. Góry są koloru złotego lub beżowego piasku. Jedynie tam, gdzie płyną rzeki, rozwija się roślinność. Doliny rzeczne są soczyście zielone i wiją się jak szmaragdowe węże pomiędzy kopcami piasku. Ponad nimi, na wzgórzach górują czerwone klasztory, białe gompy i ruiny zamków. Paleta barw jest piękna i niespotykana nigdzie indziej.
Mały Tybet
Główną i najważniejszą wartością są tu jednak ludzie, kultura i religia. Większa część mieszkańców to buddyści, których kultura przez wieki pozostała nietknięta dzięki położeniu gór w granicach Indii. To czego nie zdążyłam już zobaczyć w Tybecie, tu rozkwita i tętni życiem. Klasztory są pełne mnichów, emanują energią. Nic dziwnego, że ten rejon zwany jest Małym Tybetem. Co krok można natknąć się na przejawy buddyzmu. Od ogromnych klasztorów poczynając, a kończąc na maleńkich stupach strzegących samotnie najwyższych przełęczy.
Nie zapomnę wizyty w klasztorze w Karshy, gdzie właśnie odbywały się porządki, które miały na celu usystematyzowanie kilkusetletniej biblioteki klasztornej. Kilkunastu mnichów oddelegowanych do tego zadania siedziało w kucki na dziedzińcu klasztoru i w pocie czoła przekładało pożółkłe kartki z jednej kupki na drugą. Nagle powiał wiatr i cenne manuskrypty poderwały się w powietrze tworząc papierowe wiry, a mnisi jak entomolodzy motyle, łapali pojedyncze kartki.
Rzuciłam się do pomocy. Oczywiście wielu z tych trzystu i więcej letnich kart świętych ksiąg nie udało się uratować. Mnisi wcale nie wydawali się zasmuceni, wręcz przeciwnie, powiedzieli, że będą mieć mniej pracy z ich układaniem. W podzięce za pomoc zostałam poczęstowana tradycyjną słoną herbatą z tłuszczem, której ohydny smak sprawił, że jeszcze lepiej pamiętam ten dzień.
Miałam szczęście trafić na wizytę dostojnika buddyjskiego, lamy, w jednym z okolicznych klasztorów. Dzięki temu uczestniczyłam w niezwykłym przedstawieniu teatralnym urządzonym i odegranym przez mnichów. Była to najbarwniejsza inscenizacja taneczna jaką kiedykolwiek widziałam.
Autostrada do nieba
Ludzie zamieszkujący Ladakh i Zanskar są bardzo otwarci pomimo tego, że nie przywykli jeszcze do obcokrajowców i wciąż z zaciekawieniem obserwują nas na szlaku. Po drodze znalazłam tylko jedno miejsce, w którym można było kupić colę, czyli mój osobisty miernik komercji.
Ale ten świat powoli ginie. I to wcale nie za sprawą turystów, których fala nie zdążyła i pewnie już nie zdąży zalać tych pięknych gór. Powód jest inny. Kiedy wędrowałam przez Ladakh i Zanskar budowa drogi jezdnej już wykluczyła z trasy trekkingu całe trzy dni, które były opisane w przewodniku.
A budowa postępuje. Rząd indyjski widzi więcej korzyści w budowie drogi i umacnianiu granicy z Pakistanem niż w rozwoju turystyki tego regionu. Cóż, jest to po części zrozumiałe. Jest to teren naprawdę niespokojny, a Indie chcą się zabezpieczyć przed agresją z zewnątrz, jak tylko mogą.
Oznacza to jednak zniszczenie wielu pięknych tras trekkingowych. Warto więc pojechać tam jak najszybciej, gdyż z roku na rok budowa postępuje. Kiedy w zeszłym roku z Ladakhu wrócił mój znajomy, zdał mi relację mówiąc, że trekking nie wygląda już nawet tak jak mu go opisywałam. Na trasie stoją spycharki i buldożery, wszędzie pracują robotnicy. A droga prowadzi dużo dalej w głąb gór, niż wtedy gdy ja tam byłam. Szkoda, ale takie są koleje losu wielu górskich terenów w Azji.
Pocztówki z ukrytego królestwa
Z ukrytego królestwa wysyłam pocztówki. Jedna przedstawia uśmiechniętych mnichów w karminowych szatach popijających słoną herbatę na dziedzińcu klasztoru.
Druga to widok na szmaragdowozieloną dolinę rzeki Indus, której pilnują surowe górskie szczyty. Trzecia to zagubiona mała wioska, o ile wioską można nazwać trzy domostwa, z których okien i drzwi wychylają się ciekawskie buzie dzieci.
A czwarta to symetrycznie piękny krajobraz z dwoma pasmami górskimi po obu stronach, górami Ladakhu i Zanskaru, które spinają w ośnieżone ramy Himalaje po jednej i Karakorum pod drugiej stronie.
Pojedź tam, zanim je wszystkie pokryje kurz wzbijany przez ciężarówki pędzące po świeżo wybudowanej autostradzie przez góry.
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 11557
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 4631
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 7704
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 5777
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 5921
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 5658
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 4781
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 6726
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 6192
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 5116
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 3788
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 3419
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 14556
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 8098
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 3714
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 3399
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 3184
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 3082
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 63027
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 4634
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 2247
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 4774
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 4297
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 20929
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 3548
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 9602
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 4506
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 2570
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 27693
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 7866
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 17467
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 4194
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 4037
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 4807
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 4264
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 4747
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 3242
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 37001
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 54337
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 22409
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 17070
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 29298
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.