Dziś jest 26.04.2024

Imieniny obchodzą Marzena, Klaudiusz, Marcelina, Artemon

Portal podróżniczy etraveler.pl

gwarancja udanych wakacji
Accredited Agent

Bezpieczeństwo

Ostatnia aktualizacja: 19.09.2011 r.

Jeśli wziąć pod uwagę liczbę mieszkańców Indii i panującą biedę, można byłoby spodziewać się wielu niebezpieczeństw w trakcie podróżowania. Nic bardziej mylnego! Z całą odpowiedzialnością można powiedzieć i napisać, że Indie to bezpieczny kraj. Oczywiście pod warunkiem, że zostanie zachowany zdrowy rozsądek, czujność i podstawowe zasady bezpieczeństwa, które zresztą obowiązują pod każdą szerokością geograficzną, nie tylko w Indiach. Zatem lepiej nie kusić losu i nie obnosić się z wartościowymi gadżetami typu aparat czy laptop, nie wyciągać pliku pieniędzy w miejscu publicznym, dokumenty, „grubą” gotówkę czy karty płatnicze trzymać w specjalnej saszetce („nerce”) umieszczonej pod ubraniem, w miarę możliwości unikać nocnych spacerów, uważać na handlarzy używek, którzy prężnie działają w miejscach turystycznych (nigdy nie wiadomo, czy nie jest to profesjonalnie zaaranżowana prowokacja) itd., itp.

Tak jak wyżej napisane – w Indiach można czuć się bezpiecznie, ale z drugiej strony trzeba mieć się na baczności, bo niektórzy z Hindusów, zwłaszcza sprzedawcy, rikszarze, taksówkarze, naganiacze pracujący dla hoteli i knajp, sztukę naciągania turystów opanowali do perfekcji. Kantowanie przybiera formę mniej bądź bardziej zawoalowaną, nigdy nie można być pewnym, czy osoba, która od godziny z nami rozmawia i tylko mimochodem wspomina o sklepie ze świetnej jakości materiałami, jest uczciwa, czy właśnie wykonuje swój „zawód”.

Poniżej typowe sytuacje, jakie mogą nas spotkać na indyjskiej ulicy:

Naganiacze – to najczęściej wysłannicy hoteli, restauracji i sklepów, którzy znajdą nas na dworcu, ulicy czy w pobliżu jakiejś atrakcji turystycznej. Na początku nie będą otwarcie mówić, o co właściwie im chodzi. Mogą podawać się za studentów, którzy chcą poćwiczyć swój angielski, długo będą opowiadać o swojej sytuacji rodzinno-materialnej, chcąc wzbudzić nasze zaufanie i litość. Na koniec rozmowy rzucą mimochodem i pozornie niezobowiązująco, że warto odwiedzić sklep jego przyjaciela, który jest akurat tuż za rogiem. W takiej sytuacji najlepiej stanowczo uciąć rozmowę i odprawić przypadkowego towarzysza. Za tę wątpliwej jakości usługę, płacimy z własnej kieszeni, bo naganiacze zarabiają na prowizji od każdego przyprowadzonego klienta, która potrafi sięgać nawet 50 procent ceny.

Kierowcy i rikszarze
– w tym wypadku problem polega na tym, że nie do końca wiadomo, jaka cena obowiązuje za przejechany dystans. W wielu taksówkach kierowcy nawet jeśli mają licznik, to często nie korzystają z niego, a jeśli już z niego korzystają, to zdarza im się doliczać jakieś niezrozumiałe opłaty manipulacyjne. Podobnie jest z motorikszami, a już zupełna dowolność panuje w świecie riksz rowerowych. Zawsze należy ustalić opłatę za przejazd z góry, a przy tym ostro targować się (turysta rzadko zapłaci taką stawkę jak miejscowy). Jeśli tego nie zrobimy, możemy być pewni, że przepłacimy, i to wielokrotnie. Dobrym rozwiązaniem jest korzystanie z systemu opłacanych z góry taksówek tzw. pre-paid taxi,, zwłaszcza na dworcach i lotniskach. Poza tym może zdarzyć się, że między taksówkarzem a właścicielem hotelu w centrum miasta istnieje ścisły związek, za który oczywiście zapłacimy od kilkunastu do kilkudziesięciu rupii, jeśli wpadniemy w ich sidła.

Fałszywi przewodnicy – w turystycznych miejscach nie brakuje osób, które oferują swoje towarzystwo w trakcie zwiedzania obiektu, oczywiście początkowo nigdy nie mówią o pieniądzach, a raczej o korzyściach niematerialnych, jakie obie strony wyciągną z takiego spotkania („Ja ci poopowiadam o miejscu, dobrze je znam, po prostu chcę poćwiczyć angielski, nic więcej…”). Kiedy oprowadzanie po obiekcie dobiega końca, pojawia się pytanie o ewentualny datek, które w miarę oporu turysty staje się coraz bardziej natarczywe. Oczywiście często te osoby maja dużą wiedzę o danym miejscu, ale równie często zdarza się, że koncentrują się tylko na wypowiedzeniu kilku ogólników, na które równie dobrze sami byśmy wpadli. I znowu jedynym dobrym wyjściem jest konsekwentne i stanowcze ucinanie niechcianej znajomości bądź otwarte zapytanie, ile takie przewodnictwo będzie kosztować.

Fałszywi organizatorzy
– z pozoru wszystko jest w porządku: podchodzi do nas osoba, która podaje się za agenta turystycznego lub organizatora wycieczek, prowadzi do agencji, tam widzimy wzbudzający zaufanie szyld „uznawany przez państwo” – „government approved” i dopiero potem, kiedy wychodzą na jaw braki organizacyjne albo gdy usługi okazują się horrendalnie drogie, sprawdzamy i oczom nie wierzymy, bo to nie biuro z rządową rekomendacją, a samozwańczy pośrednik. W takiej sytuacji, zanim wykupimy bilet lub wycieczkę, sprawdźmy czy biuro ma akredytacje, czy znajdziemy je w przewodniku, czy jest polecane na zaufanych stronach internetowych etc.

Infolinia(22) 487 55 85

Pn.-Pt. 8-19;So-Nd. 9-19

Wyszukiwarka lotów

Osoby podróżujące

Osoby podróżujące