Strona główna
Dziś jest 27.04.2024
Imieniny obchodzą Teofil, Zyta, Żywisław, Anastazy
Monotonna. Nieciekawa. Ciężkostrawna. Mauretania nie jest krajem, w którym warto byłoby szukać wrażeń kulinarnych. O ile w sąsiednim Maroku nawet w najmniejszym mieście pełno jest tanich ulicznych garkuchni, gdzie można smacznie zjeść, o tyle w Mauretanii zwyczaj jedzenia na mieście, poza stolicą i największymi miastami, nie jest popularny. Jeśli już trafimy do takiego miejsca możemy liczyć na pewno na kuskus z mięsem, przeważnie z kurczaka, podany z surówką i frytkami (frytki zrobiły w Mauretanii zawrotną karierę), omlet (jak się okazuje, omlet omletowi nierówny, ten, który dostaliśmy w Atarze, był podsmażanym jajkiem, które pokrywało nie pierwszej świeżości kopę frytek) trafia się też ryż z mięsem polanym sosem… Ciekawostką jest śniadanie, które można sobie zafundować niemal w każdym sklepie, a w skład którego wchodzi kromka chleba posmarowana… majonezem. Nie trzeba zatem kupować całego słoika, by zakosztować tego specjału.
Dość oryginalny sposób podania omleta, który stanowi tylko wdzięczny dodatek do frytek, jakże lubianych w Mauretanii. Fot. Ewa Pluta
Oczywiście w stolicy kraju, w Nawakszucie, z powodzeniem można przerwać tę kulinarną monotonię, odwiedzając restauracje senegalskie, tunezyjskie, marokańskie, algierskie, libańskie, francuskie etc. Jest też sporo sklepów oferujących europejskie produkty.
Kuskus to podstawa mauretańskiej diety. Fot. Ewa Pluta
Większość produktów spożywczych, które dostaniemy w mauretańskim sklepie pochodzi z importu, głównie z Francji i z Maroka. Ich ceny jak na warunki panujące w Mauretanii wydają nieco wysokie. Nie mając często zbyt wielkiego wyboru, w trakcie wyjazdu żywiliśmy się głównie jedzeniem z puszek oraz bagietkami oraz owocami i warzywami, które kupowaliśmy na targach, jakich pełno w każdym mieście. W niektórych hotelach, zwłaszcza tych znajdujących się w turystycznych miejscowościach takich jak na przykład Chinguetti, można zamówić przygotowanie posiłku, co kosztuje około 2000 MRO na jedną osobę (ok. 20 PLN).
Nawakszut – miasto, gdzie można uciec od kulinarnej monotonii, która rządzi mauretańską kuchnią. Fot. Ewa Pluta
Alkohol? Na czas wyjazdu do Mauretanii lepiej się z nim pożegnać. Jego wwożenie do kraju jest też oficjalnie zabronione. Napoje wyskokowe można zakupić tylko w wybranych miejscach – restauracjach dla obcokrajowców czy hotelach o wysokim standardzie i słono trzeba za nie zapłacić – butelka piwa kosztuje ok. 8 euro, czyli tyle, ile przeciętny nocleg.
Bez cienia przesady można powiedzieć, że napojem narodowym Mauretanii jest herbata, równie często i chętnie pita jak w sąsiednim Maroko. Jadąc do Mauretanii trzeba się przygotować się na niezliczone zaproszenia na słodką, mocną i aromatyczna herbatę. Świetnie gasi pragnienie i dodaje energii. Nie warto się opierać, nawet jeśli będzie to kolejna, piętnasta tego dnia szklaneczka.
Liczba opinii: 0 |
Średnia ocen: 0.00
Infolinia(22) 487 55 85
Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19
Powered by Webspiro.