Dziś jest 16.09.2025
Imieniny obchodzą Edyta, Kornel, Kamila, Antym
Autor: Jaśmina Jurecka i Tomasz Labus
Data publikacji: 13.10.2012 23:09
Liczba odwiedzin: 19044
88-dniowa kulinarna podróż po Azji południowo-wschodniej okazała się przygodą życia. W poszukiwaniu hardcorowych smaków przebyliśmy ponad 35 700 km. Psy, robaki, embriony, tygrysy, węże – to tylko niektóre z próbowanych przez nas smakołyków!
Śladami Marzeń – azjatyckie smaki, robaki i przysmaki
Pasja podróżowania w wersji hardcorowej
Czyż nie każdy z Was marzy o podróżowaniu? Jeżeli tak, to tylko wyznaczcie cel i go zrealizujcie! Nasza pasja odkrywania świata zawiodła nas wprost do Azji Południowo-Wschodniej. 88 dni włóczęgi po Malezji, Singapurze, Indonezji, Tajlandii, Laosie oraz Kambodży obfitowało w wiele niezapomnianych smaków, zapachów, przygód oraz sytuacji, które czasami ciężko wytłumaczyć w sposób racjonalny. Nasz wyjazd miał jasno sprecyzowany cel, a była nim podróż kulinarna. Zresztą tak się składa, że nasza każda włóczęga to połączenie zwiedzania z poznawaniem miejscowej kuchni – potraw, przypraw, zwyczajów, napojów. Chłoniemy te zapachy i kolory po to, aby w miarę możliwości również przenieść najlepsze z nich do Polski. Azja okazała się miejscem, w którym nie sposób nie znaleźć czegoś naprawdę ohydnego, paskudnego.
Europejskie potrawy nietrudno oczywiście spotkać, choćby ze względu na turystów, jednak na stołach królują miejscowe specjały. Są to między innymi: robaki i owady bogate w białko, potrawy z węży, psów, żółwi, a czasem nawet tygrysów. Podczas wyjazdu spróbowaliśmy wszystkiego, co wydawało się dla nas, Europejczyków hardcorowe. Czasami trzeba było zacisnąć zęby, a czasami zamknąć oczy, żeby poczuć pełnię smaków.
Czym jest hardcore?
Zastanawialiście się kiedyś głębiej nad definicją pojęcia „hardcore”? Wikipedia powiada, że oprócz odmiany muzyki punk to także: „określenie ekstremum w jakiejś dziedzinie, np. hardcore'owy sport (ekstremalny), hardcore porno (wyuzdana pornografia) itp. Hardcore to słowo używane w slangu młodzieżowym na określenie czegoś wyjątkowego w swoim rodzaju, wywierającego duże wrażenia”.
Podróżując, każdy zwraca uwagę na coś innego, każdy przywozi swoje subiektywne wrażenia i osobiste przeżycia, każdy odczuwa i przeżywa na swój wyjątkowy sposób. My zawsze staramy się, aby nasza podróż była wyjątkowa, pełna smaków, zapachów i wspomnień, do których będziemy często wracać. Nie lubimy siedzieć w jednym miejscu, czasem mam wrażenie, że na własne życzenie utrudniamy sobie życie, jadąc stopem, śpiąc w dziwnych miejscach i jedząc różne, czasem obrzydliwe, rzeczy. Podróż bez takich przeżyć byłaby jednak zwykłym, prawie codziennym życiem, tylko w innym otoczeniu.
W poszukiwaniu smaków, przygód, zapachów pokonaliśmy ponad 35 000 km najróżniejszymi środkami transportu. Niejednokrotnie trafialiśmy na coś wyjątkowego w najmniej oczekiwanym momencie. Chcieliśmy, aby ta podróż byłą pełna wspomnień, aby rozbudziła naszą wyobraźnię. Pragniemy zabrać Was w hardcorowy świat azjatyckiej kuchni. Mamy nadzieję, że kilka najciekawszych i najbardziej dziwacznych potraw, miejsc i trunków przekona was, aby podążyć naszymi śladami.
Indonezyjska myśl kulinarna
Wyspa Samosir (Sumatra) na jeziorze Toba okazała się bardzo ciekawym miejscem na ekstremalną, kulinarną wyżerkę. Od dnia przyjazdu robiliśmy intensywne rozeznanie, próbując dowiedzieć się jak najwięcej o miejscowej kuchni. Czym nas mogą zaskoczyć ludzie, którzy jeszcze w poprzednim wieku szczycili się kanibalizmem, a teraz są żarliwymi chrześcijanami? To była nasza zagadka, którą udało się rozwiązać szybciej, niż przewidywaliśmy.
W miejscowości Panguguran znaleźliśmy to czego szukaliśmy. W jednej z przydrożnych knajpek szefowa kuchni serwowało do wyboru: wołowinę, kurczaka, wieprzowinę oraz mięso z psa w pikantnym sosie. Wybór był prosty i oczywisty, a już po chwili na stole znalazł się talerz ryżu z kawałkiem smażonego mięsa w niezwykle pikantnym sosie chili. Tomek przystąpił do degustacji.
Mięso nie posiadało ani specyficznego zapachu, ani smaku. Było jednak niezwykle żylaste i ciągnące. Emocje potęgowały psy biegające po restauracji, szefowa kuchni łamanym angielskim wytłumaczyła nam jednak, że do celów „spożywczych” czworonogi są specjalnie hodowane. Ta wiadomość pozwoliła nam spokojnie dokończyć obiad, po którym pozostały bardzo mieszane uczucia.
Kopi luwak – czysta kawa z nieczystości
Ciekawe i czasami lekko odstraszające smaki to nie tylko okolice jeziora Toba. Nieopodal miejscowości Bukittinggi (Sumatra) mieliśmy okazję odwiedzić fabrykę, a właściwie mini fabryczkę najdroższej kawy świata. Kopi luwak to rodzaj kawy charakterystyczny dla Indonezji, a w szczególności Bali i Sumatry. Rośliny kawowca rosną w dżungli, a nasiona są najpierw zjadane przez Civet Cat'a czyli łaskuna muzanga (gatunek drapieżnego ssaka), następnie są trawione i fermentują w jego żołądku, a na koniec wydalane.
Miejscowi rolnicy zbierają odchody i dostarczają je do lokalnej fabryki. Tam przechodzą proces oczyszczania, suszenia i ewentualnie mielenia.
Kawy, której cena w kawiarniach Europy dochodzi do 20 euro za filiżankę, w rodzimej produkcji można skosztować zaledwie za 20 000 rupii. To niewiele ponad 2$, więc warto się na takie ekstremalne smaki zdecydować. Niestety aromat i smak nie był tak intensywny, jak się spodziewaliśmy. Być może jest to spowodowane sposobem parzenia i podawania. Bądźcie jednak świadomi, że kopi luwak to czysty aromat kawy, a nie... no sami wiecie czego. Kawa jest także importowana do Polski, a dokładnie do Krakowa. Właścicielka fabryki wysyła jedną paczkę na miesiąc, a potwierdziła to, pokazując nam wykaz nadawanych przesyłek.
Malezyjska dieta
Pomyślał ktoś z was kiedyś, że podczas podróży kulinarnej można zrzucić 10 kg w 21 dni? Tak, Tomek okazał się mistrzem odchudzania. Cały proces rozpoczął się na Sumatrze i trwał aż do momentu opuszczenia Malezji. Powód? Ramadan, czyli święty miesiąc w islamie. Małe indonezyjskie wioski oraz niezwykle konserwatywne wschodnie wybrzeże Malezji to miejsca gdzie za dnia próżno szukać czegokolwiek do zjedzenia. Musieliśmy się zatem zadowolić miską ryżu, którą od czas do czasu udało się nam dostać w restauracji (większość punktów gastronomicznych było pozamykanych na cały miesiąc).
W ramach „rekompensaty” od godziny 18 na specjalnych targach z okazji święta przygotowywano tony przepysznego jedzenia. Wyobrażacie sobie nasze miny, kiedy po całym dniu o pustym żołądku naszym oczom ukazywały się dziesiątki pieczonych kurczaków, ryb, płaszczek, szaszłyków, ciastek, wszelkiego rodzaju dziwnych napojów i oczywiście ogromnej ilości ryżu. Ryż towarzyszył nam non stop podczas całej podróży. W przypadku wielu dań była to główna część posiłku. Tak jak u nas główną częścią obiadu zazwyczaj jest mięso, do tego trochę ziemniaczków i surówka, tak tutaj proporcje są odwrócone. Zamiast konkretu w postaci mięsa, pojawia się konkretna góra ryżu.
Co pełza, to do gara!
W podróży bywa tak, że jesteśmy zaskakiwani w najmniej oczekiwanym momencie. Nie inaczej było w Kambodży. Bardziej europejskie dania, takie jak żaby z grilla zeszły na dalszy plan
(mimo że przepyszne, a ich mięso było lepsze od kurczaka). W Kambodży okazało się, że Khmerowie ewidentne lubują się w gadach. Podczas jednej z rowerowych wycieczek, wjechaliśmy do niepozornej knajpki. Zaintrygował nas fakt, że nie ma w niej krzeseł i stołów, a jedynie hamaki. Idealne miejsce, aby się na chwilę położyć i napić czegoś zimnego.
Gdy dostaliśmy menu, było jasne, że trzeba jeszcze coś przekąsić. Pierwsza strona wyróżniała się lokalnymi, khmerskimi daniami – lok lak, smażony ryż, kurczak amok, smażona cukinia z pomidorami i wieprzowinką – same pyszności, które już poznaliśmy! Druga i ostatnia strona to dopiero prawdziwy hardcore! Gdy ją czytaliśmy, nie wierzyliśmy własnym oczom: zupa z węża, zupa z żółwia, smażony żółw, smażony wąż, kobra i jajka węża w każdej dowolnej postaci. Po chwili szef kuchni polecił nam smażone węże.
Podeszliśmy wraz z nim do kuchni, mijając jeszcze klatkę z krokodylami. Kucharz wyciągnął węże z wielkiego pojemnika, zamachnął się i chlast! Krew bryzgała wszędzie! Po chwili trzy obślizgłe i przerażające węże były już wypatroszone i rozpoczął się proces ich smażenia. Niesamowite przeżycie, które skończyło się gadzią ucztą! Polecamy wam serdecznie takie wężowe dania, gdyż obgryzanie wężowego szkieletu to nie lada gratka dla podniebienia.
Czas na… pająka
Pająki dorwaliśmy w Phnom Penh – stolicy Kambodży. Właściwie to one dorwały nas, od tyłu i z zaskoczenia! Podczas obiadu w Central Market, podeszła pewna staruszka, poklepała po plecach, odwróciliśmy się, a tu cały talerz włochatych tarantul! Patrzyliśmy na siebie z mały niedowierzaniem – kilka minut wcześniej o nich rozmawialiśmy. Mieliśmy wyrzuty sumienia, że nigdzie nie udało nam się ich spotkać. A taka potrawa znajdowała się na naszej długiej liście zadań. Bez zastanowienia kupiliśmy kilka i zaczęliśmy się zajadać. W smaku przypominały dobrze wysmażone chipsy, które jednak trzeba było długo, długo mielić zębami, aby móc je przełknąć. Najlepszą częścią był zdecydowanie odwłok. Nie tak mocno spieczony, a wręcz soczysty, przypominający kawałeczek wołowiny. Zapasy białka zostały uzupełnione.
Cały pobyt w Kambodży zakończył się niezłym hadcorem, ale dla miejscowych. Na stacji autobusowej przez przypadek dostaliśmy się na imprezę urodzinową jednego z kierowców. Dostał on od nas w prezencie ćwiartkę czystego spirytusu, który zaczął popijać wprost z nakrętki. To jedyna polska specjalność jaką zafundowaliśmy Azjatom podczas pobytu.
Tajlandia dała nam popalić
O tajskiej kuchni można pisać dużo. Uważana za jedną z najlepszych na świecie, zaskoczyła nas swoją różnorodnością. Okazało się na przykład, że tak popularne robale, chrząszcze, cykady i wszelkiego rodzaju inne owady są wyśmienitym dodatkiem do piwa. Smaczne, usmażone, chrupiące i niesamowicie bogate w białko okazały się idealnym uzupełnieniem naszej codziennej diety. W Tajlandii mieliśmy także wątpliwą przyjemność skosztować największego paskudztwa podczas naszego wyjazdu. Jajka z kurzymi embrionami w środku, smażone na grillu niemal wywoływały reakcję zwrotną. Ostatecznie i to udało się przełknąć, chociaż w smaku, a właściwie zapachu przypominało fekalia. Popularnością cieszą się także w wersji gotowanej. Na skorupce zaznacza się dzień rozwoju embriona. Im starszy zarodek w środku, tym droższe jajko.
Laotański hardcore wszech czasów
Laos – dziwny kraj. Będziemy to powtarzać wszystkim. Kraj kontrastów, w którym niewyobrażalne bogactwo przeplata się w nieokiełznaną biedą! W takich warunkach człowiek musi sobie jakoś radzić. Dlatego tak powszechne w górskich wioskach jest polowanie na wszystko, co się rusza. Szczury, ptaki, węże, małpy – nie ma znaczenia, najważniejsze, aby wyżywić rodzinę.
Nas najbardziej zaintrygował proces produkcji whisky z najróżniejszymi dodatkami. W butelkach z laotańską whisky znaleźć można dziesiątki gatunków lokalnych węży, jaszczurek a także skorpiony. Hitem okazały się dwa wielkie dzbany. Pani zaprasza nas do degustacji. W pierwszym ogromna ponad dwumetrowa kobra. To nic, czas na kolejny kieliszek! Coś dziwnego tam pływa?! – What is inside? –Tiger penis! – odpowiada nieporuszona kobieta. Tak właśnie, to był wielki, czarny penis tygrysa. Sprzedawczyni wyciągnęła go z dzbana. Naszym oczom ukazało się coś długiego z dwoma kulkami, a raczej jajkami na końcu. Nie pozostało nam nic innego jak wypić najbardziej hardcorowy kieliszek whisky w naszym życiu. Alkohol zabije wszystko, a w Laosie ma naprawdę dużo roboty.
Proces produkcji lao whisky to coś, czego prawdziwi smakosze tego trunku nie powinni oglądać. Produkuje się ją oczywiście z ryżu, który fermentuje w dzbanach przykrych najróżniejszymi foliami i szmatami. Ryż przekłada się do wielkich beczek, wokół biegają kury, kaczki i świnie, które wypatrują resztek jedzenia. Cuchnie to niesamowicie, nie ma też mowy o żadnej higienie. Finalnie wszystko jest wlewane do butelek, głównie z odzysku. Cena za to była niezmiernie atrakcyjna bo jakieś 3 zł za butelkę 0,7. Może warto zacząć ją importować?!
Bazarowo mi!
Bazary są esencją każdego odwiedzanego przez nas państwa. Pełne kolorytu i lokalnego folkloru na pierwszy rzut oka wydają się podobne, wręcz takie same, a w rzeczywistości kiedy bazar cię pochłonie, odkrywasz jego niezliczone zakamarki i zachwycasz się wyjątkowymi smakami i zapachami. To w wersji przyjemnej, bo równie często wszędzie roztacza się przeraźliwy odór i panuje nieokiełznany bałagan.
Zapach duriana jest chyba najprzyjemniejszym ze wszystkich! Na podłodze resztki zgniłych owoców często mieszają się z krwią świeżo zabijanych ryb i obieranych z piór kurczaków. W Laosie na kilogramy można kupować żywe czy zdechłe żaby (te drugie nieco tańsze). Zaraz obok, w kolejnym wiadrze na nabywców czekają obślizgłe węże. Takie obrazy na zawsze pozostaną w naszych głowach. Często sami nie zdajmy sobie sprawy, do czego używane są niektóre przyprawy, warzywa, owoce, korzenie. W takiej sytuacji zawsze pomocni bywają lokalni mieszkańcy, którzy służą swoją wiedzą i pomocą. Tak przekazana wiedza jest dla nas zawsze najcenniejsza. Podróże, zarówno te dalekie jaki i bliskie kształcą co do tego nie ma wątpliwości. Warto mieć cel i podróżować tak, aby uczyć się jak najwięcej!
Więcej naszych przygód na www.sladamimarzen.pl oraz www.facebook.com/sladamimarzen
01.07.14, 23:51
No tak, czego człowiek nie zrobi, żeby zaistnieć. Zjeść psa? Żaden problem, specjalnie hodowany, ktoś zastanowił się, w jakich warunkach? A jak został zabity na potrzeby tego europejczyka pełną gębą, czy tylko przy zabijaniu węży krew tryskała na wszystkie strony? Rozumiem, że i nasz dzielny wszystkożerca otarł z czoła parę kropel. To takie hardcorowe... Skąd te embriony, a tygrys, czy aby nie pod ochroną? Czy zastanowiłeś się choć przez chwilę pseudopodróżniku, ile cierpienia żywych istoty za tym stoi? Rusz czasem głową bohaterze, nie tylko jelitami. I błagam, siedź w domu...
02.02.14, 08:40
Komentarz usunięty
03.07.13, 14:09
Komentarz usunięty
17.06.13, 05:32
Komentarz usunięty
30.11.12, 19:15
Gratulujemy Wam zwycięstwa w kategorii „Podróżnicze hardkory” i życzymy wielu kolejnych wspaniałych podróży, które przyniosą mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Cieszymy, że mogliśmy z Wami współuczestniczyć w tym konkursie. Dorota i Marek z „Zanim znów wyruszysz w góry” [www.gorskiewedrowki.blogspot.com]
13.11.12, 00:02
Zazdroszczę Wam tych wszystkich smaków i poznanych kultur! Super wyprawa, życzę Wam takich więcej ;) Może teraz Ameryka południowa ??
20.10.12, 15:07
Jakie to szczęście ,że popróbowaliście za nas te wszystkie przysmaki ! A my chetnie o nich poczytamy na nawet pooglądamy ! Prosimy o więcej !
18.10.12, 22:16
Bardzo ciekawy wykład Jaśminy i Tomka na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Koninie. Gratuluję pięknego występu. Młodość ma swoje prawa i szalone pomysły. Życzę następnych ciekawych podróży. Maria i Edward Marciniak
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Autor: Angelina Sielewicz
Data publikacji: 22.02.2015 20:09
Liczba odwiedzin: 15342
Po moich częstych wypadach do Paryża nadszedł czas, by odwiedzić jedną z byłych francuskich kolonii, miejsce, skąd imigranci przybywają do stolicy Francji. Gdy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się długo, przyjechałam tutaj, do Senegalu. Dakar – stolica kraju – podarowała mi upragnione słońce, leniwe tempo życia i zderzenie z zupełnie innym światem. »
Autor: MelanosChole
Data publikacji: 11.02.2015 21:19
Liczba odwiedzin: 6673
Jedziemy na Oktoberfest?! – padło ni stąd, ni zowąd na wieczornym spotkaniu towarzyskim. I choć znajdowaliśmy się właśnie na „drugim końcu” Niemiec, rano byliśmy zwarci i gotowi, by wyruszyć z położonej tuż przy granicy z Belgią i Holandią Kolonii na samo południe – do Bawarii, a tam skosztować piwa warzonego w monachijskich browarach. Podróż okazała się długa i męcząca – to jednak sztuka przejechać całe Niemcy za 16 euro w dwie strony na tzw. Wochenendeticket. Ale udało się! Podekscytowani ruszyliśmy z dworca w kierunku Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się festiwal. »
Autor: Ewelina Sadura
Data publikacji: 07.11.2014 13:08
Liczba odwiedzin: 10485
Wjazd samochodem na drugi co do wielkości szczyt w Chorwacji – Sveti Jure. Relacja z jesiennej wyprawy do Parku Narodowego Biokovo. Opis terenu, warunków podróży oraz niezapomnianych widoków. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 18.09.2014 13:12
Liczba odwiedzin: 8438
Na naszą czteroosobową drużynę składają się aż 3 narodowości. Lubimy dokumentować odbyte podróże, a ze względu na multi-culti charakter rodziny postawiliśmy na kręcenie filmików. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 11.09.2014 11:44
Liczba odwiedzin: 8555
Skandynawia? Tam nie zabierają na stopa! – opinia to powszechna. Przeczytać można tysiące opisów, jak to Norwegowie odmachują w odpowiedzi na wyciągnięty kciuk lub zatrzymują się tylko po to, aby zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy. No bo jak to – młody człowiek, a nie stać go na samochód? O północy kraju już w ogóle szkoda gadać, bo tam przecież nikt nie jeździ. Jeśli ktoś zabierze, to tylko obcokrajowiec. Rzuciliśmy wyzwanie autostopowi w Norwegii. I to nie byle jakie, bo łapaliśmy we trójkę, rozdzielić się było trudno, z racji posiadania tylko jednego namiotu. Jak trójce archeologów stopowało się w kraju reniferów i trolli, możecie poczytać poniżej. »
Autor: Przez Kontynenty
Data publikacji: 01.09.2014 11:37
Liczba odwiedzin: 7439
Dużo wydarzyło się od kiedy ostatnio pisaliśmy się, gdy wjeżdżaliśmy do Birmy. My, czyli Maciek, Kuba i Tomek – ówczesny skład ekipy Przez Kontynenty. Birma jako kraj wychodzący spod rządów junty wojskowej dopiero otwiera się na turystów, ale ludzie są tam niezwykle przyjaźni i uśmiechnięci. »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 06.08.2014 15:38
Liczba odwiedzin: 6591
Relacja z motocyklowej wyprawy po Ameryce Południowej „MS Chrobry – ostatni transatlantyk międzywojennej Polski”. Wiesława i Krzysztof Rudź wyruszyli w poszukiwaniu potomków emigrantów z Chrobrego, który swój ostatni pasażerski rejs odbył w 1939 roku. Czy udało im się przejechać całą zakładaną trasę i czy spotkali rodaków? O tym dowiecie się w obszernej relacji z podróży. »
Autor: Barbara Szczechla
Data publikacji: 14.07.2014 19:24
Liczba odwiedzin: 8897
Witajcie! Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z mojego pierwszego w życiu spotkania ze szwedzkim zespołem Roxette podczas jednego z ich licznych koncertów, tym razem w stolicy Niemiec. Nie ukrywam, że na spotkanie to czekałam 20 lat i choć od tamtego czasu minęły już prawie 3 lata, wspomnienia nadal są we mnie bardzo żywe. »
Autor: Piotr Szczepanowski
Data publikacji: 02.07.2014 14:53
Liczba odwiedzin: 9143
Relacja z rowerowej wyprawy. »
Autor: Ola Smętek
Data publikacji: 02.07.2014 13:32
Liczba odwiedzin: 32413
Pewnego dnia Vathsan zapytał się mnie: „Olu, czy weźmiesz ze mną ślub na Vanuatu?” »
Autor: Joanna Maślankowska i Adam Wnuk
Data publikacji: 13.06.2014 13:14
Liczba odwiedzin: 5321
Nie ma znaczenia czy podróżujemy dla muzeów, starożytnej architektury, czy tylko w celach zakupowych. Islandia jest miejscem, które odbierze mowę nawet tym niewzruszonym naturą. To chyba jeden z nielicznych skrawków ziemi, gdzie tak wyraźnie uwidacznia się potęga 4 żywiołów. Potęga, która na każdym kroku uświadamiała nam jak kruchy jest człowiek w porównaniu z siłami natury. Czy udało nam się pokonać 4 żywioły? Nie. I raczej nigdy nie damy rady ich pokonać. Miesięczna wyprawa wywołała u nas jeszcze większy respekt do natury. Kiedy stoi się przy potężnej ścianie lodowca, czy przy jeziorze do którego wpadają z wysokości setki hektolitrów wody, ma się wrażenie, że człowiek został zrównany do poziomu tych mchów, które porastają całą wyspę. Zresztą co tu dużo gadać! Zobaczcie sami. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 01.06.2014 10:05
Liczba odwiedzin: 5396
Podróżując smakiem różowego wina Prowansji nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Muzeum wina prowadzone od pokoleń przez rodzinę, która jednocześnie jest jednym z znanych producentów tego napoju. Miejsce jak przystało na siedzibę muzeum wina – szacowne – Chateauneuf du Pape. »
Autor: Podróże Smakiem Wina
Data publikacji: 24.05.2014 22:11
Liczba odwiedzin: 32112
Nasze pasje to podróże we własnym rytmie, niezależnie i bez tłoku, Dlatego preferujemy wyjazdy własnym samochodem. Największa z pasji to Prowansja. Kraj różowego wina. »
Autor: Ewa Pluta
Data publikacji: 19.05.2014 12:07
Liczba odwiedzin: 10294
Pewnego wrześniowego poranka wylądowałam na lotnisku w Taszkencie. To wydarzenie zapoczątkowało trwający 2 tygodnie ciąg pozytywnych przygód, wśród których najlepszą było poznawanie nowych, arcyciekawych ciekawych miejsc w tej przyjaznej turystom, centralnoazjatyckiej republice. Kilka z miejsc zrobiło na mnie szczególne wrażenie. Oto one: »
Autor: Krzysztof Rudź/www.ludziepodrozuja
Data publikacji: 14.05.2014 14:32
Liczba odwiedzin: 6507
Gdybym chciał rozpocząć tą historię, musiałbym się cofnąć o kilkanaście miesięcy. Wpadliśmy wtedy na pomysł wyjazdu do Ameryki Południowej. Po kilku tygodniach luźnych dyskusji i rozważań wraz z żoną nasz plan nabrał konkretnych kształtów. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:19
Liczba odwiedzin: 5264
Turkusowe wody Morza Egejskiego rozkochały mnie już wiele lat temu, gdy po raz pierwszy przecierałam podróżnicze szlaki tureckich i greckich wybrzeży. W związku z tym, że Dardanele łączy Morze Egejskie z Morzem Marmara, wystarczy kilka godzin, by znaleźć się nad czarującym wybrzeżem egejskim, którego błękitne wody mają całkowicie odmienny kolor oraz zapach. Ten malowniczy widok dopełnia soczysta roślinność i wysokie zbocza górskie. »
Autor: Agnieszka Wawrzyniak
Data publikacji: 25.04.2014 15:11
Liczba odwiedzin: 5109
W latach 60. wybudowano pierwszy w Turcji most łączący wyspę z wybrzeżem nad wodami zatoki. Dziś turyści z łatwością mogą kursować między lądem a wyspą Cundą, korzystając z lokalnych dolmuszy oraz wyjątkowo tanich, wieloosobowych taksówek. Cunda oferuje mnóstwo wspaniałych, klimatycznych knajpek, w których skosztować można pysznego wina oraz ryb. Sam klimat miejsca to już fascynująca mieszanka greckich oraz tureckich wpływów. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 20.04.2014 23:49
Liczba odwiedzin: 4992
I Festiwal „Kontynenty” to dosyć młoda inicjatywa podróżnicza podjęta przez trzech lubelskich podróżników: Bartka Szaro, Daniela Kornasa i Pawła Hadriana. Trzeba przyznać, że panowie, którzy mają już doświadczenie w organizowaniu tego typu eventów, ruszyli z kopyta. Ich pomysł został doceniony, o czym świadczyła liczna publiczność, która zasiadła w lubelskiej Chatce Żaka 4-5 kwietnia tego roku. Okazało się, że „Kontynenty” to znakomita okazja do spotkania podróżników z całej Polski i posłuchania ich fascynujących opowieści. »
Autor: Damian Laskowski
Data publikacji: 11.04.2014 12:25
Liczba odwiedzin: 161265
Wyobraź sobie, że biwakujesz na lodzie ogromnego jeziora. Jest Ci ciepło, bo zanurzyłeś się w śpiworze – jedynym miejscu, w którym nie zamarzniesz tej nocy. Jesteś już gotowy do snu. Piszesz coś jeszcze w swoim dzienniku, za chwilę zamierzasz zasnąć. Wtedy dobiega odgłos pękającego lodu, woda uderza o tafle akurat pod twoim namiotem robiąc ogromny huk. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 15.03.2014 21:43
Liczba odwiedzin: 7295
Relacja z wyprawy w dwa pasma górskie położone w indyjskich Himalajach, obszar, który nazwać można wciąż jeszcze „żywym” Tybetem, a który powoli znika – w tym przypadku nie na skutek represji politycznych, a ze względu na niepohamowany rozwój cywilizacji. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 23.02.2014 15:54
Liczba odwiedzin: 3731
Podróż to jedno, autostop – drugie. A to co zostaje w pamięci to również doświadczenia i historyjki, które można snuć bez końca. Bo podróż czasem trzeba po prostu wystrzymać.... »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 22.02.2014 14:38
Liczba odwiedzin: 6831
Relacja z wyprawy w Andy i wejścia na najwyższy szczyt obu Ameryk połączona z analizą dlaczego góra ta, uważana powszechnie za łatwą, zbiera tak duże śmiertelne żniwo wśród zdobywców. »
Autor: Magda Mroczek
Data publikacji: 16.02.2014 22:36
Liczba odwiedzin: 6144
Na zwiedzanie Brazylii, największego państwa Ameryki Południowej, miałam jedynie 28 dni. W tym czasie udało mi się spędzić czas w tętniącym życiem Rio de Janeiro, odbyć praktyki medyczne w szpitalu w Recife, poopalać się na najpiękniejszej brazylijskiej plaży Porto e Galinhas i przeżyć 2 cudowne dni w uroczej wiosce Morro de São Paulo. »
Autor: Monika Drążewska
Data publikacji: 16.02.2014 14:55
Liczba odwiedzin: 37447
To było najwspanialsze 30 dni naszego życia! Podróż przez 3 kraje: Boliwia, Chile, Argentyna. Jeepem, rowerem, autobusem i przede wszystkim autostopem, łącznie ponad 6600 km, z czego 4825 przejechaliśmy za darmo. Od płaskowyżu w Boliwii po najdalej na południe wysunięte miasto świata. »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 15.02.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 5016
Anglia zazwyczaj kojarzy się z Londynem, tymczasem jest wiele angielskich miasteczek, które zdecydowanie bardziej oddają klimat i atmosferę tego kraju. Dotarcie z centrum Londynu do Bath nikomu nie powinno sprawić problemów. Prosto z Victorii (stacja metra, z której odjeżdżają również autobusy i pociągi) kursują autobusy National Express, z biletami po 10 funtów. Wygodne siedzenia, dostępny internet, kierowca krzyczący do mikrofonu nazwy poszczególnych przystanków, trzy godziny drogi i jesteśmy w Bath. »
Autor: Sabina Piłat
Data publikacji: 15.02.2014 17:52
Liczba odwiedzin: 13972
Zapraszam Was na wyprawę niezwykłą, być może nie dla każdego*. Podróż za jeden uśmiech. Podróż do Azji. Czekają Was atrakcje takie jak dzienne i nocne szaleństwa w Bangkoku, podróże pociągiem, podróże autostopem, nocleg za 4 zł w Ban Na, nocleg bez planu wśród uśmiechniętych mieszkańców Ban Tase, Błękitna Lagoona w Vang Vieng, masaż u mnichów, Biała Świątynia i miasto małp. »
Autor: Bartosz Bandurowski
Data publikacji: 14.02.2014 12:23
Liczba odwiedzin: 6306
KATAR, TAJLANDIA, KAMBODŻA, BIRMA 31.12.2013 - 21.01.2014 Całkowity koszt: 4800 zł Warszawa, Doha, Bangkok, Siem Reap, Tonle Sap, Ankor Wat, Bangkok, Mandalay, Sagaing, Inwa, Amarypura, Mandalay, Bagan, Góra Popa, Bagan, Jezioro Inle, Meiktila, Yangon, Ngwe Saung, Yangon, Bago, Yangon, Bangkok, Doha, Warszawa »
Autor: Agnieszka Szwajgier
Data publikacji: 09.02.2014 23:13
Liczba odwiedzin: 3937
Zaproszenie na festiwal, przysłane przez Ekwadorczyków spotkało się w chłodnej, jesiennej Polsce z wyjątkowo gorącym przyjęciem. Oczywiście, oprócz zachwytów padały również głosy „rozsądku”, żeby uważać, mieć przy sobie wszystkie pieniądze, pilnować bagażu… Nieważne, że nikt z grupy nie znał hiszpańskiego. Gorący klimat kusił, a pomysł zobaczenia środka kuli ziemskiej od razu przypadł każdemu do gustu. Jedziemy. Buenos dias Ecuador!!! »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 01.02.2014 17:48
Liczba odwiedzin: 47270
Gruzja jako kraj, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów z Polski, była opisywana w artykule sprzed tygodnia. Ale zgodnie z obietnicą – oto opis relacji z podróży autostopem po Gruzji, która oprócz informacji teoretycznych może zachęcić do podróży ostatnich malkontentów. »
Autor: Magdalena Dietrich
Data publikacji: 26.01.2014 21:59
Liczba odwiedzin: 9531
Plecak, namiot, atlas Europy i kartka z napisem: „Przed siebie”. Tak zaczyna się blisko trzytygodniowa podróż bez konkretnego planu, za to z dużą otwartością na poddawanie się temu, co wydarza się po drodze. Drodze, która finalnie prowadziła po Bałkanach. »
Autor: Michał Lutowierski
Data publikacji: 26.01.2014 21:41
Liczba odwiedzin: 35634
Gruzja ostatnimi laty staje się bardzo modnym celem wyjazdów dla Europejczyków. A prym wiodą chyba Polacy, dla których jest to niezwykłe połączenie swojskości z niewielką dawką egzotyki. A jaki jest najlepszy sposób komunikacji w kraju z dość słabym systemem transportu publicznego? Oczywiście – autostop! »
Autor: Kacper Dziekan
Data publikacji: 26.01.2014 15:33
Liczba odwiedzin: 5562
Toskanię często określa się mianem raju na ziemi. Znajduje to odbicie w popkulturze, czego efektem są kolejne filmy i książki w stylu „Pod słońcem Toskanii”, czy „Mądrość Toskanii”, w których autorzy ukazują sielankowe życie w tej baśniowej krainie. »
Autor: Michał Kuban
Data publikacji: 25.01.2014 15:41
Liczba odwiedzin: 5879
Nie był to mój pierwszy pobyt w Wiedniu, ale dla atmosfery panującej w tym mieście podczas adwentu warto było odwiedzić je po raz kolejny. Bajeczne jarmarki bożonarodzeniowe, rozstawione pod każdym ważniejszym habsburskim zabytkiem, przyciągały masy Austriaków, a także wielu zagranicznych gości. »
Autor: Katarzyna Chojecka
Data publikacji: 24.01.2014 15:42
Liczba odwiedzin: 6462
Witajcie w „terenie”, czyli krótka rozprawa o tym, jak pobyt na badaniach terenowych łączy się z pracą, czy antropolog to zawód, czy styl życia oraz gdzie szukać funduszy na wyjazd. »
Autor: Ola Bielecka
Data publikacji: 24.01.2014 14:51
Liczba odwiedzin: 5478
Relacja z wyprawy na płaskowyż Saimaluu Tash w prowincji Jalal Abad w Kirgistanie, gdzie znajduje się ponad dziesięć tysięcy petroglifów, naskalnych rysunków, z których najstarsze liczą cztery tysiące lat. Pomimo uznania miejsca za unikatowe w skali światowej, wciąż bardzo trudno jest się tam dostać (głównie ze względu na warunki atmosferyczne – dostępność przez 1 miesiąc w roku). Kiedy odwiedziłam to miejsce, podobno byłam pierwszą osobą od kilku lat, która tam dotarła. »
Autor: Magda Świetlik
Data publikacji: 22.01.2014 14:11
Liczba odwiedzin: 6116
Już niedługo w Chinach obchody Nowego Roku, a tuż przed nim początek exodusu milionów Chińczyków, którzy to najważniejsze dla nich święto obchodzą w rodzinnym gronie. A to często oznacza pokonanie tysięcy kilometrów, po to tylko, by te parę dni w roku spędzić wraz z bliskimi. »
Autor: Krzysztof Rudź
Data publikacji: 15.01.2014 09:02
Liczba odwiedzin: 5077
W chwili kiedy czytacie ten tekst jesteśmy już w Ameryce Południowej. W pierwszej połowie grudnia załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepkę i wyruszyliśmy z Gdyni do Hamburga. »
Autor: Marcin Łazowski
Data publikacji: 18.12.2013 13:37
Liczba odwiedzin: 76019
Wyprawa Viking Ride 2013 zrodziła się z marzeń o podboju krajów skandynawskich oraz poznaniu bliżej miejsca pochodzenia dawnych Wikingów, walecznych ludów z Północy, odkrywców i podróżników morskich. »
Autor: Monika Radzikowska/Archeolodzywpodrozy.blogspot.com
Data publikacji: 04.12.2013 09:18
Liczba odwiedzin: 182661
Bajkał – wystarczy zajrzeć do Wikipedii i już można się dowiedzieć, że to najgłębsze jezioro świata, w którym żyje wiele endemicznych gatunków, których na próżno szukać w jakimkolwiek innym zakątku świata. Turyści z całej Rosji i nie tylko przyjeżdżają tam wypoczywać, aby móc potem powiedzieć „byliśmy nad Bajkałem”. Dla nas owo jezioro było pretekstem do podjęcia podróży. Jedziemy nad Bajkał. I co dalej? »
Autor: Szlakiemwulkanow.blogspot.com
Data publikacji: 26.11.2013 14:05
Liczba odwiedzin: 33077
Planując wyprawę, której celem miało być zdobycie czterech pięciotysięczników mieliśmy świadomość, że napotkamy wiele trudności, jednak nie przypuszczaliśmy, że problemy zaczną się jeszcze przed wyjazdem. »
Autor: Iwona Suwara/Ekspedycja IV Kongo
Data publikacji: 26.11.2013 09:41
Liczba odwiedzin: 29407
Afryka to kontynent wielu kontrastów i prawdziwa mieszanka wielu kultur. Tereny górzystych wzniesień i piaszczysty saharyjski bezkres, niepowtarzalny klimat lokalnych wiosek i większych miast. Uczestnicy Expedycji IV Kongo musieli zmagać się z niełatwymi warunkami podróży, niesprzyjającym klimatem i niekiedy z własnymi słabościami. Jednak dla wytrwałych miłośników off-roadu nie istnieją rzeczy niemożliwe. »
Autor: Przez-kontynenty.pl
Data publikacji: 22.11.2013 14:27
Liczba odwiedzin: 45805
Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło. »
Powered by Webspiro.